Temat: .

.

wyrzalic się zawsze można,  ale to nichyba nie zmieni, to Ty musisz sobie z tym poradzić, albo żyjesz tak jak teraz i kończysz studia na tych warunkach, albo idziesz na zaoczne do pracy i się wprowadzasz, co to jestakiego ciężki kierunek?  Na lekarza się uczysz? Bo żaden inny kierunek nie jest wart aż takiego poświęcenia. Ja skończyłam trudny kierunek techniczny z dzieckiem na rękach i praca wcale mi wiele nikt nie pomógł. Mogłam jeczec albo ścisnac tylek i zawalczyć. Wybrałam to drugie. Nie podałam się. 

czegoś bardzo podobnego też kiedyś doświadczałam...

taka matka-furiatka to potrafi wykończyć. Próbuj o siebie walczyć, bo kiedyś możesz mieć do siebie pretensje, że nie uciekłaś z tego wariatkowa. Idź na swoje, nawet jak będzie cholernie ciężko. Zobaczysz, gorszy czas przeminie...a zdrowie psychiczne jest najważniejsze!! powodzenia ;)

Powiem tak poczytałam jeszcze inie komenatarze i uważam że o swoje zdrowie psychiczne trzeba walczyć,  ja po chorych relacjach dochodziłam do siebie parę lat od maksymalnego ograniczenia kontaktow z ta osoba 

Nie mogę sobie nawet wyobrazić takiej sytuacji, dlaczego ty się jej nie sprzeciwiasz? Matka mojego byłego chłopaka miała podobne zagrania, czas do 23 z wielkiej łaski, nigdy nie mogłam tam spać, nawet miała problem jak chciał mnie odprowadzić wieczorem na przystanek. Chora sytuacja, poniekąd to było przyczyną naszego rozstania. Dziewczyny radzą Ci co powinnaś zrobić ale Ty masz ciągłe wymówki, tak jak ktoś wcześniej napisał boisz się odpowiedzialności, dorosłości. Myślę, że do czasu skończenia studiów nie zmienisz nic. Nadal będziesz na każde zawołanie swojej matki. Prawdopodobnie konsekwencją tego będzie rozstanie z chłopakiem bo nie wierzę, że jemu taka sytuacja odpowiada, wiem to bo byłam na jego miejscu, wiem jak to jest czuć się jak intruz w domu swojego chłopaka/dziewczyny. To się nie może udać jeśli nie odetniesz się od tej toksycznej kobiety ale do tego trzeba mieć odwagę.

Wilena napisał(a):

Jej, jak tylko zaczęłam czytać wiedziałam, że na pewno będzie parę/wiele głosów mówiących o tym, że albo się podporządkujesz bez słowa zasadom mamy i jeszcze ją po rękach będziesz całować, albo wypad, radź sobie sama i szukaj roboty, bo stryjeczny wuj szwagra drugiego męża jednej z drugą studiował pięć ciężkich kierunków, ciągnął na trzy etaty i jeszcze pomagał w wolnym czasie w hospicjum (dramatyzuję oczywiście i wyolbrzymiam, ale sens zachowany). Na Twoim miejscu bym się nie przejmowała takimi komentarzami, one najczęściej wynikają z tego, że ktoś miał nie za fajnie w domu i jak pomyśli, że inni mogliby mieć lepiej to się od razu jad i frustracja wylewa. Moim zdaniem to co robi Twoja mama nie jest w porządku i postarałabym się z nią o tym porozmawiać. Rozumiem, że jak się u kogoś mieszka to trzeba się dostosować do jego zasad. Ale czym innym są zasady panujące w domu (np. dotyczące sprzątania, tego gdzie co jest poukładane), a co innego traktowanie dorosłej osoby jak dziecka, które można kontrolować. To bym rozgraniczyła na Twoim miejscu i próbowała to z mamą przegadać. Np. ok, jej dom, może nie chcieć żebyś spała u niej z chłopakiem. Ale u niego? - jeżeli jemu/jego rodzicom/współlokatorom (nie wiem z kim mieszka) nie przeszkadza Twoja obecność to Twojej mamie też nie powinna.

