- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 sierpnia 2016, 16:28
Jestem właśnie po ślubie i co byście zrobiły na moim miejscu. Mieszkanie z teściami z tym że jeden dom pójdzie na pół byłaby zrobiona ściana więc byłyby dwa osobne wejścia, dwie kuchnie itd. My mielibyśmy dla siebie 6 pomieszczeń plus malutki przedpokój, tescia praktycznie nie ma bo pracuje za granicą a teściowa ma zamiar do niego dołączyć, czy kredyt na własne mieszkanie w mieście bo dom teściów jest na wsi
31 sierpnia 2016, 09:25
Mieszkałam z teściami jakieś półtora roku. Mieliśmy u nich swój pokój. I o ile teściów mam "do rany przyłóż", to i tak mieszkanie tam było powodem konfliktów. Mąż wymagał, żebym pomagała teściowej w domu tak, jakbym tam mieszkała od zawsze, a teściowa pomocy nie chciała. Mąż sie wkurzał, ze nie pomagam, a teściowa nie była zadowolona, jak pomagałam.
Wtedy jeszcze nie mieliśmy dzieci. Nie wyobrażam sobie mieszkać u nich z dziećmi, nawet jakbyśmy mieli wiecej miejsca i oddzielne wejscie. Po prostu nie masz prywatności - każda kłótnia, płacz dziecka, metody wychowawcze - wszystko podlegałoby ocenie, często nawet milczącej, ale nieuniknionej.
W efekcie wzięliśmy kredyt i kupiliśmy tanie mieszkanie na wsi. To dalej nie jest nasze docelowe miejsce zamieszkania, kredytu się dawno pozbyliśmy (zapłaciliśmy może z 5 tys. odsetek, a może i mniej). Mamy wspólny korytarz i schody z sąsiadami - ale sąsiedzi to zupełnie insza inszość. Łatwiej jest zachować z nimi dobre stosunki (a sąsiadów mamy niespecjalnie łatwych w pożyciu) bo nie mają potrzeby wtrącania się w twoje życie.
Z moimi teściami - swoimi rodzicami - mieszkała wcześniej siostra męża ze swoja rodzinką. Mieli zupełnie oddzielne wejście w tym samym podwórku. NIGDY nie czuła się tam dobrze i u siebie.
31 sierpnia 2016, 10:20
pomimo że nasi Rodzice (obie strony ugodowe) mają duże domy to kupiliśmy mieszkanie na kredyt i mieszkamy u siebie. Mówią nam, że zawsze możemy wrócić...ale słowa mojej Mamy "dziecko, kupcie cokolwiek -nawet małego i mieszkajcie sami, bo każde pokolenie powinno mieszkać osobno"...i tu nie była kwestia doświadczeń Mamy z jej Teściową ale z własną Matką...
31 sierpnia 2016, 11:47
dla mnie to tylko świadczy o tym, że wszystko zależy od ludzi i od warunków jakie można mieć mieszkając z rodzicami/teściami. z jednymi da się naprawdę w zgodzie żyć (jestem na to przykładem), a z innymi nie. nie wiem jak ktoś mając możliwość mieszkania z rodzicami "w odrębnym " mieszkaniu i mając szansę na spokojnie nazbierać na coś swojego woli płacić tym darmozjadom w bankach. koszty kredytów przy pożyczonej kwocie ponad 100 tyś są ogromne..
31 sierpnia 2016, 12:08
Sami. Mieszkanie z teściami czy rodzicami po ślubie i na wsi? Dla mnie kompletnie odpada.
31 sierpnia 2016, 12:45
Zamieszkajcie na razie z teściami i odkładajcie na własne mieszkanie. Jak teściowie z zagranicy wrócą i okaże sie ze się nie da mieszkać razem, to kupicie swoje:)
Weźcie tez pod uwagę fakt, czy mieszkając na wsi mielibyście daleki dojazd do pracy czy w miare ok.
I tak: mieszkałam ze swoimi teściami ponad rok w jednym pokoju w ich mieszkaniu. Bylo ciężko, ale wytrzymaliśmy. U Ciebie jest sytuacja o wiele wygodniejsza.
