Temat: mój facet zostawił mnie sama w sylwestra

Ponad miesiac temu urodziłam córkę, logiczna wiec konsekwencja tego był fakt ze sylwestra spedzamy w domu. Moj facet a ojciec dziecka sam mówił ze nigdzie nie idzie bo woli zostac ze mna. Szkoda mi go było wiec zaproponowałam że moze sobie kogos zaprosic bo ja zapewne pojde po fajerwerkach spac. 

I rzeczywiscie. Zaprosił kolege jednak ten kolega sie upił i sobie poszedł jeszcze przxed północa do domu. Trzezwy z pijanym sie nie dogada w zwiazku z czym poszłam spac i mojemu tez kazalam. Obudziłam sie na karmienie malucha kolo trzeciej i jego nie było. Wzial psa i sobie wyszedł. Myslałam ze rano wroci, Ale wrocił dopiero w nowy rok o 21 00. 

Spakowalam go z zamiarem wyrzucenia ale sie zlitowalam i zostal, nie odzywam sie jednak do niego. Niewiem co zrobic dla mnie to karygodne zachowanie isc sobie pic i zostawic kobiete z malutkim dzieckiem sama w sylwestra i nowy rok. Ja dobra zgodzilam sie na impreze i nigdy nie mam nic przeciwko zeby sobie poszedl czy zaprosil kolege na wodke. Ogolnie jego obowiazki to pracva i tyel co wyjdzie z psem. Nic wiecej od niego nie wymagam. Chetnie zajmuje sie dzieckiem. Ale fakty sa takie ze on mnie olal i nie dawal znaku zycia. Ogolnie jest dobrym facetem pomaga mi ale niewiem co mam z tym fantem zrobic. Przeciez cos takiego nie moze mu ujsc na sucho. Co myslicie?

Ech. Pierwsze co by mi przyszlo na mysl to wyrzucic go z domu. I gdybym nie miala dziecka z nim, malego, pewnie tak bym zrobila. Ale, ze jest dziecko male, dla jego dobra i swojej wygody bym zareagowala lagodniej.

Na pewno nie puscilabym tego mu plazem. Nie odzywalabym się, sporadycznie, a pozniej powiedzialabym mu co myslę o takim zachowaniu, o bawieniu się w kawalera, gdy ma się w domu żonę z malutkim dzieckiem. Zamiast Cię wspierać on się bawi i to jak. Jest nieodpowiedzialny i zawiodl na calej lini. Musialby pokazac i zajmować się dzieckiem i zoną więcej niż dotychczas i nic by mnie nie obchodzilo, ze ma pracę, a ty siedzisz w domu, bo skoro mial silę balować dwa dni to i ma silę na opiekę nad Tobą, dzieckiem, domem. Nie mialby juz taryfy ulgowej. Bo czym więcej pozwolisz, tym bardziej będzie sam sobie pozwalal.

To, ze pozwolilas mu kogos zaprosic, powinien skakać ze szczęscia, bo to tez niefajne dla Ciebie, szczegolnie pijackie schadzki po nocach.

A ten (sory, palant lagodnie mowiac) popil i poszedl w tango na kawalerkę, nic nie mowiąc nawet. I nie poszedl do inncyh kolegow do baru na godzinę czy kilka, bo wrocil następnego dnia wieczor i mial gdzies wszystko.

Zamiast wolne spędzić z Tobą. Niepowazne. Nie wiem jak bym to przezyla i czy moglabym patzrec tak samo, gdyby mi tak zrobil.

Ps.My tez mielismy malą kłotnię odnośnie sylwestra. Ja jestem w ciązy, ponadto w Swieta pojechalismy poza dom, więc nie chcialam juz marnowac czasu w Sylwestra, tym  bardziej, ze mam co do roboty (porzadki schodzą, pisanie pracy mgr i nauka do sesji i to z tępem, bo w tym roku rodzę przecież i nie będzie mi tak latwo). Mowilam dlugo, ze nie jedziemy nigdzie i nie chcę nikogo widziec. Ale mial nadzieje, ze zmienię zdanie. 