Wilena wszystko spoko, tylko czy z mamą faktycznie da się porozmawiać? Po tym jak autorka ją przedstawia śmiem stwierdzić, że mama do rozmowy się nie nadaje. Autorka jakby też nie za bardzo chce rozwiązać swoją nie łatwą sytuację, a jej post na forum jest raczej w formie wyżalenia się niż szukania pomocy. Sama miałam niełatwą sytuację w domu i już od liceum mieszkałam poza nim a każde wakacje spędzałam w pracy zamiast spędzać czas ze znajomymi. Było bardzo ciężko, ale uważam, że moja poniekąd ucieczka była najlepsza decyzją. Czasami nie warto aż tak bardzo analizować za i przeciw tylko po prostu bez głębszego namysłu podjąć szybką decyzję, działać. Jeżeli faktycznie z autorka może normalnie, spokojnie z mamą porozmawiać to jasne warto, a nawet trzeba spróbować, ale autorka przedstawiła matkę jako no co najmniej niezrównoważoną także ten ;)

Pasek wagi

A.n.i napisał(a):

Wilena napisał(a):

Jej, jak tylko zaczęłam czytać wiedziałam, że na pewno będzie parę/wiele głosów mówiących o tym, że albo się podporządkujesz bez słowa zasadom mamy i jeszcze ją po rękach będziesz całować, albo wypad, radź sobie sama i szukaj roboty, bo stryjeczny wuj szwagra drugiego męża jednej z drugą studiował pięć ciężkich kierunków, ciągnął na trzy etaty i jeszcze pomagał w wolnym czasie w hospicjum (dramatyzuję oczywiście i wyolbrzymiam, ale sens zachowany). Na Twoim miejscu bym się nie przejmowała takimi komentarzami, one najczęściej wynikają z tego, że ktoś miał nie za fajnie w domu i jak pomyśli, że inni mogliby mieć lepiej to się od razu jad i frustracja wylewa. Moim zdaniem to co robi Twoja mama nie jest w porządku i postarałabym się z nią o tym porozmawiać. Rozumiem, że jak się u kogoś mieszka to trzeba się dostosować do jego zasad. Ale czym innym są zasady panujące w domu (np. dotyczące sprzątania, tego gdzie co jest poukładane), a co innego traktowanie dorosłej osoby jak dziecka, które można kontrolować. To bym rozgraniczyła na Twoim miejscu i próbowała to z mamą przegadać. Np. ok, jej dom, może nie chcieć żebyś spała u niej z chłopakiem. Ale u niego? - jeżeli jemu/jego rodzicom/współlokatorom (nie wiem z kim mieszka) nie przeszkadza Twoja obecność to Twojej mamie też nie powinna.
Wilena wszystko spoko, tylko czy z mamą faktycznie da się porozmawiać? Po tym jak autorka ją przedstawia śmiem stwierdzić, że mama do rozmowy się nie nadaje. Autorka jakby też nie za bardzo chce rozwiązać swoją nie łatwą sytuację, a jej post na forum jest raczej w formie wyżalenia się niż szukania pomocy. Sama miałam niełatwą sytuację w domu i już od liceum mieszkałam poza nim a każde wakacje spędzałam w pracy zamiast spędzać czas ze znajomymi. Było bardzo ciężko, ale uważam, że moja poniekąd ucieczka była najlepsza decyzją. Czasami nie warto aż tak bardzo analizować za i przeciw tylko po prostu bez głębszego namysłu podjąć szybką decyzję, działać. Jeżeli faktycznie z autorka może normalnie, spokojnie z mamą porozmawiać to jasne warto, a nawet trzeba spróbować, ale autorka przedstawiła matkę jako no co najmniej niezrównoważoną także ten ;)

Nie wiem, ale spróbować można. Zwłaszcza, że finanse to tylko jeden problem. Jeżeli się nie uda dogadać to wzajemne relacje będą się pewnie coraz bardziej sypać. Z czegoś jej zachowanie musi wynikać, przecież to chyba nie wygląda jak u Kołaczkowskiej w kabarecie, że "wydrukowała sobie listę błędów wychowawczych, a potem wzięła i robiła", tylko z czegoś to musi wynikać (nie wiem, jakieś własne niespełnione aspiracje przelewane teraz na autorkę, nadopiekuńczość, to że ten chłopak kogoś na kim sama się sparzyła przypomina - można sobie zgadywać w nieskończoność, ale lepiej byłoby próbować zrozumieć o co tak naprawdę chodzi). Jeżeli się nie uda i rozmowa nic nie da to faktycznie, chyba lepiej się wyprowadzić, niż ryzykować własnym zdrowiem psychicznym. Nie odwracałabym kolejności, bo jak zacznie od rozmowy to jest jeszcze jakakolwiek szansa, że coś się zmieni. Jak zacznie od wyprowadzki to wątpię, mama pewnie się wścieknie/obrazi i z jakiejkolwiek rozmowy nici. 

