- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 kwietnia 2016, 17:01
Od 2 tyg. mam praktyki. Szkoła wysłała nas oczywiście na bezpłatne, miesięczne praktyki do danych zakładów gastronomicznych. Mój nie jest zły. Tzn. jest to dobra restauracja, w której można coś porobić. Nie jestem tak jak niektórzy moi znajomi na przysłowiowym zmywaku jednak zauważyłam, przynajmniej u mnie śmieszne i idiotyczne zachowania niektórych pracowników.
Przez 1 tydzień byłam na cukierni. Tam są straszne nudy ale ludzie byli ok. No może po za jednym kolesiem. Młodym. Miał ok. 25 lat. Był strasznie niemiły i mało pomocny. Jednak rzadko kiedy się odzywał. Zamieniłam z nim przez tydzień może z 5 zdań.
Teraz jestem na obsłudze i tutaj sporo osób mnie... nawet nie wiem jak to opisać. Pani kierownik, która denerwuje mnie niemalże bez przerwy. W poniedziałek było ok. Poznałam 3 dziewczyny. Miłe i takie, które rozumiały, że dopiero się uczę więc wszystko mi wyjaśniły. Jednak wczoraj zaczęły się dziwne sytuację. Od razu jak przyszłam to do akcji weszła pani kierowniczka sali(do dzisiaj nie wiem jak ma na imię. Coś na A chyba. Nie przedstawiła się oczywiście). Mówię do niej dzień dobry. A jej pierwsze słowa to: "Spóźnienie widzę". Zdziwiłam się. Do pracy przyszłam o czasie. Poszłam się przebrać oraz poszłam do toalety i ok. 7:10 byłam już na sali. Ona na to, że jutro mam o 7:00 być już gotowa na sali. I poszła nawet nie czekając na odpowiedź. Stwierdziłam ok. Mogła to jakoś milej rozegrać ale no rozumiem. Po czasie jednak uświadomiłam sobie, że nie wiem czy się przypadkiem nie spóźnię jednak ponieważ dojeżdżam do mojego miasta pociągami. Nie byłabym wstanie przyjechać wcześniej. No chyba, ze o jakąś godz. Stwierdziłam, ze na końcu do niej pójdę i pogadam o tym. Tak zrobiłam. Grzecznie poszłam do niej do biura. Zaczęłam zdanie, że nie jestem pewna czy się nie spóźnię ponieważ... Baba przerwała mi w połowie zdania. I z tekstem tylko, że jak później przyjdę to później i wyjdę. Pomyślałam sobie. Aha spoko. Nic mi to nie da bo jak wyjdę nawet o 10 min. później to poczekam sobie po południu za pociągiem ale no kłócić się nie będę. Natomiast sytuacja z dzisiaj to był śmiech na sali. Patrzę na zegarek. Na oko jest 15:00. Czyli godz., o której mam wyjść. Pytam się grzecznie tej pani czy mogę już pójść do domu. A ona patrzy się na zegarek w tel. gdzie była godz. 14:59 i mówi do mnie z uśmiechem na ustach, że nie ma jeszcze 3 więc mam jeszcze stoły ponakrywać. Szczerze to z jednej strony śmiać mi się chciało z tej sytuacji z z drugiej wkurzyłam się bo wiedziałam, że jak wyjdę za późno to znowu będę miała problem z dojazdem. Wyrobiłam się szybko. Patrzę na zegarek 15:04. Szczerze to miałam ochotę jej się spytać czy z tej okazji mogę jutro przyjść dokładnie 4 min. później lub wcześniej wyjść xD Ale machnęłam ręką na tę sprawę. W ogóle to jest genialna nauczycielka. Mówi co masz robić ale nic ci nie wytłumaczy. Podeszła dzisiaj do mnie i mówi, że mam jakiś napój zrobić(podała nazwę). Ja się na nią patrzę z politowaniem i chcę się zapytać jak to się robi. A ona do mnie, że mam znaleźć sobie kogoś kto mi powie. I poszła sobie. Spoko. Już nie mówiąc o wymyślaniu przez nią jakiś głupich zadań. Ja rozumie, że muszę tam dużo robić i nawet fajnie ale chciałabym się tam czegoś uczyć związanego z gastronomią a nie ogrodnictwem przycinając drzewka. Jak nie ma nic do roboty to nie a nie wymyśla jakieś durne rzeczy. Takich rzeczy jest pełno, które ona odwala a dopiero 2 dni tam pracuję.
