Temat: Wierzący niepraktykujący (?)

Uznajecie taką postawę religijną jak w tytule wątku? Zwykle spotykam się z opiniami, że nie ma czegoś takiego, że nie można traktować wybiórczo swojej wiary itd. Albo 100% katolicyzm albo hipokryzja. Zatem mam pytanie jak określić osobę, która wierzy w Boga (oraz dzieje opisane w Biblii), ale nie chodzi do kościoła na msze? Modli się kiedy ma taką potrzebę i czuje ingerencję Boga w życiu. Wierzy np. że seks przed ślubem nie jest grzechem gdyż to nikogo nie krzywdzi (w przeciwieństwie np. do kradzieży). Wierzy w życie wieczne i w to, że osądzona będzie za to jakim była człowiekiem, a nie za ilość odbytych spowiedzi czy obecności na mszach.

Problem w tym, że obecny Kościół w Polsce mija się z wiarą katolicką.

Sorry, ale przecież ma obowiązku bycia akurat katolikiem, żeby być w ogóle wierzącym w Boga w jakiejś formie, więc jaka niby hipokryzja?

Pasek wagi

nataliu napisał(a):

Wierzy w życie wieczne i w to, że osądzona będzie za to jakim była człowiekiem, a nie za ilość odbytych spowiedzi czy obecności na mszach.

Akurat to, jakim się było człowiekiem nie ma większego znaczenia przy zbawieniu. 

Zbawienie to łąska, za darmo, na którą nie można sobie zasłużyć. Ale żeby ją przyjąć, trzeba mieć relację z Bogiem i uznać, nie tyle, że Bóg istnieje, ale że jest Panem i Królem twojego życia. A to już oznacza na przykład przystępowanie do komunii. Jak ci KK nie pasuje, to poszukaj takiej wspólnoty, która będzie dla ciebie bardziej wiarygodna - podpowiem, że tam, gdzie widocznie działa Duch Święty, tam można śmiało przystępować.

Można być "wierzącym niepraktykującym", ale ja bym nie liczyła, że wtedy osiągniesz zbawienie.

Jak tak to wszystko rozumiem.

Pasek wagi

moim zdaniem można wierzyć w Boga nie wyznając żadnej konkretnej religii. Nie można byc niepraktykującym katolikiem np. 

Nie rozumiem jednak jak można sie od kościoła odcinać a potem zakładać biała kiecke i lecieć do kościoła bo ładnie ;] I to juz moim zdaniem śmierdzi hipokryzja. 

albo wierzysz i przyjmujesz wszystko albo nie. Jezus zostawil Kosciol Piotrowi. Kosciol z wielkiej litery jako zgromadzenie, nie budynek. A Kosciol to ludzie, a lidzie to grzesznicy. Ludzka rzecza jest bladzic, wiec i ksieza bladza. Tylko do Kosciola idziesz dla Boga, nie dla ludzi. I albo wierzysz we wszystko czyli ze w czasie spowiedzi to Jezus jest w konfesjonale albo nie wierzysz i krytykujesz ksiedza jako osobe i nie chodzisz do spowiedzi. A najlepiej to znalezc dobregi spowiednika, nawet w innej parafii bo noe kazdy ksiadz nadaje sie na spowiednika. To wszystko mi kiedys zaprzyjazniony ksiadz egzorcysta powiedzial jak mu wyrzucilam swoje zale na temat kaplanow.

Pasek wagi

sorry za literowki. Z telefonu z kawa pisalam :P

Pasek wagi

Ja np jestem bardzo zagubiona w tej materii. Do kościoła chodzę co niedziela. Jednak do spowiedzi i komuni nie chodzę ze wzgledu na jeden z powodow ktory wlasnie podalas. Nie wyobrazam sobie isc do spowiedzi i wyspowiadac sie z czegos czego nie zaluje i jeszcze obiecac poprawe. Ale jednak wiem ze dobrze nie robię. Chcialabym np w pelni uczestniczyc w Sakramentach ale przez to ze w kwestii współzycia przed slubem absolutnie nie zgadzam sie z nauka koscioła to nie mogę. Wiec myśle ze gdybym umarla w tym momencie nie uzyskalabym zbawienia, ponieważ żyję w grzechu cięzkim. 

Ja jestem totalnie niewierząca, ale uważam, że jeżeli ktoś wierzy, a nie chodzi do Kościoła to jest wierzącym i nie ma w tym żadnej hipokryzji (wierzysz? no to jesteś wierząca). Natomiast fajnie ktoś tu u góry napisał, że wtedy nie jesteś Karolikiem, bo Katolik to osoba, która przyjmuje religię katolicką, a religia katolicka nakazuje chodzenie do Kościoła w niedzielę i święta. Więc to tak, jakby powiedzieć, że ktoś ma 20 lat i jest studentem, a tak naprawdę w ogóle nie chodzi na zajęcia. Samo zapisanie się do instytucji nie czyni Cię jego 'użytkownikiem'. 

Papiez Franciszek powiedzial, ze lepiej byc ateista niz wierzacym hipokryta (luty 2017). Papiez jest nieomylny, ale wg mnie - bardzo sie myli takim stwierdzeniem.  

  Osobiscie jestem ateistka, ale nie czuje sie lepsza od wierzacych niepraktykujacych. No sorry. niby dlaczego????? To jakis absurd.

Jeśli ktoś podaje się za katolika to znaczy, że wierzy we wszystkie prawdy wiary uznawane przez kościół katolicki. Między innymi w to, że kapłan ma moc przemienienia kawałka chleba w ciało Chrystusa. A wierząc w to nie da się nie być na mszy. Nie idzie się tam dla kazania PiSowskiego księdza jak to ktoś wyżej określił tylko po to, żeby przyjąć sakrament. 

Ja taką osobę określiłabym jako wierzącą w Boga, ale na pewno nie jako katolika. I nie chcę tu nikogo obrażać, po prostu nie rozumiem tego parcia żeby nazywać się katolikiem jak się nie wierzy w to co jest w Katechizmie Kościoła Katolickiego.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.