- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 lutego 2017, 18:51
Hej, mam problem.
Nie potrafie sie sama z siebie ogarnac i dzialac, jak nic nie musze typu isc na uczelnie, do pracy to nawet nie ruszylabym sie z lozka i lezalabym sobie i cos tam czytala. Dzialam jak sie palii, sprzatam jak mam mega syf, wstaje zawsze pozniej niz planowalam i nieogarniam wszystkiego, ucze sie na noc przed egzaminem, wiecznie sie spozniam , pranie wstawiam gdy brakuje ubran, na zakupy ciuchowe ide tylko gdy pilnie czegos potrzebuje itp. Nie wiem co jest nie tak z moim mozgiem ale ja totalnie nie ogarniam zycia. Jesli chodzi o to jak widza mnie ludzie to spotkalam sie z opiniami ze jestem strasznie rozkojarzona i ze sie za mocno spinam.
Chcialabym nauczyc sie zyc normalnie.
19 lutego 2017, 21:02
Potrafisz potrafisz się ogarnąć :) Tylko spróbój bezspośrednio jak wstaniesz (nawet jeśli nie wstałaś o tej co planowałaś) coś już działać np jak z tym praniem. Zrób sobie jakiś dobry obiad (najlepiej taki do którego składników nie masz w domu by trzeba było je wyjść i zakupić :)). Z czasem będziesz zadowlona sama ze siebie że coś zmieniasz. Najgorzej na początku przerwać te schematy Nie przeciągaj nie "trwaj " w tym łóżku. Nie zaraz nie za godzinę czy dwie bo nim się objerzysz kolejny dzień Ci ucieknie. Trochę samodyscypliny i wrócisz do "żywych". Powodzenia
19 lutego 2017, 21:30
Zupelnie szczerze i bez zlosliwosci: po tym co piszesz, powinnas zglosic sie do psychiatry, zeby zapisal ci jakies stabilizatory nastroju. Psycholog pomoze na godzine. Nadal bedziesz tkwila w niemocy, balaganie i w punkcie wyjscia.
Nie obrazam sie. :)
Bylam u 2 psychiatrow kazdy ze nich wykluczyl depresje, chad itpodobne. Oboje byli zdania ze to raczej efekt traumy, systemu rodzinnego, taka dekompensacja, zalamanie nerwowe i wymaga psychoterapii a nie lekow. U psychoterapeutow bylam 3, zaden mi nie podpasowal, mam problem z zwierzaniem sie ludziom, przy nich balam sie nawet odezwac a co dopiero mowic o bolesnych rzeczach.
Edytowany przez juljaa 19 lutego 2017, 21:33
19 lutego 2017, 22:16
Jesteśmy gatunkiem stadnym, jeśli mieszkasz sama, nie masz nikogo ani niczego do kochania, nie czujesz więzi z innymi ludźmi, choćby wirtualnymi to tak właśnie będziesz funkcjonować. Chyba że się zaprzesz i na siłę przełamiesz nawyki, ale do tego też trzeba mieć chociaż chwilowy "zryw".
Jakkolwiek głupio to brzmi - może wbij na jakiś portal randkowy ;)
Znam laskę którą to wybiło z marazmu pomimo obiektywnie kijowej sytuacji życiowej.
19 lutego 2017, 22:34
To dobrze, ze wykluczyli. Ale nie trzeba byc chorym psychicznie, zeby brac leki. Masz spadek nastroju, dlugotrwaly. Trauma jest trauma, ale zaczyna sie od lekow i psychoterapii. Jesli sie nie potrafisz otworzyc, to nikt Ci nie pomoze. Caly czas uwazam, ze powinnas jednak zaczac od psychiatry, psycholog Ci nie pomoze wstac z lozka i nie posprzata za Ciebie balaganu. Leki zas moga wplynac, ze zaczniesz dzialac. Dziwne, ze nie zapisal Ci zadnych lekow na nastroj. Chyba, ze nie wykupilas. /?/Nie obrazam sie. :)Bylam u 2 psychiatrow kazdy ze nich wykluczyl depresje, chad itpodobne. Oboje byli zdania ze to raczej efekt traumy, systemu rodzinnego, taka dekompensacja, zalamanie nerwowe i wymaga psychoterapii a nie lekow. U psychoterapeutow bylam 3, zaden mi nie podpasowal, mam problem z zwierzaniem sie ludziom, przy nich balam sie nawet odezwac a co dopiero mowic o bolesnych rzeczach.Zupelnie szczerze i bez zlosliwosci: po tym co piszesz, powinnas zglosic sie do psychiatry, zeby zapisal ci jakies stabilizatory nastroju. Psycholog pomoze na godzine. Nadal bedziesz tkwila w niemocy, balaganie i w punkcie wyjscia.
Oboje stwierdzili ze nie potrzebuje i nie chcieli mi wypisac na wyrazna prosbe. Zanik ambicji to nie depresja ja spie normalnie, mam jakies kontakty z ludzmi, na studiach jakos zdaje, pranie w koncu robie i ludzie mnie nie widza brudnej ile wysilku mnie to kosztuje to inna kwestia.