Obiecal mojemu bratu, ze przyjedziemy, czyli kolejne dwa dni z glowy, ale nie dal rady mnie "skusic", wiec zostalismy w domu nie odzywając się do siebie, zeby nie klocic się i bylismy oboje zli.

Trochę go rozumiem, ale ja i dziecko tez jestesmy wazni, o ile nie najwazniejsi. Tak wiec Sylwestre byl razem, ale osobno. On siedzial z piwskiem przy fotelu i Sylwestzre z dwojka sam, a ja w drugim pokoju pisalam sobie pracę mgr. Pozniej poszlismy spac. Na drugi dzien zlagodnial i przeprosil mnie za swoje zachowanie i juz nic nie mowil, ale tez nie bylo to fajne z jego strony, bo moglismy razem spedzic jakos, a nie tak... 

Pozniej tlumaczyl, ze nie chcial się klocic, bo to ja zla bylam odkąd wszedl do domu i się nie odzywalam. E, moze trochę racji mial, ale ja tez mialam jej sporo i tez mnie zawiodl swoim zachowaniem, a nie robi tego często. 

Ach, Ci faceci... najpierw sami chcą miec dziecko, co się wiąze z tym, ze siedzicie w domu częsciej, a pozniej szukają atrakcji.,,

Sylwester/Nowy Rok to taki okres wzmagający refleksje nad życiem i przyszłością. Ja bym się zaniepokoila, czemu on potrzebował całego dnia na znalezienie drogi do domu i nie upatrywała w tym miłości do zabawy. 

martaxyz napisał(a):

Ech. Pierwsze co by mi przyszlo na mysl to wyrzucic go z domu. I gdybym nie miala dziecka z nim, malego, pewnie tak bym zrobila. Ale, ze jest dziecko male, dla jego dobra i swojej wygody bym zareagowala lagodniej.Na pewno nie puscilabym tego mu plazem. Nie odzywalabym się, sporadycznie, a pozniej powiedzialabym mu co myslę o takim zachowaniu, o bawieniu się w kawalera, gdy ma się w domu żonę z malutkim dzieckiem. Zamiast Cię wspierać on się bawi i to jak. Jest nieodpowiedzialny i zawiodl na calej lini. Musialby pokazac i zajmować się dzieckiem i zoną więcej niż dotychczas i nic by mnie nie obchodzilo, ze ma pracę, a ty siedzisz w domu, bo skoro mial silę balować dwa dni to i ma silę na opiekę nad Tobą, dzieckiem, domem. Nie mialby juz taryfy ulgowej. Bo czym więcej pozwolisz, tym bardziej będzie sam sobie pozwalal.To, ze pozwolilas mu kogos zaprosic, powinien skakać ze szczęscia, bo to tez niefajne dla Ciebie, szczegolnie pijackie schadzki po nocach.A ten (sory, palant lagodnie mowiac) popil i poszedl w tango na kawalerkę, nic nie mowiąc nawet. I nie poszedl do inncyh kolegow do baru na godzinę czy kilka, bo wrocil następnego dnia wieczor i mial gdzies wszystko.Zamiast wolne spędzić z Tobą. Niepowazne. Nie wiem jak bym to przezyla i czy moglabym patzrec tak samo, gdyby mi tak zrobil.Ps.My tez mielismy malą kłotnię odnośnie sylwestra. Ja jestem w ciązy, ponadto w Swieta pojechalismy poza dom, więc nie chcialam juz marnowac czasu w Sylwestra, tym  bardziej, ze mam co do roboty (porzadki schodzą, pisanie pracy mgr i nauka do sesji i to z tępem, bo w tym roku rodzę przecież i nie będzie mi tak latwo). Mowilam dlugo, ze nie jedziemy nigdzie i nie chcę nikogo widziec. Ale mial nadzieje, ze zmienię zdanie. Obiecal mojemu bratu, ze przyjedziemy, czyli kolejne dwa dni z glowy, ale nie dal rady mnie "skusic", wiec zostalismy w domu nie odzywając się do siebie, zeby nie klocic się i bylismy oboje zli.Trochę go rozumiem, ale ja i dziecko tez jestesmy wazni, o ile nie najwazniejsi. Tak wiec Sylwestre byl razem, ale osobno. On siedzial z piwskiem przy fotelu i Sylwestzre z dwojka sam, a ja w drugim pokoju pisalam sobie pracę mgr. Pozniej poszlismy spac. Na drugi dzien zlagodnial i przeprosil mnie za swoje zachowanie i juz nic nie mowil, ale tez nie bylo to fajne z jego strony, bo moglismy razem spedzic jakos, a nie tak... Pozniej tlumaczyl, ze nie chcial się klocic, bo to ja zla bylam odkąd wszedl do domu i się nie odzywalam. E, moze trochę racji mial, ale ja tez mialam jej sporo i tez mnie zawiodl swoim zachowaniem, a nie robi tego często. Ach, Ci faceci... najpierw sami chcą miec dziecko, co się wiąze z tym, ze siedzicie w domu częsciej, a pozniej szukają atrakcji.,,

