Temat: Praca jako pomoc kuchenna

do "przynies, wynies,pozamiataj, w wolnej chwili se polataj", nie trzeba miec szkoły gastronomicznej. Sorry, nie chciałam Cie urazic, ale tak sobie wyobrazam prace jako pomoc kuchenna.To chyba zmywanie naczyn, obieranie jarzyn itp

powiem jak to wyglądało ze mną w zapiecku. umyc gary, posprzątac , przynieś podaj pozamiataj,ogarnąc zamównienie . Smażyłam/gotowałam pierogi (tak apropo w zapiecku nikt nie lepi pierogów na bierząco wszystko mrożone ) . jak szef kuchni zrobił ciasto to smażyłam placki ziemniaczane. robiłam sałatki. podrzewałam zupy. układałam jedzenie na tależu. rano zawsze dostawałam do pokrojenia dużo natek i innej zieleniny. a to mięso z rosołu trzeba było oddzielic od kości. nic trudnego tylko jeśli jest duży ruch to i trzeba już szybko przebierac rękami  i nogami. bo np jak układało sie jedzenie na tależu dla jednego zamówienia to w mikrofali grzało jedzenie dla drugiego .trzeba było ogarnąc to tak żeby osoby z jednego stolika dostały jedzenie w tym samym czasie.

jw przynieś podaj pozamiataj 

wlasnie rozmawiałam ze znajoma ktora pare dni temu dostała prace w restauracji na tym stanowisku i podobno 8 godzin jest non stop na nogach ,ma jedna 10 minutowa przerwę i do tego ze nie dość ze musi wydawać jedzenie,sprzątać to jeszcze czesto musi je robic bo szef kuchni sobie wychodzi na pare godzin..wlasnie razem z nia miałabym pracować w tej restauracji i nie wiem czy 10 zł za godzine za taka charówę to przyzwoite pieniądze ;//

do tego nie trzeba mieć szkoły ..

10 zł za godzinę za taką charówkę to jest wyzysk. Jeśli masz taką możliwość to poszukaj jeszcze może innej pracy. Naprawdę. 

EDIT: Że nie wspomnę o 10 minutach przerwy na całe 8 godzin. Nie jest to przypadkiem wbrew przepisom?