Jednak tam ta kierowniczka no dobra. jednak jest wyżej postawiona. Rozumiem, że jakiś respekt musi być ale kelnerzy do jest śmiech na sali. Sytuacja z wczoraj, kiedy coś tam pomyliłam. No kurde byłam tam drugi dzień. Zdarza się. Odłożyłam widelce nie tam gdzie trzeba. Na co wydziera się na mnie jakiś kelnerzyna. Rozumiem, ze można zwrócić uwagę się żeby się od razu wdzierać. I jeszcze tekst później w momencie gdy odeszłam o tego stanowiska: "I na co jeszcze czekasz! Zrób coś z tym!". Lub innych kelnerek. Od dzisiaj chyba mój "ulubiony". Rozmawiałam z jedną dziewczyną, która tam pracuje. Stałyśmy obie przy jej stanowisku gdzie miała odbierać rezerwacje tel. Ona na chwilę odeszła. Zadzwonił tel. Nie odbierałam no bo nawet nie wiedziałam co powiedzieć na początku. Nie mówiąc już o tym, że nie znałam pewnie odp. na pyt. które konsument zadaje. Dodatkowo w okół chodziło pełno kelnerów, którzy się tym zajmują. Nagle słyszę jak koleś chamsko mi się pyta czemu nie odbieram. Oczywiście olewając odp. Przeszło mi przez myśl, że może dlatego, iż nie wytłumaczył mi jak działa to stanowisko. Jednak tamto dało się przeżyć. Nic się takiego nie stało. Jednak dzisiejsza sytuacja mnie rozwaliła. Przez cały czas widziałam jak tam ci kelnerzy się miedzy sobą śmieją, dokuczają sobie żartując o itp. Przyszedł ten koleś. Słowem się nie odezwał. Sama nie wiedziałam jak zacząć czy coś. No bo jednak miło byłoby się przedstawić albo coś. Ale chyba tylko dla mnie miło. Facet. Młody ok. 25 lat żeby nie było. Rozbił tam komuś kawę i niósł jedną kawę na tacy(notabene to nie wiem po co mu była ta taca ale ok). Trochę się gibał z tym. I tak spontanicznie zażartowałam sobie z uśmiechem żeby czasami mu się nie wylało. Na co facet podchodzi do mnie później i deklaruje, że ja tutaj nie jestem od takich głupich komentarzy i jedyne co mam robić to się przyglądać oraz uczyć. Ja na to stwierdzam, żeby się uspokoił i, że tylko żartowałam. Na co koleś bez słowa cobie po prostu poszedł. Na początku zrobiło mi się głupio i smutno. Pomyślałam sobie, że może faktycznie przegięłam i mogłam się nie odzywać. Jednak wracając do domu uświadomiłam sobie, że przecież nic złego nie zrobiłam. Nie obraziłam go ani nie śmiałam się z niego. Od tak rzuciłam jakimś "żartem". Z resztą on sam nie był lepszy. Wcześniej jak zapytałam się mu czy jakoś mu pomóc to odp. mi, że jedne co mogę dla niego zrobić to stanąć na jednej nodze. Sama mogłam mu wtedy coś powiedzieć ale nawet nie przeszło mi do przez myśl no bo skumałam, że to ŻART. Już nie mówiąc o tym, iż on sam nie jest nie wiadomo kim wiec raczej też nie jest od tego aby prawić mi takie morały.
Co myślicie o takich sytuacjach? Też uważacie coś takiego za śmieszne i żenujące? Jak dla mnie to tylko takie sytuacje pokazują kto jakim jest. Wam też przydarzają się takie sytuacje? Jak sobie z tym radzicie?
14 kwietnia 2016, 10:30
A ja myślę że wszyscy do okoła są po prostu zapracowani i wkurza ich to ze stoi takie ciele, żarty sobie robi i nie łaska telefonu podnieść gdy dzwoni. Ty jesteś tam aby się uczyć. Idealnie by było gdyby ktoś Cię wprowadził w temat, ale życie łatwe nie jest, a idąc na praktyki coś tam powinnaś juz umieć. Więcej empatii... w kwestii spoznien to tez się nie dziwię niechęci, jak pracujesz od 7 to o 7.00 powinnaś być juz gotowa na swoim stanowisku.
14 kwietnia 2016, 11:34
Masz tupet,i zero szacunku do innych. Zamiast zamknąć buzke na kłódke, słuchac przyglądać i uczyc ty masz zawsze coś do powiedzenia. Ostatnie trzy grosze. Jesteś arogancka i jeszcze sie dziwisz ze maja do ciebie o to pretensje. Nic nie umiesz i jeszcze pyskujesz, zawsze jest kogoś wina, nie dasz sobie nic powiedziec. Mam nadzieje ze z czasem nauczysz sie jak ma wygląć PRACA. Tak, jestes w pracy a nie na goscinnych wystepach :-)
14 kwietnia 2016, 11:41
Pomijając wszystko co napisałaś i jaki obraz Ciebie się z tego przydługiego wywodu wyłania, to serio nie wiesz, dlaczego nawet jedną kawę niesie się na tacy??