Ach ci faceci?! To wy zachowujecie się jak psy ogrodnika "sam nie chce, a drugiemu nie da". Facet chce się bawić, świętować. A Wy nie, bo cośtam. Więc chce iść sam - też nie pozwalacie. Przecież to czlowiek wolny, nie jakiś niewolnik czy służący. W imię czego ma siedzieć i się nudzić? 

ggeisha napisał(a):

martaxyz napisał(a):

Ech. Pierwsze co by mi przyszlo na mysl to wyrzucic go z domu. I gdybym nie miala dziecka z nim, malego, pewnie tak bym zrobila. Ale, ze jest dziecko male, dla jego dobra i swojej wygody bym zareagowala lagodniej.Na pewno nie puscilabym tego mu plazem. Nie odzywalabym się, sporadycznie, a pozniej powiedzialabym mu co myslę o takim zachowaniu, o bawieniu się w kawalera, gdy ma się w domu żonę z malutkim dzieckiem. Zamiast Cię wspierać on się bawi i to jak. Jest nieodpowiedzialny i zawiodl na calej lini. Musialby pokazac i zajmować się dzieckiem i zoną więcej niż dotychczas i nic by mnie nie obchodzilo, ze ma pracę, a ty siedzisz w domu, bo skoro mial silę balować dwa dni to i ma silę na opiekę nad Tobą, dzieckiem, domem. Nie mialby juz taryfy ulgowej. Bo czym więcej pozwolisz, tym bardziej będzie sam sobie pozwalal.To, ze pozwolilas mu kogos zaprosic, powinien skakać ze szczęscia, bo to tez niefajne dla Ciebie, szczegolnie pijackie schadzki po nocach.A ten (sory, palant lagodnie mowiac) popil i poszedl w tango na kawalerkę, nic nie mowiąc nawet. I nie poszedl do inncyh kolegow do baru na godzinę czy kilka, bo wrocil następnego dnia wieczor i mial gdzies wszystko.Zamiast wolne spędzić z Tobą. Niepowazne. Nie wiem jak bym to przezyla i czy moglabym patzrec tak samo, gdyby mi tak zrobil.Ps.My tez mielismy malą kłotnię odnośnie sylwestra. Ja jestem w ciązy, ponadto w Swieta pojechalismy poza dom, więc nie chcialam juz marnowac czasu w Sylwestra, tym  bardziej, ze mam co do roboty (porzadki schodzą, pisanie pracy mgr i nauka do sesji i to z tępem, bo w tym roku rodzę przecież i nie będzie mi tak latwo). Mowilam dlugo, ze nie jedziemy nigdzie i nie chcę nikogo widziec. Ale mial nadzieje, ze zmienię zdanie. Obiecal mojemu bratu, ze przyjedziemy, czyli kolejne dwa dni z glowy, ale nie dal rady mnie "skusic", wiec zostalismy w domu nie odzywając się do siebie, zeby nie klocic się i bylismy oboje zli.Trochę go rozumiem, ale ja i dziecko tez jestesmy wazni, o ile nie najwazniejsi. Tak wiec Sylwestre byl razem, ale osobno. On siedzial z piwskiem przy fotelu i Sylwestzre z dwojka sam, a ja w drugim pokoju pisalam sobie pracę mgr. Pozniej poszlismy spac. Na drugi dzien zlagodnial i przeprosil mnie za swoje zachowanie i juz nic nie mowil, ale tez nie bylo to fajne z jego strony, bo moglismy razem spedzic jakos, a nie tak... Pozniej tlumaczyl, ze nie chcial się klocic, bo to ja zla bylam odkąd wszedl do domu i się nie odzywalam. E, moze trochę racji mial, ale ja tez mialam jej sporo i tez mnie zawiodl swoim zachowaniem, a nie robi tego często. Ach, Ci faceci... najpierw sami chcą miec dziecko, co się wiąze z tym, ze siedzicie w domu częsciej, a pozniej szukają atrakcji.,,
Ach ci faceci?! To wy zachowujecie się jak psy ogrodnika "sam nie chce, a drugiemu nie da". Facet chce się bawić, świętować. A Wy nie, bo cośtam. Więc chce iść sam - też nie pozwalacie. Przecież to czlowiek wolny, nie jakiś niewolnik czy służący. W imię czego ma siedzieć i się nudzić? 