Justnobody napisał(a):

smoothmoves napisał(a):

Justnobody napisał(a):

Z tym ze chce żebym sie wyprowadziła absolutnie się nie zgodze. Jak nie przyjezdzam w któryś weekend to tez są telefony czemu nie wracam, ze nie mam czasu dla rodziny etc. Tu o pieniądze nie chodzi. Żyjemy na bardzo dobrym poziomie a na pokaz przed ludźmi rodzina jest idealna. Co do dawania mi pieniędzy nigdy odziwo żadnych problemów nie było. Aż w szoku jestem ze znalazła się jedna bezproblemowa kwestia.
Ja chyba czegoś nie rozumiem. To mieszkasz z rodzicami czy nie (i przyjeżdżasz tylko na weekendy)?
Na każdy weekend niemal jestem w domu. Aczkolwiek zdarzybsie ze raz na dwa miesiące nie przyjade bo np wypadnie jakiś fajny koncert lub bardzo dużo nauki. Wtedy są telefony. 

To znaczy, że z nią nie mieszkasz, a to zmienia postać rzeczy. 

Moja mama jest podobna, tylko chyba trudniejsza w pewnych kwestiach. Rozumiem problem telefonów. Nie wiem co Ci doradzić, ale ja się po prostu usamodzielniłam (studiując dziennie na Akademii Medycznej, więc raczej w miarę wymagające studia). Niestety, przyznam, że usamodzielnienie się nie rozwiązuje wszystkich, a tylko część problemów, bo żeby to zrobić musiałabyś zupełnie zerwać kontakty z mamą (wiem z własnego doświadczenia).

Wilena napisał(a):

Nie wiem, ale spróbować można. Zwłaszcza, że finanse to tylko jeden problem. Jeżeli się nie uda dogadać to wzajemne relacje będą się pewnie coraz bardziej sypać. Z czegoś jej zachowanie musi wynikać, przecież to chyba nie wygląda jak u Kołaczkowskiej w kabarecie, że "wydrukowała sobie listę błędów wychowawczych, a potem wzięła i robiła", tylko z czegoś to musi wynikać (nie wiem, jakieś własne niespełnione aspiracje przelewane teraz na autorkę, nadopiekuńczość, to że ten chłopak kogoś na kim sama się sparzyła przypomina - można sobie zgadywać w nieskończoność, ale lepiej byłoby próbować zrozumieć o co tak naprawdę chodzi). Jeżeli się nie uda i rozmowa nic nie da to faktycznie, chyba lepiej się wyprowadzić, niż ryzykować własnym zdrowiem psychicznym. Nie odwracałabym kolejności, bo jak zacznie od rozmowy to jest jeszcze jakakolwiek szansa, że coś się zmieni. Jak zacznie od wyprowadzki to wątpię, mama pewnie się wścieknie/obrazi i z jakiejkolwiek rozmowy nici. 

No właśnie w tym problem, że wcale nie musi. Jej, niektórzy ludzie tacy są. Przyczepią się nawet o to, że oddychasz zbyt wolno i będą Ci za to robić jazdy przez kolejny tydzień. Nie każdy ma fajnych rodziców, także rozmowa pewnie nic nie da, bo często z kimś takim nawet porozmawiać się nie da. Znam to wszystko z autopsji. Ale autorka sama dopisała, że z matką już nie mieszka, więc ja serio nie mam pojęcia w czym leży problem. W tej sytuacji nawet żalenie się jest trochę głupie - matka robi kosmiczne jazdy, utnij kontakt. Nawet wtedy, gdy ma pretensje, że nie dzwonisz/ nie przyjeżdżasz. Może to ją trochę ogarnie, może jeszcze zaostrzy konflikt, nie wiem.