20 lutego 2017, 06:45
Próbowałaś w ogóle kiedykolwiek funkcjonować niechaotycznie? Może cię to zdziwi, ale ludzie pewne rzeczy wykonują dlatego, że to jest ich nawykiem. Ty nie masz nawyku najwidoczniej. Może nie doszłaś do tego wniosku. Może nikt ci nie powiedział. Jeśli cyklicznie nie sprzątasz nie dziw się, że sprzątasz, gdy masz mega bałagan. To raczej nie jest na zasadzie, że wysprzątasz wszystko do cna, a długo, długo nie będziesz robić nic i tak już zostanie. Takie rzeczy robi się często. Podobnie z praniem itp. Jeśli w ogóle nie planujesz, że dana godzina będzie dla ciebie ważna to na pewno się spóźnisz. Ciężko przyjść punktualnie jeśli widzisz tylko godzinę przybycia do punktu X bez obliczenia ile zajmie ci dojazd. To po prostu nie wypala. Jeśli wstajesz później niż planowałaś - po prostu zarywasz pewnie godziny na sen. Jasne, że uczysz się na dzień przed egzaminem skoro nie uczysz się regularnie, po trochu. Wszystko jest wytłumaczenie. Ułóż sobie plan.
20 lutego 2017, 07:41
a nie zakładałaś przypadkiem po rozpoczeciu studiów podobnego tematu?
szczerze powiedziawszy ludzi poukładanych tak jakby chcieli to ja znam raptem kilkoro, jesli taka Twoja natura to trzeba się z tym pogodzić i polubić, jesli natomiast jesteś przekonana że to wynik głębszego problemu, to są od tego specjaliści. Sposobów pracy (ogólnego funkcjonowania) człowiek uczy się od urodzenia, w wieku 20 lat jest to niemożliwe. Np. jeśli do tej pory notowanie zadań odbywało się w pamięci to nagle nie przerzucisz się na planer, bo to będzie tortura. Jesli rzeczy mają "swoje miejsce" w zasięgu Twojego wzroku, to upychanie ich po szafach wprowadzi jeszcze większy chaos w Twoim funkcjonowaniu. Trzeba się dostosować do siebie, i tyle.
20 lutego 2017, 08:08
Może potzrebujesz luzu i dopoczynku? Kilka dni totalnego lenistwa, braku obowiazkow?
Zaszaleć, zrobić coś dla siebie, pojsc na zakupy, na basen, do kosmetyczki, cos przyjemnego, egoistycznego?
Czasami jest to potrzebne, pozniej sama wezmiesz sie do roboty juz od 7 rano:)
Chronicznie, totalnie leniwi ludzie sa irytujący:D
Edytowany przez martaxyz 20 lutego 2017, 08:09
20 lutego 2017, 13:43
Porzadny impuls sprawil ze taka sie stalam, mialam wypadek w ktorym zginal moj chlopak 3 lata temu. Ja po prostu nie widze sensu zdam cos nie zdam bez roznicy, bede brzydko wygladac czy ladnie bez roznicy itd. Mi nie jest dobrze, bylam kiedys mocno ambitna, srednia najwyzsza w szkole, matury ponad 85 % kazda, treningi i generalnie chcialam miec osiagniecia, bylam na to nastawiona, chcialam wiecej teraz patrze tak ze niezaleznie co bym robila i tak wszystko moze sie rozpieprzyc.poszukaj kolezanki mocno ogarnietej, albo jeszcze lepiej faceta, dla którego chciałabys sie starac.Tylko konkretny impuls zmusi Cie do zmian, tak sama z siebie to raczej tego nie zmienisz, skoro tak Ci dobrze
Bardzo Ci współczuje tego wypadku, matko ile Ty przeszłaś! Nie wyobrażam sobie tego koszmaru, musisz być bardzo silną osobą. Może zwyczajnei potrzebujesz jakiejś terapii, aby sie pozbierac, a jak ruszysz z kopyta to aż strach się bac ile w stanie jesteś osiągnąć. Bardzo Ci współczuję, że przeżyłaś coś takiego, jestem pełna podziwu. Wcale nie jesteś tak nieogarnięta, jak piszesz, uiwerz mi, ja wokół siebie znam tylko takich ludzi i nie mają się za kogoś, kto źle coś robi, czy zyje, każdy po prostu żyje po swojemu. Tobie to rpzeszkadza, a więc już połowa sukcesu i nadzieja na zmiany. Powodzenia.
20 lutego 2017, 18:04
Ja kiedyś coś takiego miałam. Zawirowanie uczuciowe z człowiekiem, którego kochałam. Nie skłamię, jak powiem, że przez pół roku realizowałam program minimum w każdej dziedzinie życia. W dni wolne od rana do popołudnia leżałam i starałam się zmusić do wstania. To nie było przewracanie się z boku na bok podczas snu, tylko leżałam i ciągle powtarzałam sobie, że mam wstawać, dość lenistwa. A ciało sobie. Po jakimś czasie po prostu udało mi się to wszystko przezwyciężyć. Coś pstryknęło i powoli wróciłam do normalnego życia, aktywności. Może trzeba szukać tego bodźca. Nie zgadzam się z tym, że należy się szprycować tabletkami. Właśnie młodzi ludzie powinni problemy leczyć terapią, a nie tabletkami. Tabletki są do sytuacji ekstremalnych.