W imię związku, z osobą z którą można spędzić zycie w poczuciu bezpieczenstwa, lojalności,  z osobą, z którą szanujecie się nawzajem i niestety kompromisy w kazdym prawdziwym zwiazku muszą być.\

Nie jest wolny już, bo ma żonę i dziecko. Nie widzisz różnicy? 

Ale Tobie i kobietom Twojego pokroju życzę, by Was facet zostawiał kiedy chce, bo chce pic, wychodzić i wracac. moze jeszxze zabawaic się na boku i koompletnie ma Was gdzies i wasze zdanie. Zebys w zwiazku tylko Ty musiala byc kura domowa, a nikt tefo nie docenial i, zeby Ciebie zostawil sama z malym dzieckiem, bo to nie jego wina, że splodzil dziecko do ktorego tzreba wstawac i ma zonę, o ktora musi dbac, a nie ejst w pelni sil. Sama tak wychowasz, sama zobaczysz:) Zresztą to nie jest tak, ze my jestescmy swietymi krowami, bo tez wyrzekamy się wielu rzeczy, jak w tym wypadku, moze tez chcialabys pojsc gdzies na sylwestra, ale musisz byc z dzieckiem, moze chcesz isc do kolezanki, ale dom, dziecko. No, ale coz, biedni faceci, a koboety to takie kaprysne stworzenia, ze zamknęlyby faceta w klatce...

martaxyz napisał(a):

ggeisha napisał(a):

martaxyz napisał(a):

