- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 lutego 2017, 02:00
Czasami pojawia sie na vitalii jakis temat o zdradzie, o kochankach, itp. Duzo jest glosow, ze jak ktos raz zdradzil to zdradzi ponownie. Moja kolezanka notorycznie zdradza meza, chyba nie ma miedzy nimi zadnych uczuc poza przyjacielskimi, ale on raczej nie wie o zdradach, przynajmniej nie od niej. Czy myslicie, ze taka kolezanka jest godna zaufania? Czy ja moge jej ufac? Czy mozna byc w jednej relacji klamca, a w innej byc szczerym?
2 lutego 2017, 08:01
wedlug mnie tak .
Co innego milosc co innego przyjazn .
Wiele zwizkow nie jest 100% a z braku laku, bo partner przeciez jest wspanialy , Ale ...
Wiele zwiazkow tez tworzy sie ze strachu przed samotnoscia i wtedy najczesciej konczy sie zdrada .
Bo wtedy w domu nie pasuje , a gdzies jest cos interesujacego , lepszego ...
Mozna rozwiazac malrzenstwo Ale Pewnie brak odwagi i strach paralizuje i ludzie boja sie komplikacji .
2 lutego 2017, 08:19
to ze ktos zdradza w zwiazku nie znaczy ze robi to na kazdym polu,oczywiscie zdazaja sie wyjatki ale to nie znaczy ze wszyscy oszukuja i sciemniaja
2 lutego 2017, 08:29
można. tylko nie wiem czy dałabym radę rozmawiać z kimś kto mi się zwierza z takich rzeczy :P
2 lutego 2017, 09:05
Znam sytuację z autopsji. Mam koleżankę która od lat wielu zdradza męża. Zaczęło się nawet chyba trochę przeze mnie , bo jakiś milion lat temu założyłam jej konto na Czaterii. I popłynęła. Długo gustowała w strażakach , którym na służbie często się nudzi i tutaj wkraczała moja droga koleżanka. Od kilku lat ma stałego lowelasa , który nota bene też ma żonę i dzieci. Z powyższego opisu koleżanka to człowiek bez zasad i ostatnie dno. Jest jednak druga strona. Jest to osoba na której polegać można jak na Zawiszy , jest pełna empatii , odda co ma jeśli widzi kogoś potrzebującego , wiem że jakby cokolwiek złego przydarzyło się mi czy moim najbliższym to stanęłaby na głowie żeby pomóc. Tak więc ciężko oceniać człowieka tylko przez pryzmat jego wyborów życiowych.
2 lutego 2017, 09:31
Czy można być w jednej relacji szczerym a w innej kłamać? Nie wiem. Ale znam dwóch mężczyzn zdradzających swoje żony i obydwaj są dla mnie totalnymi zerami. Nie mogłabym żadnemu z nich zaufać. Na szczęście zadna z moich koleżanek nie zdradza. Albo nic mi o tym nie wiadomo.
2 lutego 2017, 09:48
Jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Relacja z mężem to z goła coś innego niż z przyjaciółką. Z autopsji mogę powiedzieć że to że ktoś zdradza nie znaczy że nie jest wart zaufania
2 lutego 2017, 10:21
mozna. przyjazn to jedno, a relacje przyjaciolki z jej partnerem /mezem /kochankiem to inna kwestia. sama mam kumpele, ktora moze nie tyle co zdradza, ale prowadzi bardzo bujne zycie seksualne. sama pewnie nie jest w stanie zliczyc facetow, z ktorymi sie przespala .. przez to tez nikt nie traktuje jej powaznie i nie potrafi przy sobie utrzymac partnera na dluzej. nie przeszkadza to jednak jej w zaden sposob w byciu wspaniala przyjaciolka, bo od blisko 20 lat taka wlasnie dla mnie jest. zawsze moge na niej polegac, o wszystkim moge jej powiedziec. nigdy mnie nie zawiodla, chociaz przez ten szmat czasu miewalysmy czasami gorsze dni, wiadomo. zawsze jednak potrafilysmy przez to przejsc i nasza przyjazn trwa wieksza czesc naszego zycia i mam nadzieje, ze tak bedzie juz do konca. nie wyobrazam sobie, zeby moglo jej przy mnie zabraknac. codziennie mamy ze soba kontakt, chociazby ten fejsbukowy.
2 lutego 2017, 11:03
Po pierwsze: to sprawa mentalności koleżanki. Jej pojęcie związku, uczucia i takich tam wyższych partnerski emocji. To, że ma inne spojrzenie na swoje życie damsko- męskie, nie wyklucza tego, że może być świetną przyjaciółką. Przyjaźń a partnerstwo to dwie kompletnie różne sprawy. A kłamstwo w przypadku rozpatrywania przyjaźni, przez pryzmat i oparcie na wzorcu gdzie doszło do zdrady w małżeństwie to słowo niereinterpretowane. Ktoś tu wyżej napisał, że przyjaźń będzie taka, jak te jej małżeństwo.. Ludzie są różni i nie mają identycznych wzorców, czy zasad. Po to ludzie się od siebie różnią, aby lepiej poznać siebie i nie ograniczać się do przysłowiowego robienia na drutach, tylko kształtować i modyfikować własne przekonania..Gdyby umownie otaczać się wyłącznie ludźmi, którzy mają zbliżone do Nas światopoglądy, tracilibyśmy możliwość lepszego poznania ludzkich zachowań. A co za tym idzie, mentalnie właściwie byśmy się nie rozwijali. A co do jakieś niepisanej i fałszywie umownej zasady.., że kto raz zdradził, zdradzi drugi raz..to uważam, że jest błędna i zbyt pochopna. Bo nie zakłada innej możliwości, a przecież ludzi jest chmara a wyborów raz tyle To nie w drugim człowieku jest to coś, co powstrzymuje od zdrady, to coś jest w Nas samych..
Banalny przykład: Psychoterapeuta nie skreśli i nie potępi społecznie tego, który zdradził, czyniąc z niego całe zło świata, mimo że pierwotnie wie, że zdrada to przykra i bolesna sprawa. rozgranicza więc jego zachowania i idące z tym wybory.., bo nie może skreśli Go jako człowieka i wykluczyć ze społeczeństwa, przez jakieś chore potępienie (wysoko nieprofesjonalne w jego przypadku- to tak patrząc stricte tylko od strony zawodowej. a przecież to też człowiek) i odarcie z człowieczeństwa, tylko dlatego, że w jednej płaszczyźnie życia postąpił tak a nie inaczej. Bo wie, że od innej strony, może być godnym przyjacielem i równie dobrym dzieckiem (synek/córką) czy rodzicem (zaraz polecą hejty). I tu masz moją odpowiedz na swoje wątpliwości. Nie bronie ani jednej ani drugiej strony. Po prostu logicznie mówiąc: zdrada ściśle dotyczy osób które dotknęła i to ich sprawa, a nie całego otoczenia które, z punktu widzenia widza, usilnie chce pozbawić możliwości tej osobie na bycie lojalnym przyjacielem, rodzicem bratem czy siostrą w imię własnego poczucia komfortu.
fajny cytat:
"Człowiek może postąpić dziesięć razy źle, potem raz dobrze i ludzie
z powrotem przyjmują go do swoich serc. Ale jeśli postąpi
odwrotnie: dziesięć razy dobrze, a potem raz źle, nikt już więcej
mu nie zaufa". - takiż to odłam hipokryzji, a ponoć ludzie mają "tendencję" do duchowego rozwoju .. Ehh