14 kwietnia 2016, 11:46
Masz tupet,i zero szacunku do innych. Zamiast zamknąć buzke na kłódke, słuchac przyglądać i uczyc ty masz zawsze coś do powiedzenia. Ostatnie trzy grosze. Jesteś arogancka i jeszcze sie dziwisz ze maja do ciebie o to pretensje. Nic nie umiesz i jeszcze pyskujesz, zawsze jest kogoś wina, nie dasz sobie nic powiedziec. Mam nadzieje ze z czasem nauczysz sie jak ma wygląć PRACA. Tak, jestes w pracy a nie na goscinnych wystepach :-)
14 kwietnia 2016, 11:50
Ale z Ciebie żmija.Masz tupet,i zero szacunku do innych. Zamiast zamknąć buzke na kłódke, słuchac przyglądać i uczyc ty masz zawsze coś do powiedzenia. Ostatnie trzy grosze. Jesteś arogancka i jeszcze sie dziwisz ze maja do ciebie o to pretensje. Nic nie umiesz i jeszcze pyskujesz, zawsze jest kogoś wina, nie dasz sobie nic powiedziec. Mam nadzieje ze z czasem nauczysz sie jak ma wygląć PRACA. Tak, jestes w pracy a nie na goscinnych wystepach :-)
Laura serio? w watku o "angielskim" pokazalas ze masz 100 razy gorszy charakter niz kolezanka Belleza. Jesli ktos tu jest zmija to tylko ty...
14 kwietnia 2016, 12:02
Laura serio? w watku o "angielskim" pokazalas ze masz 100 razy gorszy charakter niz kolezanka Belleza. Jesli ktos tu jest zmija to tylko ty...Ale z Ciebie żmija.Masz tupet,i zero szacunku do innych. Zamiast zamknąć buzke na kłódke, słuchac przyglądać i uczyc ty masz zawsze coś do powiedzenia. Ostatnie trzy grosze. Jesteś arogancka i jeszcze sie dziwisz ze maja do ciebie o to pretensje. Nic nie umiesz i jeszcze pyskujesz, zawsze jest kogoś wina, nie dasz sobie nic powiedziec. Mam nadzieje ze z czasem nauczysz sie jak ma wygląć PRACA. Tak, jestes w pracy a nie na goscinnych wystepach :-)
14 kwietnia 2016, 12:20
Laura serio? w watku o "angielskim" pokazalas ze masz 100 razy gorszy charakter niz kolezanka Belleza. Jesli ktos tu jest zmija to tylko ty...Ale z Ciebie żmija.Masz tupet,i zero szacunku do innych. Zamiast zamknąć buzke na kłódke, słuchac przyglądać i uczyc ty masz zawsze coś do powiedzenia. Ostatnie trzy grosze. Jesteś arogancka i jeszcze sie dziwisz ze maja do ciebie o to pretensje. Nic nie umiesz i jeszcze pyskujesz, zawsze jest kogoś wina, nie dasz sobie nic powiedziec. Mam nadzieje ze z czasem nauczysz sie jak ma wygląć PRACA. Tak, jestes w pracy a nie na goscinnych wystepach :-)
14 kwietnia 2016, 13:06
Nie wiem czy ktos juz o tym wspomnial, ale w praktyce nikt tak naprawde nie lubi praktykantow. Dla pracownikow i kierownictwa sa oni kolejnym obowiazkiem w pracy, za ktory nie dostaja dodatkowego wynagrodzenia. Tacy praktykanci (jak dobrze widac w tym przypadku) tylko przeszkadzaja w wykonywaniu naszej pracy, z ktorej pewnie jestesmy jakos rozliczani.
14 kwietnia 2016, 13:15
Z własnego doświadczenia wiem, że branża gastronomiczna jest... specyficzna. Wysoka kultura liczy się tylko w kontakcie z klientem i być może dlatego w kuchni czy na zapleczu pracownicy "odreagowują". Liczy się komunikatywność, pewność siebie no i inicjatywa. Nie możesz czekać na przydzielenie jakiegoś zadania, sama sobie znajdź zajęcie albo zapytaj o nie. Jeżeli się wdrożysz, nawiążesz fajną relację ze współpracownikami, to praktyki będziesz wspominać bardzo miło. Ja swoją pracę w restauracji nawet lubiłam i nie żałuję tego doświadczenia, ale... nigdy więcej ;).
14 kwietnia 2016, 14:36
Chamskie odżywki personelu to jedno - powinni traktować Cię z szacunkiem, ale z tego co napisałaś, droga autorko, kompletnie brak Ci jeszcze pokory, która sie przydaje na początku pracy (nie mylić z dawaniem sobie wejść na głowę).
Ja też dojezdzam do pracy pociagiem. Dziś zaczynałam zajęcia o 8:50, a byłam na miejscu o 7:20, bo jadąc kolejnym pociągiem mogłabym się spóznic. Jesteś jeszcze bardzo młoda, ale zobaczysz z czasem, że praca to nie szkoła, gdzie wszyscy na Ciebie czekają.