Ech. Pierwsze co by mi przyszlo na mysl to wyrzucic go z domu. I gdybym nie miala dziecka z nim, malego, pewnie tak bym zrobila. Ale, ze jest dziecko male, dla jego dobra i swojej wygody bym zareagowala lagodniej.Na pewno nie puscilabym tego mu plazem. Nie odzywalabym się, sporadycznie, a pozniej powiedzialabym mu co myslę o takim zachowaniu, o bawieniu się w kawalera, gdy ma się w domu żonę z malutkim dzieckiem. Zamiast Cię wspierać on się bawi i to jak. Jest nieodpowiedzialny i zawiodl na calej lini. Musialby pokazac i zajmować się dzieckiem i zoną więcej niż dotychczas i nic by mnie nie obchodzilo, ze ma pracę, a ty siedzisz w domu, bo skoro mial silę balować dwa dni to i ma silę na opiekę nad Tobą, dzieckiem, domem. Nie mialby juz taryfy ulgowej. Bo czym więcej pozwolisz, tym bardziej będzie sam sobie pozwalal.To, ze pozwolilas mu kogos zaprosic, powinien skakać ze szczęscia, bo to tez niefajne dla Ciebie, szczegolnie pijackie schadzki po nocach.A ten (sory, palant lagodnie mowiac) popil i poszedl w tango na kawalerkę, nic nie mowiąc nawet. I nie poszedl do inncyh kolegow do baru na godzinę czy kilka, bo wrocil następnego dnia wieczor i mial gdzies wszystko.Zamiast wolne spędzić z Tobą. Niepowazne. Nie wiem jak bym to przezyla i czy moglabym patzrec tak samo, gdyby mi tak zrobil.Ps.My tez mielismy malą kłotnię odnośnie sylwestra. Ja jestem w ciązy, ponadto w Swieta pojechalismy poza dom, więc nie chcialam juz marnowac czasu w Sylwestra, tym  bardziej, ze mam co do roboty (porzadki schodzą, pisanie pracy mgr i nauka do sesji i to z tępem, bo w tym roku rodzę przecież i nie będzie mi tak latwo). Mowilam dlugo, ze nie jedziemy nigdzie i nie chcę nikogo widziec. Ale mial nadzieje, ze zmienię zdanie. Obiecal mojemu bratu, ze przyjedziemy, czyli kolejne dwa dni z glowy, ale nie dal rady mnie "skusic", wiec zostalismy w domu nie odzywając się do siebie, zeby nie klocic się i bylismy oboje zli.Trochę go rozumiem, ale ja i dziecko tez jestesmy wazni, o ile nie najwazniejsi. Tak wiec Sylwestre byl razem, ale osobno. On siedzial z piwskiem przy fotelu i Sylwestzre z dwojka sam, a ja w drugim pokoju pisalam sobie pracę mgr. Pozniej poszlismy spac. Na drugi dzien zlagodnial i przeprosil mnie za swoje zachowanie i juz nic nie mowil, ale tez nie bylo to fajne z jego strony, bo moglismy razem spedzic jakos, a nie tak... Pozniej tlumaczyl, ze nie chcial się klocic, bo to ja zla bylam odkąd wszedl do domu i się nie odzywalam. E, moze trochę racji mial, ale ja tez mialam jej sporo i tez mnie zawiodl swoim zachowaniem, a nie robi tego często. Ach, Ci faceci... najpierw sami chcą miec dziecko, co się wiąze z tym, ze siedzicie w domu częsciej, a pozniej szukają atrakcji.,,
Ach ci faceci?! To wy zachowujecie się jak psy ogrodnika "sam nie chce, a drugiemu nie da". Facet chce się bawić, świętować. A Wy nie, bo cośtam. Więc chce iść sam - też nie pozwalacie. Przecież to czlowiek wolny, nie jakiś niewolnik czy służący. W imię czego ma siedzieć i się nudzić? 
W imię związku, z osobą z którą można spędzić zycie w poczuciu bezpieczenstwa, lojalności,  z osobą, z którą szanujecie się nawzajem i niestety kompromisy w kazdym prawdziwym zwiazku muszą być.\Nie jest wolny już, bo ma żonę i dziecko. Nie widzisz różnicy? Ale Tobie i kobietom Twojego pokroju życzę, by Was facet zostawiał kiedy chce, bo chce pic, wychodzić i wracac. moze jeszxze zabawaic się na boku i koompletnie ma Was gdzies i wasze zdanie. Zebys w zwiazku tylko Ty musiala byc kura domowa, a nikt tefo nie docenial i, zeby Ciebie zostawil sama z malym dzieckiem, bo to nie jego wina, że splodzil dziecko do ktorego tzreba wstawac i ma zonę, o ktora musi dbac, a nie ejst w pelni sil. Sama tak wychowasz, sama zobaczysz:) Zresztą to nie jest tak, ze my jestescmy swietymi krowami, bo tez wyrzekamy się wielu rzeczy, jak w tym wypadku, moze tez chcialabys pojsc gdzies na sylwestra, ale musisz byc z dzieckiem, moze chcesz isc do kolezanki, ale dom, dziecko. No, ale coz, biedni faceci, a koboety to takie kaprysne stworzenia, ze zamknęlyby faceta w klatce...