Wilena napisał(a):

A.n.i napisał(a):

Wilena napisał(a):

Jej, jak tylko zaczęłam czytać wiedziałam, że na pewno będzie parę/wiele głosów mówiących o tym, że albo się podporządkujesz bez słowa zasadom mamy i jeszcze ją po rękach będziesz całować, albo wypad, radź sobie sama i szukaj roboty, bo stryjeczny wuj szwagra drugiego męża jednej z drugą studiował pięć ciężkich kierunków, ciągnął na trzy etaty i jeszcze pomagał w wolnym czasie w hospicjum (dramatyzuję oczywiście i wyolbrzymiam, ale sens zachowany). Na Twoim miejscu bym się nie przejmowała takimi komentarzami, one najczęściej wynikają z tego, że ktoś miał nie za fajnie w domu i jak pomyśli, że inni mogliby mieć lepiej to się od razu jad i frustracja wylewa. Moim zdaniem to co robi Twoja mama nie jest w porządku i postarałabym się z nią o tym porozmawiać. Rozumiem, że jak się u kogoś mieszka to trzeba się dostosować do jego zasad. Ale czym innym są zasady panujące w domu (np. dotyczące sprzątania, tego gdzie co jest poukładane), a co innego traktowanie dorosłej osoby jak dziecka, które można kontrolować. To bym rozgraniczyła na Twoim miejscu i próbowała to z mamą przegadać. Np. ok, jej dom, może nie chcieć żebyś spała u niej z chłopakiem. Ale u niego? - jeżeli jemu/jego rodzicom/współlokatorom (nie wiem z kim mieszka) nie przeszkadza Twoja obecność to Twojej mamie też nie powinna.
Wilena wszystko spoko, tylko czy z mamą faktycznie da się porozmawiać? Po tym jak autorka ją przedstawia śmiem stwierdzić, że mama do rozmowy się nie nadaje. Autorka jakby też nie za bardzo chce rozwiązać swoją nie łatwą sytuację, a jej post na forum jest raczej w formie wyżalenia się niż szukania pomocy. Sama miałam niełatwą sytuację w domu i już od liceum mieszkałam poza nim a każde wakacje spędzałam w pracy zamiast spędzać czas ze znajomymi. Było bardzo ciężko, ale uważam, że moja poniekąd ucieczka była najlepsza decyzją. Czasami nie warto aż tak bardzo analizować za i przeciw tylko po prostu bez głębszego namysłu podjąć szybką decyzję, działać. Jeżeli faktycznie z autorka może normalnie, spokojnie z mamą porozmawiać to jasne warto, a nawet trzeba spróbować, ale autorka przedstawiła matkę jako no co najmniej niezrównoważoną także ten ;)
Nie wiem, ale spróbować można. Zwłaszcza, że finanse to tylko jeden problem. Jeżeli się nie uda dogadać to wzajemne relacje będą się pewnie coraz bardziej sypać. Z czegoś jej zachowanie musi wynikać, przecież to chyba nie wygląda jak u Kołaczkowskiej w kabarecie, że "wydrukowała sobie listę błędów wychowawczych, a potem wzięła i robiła", tylko z czegoś to musi wynikać (nie wiem, jakieś własne niespełnione aspiracje przelewane teraz na autorkę, nadopiekuńczość, to że ten chłopak kogoś na kim sama się sparzyła przypomina - można sobie zgadywać w nieskończoność, ale lepiej byłoby próbować zrozumieć o co tak naprawdę chodzi). Jeżeli się nie uda i rozmowa nic nie da to faktycznie, chyba lepiej się wyprowadzić, niż ryzykować własnym zdrowiem psychicznym. Nie odwracałabym kolejności, bo jak zacznie od rozmowy to jest jeszcze jakakolwiek szansa, że coś się zmieni. Jak zacznie od wyprowadzki to wątpię, mama pewnie się wścieknie/obrazi i z jakiejkolwiek rozmowy nici. 

I sama doszlas do tego,ze lepiej sie wyprowadzic ale wczesniej osoby,ktore to zaproponowaly, byc moze z wlasnego doswiadczenia, nazwalas rzucajacych jadem.

Ja odkad nie mieszkam z rodzicami mam z nimi super kontakt. 

Twoja sytuacja ma wyjście. Bardzo łatwe i szybkie. Ale Twój problem polega na tym ze Ty nie chcesz nic zmienić. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.