Temat: Małżeństwa kiedyś i dzis

Jak to jest ze kiedyś nie było tyle rozwodów co w dzisiejszych czasach? Jak patrzę na moich dziadków, wujków czy ciocie wszyscy żyją w związkach małżeńskich juz po ponad 20 lat. Szczerze mówiąc nie ma u mnie w rodzinie (nie wiem czy w tej dalszej) ale tej która mieszka obok mnie kobiety rozwiedzionej, czy zostawionej przez męża z dziećmi.  Jakoś nie widać po wujkach czy ciotkach aby cos sie miedzy nimi "wypaliło", okazują sobie miłość. Dziadek juz nie żyje, ale babcia jak oni opowiada to z taka miłością. Poza tym wiem ze nie tylko u mnie te "stare " małżeństwa sa takie trwałe. 

Nie wierze ze w tamtych czasach wszyscy mężczyźni czy wszystkie kobiety były idealne. A jednak ludzie żyli ze sobą bardzo dlugo. A teraz wydaje mi sie ze jest coraz więcej rozwodów czy samotnych matek. Co o tym myślicie ?

polki nie były takimi harpami jak dzisiaj, teraz z tymi księżniczkami już się nie da wytrzymać dlatego facet już woli być sam albo szuka zrozumienia u innej

Myślę, że kiedyś były inne czasy (odkrywcze!): rozwód to był wstyd i porażka, ludzie byli bardziej uzależnieni od siebie (zwłaszcza kobiety nie miały zbyt dużego pola do manewru w większości przypadków i musiały trwać przy swoich małżonkach nawet wtedy, gdy ci robili im rozmaite świństwa itp.) i w ogóle chyba za bardzo się nie zastanawiano nad tym, czy jest się szczęśliwym w tym związku i czy to zdrowa relacja. Tak więc ja raczej daleka jestem od gloryfikowania "starych dobrych czasów" i przypisywania poprzednim pokoleniom jakichś nadzwyczajnych cech.

Tak, teraz się szuka miodu w d..., wszelkie kryzysy to już powód do rozstania. Takie czasy.

EnolaaGay napisał(a):

Myślę, że kiedyś były inne czasy (odkrywcze!): rozwód to był wstyd i porażka, ludzie byli bardziej uzależnieni od siebie (zwłaszcza kobiety nie miały zbyt dużego pola do manewru w większości przypadków i musiały trwać przy swoich małżonkach nawet wtedy, gdy ci robili im rozmaite świństwa itp.) i w ogóle chyba za bardzo się nie zastanawiano nad tym, czy jest się szczęśliwym w tym związku i czy to zdrowa relacja. Tak więc ja raczej daleka jestem od gloryfikowania "starych dobrych czasów" i przypisywania poprzednim pokoleniom jakichś nadzwyczajnych cech.

Myślę tak samo. To nie związki były lepsze tylko możliwości mniejsze, a mentalność inna. Trzeba było zostać z mężem skoro się go wybrało i zrobiło się wspólne dzieci. Nie było internetu, więc o problemach w związku nie dało się nawet porozmawiać anonimowo. Psycholog? Słyszał ktoś o czymś takim 30-40-50 lat temu? Mnóstwo małżeństw przetrwało z braku jakichkolwiek innych perspektyw, a nie dlatego, że się tak bardzo kochali. Moja babcia spędziła z dziadkiem 50 lat. Dostali nawet medal od Prezydenta Miasta. (smiech) Łączyły ich dzieci, gospodarstwo i głęboka, wzajemna nienawiść. 

Dziś jest zupełnie inaczej, a i tak wiele kobiet ma problem z niezależnością, tkwią więc w beznadziejnych związkach, bo nie mają gdzie iść, bo dziecko, bo strach przed samotnością. 

ludzie byli tacy jak teraz, nie raz sie zarli, tylko wtedy kobieta byla w gorszej sytuacji niz dzis i trwala przy tym mezu, pije i bije no ale przeciez slubowalas, po drugie myslenie co ludzie powiedza, co proboszcz powie, toz to hanba. 