W moim związku, kochaniutka, to raczej ja zostawiam faceta, który nie ma ochoty na zabawę i nie tylko chodzę sobie na imprezy, ale jeżdżę na wycieczki w różne miejsca na świecie. Nie zostałam też kurą domową, pracuję normalnie. Kiedy dzieci były malutkie zarówno ja, jak i on mieliśmy czas dla siebie. Nikt nikogo nie wychowywał (poza dziećmi), bo niby w imię czego? Żadnymi zakazami ani fochami nie zatrzyma się przy sobie drugiego człowieka. A od kapryśnej jędzy, która myśli tylko o sobie każdy facet będzie zwiewał.

Tak, mogą być i takie układy, ale w każdym związku, udanym związku powinno być wzajemne zaufanie, dbałość o potrzeby partnera, nie tylko MOJE  zachcianki. Ja nie widzę sensu w byciu męczennicą dlatego, że partner nie lubi się bawić. Kręgosłup moralny to podstawa, ale zabawa ze zmajomymi, jeśli partner woli iść spać to nie przestępstwo. Na pewno zdrada to już przegięcie, ale kiedy mój facet spotyka się z kumplami czy nawet kumpelami to ma do tego prawo. Jeśli mu tego zabronię, a on będzie chciał, to zrobi to potajemnie, ale jeśli będzie mnie kochał, szanował to nie będzie tego chciał przekraczać. Jeśli zaś nie będzie mnie kochał ani szanował, to żadne fochy tego nie zmienią. Wręcz przeciwnie. Uczuć nie da się nakazać. A uczucia i tylko one tworzą odpowiednie zachowania. No, chyba że zamiast partnerów życiowych macie zdziecinniałe łajzy, które trzeba wychowywać i im dyktować jak się mają zachować, bo mamusie ich tego nie nauczyły...

A czy autorka i większosc wypowiadających się twierdzi, ze facetowi nic nie wolno? Owszem, wolno. Zarowno ejdnej  jak i drugiej osobie. I moze w innego sylwestra moglby sobie pojsc, ale kiedy miesiac temu urodzilo IM się dziecko, a on taką akcję odwalił?  Ciekawa jestem czy osoby tak twierdzące miesiąc po porodzie, pozostawione sama nad opieką nad maluszkiem, tak chętnie reagowalyby na jego kawalerkę i bagatelizowaly zachowanie i brak szacunku. I źle się to zaczyna, nawet jesli to jednorazowy, pijacki wyskok, bo kiedy kto straci szacunek do kogoś to wlasciwie mozna juz mowić o koncu związku lub życiu w nieszczęsciu, bo nigdy nie wiadomo kiedy facet zostawi zonę, dziecko, nie mozna na niego liczyc, zero wsparcia, zero szacunku. 

Dziecko to świadomoy wybor i jesli SĄ w ciązy czy niedawno urodzili to trzeba byc doroslym , okazać wsparcie i szacunek, a nie isć sobie na imprezkę, nic nie mowiąc nawet i wrocic pod wieczor. Nie uważasz, że to chore? Nie musi cale zycie siedziec w domu, z zoną i dzieckiem, ona tez nie musi, mogą spędzać sylwestra osobno, każdą okazję, ale ta tutaj jest nie na miejscu i ewidentnie ugodzila w szacunek i taki męzczyzna stracilby wiele ze swojego honoru. 

