- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 października 2016, 20:09
Kto u was w związku/małżeństwie zarządza pieniędzmi ? Macie wspólne pieniądze czy każdy wypłatę zabiera do sie ile i na pół dzielicie opłaty?
Ostatnio z chłopakiem na ten temat rozmawiałam i w jego rodzinie jest tak ze tata daje mamie pieniądze na zakupy itd, to on trzyma głównie pieniądze. Natomiast u mnie jest tak ze mama ma pieniądze, ojczym oddaje jej wyplate. Osobiście nie wyobrażam sobie zeby to facet trzymał pieniądze i wydzielał mi na zakupy, rachunki. Nie wyobrażam sobie rownież tez sytuacji gdy ja polowe daje na rachunki i mąż ze swojej wypłaty polowe. Jak dogadaliście sie z partnerami w tym temacie ?
Edytowany przez walcz_o_marzenia 12 października 2016, 20:10
12 października 2016, 21:22
kazdy ma swoja wyplate. rachunki placimy na pol, albo ktores mniej (jesli jest trudniejsza sytuacja finansowa) jesli mnie sie kasa skonczyla wczesniej to partner mi dawal albo przelewal kase albo dawal karte. nie kupujemy poki co drogich sprzetow wiec takie drobne rzeczy (agd do 200 zl) kupujemy na biezaco, albo oddzielnie albo sie zrzucamy
Edytowany przez wrednababa56 12 października 2016, 21:25
12 października 2016, 21:32
U nas to samo wyszlo. Naturalnie. Mamy z mężem jedno wspolne konto, do którego sa dwie karty. Wszystkie przychody wpływają na to konto i każdy kupuje co chce. Z niego placimy rachunki czy robimy zakupy. Każdy kupuje co uważa, nikt nikomu nic nie wydziela. Tak jest odkąd zamieszkaliśmy razem, jeszcze przed ślubem. Mamy tez jedno konto oszczędnościowe, na które co miesiac przelewamy 10-15% dochodow.
12 października 2016, 22:07
My mamy wspólne konto na które wpływa wynagrodzenie zarówno moje, jak i męża. Każde z nas ma też swoje konto indywidualne na które dostajemy ,,kieszonkowe" z konta wspólnego. Dostajemy równe kwoty z przeznaczeniem na wydatki osobiste (kosmetyki, ubrania, kino, knajpa, prezenty itp.). Pieniędzmi z konta wspólnego opłacamy rachunki, robimy zakupy, a reszta jest lokowana na kontach oszczędnościowych( mamy kilka kont z przeznaczeniem na różne cele).
Generalna zasada jest taka, że kontem wspólnym i kontami oszczędnościowymi zarządzamy wspólnie, a kasa na kontach osobistych to już prywatna sprawa każdego z nas.
Wprowadziliśmy też zasadę, że jeśli któreś z nas dostaje podwyżkę to pierwsza nadwyżka jest przesyłana na KO tej osoby. Fajne z tego były ,,premie" :)
Ten system nam się generalnie fajnie sprawdza :)
12 października 2016, 22:17
12 października 2016, 22:51
U nas narzeczony ma swoje konto i z swojej wypłaty opłaca rachunki,kredyt , paliwo i daje mi kasę na jedzenie, chemię itp. Mamy określony budżet na to i staramy się go nie przekraczać :) Ja mam swoje konto i na nie wpływa moja wypłata, zostawiam sobie 300 zł na pierdoły, a resztę odkładam na wspólne konto. Tyle, że ja mam upoważnienie do jego kont ze względu na to, że nie jesteśmy małżeństwem i w razie gdyby coś mu się stało nie miałabym dostępu do tych pieniędzy.
Co do tej kwestii to pełnomocnictwo wygasa z chwilą śmierci więc pełnomocnictwo niczego nie załatwia. Proponuję tzw. zapis bankowy, środki zapisane w ten sposób nie wchodzą do spadku. Sorki, że nie na temat:)
12 października 2016, 22:55
Kiedyś czytałam, że najlepiej jest zrobić tak: jedno wspólne, dwa oddzielne. Na wspólne obydwie osoby wplacaja pieniadze, ktore potem ida na wspolne zakupy czy opłaty stałe. A każde z partnerów ma tez swoje konto na swoje wydatki, przyjemnosci, ubrania itp. Mi najbardziej takie coś by odpowiadało. Na razie mamy dwa konta i składamy sie na pól lub raz on cos kupi, raz ja.
12 października 2016, 22:57
My mamy wspólne konto na które wpływa wynagrodzenie zarówno moje, jak i męża. Każde z nas ma też swoje konto indywidualne na które dostajemy ,,kieszonkowe" z konta wspólnego. Dostajemy równe kwoty z przeznaczeniem na wydatki osobiste (kosmetyki, ubrania, kino, knajpa, prezenty itp.). Pieniędzmi z konta wspólnego opłacamy rachunki, robimy zakupy, a reszta jest lokowana na kontach oszczędnościowych( mamy kilka kont z przeznaczeniem na różne cele). Generalna zasada jest taka, że kontem wspólnym i kontami oszczędnościowymi zarządzamy wspólnie, a kasa na kontach osobistych to już prywatna sprawa każdego z nas. Wprowadziliśmy też zasadę, że jeśli któreś z nas dostaje podwyżkę to pierwsza nadwyżka jest przesyłana na KO tej osoby. Fajne z tego były ,,premie" :)Ten system nam się generalnie fajnie sprawdza :)
podoba mi się wasz pomysł :) ale mam pytanie: czy zarabiacie podobnie? I czy dostajecie taka sama wartosc "kieszonkowego"?
12 października 2016, 23:38
a ja nie wyobrazam sobie aby nie pracowac i oczekiwac od meza/partnera aby oddawal mi wyplate to chore podejscie
U nas kasa jest wspolna oboje pracujemy
12 października 2016, 23:46
Póki co to dopiero o tym rozmawialiśmy, bo jeszcze razem nie mieszkamy i nie dysponujemy pieniędzmi.
Wszystko będzie zależało od naszych zarobków. Póki co ja się uczę, a on pracuje. Jego zarobki uzależnione są od premii, ale póki co patrząc na wypłaty mojego faceta, to nie ma szans żebym za niecały rok, jak pójdę do pracy mogła zarabiać więcej niż on. Dlatego głupim by mi się wydało dzielenie się opłatami na pół, skoro jemu by zostało znacznie więcej oszczędności. Uważam, że osoba która zarabia więcej powinna robić większe opłaty, druga mniejsze, a dodatkowo oboje powinni odkładać coś na wspólny fundusz. (Na wakacje, urlop, prezenty na jakieś okazje dla innych, wypadki losowe).
Każdy też powinien mieć coś dla siebie. Chce mu zrobić niespodzianke i coś kupic - mam taka możliwość i nie muszę się martwić, że facet zaraz wszystko zobaczy na stronie internetowej banku, bo mamy np. wspolne konto.
13 października 2016, 00:37
Mamy dwa osobne konta, ale kasę wspólną, tzn. jego wypłata na tzw. "życie" (jedzenie, rachunki, paliwo, dom); moje dochody na wspólne wakacje i weekendowe wypady, rozwój (studia, szkolenia itp.), remonty, zwierzęta czy jakieś niespodziewane wydatki itp. Oboje jesteśmy raczej oszczędni.