Rozmawialam z paroma starszymi paniami i nie wspominaja swych malzenstw w pozytywnym swietle, raczej na zasadzie, ze slub sie bierze raz w zyciu,a co potem to sie męcz. Moze stad ten demot, ze sie zylo mimo wszystko razem. Masz ochote to tez tak mozesz.  :-)

EgyptianCat napisał(a):

EnolaaGay napisał(a):

Myślę, że kiedyś były inne czasy (odkrywcze!): rozwód to był wstyd i porażka, ludzie byli bardziej uzależnieni od siebie (zwłaszcza kobiety nie miały zbyt dużego pola do manewru w większości przypadków i musiały trwać przy swoich małżonkach nawet wtedy, gdy ci robili im rozmaite świństwa itp.) i w ogóle chyba za bardzo się nie zastanawiano nad tym, czy jest się szczęśliwym w tym związku i czy to zdrowa relacja. Tak więc ja raczej daleka jestem od gloryfikowania "starych dobrych czasów" i przypisywania poprzednim pokoleniom jakichś nadzwyczajnych cech.
Myślę tak samo. To nie związki były lepsze tylko możliwości mniejsze, a mentalność inna. Trzeba było zostać z mężem skoro się go wybrało i zrobiło się wspólne dzieci. Nie było internetu, więc o problemach w związku nie dało się nawet porozmawiać anonimowo. Psycholog? Słyszał ktoś o czymś takim 30-40-50 lat temu? Mnóstwo małżeństw przetrwało z braku jakichkolwiek innych perspektyw, a nie dlatego, że się tak bardzo kochali. Moja babcia spędziła z dziadkiem 50 lat. Dostali nawet medal od Prezydenta Miasta.  Łączyły ich dzieci, gospodarstwo i głęboka, wzajemna nienawiść. Dziś jest zupełnie inaczej, a i tak wiele kobiet ma problem z niezależnością, tkwią więc w beznadziejnych związkach, bo nie mają gdzie iść, bo dziecko, bo strach przed samotnością. 

Dokladnie. 

To były inne czasy. Ja mam telewizor z 1991 roku działający do teraz. Obecnie robi się rzeczy ledwo wytrzymujący okres gwarancji, a ich naprawa się nie opłaca, bo wielokrotnie przewyższa wartość sprzętu. To tak na marginesie :D

Wtedy nie było tylu możliwości. Bycie rozwodnikiem to był wstyd, grzech. Nawet jak facet pił i nic nie robił kobieta z nim była żeby ludzie nie gadali. Moi dziadkowie są ze sobą do dziś, rodzice też, ale jak dla mnie obie pary w ogóle do siebie nie pasują i wzajemnie ponadpsuwali sobie życia. Owszem z radością się ogląda pary ludzi, którzy naprawdę całe życie się kochali, ale jak ktoś był z kimś do starości tylko żeby być to raczej smutne i nie ma się czym podniecać.

Ale z drugiej strony podejście dzisiejszych ludzi też jest smutne... takie skoncentrowanie tylko na sobie, podejście nie ten to następny. Może to zdrowe, ale imo ludzie trochę za szybko się poddają.

Pasek wagi

taaaa... a na 30lecie małżenstwa pewna żona i matka ma żal do swoich dzieci że nie złozyły zyczeń na rocznicę ślubu swoim  rodzicom z okazji że tyle wytrzymali ze sobą - w nienawiści. 

Osobiście jestem za rozstaniem / rozwodem niż byciem w chorym związku bo; dzieci / wiara/ co ludzie powiedzą  - niepotrzebne skreślic.

A ja uważam, że po prostu ludzie teraz do instytucji małżeństwa jak i do miłości podchodzą inaczej. Kiedyś bardziej stawiało się na trwałość małżeństwa na papierku dzisiaj jest to bardziej na zasadzie miłości. Jeśli się nie klei to bierzemy rozwód. Kiedyś chyba tak nie było, bo był to wstyd i ludzie żyli razem a jednak osobno. U mnie w rodzinie niestety są takie przypadki. Uważam, że dzisiejsze podejście jest lepsze. Z drugiej strony widzę jak bardzo pochopnie nieraz są zawierane śluby a potem nagle człowiek poznaje na prawdę drugą osobę i jest rozwód. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.