Co innego kobiety, ktore same sobie sprawiają cierpienie, ale o takich tutaj nie mowimy.

Dobzre napisalas wyżej, nie powinny się liczyć tylko MOJE zachniaki, ani tylko JEGO zachcianki, w dodatku takie i w  takich sytuacjach.

Większosc facetow nigdy nie zrobiloby partnerce czegos takiego, na szczęscie mamusie ich wychowaly na tyle chociaz dobzre, ze nie musimy się tym martwić, ale jest to zachowanie nie do pomyslenia. Gardzę takimi "facetami" udającymi "facetów". Moze jeden na milion da się uratować po takim zachowaniu, ale nie mozna tego mu wybaczyc, ot, tak. 

Ok, jesli nie probować naprawiać zwiazku dla dziecka po takim wyskoku, to autorka powinna definitywnie zostawić tego faceta.

Ale życie jest życiem i nawet po takim zachowaniu, szczegolnie kiedy jest male dziecko, trzeba probować ratować związek, ale nie pozwalając sobie na takie zachowania. Facet nawet mzoe byc wporządku, tylko moze alkohol uderzyl mu do glowy i odbilo mu, bo zostal tatusiem. Chociaz nigdy nie usprawied;liwiajmy facetow.

A Ty chyba nie wiesz co piszesz i nigdy nie bylas w powazniejszym związku:)

Może jestem w niepoważnym związku, ale trwa on już 27 lat. I też miałam małe dzieci. Mój facet akurat jest totalnym antyimprezowiczem, ale facet autorki postu jak pisze lubi zabawę. Gdyby od początku postawiła sprawę jasno, wyraziła swoje zdanie, że go potrzebuje, to mogłaby później płakać. Ale ona jasno dała mu do zrozumienia, żeby się zabawił bez niej. A kiedy to zrobił, to strzeliła focha. To trochę niepoważne, nie sądzisz?

W domu z kolegą.

To byl kompromis na który czasami tzreba pojsc. Tak ustalili i tak mialo byc. 

Ale nie wyjsciem w srodku nocy i wloczeniem się gdzieś tyle czasu. Bez slowa. O tym nie bylo mowy.

Jest zasadnicza roznica.

Fajnie, ze masz takiego faceta, ale chyba potrafisz sobie wyobrazić, nawet teoretycznie, ze to Twoj facet tak Tobie zrobil, Twojej siostrze, przyjaciolce?

A widzisz, autorka nie jest heterą, jak niektorzy zarzucają, ze nie pozwala na nic biednemu facetowi, bo pozwolila na zaproszenie kolegi i picie alkoholu, choc nie bylo jej to na rękę.

I chyba niepotrzebnie pozwolila, bo dal sobie zgodę sam na wiele więcej i nie uszanowal ich decyzji, nie zobaczyl jej poswiecenia. nie pomyslal o nich. 

A to nie takie "nic".

martaxyz napisał(a):

W domu z kolegą.To byl kompromis na który czasami tzreba pojsc. Tak ustalili i tak mialo byc. Ale nie wyjsciem w srodku nocy i wloczeniem się gdzieś tyle czasu. Bez slowa. O tym nie bylo mowy.Jest zasadnicza roznica.Fajnie, ze masz takiego faceta, ale chyba potrafisz sobie wyobrazić, nawet teoretycznie, ze to Twoj facet tak Tobie zrobil, Twojej siostrze, przyjaciolce?A widzisz, autorka nie jest heterą, jak niektorzy zarzucają, ze nie pozwala na nic biednemu facetowi, bo pozwolila na zaproszenie kolegi i picie alkoholu, choc nie bylo jej to na rękę.I chyba niepotrzebnie pozwolila, bo dal sobie zgodę sam na wiele więcej i nie uszanowal ich decyzji, nie zobaczyl jej poswiecenia. nie pomyslal o nich. A to nie takie "nic".

OK, zgadzam się.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.