Temat: Wierzący niepraktykujący (?)

Uznajecie taką postawę religijną jak w tytule wątku? Zwykle spotykam się z opiniami, że nie ma czegoś takiego, że nie można traktować wybiórczo swojej wiary itd. Albo 100% katolicyzm albo hipokryzja. Zatem mam pytanie jak określić osobę, która wierzy w Boga (oraz dzieje opisane w Biblii), ale nie chodzi do kościoła na msze? Modli się kiedy ma taką potrzebę i czuje ingerencję Boga w życiu. Wierzy np. że seks przed ślubem nie jest grzechem gdyż to nikogo nie krzywdzi (w przeciwieństwie np. do kradzieży). Wierzy w życie wieczne i w to, że osądzona będzie za to jakim była człowiekiem, a nie za ilość odbytych spowiedzi czy obecności na mszach.

Ja bym po prostu powiedziała, że jest to osoba wierząca - w takiego Boga, który występuje w katolicyzmie. Zakładanie, że to jest hipokryzja uważam za niezrozumienie znaczenia słów, których się używa. Hipokryzją byłoby gdyby ktoś nazywał sam siebie katolikiem, a jednocześnie odrzucał zasady wiary, które katolicy wyznają. Przy czym nie mówię o osobach, którym się zdarzy te zasady wiary złamać (bo "zgrzeszą"), ale potem starają się znowu żyć zgodnie z nimi. Tylko o kimś kto identyfikując się z danym Kościołem wybiera sobie to co mu się podoba, a to co jest dla niego trudne, niekomfortowe lub wymaga poświęceń odrzuca. 

polihymnia napisał(a):

Jeśli ktoś podaje się za katolika to znaczy, że wierzy we wszystkie prawdy wiary uznawane przez kościół katolicki. Między innymi w to, że kapłan ma moc przemienienia kawałka chleba w ciało Chrystusa.

Rozsmieszylas mnie !!!!. To trzeba miec wode w mozgu, aby w to wierzyc. Przeciez to jest symbol pzremiany, a nie zadna przemiana -) Dobra jestes -)

Kaplan ma moc -) ??? kaplan ma zawod, a nie zadna moc -) No naprawde swietne -)

sofro napisał(a):

polihymnia napisał(a):

Jeśli ktoś podaje się za katolika to znaczy, że wierzy we wszystkie prawdy wiary uznawane przez kościół katolicki. Między innymi w to, że kapłan ma moc przemienienia kawałka chleba w ciało Chrystusa.
Rozsmieszylas mnie !!!!. To trzeba miec wode w mozgu, aby w to wierzyc. Przeciez to jest symbol pzremiany, a nie zadna przemiana -) Dobra jestes -)Kaplan ma moc -) ??? kaplan ma zawod, a nie zadna moc -) No naprawde swietne -)
mówimy o katolikach- taka jest prawda wiary katolików. Tak jak Ty mówisz przyjmują to z tego co wiem protestanci. Ja tu nie dyskutuje z tym co jest prawdą a co nie, bo to kwestia wiary właśnie każdego człowieka. Mówię tylko, że tak jest napisane w KKK i jeśli ktoś się podaje za katolika to logicznie rzecz biorąc powinien się z tym identyfikować. 

Jestem wierząca. Czuję obecność Boga na każdym kroku. Wierzę, w prawdziwość Biblii (przy jednoczesnym postrzeganiu wielu jej zapisów jako bardziej symbolicznych - np o stworzeniu świata). Czasami czuję ogromną potrzebę pójścia do kościoła. Człowiekowi jest łatwiej, jeśli przynależy do wspólnoty ludzi myślących podobnie.
Ale mam z tym kościołem spory problem... Bóg, w którego wierzę jest miłosierny. Kocha absolutnie wszystkich ludzi. Przebacza. A ja mam iść wyznawać wiarę w Niego do kościoła, nierzadko przepełnionego nienawiścią do wszystkiego, co "niekatolickie"? Jeszcze do niedawna Kościół pielęgnował takie postawy jak wykluczanie samotnych matek. Jeszcze do niedawna zasłaniając się religią i kościelną moralnością rzucano kamieniami w nieślubne dzieci. Jeszcze dziś, w niektórych miejscach Polski likwidowane są szkoły, bo kościołowi się przypomniało, że budynki w których się znajdują są jego własnością i można na nich kosić pieniądze. Bóg jest czystą miłością. Kościół niekoniecznie. Nie generalizuję. Spotkałam w życiu kilku dobrych księży, słuchałam wielu bardzo do rzeczy kazań, ale bardzo daleka jestem od "jeśli wierzysz w Boga to MUSISZ bez zastrzeżeń żyć w zgodzie z Kościołem"