31 sierpnia 2016, 14:04
Ja mam taką sytuację, że chłopak (jeszcze nie narzeczony) remontuje poddasze w piętrowym domu, w którym mieszka z rodzicami. Mamy poważne plany co do związku, więc to poddasze ma być jego i moje, wyjdzie jakieś 40mkw, z kuchnią, salonem i sypialnią na antresoli. Na dole na parterze mieszkają jego rodzice. I boję się trochę tego mieszkania, niby osobno ale wspólne wejście, podwórko itp. A chłopak nie chce się wyprowadzić, bo dużo już włożył pieniędzy w ten dom, rodzice są przed 70 to jeszcze z 10 lat może pożyją :P Mimo wszystko tak jak piszecie, wszystko słychać, widać i czuć co się dzieje. Ja jestem typem domatorki i nie bardzo lubię przyjmować niezapowiedzianych gości, natomiast do "teściów" ciągle ktoś przychodzi. Będę musiała sobie jakoś radzić, postawić sprawę jasno, i albo się dogadamy albo się wyprowadzimy, bo nie zamierzam się użerać z nimi..
31 sierpnia 2016, 14:20
Ja mam taką sytuację, że chłopak (jeszcze nie narzeczony) remontuje poddasze w piętrowym domu, w którym mieszka z rodzicami. Mamy poważne plany co do związku, więc to poddasze ma być jego i moje, wyjdzie jakieś 40mkw, z kuchnią, salonem i sypialnią na antresoli. Na dole na parterze mieszkają jego rodzice. I boję się trochę tego mieszkania, niby osobno ale wspólne wejście, podwórko itp. A chłopak nie chce się wyprowadzić, bo dużo już włożył pieniędzy w ten dom, rodzice są przed 70 to jeszcze z 10 lat może pożyją :P Mimo wszystko tak jak piszecie, wszystko słychać, widać i czuć co się dzieje. Ja jestem typem domatorki i nie bardzo lubię przyjmować niezapowiedzianych gości, natomiast do "teściów" ciągle ktoś przychodzi. Będę musiała sobie jakoś radzić, postawić sprawę jasno, i albo się dogadamy albo się wyprowadzimy, bo nie zamierzam się użerać z nimi..
jakoś tak okropnie to zabrzmiało i jeszcze te ":P" na końcu zdania..
31 sierpnia 2016, 14:24
jakoś tak okropnie to zabrzmiało i jeszcze te ":P" na końcu zdania..
oj nie czepiajmy się.
31 sierpnia 2016, 16:23
dla mnie to tylko świadczy o tym, że wszystko zależy od ludzi i od warunków jakie można mieć mieszkając z rodzicami/teściami. z jednymi da się naprawdę w zgodzie żyć (jestem na to przykładem), a z innymi nie. nie wiem jak ktoś mając możliwość mieszkania z rodzicami "w odrębnym " mieszkaniu i mając szansę na spokojnie nazbierać na coś swojego woli płacić tym darmozjadom w bankach. koszty kredytów przy pożyczonej kwocie ponad 100 tyś są ogromne..
jasne, rózni są ludzie, różne relacje, ale przede wszystkim różne możliwości młodych. jak ktoś ma tak, jak ty, to ma fajnie i mówię to szczerze. i oby wam się wszystko udało, tak jak sobie zaplanowaliście. natomiast ja, jak i pewnie wiele innych osób tu, nie lubię jak ktoś mi daje do zrozumienia, że jestem frajerem, bo wzięłam kredyt. miałam do wyboru mieszkać dalej z teściową i znosić jej zachowanie( napiszę tylko, że doszło do tego, że ostatecznie nie utrzymujemy kontaktów), mieszkać z moimi kochanymi rodzicami w jednym pokoiku ze wspólnym wszystkim albo wziąć kredyt i kupić mieszkanie, czyli w mniemaniu niektórych być frajerem, to ja już wolę być tym frajerem. jestem świadoma tego, że to jest w sumie mieszkanie banku, dopóki go nie spłacę, ale ja i tak je nazywam ,,moje". i jestem świadoma tego, że muszę temu bankowi dać kupę forsy. i może nie skakam z tego powodu z radości, ale... tak zdecydowałam i jest ok. ty masz taką sytuację, że możesz olać bank i nazwać ich darmozjadami-raz jeszcze, fajnie masz. nie twierdzę, że nabijasz się z ludzi, którzy wzięli kredyt, ale jest wielu takich ludzi, jak na przykład mój szwagier, który mieszka kątem u teściów, dom buduje już ponad 10 lat, przez ten czas ani on ani jego dzieci nie byli na wakacjach, a jego małżeństwo powoli się sypie, a teściów ma naprawdę spoko. może to ja powinnam teraz się z niego śmiać? ale nie robię tego, niech sam ponosi konsekwencje swoich wyborów, w sumie to mi go szkoda.