Temat: będę sama na zawsze?

mam 21 lat. w styczniu stuknie 22 a ja jeszcze nigdy z nikim nie byłam. nie mam za sobą żadnych doświadczeń. nie przeżyłam swojego pierwszego pocałunku. nawet nigdy się tak naprawę nie zakochałam (pomijam jakieś szkolne zauroczenia itd.).

nie chcę na siłę kogoś szukać. staram się na co dzień o tym nie myśleć i rozwijać jako osoba na różnych płaszczyznach. jednak gdzieś z tyłu głowy mam takie przeczucie, że ja już nigdy nikogo nie znajdę.

co mam myśleć w takiej sytuacji?

nie chcę na siłę kogoś poznawać. z drugiej strony nie chcę dlużej być taka samotna

pytam was o poradę, bo na co dzień o tym z nikim nie rozmawiam 

Ichigo000Emmey napisał(a):

unodostress napisał(a):

MamaMuminka1990 napisał(a):

nataliu napisał(a):

AlaOwnsLittleOnion napisał(a):

mysle ze mimo wszystko z wiekiem jest coraz trudniej kogos poznacdlatego ja bede musiala sie zwiazac z ktoryms z moich fagasowatych kolegow jesli nie znajde sobie nikogo kto by mie zadowolil 
A to jakiś przymus jest żeby żyć w parze?  Czy wyznajesz zasadę "lepszy rydz niż nic"?
tu nie chodzi o przymus tylko kobiecie samej jest ciezko zwlaszcza jak zarabia troche ponad minimalna pensja w zyciu nie wynajmie mieszkania bo ja nie bedzie stac chyba ze beda jej pomagac rodzice. Moja siostra cioteczna jest klasycznym przykaldem 33lata teraz wziela slub tylko dlatego ze mieli wpadke, caly czas pomagali jej rodzice i babcia bo sama by sie nie utrzymala wiec chocby po to POTRZEBY JEST FACET
serio myślisz, że hajs to dobry argument by wchodzić w związek ?
Argument może słaby, ale ja coraz częściej się nad tym zastanawiam. Jestem na ostatnim roku studiów, zaczynam pracę w zawodzie i widzę, że z takimi zarobkami (nawet jak dostanę podwyżkę), to i tak nie będzie mnie stać na samotny wynajem kawalerki. Będę się kisić za 700-800zł w pokoju jednoosobowym w stylu PRL, a za 1400zł mogłabym mieć kawalerkę, która byłaby tylko nasza. A tak to muszę mieszkać z obcymi ludzmi, nawet nie mogę mieć zwierzęcia, własnych mebli, ani nic, bo w każdej chwili wynajmujący może mi powiedzieć do widzenia. Kredytu na mieszkanie też sama nie wezmę, bo w razie utraty pracy, jak go spłacę? Jak jest się we dwoje, to jak jedno straci pracę, to drugie może pomóc do momentu stanięcia na nogi. Dodatkowo nigdy nie będę miała dzieci, nigdy nie będę miała poczucia, że jestem dla kogoś najważniejsza, a jak rodzice umrą, to nikt mi nie pomoże... Nawet przy głupiej przeprowadzce będę musiała zrobić niedługo z 5 kursów tramwajem z rzeczami, bo nie ma mi kto pomóc.

Weź taksówkę bagażową. Lepiej zapłacić parę groszy niż być koniem pociągowym i wszystko na własnych plecach przenosić.

A może spróbuj przez internet? Dziś na fb wyświetliło mi się jak Filip Chajzer wrzucił zdjęcie pary swoich znajomych, którzy biorą ślub, a poznali się przez aplikację. Pod zdjęciem jest mnóstwo komentarzy z podobnymi historiami;) 

Mam identycznie. Na pewno kogs poznac byle nie szukac na siłe.

całe życie przed toba, ale to że nie masz ŻADNYCH doświadczeń powinno jednak - może nie zaniepokoić - ale zmusić do zastanowienia się co powinno się zmienić i wprowadzić to w życie. im dalej w las tym ciemniej, jak nie poznajesz ludzi to nagle z ziemi nie wyrośnie ideał z którym spędzisz resztę życia, ba, nikt nie wyrośnie. musisz pomóc losowi, bardziej otworzyć się na ludzi, szukac okazji do wyjść, udzielać się towarzysko. bez pracy nie ma kołaczy, jak się nie ma do tego naturalnych zdolności to trzeba włożyć w to wysiłek i się przełamać.

