Temat: grube dziewczyny

Też zauważyłyście taką dziwną zależność, że jak dziewczyna jest gruba (ale naprawdę gruba a nie że waży 60 kg i płacze że wygląda jak wieloryb), w szczególności takie fest grube >100 kg to przeważnie jest taka bardzo wesoła, rozgadana, dusza towarzystwa, sympatyczna, roześmiana itd? I ogólnie taka że ma się z nią ochotę przebywać. 

Być może są jakieś wyjątki, ale patrząc po moich znajomych to właśnie w 100% się to sprawdza xD

tez mam czasami takie przemyslenia, ze moze jak bylabym gruba z pelna akceptacja to moze I bylabym szczesliwa? Moglabym jesc wszystko I miec to gdzies? 

Ja mam bardzo duze problemy z waga I jezeli sie nie  pilnuje to strasznie szybko tyje. U mnie w rodzinie wszystkiego kobiety przynajmniej raz w zyciu wazyly juz >100 kg (niektore nawet do dzis)

Pamietam, ze na studiach wychodzilam ze znajomymi do mc donalds I kupowalam tam butelke wody I zwykla salatke bez sosu. Obserwowalam przy tym naturalnie szczuple kolezanki, ktore jadly doslownie wszystko a byly I tak szczuplejsze ode mnie. 

Dla porownania moja siostra jest z tych wiekszych, ale jej to naprawde nie przeszkadza. Ma kolezanki mniejsze I wieksze I robi jej waga nigdy nie byla przeszkoda w ,,socjalizowaniu,, sie. 

Ja mam wieksze problemy pod tym wzgledem nawet jezeli jestem duzo szczuplejsza

Chyba bardziej kwestia samoakceptacji... 

Nie mam w bliskich znajomych takich osob,wiec ciezko mi stwierdzic czy tak jest.Jednak na swoim przykladzie stwierdzam,ze jest na odwrot,gdy wazylam duzo wiecej bylam w towarzystwie cicha,smutna i caly czas myslalam o tym,ze wygladam jak wieloryb,zawsze czulam sie niekomfortowo.....A co do tego czy ktos jest mily lub nie to raczej wynika z charakteru a nie kg.

Pasek wagi

kropka36 napisał(a):

Bzdura. Tak jakby wraz z procesem tycia/chudnięcia miał się zmieniać charakter... Znam grubasów takich jak w Twoim opisie, ale znam też sympatycznych chudzielców, którzy są duszą towarzystwa. Z drugiej strony znam też otyłą dziewczynę (na pewno powyżej setki), która jest jedną z najbardziej odpychających osób, jakie w życiu spotkałam.Dla mnie to jest mit, od razu staje mi przed oczami obrazek dwóch bab - jedna wredna, wyniosła, zło aż patrzy z oczy, oczywiście wysuszona, a druga roześmiana, rubaszna, z trzęsącym się sadełkiem. Tyle że z rzeczywistością ma to niewiele wspólnego.

Nie chce uogólniać, ale zauważyłam, na przykładzie kilku osób (wiadomo nie zna sie po kilkadziesiąt osób które bardzo schudły-przytyły), że charakter się jednak zmienia. Chociaż pewnie to zależy w ogóle od tego, jaki człowiek jest i co o sobie myśli. Znajoma w ciągu ostatnich kilku miesięcych sporo zjechała z wagi ponad 30 kg, stała się po prostu irytująca, kiedyś pomocna, teraz, jak sie chce coś powiedzieć to ścina ludzi krótkim syczącym "cicho". Do tego opowiada o całym swoim życiu. Osobiście uważam, że jest bardzo zakompleksiona i faktem schudnięcia próbuje w jakiś sposób dowartościować siebie, a zaburzyć samoocenę innych osób (czesto robi przytyki innym, ale głupio się ubrałaś, powinnas umyć włosy itp- w dużej mierze bezzasadne). Ogólnie mi jej szkoda, zawsze mi żal zakompleksionych ludzi.

Z drugiej strony patrząc na siebie (zawsze byłam gruba, ale jednak wcześniej o 20 kg mniej ważyłam) bardziej siebie lubię teraz, ale właśnie dlatego, ze pomimo iż ważę więcej niż kiedyś dopiero teraz polubiłam siebie, szanuję siebie i znam swoją wartość i, tak, potrafię rozkręcić każdą imprezę, potrafię się dogadać z każdym człowiekiem. Chociaż czasami płacze w poduszkę, ale częściej płakałam, jak ważyłam mniej. Z drugiej strony chyba każdy ma gorsze dni czasami i musi się wypłakać, nie ma osoby, która by siebie lubiła w 100%, ale znajomi nie muszą tego wiedzieć ;)

Pasek wagi

nainenz napisał(a):

Martuska. napisał(a):

bo grube dziewczyny nie moga sobie pozwolic by byc wredne
ty jakoś nie masz z tym problemu ;D
jestes zlosliwa malpa taki koczkodan :) wazylam w swoim zyciu i 50kg i 70kg zawsze bylam nie mila bo i po co 

martini244 napisał(a):

Nie mam w bliskich znajomych takich osob,wiec ciezko mi stwierdzic czy tak jest.Jednak na swoim przykladzie stwierdzam,ze jest na odwrot,gdy wazylam duzo wiecej bylam w towarzystwie cicha,smutna i caly czas myslalam o tym,ze wygladam jak wieloryb,zawsze czulam sie niekomfortowo.....A co do tego czy ktos jest mily lub nie to raczej wynika z charakteru a nie kg.