Pasek wagi

Ja kiedyś wierzyłam i chodziłam do kościoła, pozniej przestałam chodzić ale nadal wierzyłam. Obecnie ta moja wiara sie chwieje, dlatego ze nie potrafię zrozumieć tego dlaczego Bog nie pomoże osobom które naprawdę cierpią np dziewczynka który ma 12 lub 14 lat( juz nie pamietam dokładnie) i ma drugi raz raka, wiec w takim razie Bóg według mnie mógłby jej pomoc bo czym sobie takie dziecko na to zasłużyło 

EgyptianCat napisał(a):

Jak określić taką osobę? No chyba mianem chrześcijanina... Wydaje mi się, że taka osoba nie ma obowiązku zapisywać się do któregokolwiek z jego odłamów, a przestrzegać musi "jedynie" zasad ujętych w Biblii. Nie można być natomiast niepraktykującym katolikiem, bo katolicyzm to jedna wielka instytucja. Jeżeli chce się być członkiem jakiejkolwiek instytucji trzeba przestrzegać jej zasad i brać udział w spotkaniach. Nie można być np. niepraktykującym członkiem jakiejś partii. Dla jasności - wypowiadam się z perspektywy osoby niewierzące i źle patrzącej na wszelkie religie. 

Zgadzam się w 99%. Jednak według Biblii człowiek wierzący powinien się modlić w większej grupie, tak więc nie uczęszaczanie do żadnej "grupy" nie jest przestrzeganiem tych zasad. Człowiek wierzący powinien przestrzegać przykazań, żyć według nich.

Dla mnie jeżeli ktoś uznaje to czego naucza Biblia tylko wg swojej interpretacji, a nie uznaje kościoła katolickiego ani żadnego innego odłamu chrześcijaństwa to jest osobą wierzącą w Boga, ale nie jest chrześcijaninem. I szczerze też jestem zdania, że albo się uznaje nauki swojej religii albo jest się hipokrytą, który np. kościoła potrzebuje tylko do ślubu itp. 

Osobiście nic nie mam do nie-chrześcijan, ale cenię ludzi żyjących w prawdzie, dlatego moim szacunkiem (a jestem katoliczką) cieszą się np. osoby, które ze względu na niezgodę na doktryny kościoła katolickiego poddały się apostazji. Moim zdaniem to jest po prostu dojrzała, uczciwa postawa.

sacria napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Jak określić taką osobę? No chyba mianem chrześcijanina... Wydaje mi się, że taka osoba nie ma obowiązku zapisywać się do któregokolwiek z jego odłamów, a przestrzegać musi "jedynie" zasad ujętych w Biblii. Nie można być natomiast niepraktykującym katolikiem, bo katolicyzm to jedna wielka instytucja. Jeżeli chce się być członkiem jakiejkolwiek instytucji trzeba przestrzegać jej zasad i brać udział w spotkaniach. Nie można być np. niepraktykującym członkiem jakiejś partii. Dla jasności - wypowiadam się z perspektywy osoby niewierzące i źle patrzącej na wszelkie religie. 
Zgadzam się w 99%. Jednak według Biblii człowiek wierzący powinien się modlić w większej grupie, tak więc nie uczęszaczanie do żadnej "grupy" nie jest przestrzeganiem tych zasad. Człowiek wierzący powinien przestrzegać przykazań, żyć według nich.
"A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy,gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać si3 ludziom; zaprawdę powiadam wam: otrzymali zapłatę swoją.Ale ty,gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, odpłaci tobie. A modląc się, nie bądzice wielomówni jak pogadnie: albowoem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani.Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtemzanim Go poprosicie"Mateusza 6:5-8

„Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20)

wejscieawaryjne napisał(a):

ja jestem osobą wierzącą, ale nie należę do żadnej denominacji. Bóg nie stworzył kościoła, który wybiórczo traktuje Jego Słowo. Nie można też wybierać ze Słowa Bożego to co Ci się podoba, a to co nie jest wygodne odrzucać. Biblia mówi, że ani pijak, anik cudzołożnik, ani bałwochwalca nie wejdzie do Królestwa Bożego. Wszystkie Boże przykazania są sprawiedliwe, dlatego wszystkie je trzeba wypełniać i przestrzegać. Wąska i trudna jest droga do zbawienia, szeroka i łatwa wiedzie na zatracenie. Porównaj to co mówi Biblia z tym co głosi kk i gwarantuje Ci, że już więcej się tam nie pojawisz ;)
a jak pijak jest dobrym czlowiekiem? Bzdura totalna....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.