Wszystko przed Tobą, spokojnie. Wiem, że jak się widzi, że koleżanki mają za sobą już czasem liczne związki to można zacząć się zastanawiać "czy ze mną wszystko w porządku?", też tak miałam, ale nigdy nie szukalam na siłe i jakoś mi nie zależało, co ma być to będzie no i poznałam swojego chłopaka w wieku w wieku 22 lat (pierwszego!) i jesteśmy razem już ponad 5 lat. Pewnie i na Ciebie przyjdzie pora. 

Pasek wagi

Moja siostra swojego pierwszego chlopaka, a obecnego meza poznala w wieku 25 lat i w przyszlym roku beda obchodzic 20sta rocznice slubu:)

Trudno mi jest wczuć się w Twoją sytuację. Mniej więcej w wieku 15 lat, kiedy miesiączkowałam i miałam wahania nastrojów, włączył mi się instynkt kopulacyjny. :p W pewnym wieku masz ochotę na seks i instynktownie szukasz samca. Nagle dotyk przystojnego kolegi, choćby po ramionach, zaczyna być podniecający i zagadujesz mimowolnie. Nie wiem dlaczego niektórzy ludzie nie wchodzą w tą grę. Może podświadomie nie chcą potomstwa. Nie odwracasz czasami wzroku za przystojnym, dobrze umięśnionym chłopakiem?

MamaMuminka1990 napisał(a):

tu nie chodzi o przymus tylko kobiecie samej jest ciezko zwlaszcza jak zarabia troche ponad minimalna pensja w zyciu nie wynajmie mieszkania bo ja nie bedzie stac chyba ze beda jej pomagac rodzice. Moja siostra cioteczna jest klasycznym przykaldem 33lata teraz wziela slub tylko dlatego ze mieli wpadke, caly czas pomagali jej rodzice i babcia bo sama by sie nie utrzymala wiec chocby po to POTRZEBY JEST FACET

Zyjemy w XXI wieku. Mam sporo kolezanek, ktore utrzymuja sie w 100% same i pomalutku splacaja swoje mieszkania. Do tego nie potrzebny jest facet, tylko otwarty umysl i samozaparcie. Chociazby branza IT jest wciaz nienasycona i wcale nie trzeba byc nie wiadomo jakim umyslem scislym, zeby sie w niej odnalesc. Osoby, ktore zajmuja sie wsparciem klienta, albo procesowaniem danych, najczesciej musza dzialac wedlug scisle okreslonych schematow - tu nie jest wymagana inwencja, ani kreatywnosc tylko sktupulatnosc. Nie jest nawet potrzebne wyksztalcenie kierunkowe. Czesto wystarczy dodatkowy kurs i dobre checi.

Nie panikuj. Bycie z mężczyzną to nie jest powód do dumy, to nie średniowiecze, że wyjście za mąż to dla kobiety życiowy sukces. Jesteś młoda, masz bardzo dużo czasu, by kogoś poznać. Nie musisz teraz wychodzić z mąż, by poczuć się lepsza/ładniejsza/bardziej pewna siebie. 

I nie patrz na koleżanki, bo często rzeczywistość w związkach nie jest tak piękna jak ludzie starają się pokazać.

Ciesz się życiem. Dbaj o siebie, bądź dla siebie dobra, ucz się, zwiedzaj świat, a jak przyjdzie odpowiedni czas to spotkać odpowiedniego mężczyznę. Bycie (lub nie) w związku nie powinno wpływać na Twoje szczęście.

Teraz Ci się wydaje, że jesteś już w takim wieku, gdzie wypada kogoś mieć i potem człowiek już jest stary i nikogo nie znajdzie. Bzdura! Co prawda pierwsze pocałunki przeżywałam pod koniec podstawówki, ale tak naprawdę większość znajomości damsko-męskich zawarłam w wieku 21-22 lat i potem też poznałam obecnego męża. To dobry czas na delikatne początki, człowiek już jest na tyle dojrzały że rozważniej do tego podchodzi, lepiej wie czego chce. Masz przed sobą całe życie i naprawdę mnóstwo czasu na odnalezienie swojej połówki. Gdybyś miała 31 lat, a nie 21, mogłabyś mieć takie rozterki ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.