- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 kwietnia 2017, 16:25
W jakim wieku przeżywałyście najburzliwszy okres dojrzewania? Co uważacie za swój największy błąd młodości, wybaczyłyście go sobie?
10 kwietnia 2017, 18:07
16 - 17 lat to był najgorszy okres w moim życiu, niektóre konsekwencje odczuwam po dziś dzień mimo, że już swoje lata mam, ale na błędach człowiek się uczy.
10 kwietnia 2017, 18:22
Liceum, wtedy najwięcej chodziłam na imprezy i poznałam swojego pezyjaciela, który do końca normalny nie jest :). Błąd mi przychodzi jeden do głowy, mogłam go życiem przepłacić. Nie rozpatruję tego w kategoriach czegoś do wybaczania sobie, po prostu wiem że więcej już tak nie zrobię i to jest dla mnie najważniejsze. Pewnie pomniejszych błędów też mam parę na koncie, ale nie jest to coś za co bym się musiała jakoś szczególnie wstydzić.
10 kwietnia 2017, 18:45
Ja żałuję, że się nie wyszalałam, nigdy nie miałam buntu, nie chodziłam na imprezy, siedziałam tylko w domu i się uczyłam.
Ale też, wiem, że
Parę błędów popełniłam ale doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem teraz ;)
Także summa summarum uważam, że to, co się stało nie wydarzyło się bez przyczyny i w jakiś sposób ukształtowało mnie taką, jaka jestem teraz. Do tego oczywiście nie uważam czasu poświęconego na naukę za stracony, po prostu mogłam lepiej nim gospodarować i jednak wychodzić od czasu do czasu.
Czego naprawdę żałuję, to, że nie walczyłam bardziej o utrzymanie relacji z moją (niegdyś) najlepszą przyjaciółką.
10 kwietnia 2017, 18:48
żałuję, że moja noga postała w jednej knajpie - gdyby nie to, moje życie było by w 100% inne. najburzliwszy okres to 20-23 :)
10 kwietnia 2017, 18:53
gimnazjum czyli jakieś 13-16lat. Nic kompletnie się nie uczyłam, mialam olewkę na wszystko. Dostałam się do dobrego liceum ale miałam już bardzo duże braki w materiale co skutkuje teraz kiepskimi studiami. Zaluje ze nie uczylam sie angielskiego choc mialam duze mozliwosci. Najbardziej chcialabym cofnac czas zeby nie skrzywdzić moich dwoch bylych. Dopiero teraz wszytsko jakos sie uklada ;)
10 kwietnia 2017, 19:14
Najgorzej było w wieku 14-19. Oj, żałuję paru sytuacji w tamtym okresie.
Ale uważam, że lepiej coś zrobić i żałować, niż żałować, że się tego nie zrobiło,:).
10 kwietnia 2017, 22:20
Byłam nudnym kujonem z nosem w książkach - taki był mój "burzliwy" okres dojrzewania. W sumie trochę żałuję, że uczyłam się wszystkiego na tip top zamiast skoncentrować się na rzeczach, które mnie interesowały
11 kwietnia 2017, 05:27
3 klasa gimnazj i 1sza klasa liceum (tu juz bylo spokojniej, bo zaczelam spotykac sie z moim obecnym mezem, ktory bardzo mnie tonowal). Generalnie 15-17 lat. mieszkalysmy z siostra same, generalnie hulaj dusza piekla nie ma (rodzice byli w pracy za granica). Co tydzien imprezy, mnostwo alkoholu, rozne czlowiek przypaly odwalal. I generaljie w zyciu wyznaje jedna zasade - zaluje tylko tego, czego nie zrobilam a bardzo chcialam. Do tej pory nie ma raczej takiej rzeczy. Przynajmniej tych na ktore mialam wplyw. I uznaje ze wszystko w naszym zyciu dzieje sie w jakims celu, cokolwiek by to nie bylo.
11 kwietnia 2017, 10:24
Na moje błędy nie było rady, dobrze, że tak się wsyztsko potoczylo:) Bo to niekoniecznie moje błędy co sytuacja, ktora nie byla zalezna ode mnie i nikt nie mogl i nie chcial mi pomoc.
Być moze jedynym błędem było to, że milczalam i nic nie robilam z okropną sytuacją, ale kto wie jakby się skonczylo, gdybym probowala walczyc z wiatrakami. Moje błędy to chęć autodestrukcji przez sytuację i ludzi. Ale coś trzeba bylo zrobić, by przetrwać.
11 kwietnia 2017, 11:13
Mój okres buntu przebiegał raczej łagodnie ;) tak mi się wydaje przynajmniej, szczerze mówiąc to jak sobie przypominam to więcej moi rodzice wymyslali problemow niż ja ich stwarzałam :P między 16 a 18 rokiem życia miałam jakieś tam nieporozumienia z rodzicami ale ogólnie błędów jakichś wielkich nie popełniałam. Jedyne czego żałuję to że przeznaczyłam za dużo czasu na znajomość która była chora (teraz dopiero to widzę jak już "otrzeźwiałam") i która poniekąd odebrała mi trochę radość i taką beztroskę młodych lat. Jednak z drugiej strony gdyby nie to, to nie byłabym teraz tu gdzie jestem a obecnie jestem bardzo szczęsliwa.
Tak więc podsumowując: niczego nie żałuję - tak miało być :)