Temat: Jak często odwiedzacie teściów?

Po swietach zaczęłam się zastanawiać czy raz do roku wystarczy czy będę swinia tak robiąc. Oczywiście maz z dziecmi czesciej, pewnie 3 razy w roku. Mamy do nich 250 km. Ja tam sie zle czuje, maz tez. Na te swieta nawet nie bylo swiatecznego jedzenia. Brudno. Tesciu tez wkurzony bo tesciowej sie nie chcialo posprzatac i ugotowac. Gdyby nie zrobil zakupow to jedlibysmy suchy chleb. I szczerze mowiac tak jest od kilku lat ale myslalam ze na swieta bedzie inaczej (nie bylismy kilka lat na swieta). Przykro mi i chetnie dzieci bym tez nie wysylala ale tesciowie do nas nie przyjada wiec to jedyny sposob na kontakt z wnukami.

Ja wcale

Pasek wagi

u mnie to sa dopiero przyszli teściowie. W sumie spotykamy sie od świat i czasem raz na kolka miesięcy pojedziemy tam do nich. Generalnie nie sa źli, ale nie mamy czasu zeby jeździć 

Rzadko, na szczęscie. Mieszkamy daleko i niech tak zostanie.

Oni są inni, "wsiowi", w sumie tesciowa by mi tak nie preszkadzala mimo wszystko, ale tesc...

Nie znam ich dlugo, rzadko się widujemy, ale tesc to rozkapryszone dziecko, cham,prostak i alkoholik.

Ciagle lata za alkoholem, zwraca na siebie uwagę, zly jak cos nie idzie po jego mysli, ciagle chcialby, zeby moj maz go wozil gdzies na picie i zeby wszyscy skakali kolo niego.

Taki typ, ktorergo wszedzie pelno. Wkurzajacy jak dzieko, ciagle mysli o piciu, a jak popije jest nie do wytrzymania. Placze, drze morde, lata za kieliszkiem jakby nigdy nie widzial, ciagle cos chce.

Ostatnio jak bylam tam na swieta juz nie moglam nawet patrzec na niego i udawac, ze mnie nie denerwuje.

Szczescie, ze moglam wyjsc do innego pokoju.

Teraz tylko kombinuję jak go unikać. Szczerze go nie trawię i nienawidzę, mimo, że prawie nie znam.

Moj mąż z resztą od poczatku się go wstydzil i poznalam ich pozno, do tej pory się wstydzi ojca i na szczescie za czesto mnie nie ciagnie.

Nie chcę robić mu przykrości, ale niestety nie mogę udawać, nie potrafię. Jestem w ci ązy i nie chcę patrzeć na niego i się denerwować, nie chcę tez, zeby mial jakis duzy kontakt z dzieckiem, bo nie mogę pozwolić, aby narażac dziecko na jego pijackie zachowanie.

Trudno, będą narzekać, że rzadko przyjeżdzamy, sami na szczescie tez nie bedą nas nachodzic (mam nadzieje), bo za daleko, tesc nie ma prawo jazdy chyba, a zreszta zawsze jest pijany, tesciowa pracuje i nie ma prawo jazdy, wiec swietnie:). Jesli juz, to odwiedzę ich raz na rok, dwa razy max, a jesli moj maz bedzie chcial, moze wziac dziecko i jechcac do nich, ale nie ze mną. Chyba, ze tesc cos odwali to jeszcze rzadziej.

Gdybym mieszkala blisko nich, musialabym się wyprowadzić, nie moglabym zyc obok nich, a szczegolnie tescia.

Po prostu nie mogę patrzeć na jego zapijaczoną mordę.

Ogolnie denerwuje mnie, wie, ze jestem w ciazy, ale od zawsze chcialby wykorzystywac mojego meza do swoich rozrywek, wozenia itp.

Sam nie pracuje, to chyba nie rozumie jak to jest, ze po prostu nie ma czasu, a i ochoty tez nie.

Wydaje mi się, ze chcieliby zebysmy przeprowadzili się do nich na wies (dom rodzinny, mielibysmy cala gorę dla siebie), ale wolę wynajmować mieszkanie w bezpiecznej odleglosci, z dala od nich, nawet jesli mialabym wynajmować jeszcze 20 lat.

za często.. mieszkamy blisko więc właściwie co weekend teściowa nas odwiedza, tym bardziej od kiedy pojawiła się wnuczka. Święto jest jak nie widzi nas 2 tyg ale wtedy to już zaczynają się żale. Mi by wystarczyło raz na kilka miesięcy;)

My ok. Raz na dwa miesiące (nie mamy możliwości częściej, i dzieli nas 100km). Jestem zdania że ciężko nawiązać relacje widząc się raz czy dwa w roku. I co z tego że to są jego rodzice? Podobno po ślubie jest się rodzina... I ja tak uważam. Gdyby jego rodzice potrzebowali pomocy to chętnie im pomogę. Z szacunku. 

Nie wiem jak wygląda sytuacja u Ciebie, być może jest bardziej skomplikowana...

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.