No ja mam tak, że jak przytyłam 15kg to zaczęłam czuć się niekomfortowo w wielu sytuacjach, wstydzę się siebie, nie lubię nigdzie wychodzić, do tego jestem wiecznie niezadowolona, bo nie umiem się ogarnąć i schudnąć. Ta niemoc,bezsilność spowodowana zajadaniem emocji tylko potęguje problem. Otoczenie też mam niesprzyjające i niektórym osobom strasznie przeszkadza, że mam lekką nadwagę. Kiedyś, parę lat temu przytyłam też tyle samo i czułam się fatalnie, ale za niedługo schudłam sporo, zrobiłam się szczupła, znowu miałam powodzenie i to spowodowało wzrost pewności siebie, zaakceptowałam swoje nieidealne, ale szczuplejsze ciało, byłam weselsza i bardziej towarzyska. Wagę utrzymywałam parę lat, dopóki nie zaczęły się problemy. Tylko dla mnie waga/wygląd zawsze był istotny, dlatego tak bardzo się tym przejmuję.

To nie ma znaczenia, kiedy ktoś NIE jest pod wpływem używki jaką można nazwać zbyt sporą ilość jedzenia,  wesołość nie zależy od tłuszczu jaki się nosi na sobie tylko humor poprawia spożycie na raz za dużo energii. Humor poprawia, gdy ktoś pozwala sobie na wszystko i ma wszystko gdzieś. Wiadomo, że nie każdy je za dużo non-stop więc wesołość, wredność, przygaszenie itp. można dopiero ocenić, gdy ktoś jest w swoim naturalnym stanie, czyli nie ma tych dni w których je nadmiary kcal - nie ma znaczenia, że ma dużo tłuszczu. Niektórzy odbierają grubych za weselszych, bo smieszniej i sympatyczniej dla kogoś wygląda gruby, który się śmieje niż np. chuda wymalowana laska, a mogą być Identyczni z zachowania. Podobnie w sprawie śmiesznych wydarzen- gruba kobita, która przebije trampolinę skaczac będzie smieszniej wyglądać niż chudy facet, który ja przebija, a sytuacja ta sama. Ten okrągły Pan na pewno weselej wygląda, gdy je burrito https://youtu.be/LNFziOPnaSI niż chudy pan czy chuda pani, którzy podobnie zachowywaliby się na filmiku, to odbiór, a nie większe poczucie humoru. A jeszcze ktoś pisał, że jak któraś tam schudła to się wredna zrobiła- może akurat się głodzi w tej chwili(Wiadomo, że jak ktoś się głupio odchudza i dostatek zmieni na niedostatek to się zepsuje, bo zbyt duży niedostatek jedzenia tak działa, nie utrata wagi) to nie ma nic wspólnego z tłuszczem na ciele. I apropos nadwrażliwości- niektórzy grubi są nadwrażliwi i np. nie zrobią tego i tamtego dopóki nie schudną- czyli np. nie znajdą sobie dziewczyny, a innych to nie bardzo obchodzi. Każdy jest inny, szczupły czy gruby może być nadal pozytywny i śmieszny, to się nie zmienia jeśli dany czynnik(głodówa) nie ma wpływu. 

Pasek wagi

jeden napisał(a):

To nie ma znaczenia, kiedy ktoś NIE jest pod wpływem używki jaką można nazwać zbyt sporą ilość jedzenia,  wesołość nie zależy od tłuszczu jaki się nosi na sobie tylko humor poprawia spożycie na raz za dużo energii. Humor poprawia, gdy ktoś pozwala sobie na wszystko i ma wszystko gdzieś. A jeszcze ktoś pisał, że jak któraś tam schudła to się wredna zrobiła- może akurat się głodzi w tej chwili(Wiadomo, że jak ktoś się głupio odchudza i dostatek zmieni na niedostatek to się zepsuje, bo zbyt duży niedostatek jedzenia tak działa, nie utrata wagi)

O widzisz, o tym nie pomyślałam wcześniej. Fakt, ta osoba zdrowo się nie odżywia.

Pasek wagi

jedza duzo slodzyczy a to wyzwala hormon szczescia dlatego sa zawsze wesole :-) plus jedza zawsze na co maja ochote i nie mecza sie na silowni :-) dlaczego uwazacie ze jesli ktos ma nadwage to musi byc zakompleksiony i plakac w poduszke????? wszyscy musza byc chudzi? dziwne myslenie....

eszaa napisał(a):

to taki kamuflaż, patrzcie jaka jestem zajebista, zamiast patrzcie jaka jestem gruba. Na pokaz dusza towarzystwa, a w domu płacze w poduszke i zajada smutki

Dokładnie.

ja zawsze starałam się być właśnie takim pajacykiem od rozbawiana innych -patrzcie jaka jestem wyluzowana, bo zawsze uważałam się za grubą, i chciałam jakoś nadrobić to, że nie jestem mega laską, fajnym sposobem bycia.

Bo wyobraź sobie nadąsanego, smutnego grubasa. Niezbyt atrakcyjna, nawet jako koleżanka, prawda? Chuda, piekna, ale nadąsana- jeszcze ujdzie.

Martuska. napisał(a):

bo grube dziewczyny nie moga sobie pozwolic by byc wredne

Coś w tym jest. Grubym się nie wybacza:)

Od razu słyszę w głowie "nie dość że gruba, to wredna. ta druga gruba, ale przynajmniej fajna, nie przeszkadza mi aż tak, że jest gruba, bo poprawia mi humor".

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.