Temat: Śmieszne i idiotyczne zachowania osób "wyżej" postawionych.

Od 2 tyg. mam praktyki. Szkoła wysłała nas oczywiście na bezpłatne, miesięczne praktyki do danych zakładów gastronomicznych. Mój nie jest zły. Tzn. jest to dobra restauracja, w której można coś porobić. Nie jestem tak jak niektórzy moi znajomi na przysłowiowym zmywaku jednak zauważyłam, przynajmniej u mnie śmieszne i idiotyczne zachowania niektórych pracowników.

Przez 1 tydzień byłam na cukierni. Tam są straszne nudy ale ludzie byli ok. No może po za jednym kolesiem. Młodym. Miał ok. 25 lat. Był strasznie niemiły i mało pomocny. Jednak rzadko kiedy się odzywał. Zamieniłam z nim przez tydzień może z 5 zdań.

Teraz jestem na obsłudze i tutaj sporo osób mnie... nawet nie wiem jak to opisać. Pani kierownik, która denerwuje mnie niemalże bez przerwy. W poniedziałek było ok. Poznałam 3 dziewczyny. Miłe i takie, które rozumiały, że dopiero się uczę więc wszystko mi wyjaśniły. Jednak wczoraj zaczęły się dziwne sytuację. Od razu jak przyszłam to do akcji weszła pani kierowniczka sali(do dzisiaj nie wiem jak ma na imię. Coś na A chyba. Nie przedstawiła się oczywiście). Mówię do niej dzień dobry. A jej pierwsze słowa to: "Spóźnienie widzę". Zdziwiłam się. Do pracy przyszłam o czasie. Poszłam się przebrać oraz poszłam do toalety i ok. 7:10 byłam już na sali. Ona na to, że jutro mam o 7:00 być już gotowa na sali. I poszła nawet nie czekając na odpowiedź. Stwierdziłam ok. Mogła to jakoś milej rozegrać ale no rozumiem. Po czasie jednak uświadomiłam sobie, że nie wiem czy się przypadkiem nie spóźnię jednak ponieważ dojeżdżam do mojego miasta pociągami. Nie byłabym wstanie przyjechać wcześniej. No chyba, ze o jakąś godz. Stwierdziłam, ze na końcu do niej pójdę i pogadam o tym. Tak zrobiłam. Grzecznie poszłam do niej do biura. Zaczęłam zdanie, że nie jestem pewna czy się nie spóźnię ponieważ... Baba przerwała mi w połowie zdania. I z tekstem tylko, że jak później przyjdę to później i wyjdę. Pomyślałam sobie. Aha spoko. Nic mi to nie da bo jak wyjdę nawet o 10 min. później to poczekam sobie po południu za pociągiem ale no kłócić się nie będę. Natomiast sytuacja z dzisiaj to był śmiech na sali. Patrzę na zegarek. Na oko jest 15:00. Czyli godz., o której mam wyjść. Pytam się grzecznie tej pani czy mogę już pójść do domu. A ona patrzy się na zegarek w tel. gdzie była godz. 14:59 i mówi do mnie z uśmiechem na ustach, że nie ma jeszcze 3 więc mam jeszcze stoły ponakrywać. Szczerze to z jednej strony śmiać mi się chciało z tej sytuacji z z drugiej wkurzyłam się bo wiedziałam, że jak wyjdę za późno to znowu będę miała problem z dojazdem. Wyrobiłam się szybko. Patrzę na zegarek 15:04. Szczerze to miałam ochotę jej się spytać czy z tej okazji mogę jutro przyjść dokładnie 4 min. później lub wcześniej wyjść xD Ale machnęłam ręką na tę sprawę. W ogóle to jest genialna nauczycielka. Mówi co masz robić ale nic ci nie wytłumaczy. Podeszła dzisiaj do mnie i mówi, że mam jakiś napój zrobić(podała nazwę). Ja się na nią patrzę z politowaniem i chcę się zapytać jak to się robi. A ona do mnie, że mam znaleźć sobie kogoś kto mi powie. I poszła sobie. Spoko. Już nie mówiąc o wymyślaniu przez nią jakiś głupich zadań. Ja rozumie, że muszę tam dużo robić i nawet fajnie ale chciałabym się tam czegoś uczyć związanego z gastronomią a nie ogrodnictwem przycinając drzewka. Jak nie ma nic do roboty to nie a nie wymyśla jakieś durne rzeczy. Takich rzeczy jest pełno, które ona odwala a dopiero 2 dni tam pracuję.

Jednak tam ta kierowniczka no dobra. jednak jest wyżej postawiona. Rozumiem, że jakiś respekt musi być ale kelnerzy do jest śmiech na sali. Sytuacja z wczoraj, kiedy coś tam pomyliłam. No kurde byłam tam drugi dzień. Zdarza się. Odłożyłam widelce nie tam gdzie trzeba. Na co wydziera się na mnie jakiś kelnerzyna. Rozumiem, ze można zwrócić uwagę się żeby się od razu wdzierać. I jeszcze tekst później w momencie gdy odeszłam o tego stanowiska: "I na co jeszcze czekasz! Zrób coś z tym!". Lub innych kelnerek. Od dzisiaj chyba mój "ulubiony". Rozmawiałam z jedną dziewczyną, która tam pracuje. Stałyśmy obie przy jej stanowisku gdzie miała odbierać rezerwacje tel. Ona na chwilę odeszła. Zadzwonił tel. Nie odbierałam no bo nawet nie wiedziałam co powiedzieć na początku. Nie mówiąc już o tym, że nie znałam pewnie odp. na pyt. które konsument zadaje. Dodatkowo w okół chodziło pełno kelnerów, którzy się tym zajmują. Nagle słyszę jak koleś chamsko mi się pyta czemu nie odbieram. Oczywiście olewając odp. Przeszło mi przez myśl, że może dlatego, iż nie wytłumaczył mi jak działa to stanowisko. Jednak tamto dało się przeżyć. Nic się takiego nie stało. Jednak dzisiejsza sytuacja mnie rozwaliła. Przez cały czas widziałam jak tam ci kelnerzy się miedzy sobą śmieją, dokuczają sobie żartując o itp. Przyszedł ten koleś. Słowem się nie odezwał. Sama nie wiedziałam jak zacząć czy coś. No bo jednak miło byłoby się przedstawić albo coś. Ale chyba tylko dla mnie miło. Facet. Młody ok. 25 lat żeby nie było. Rozbił tam komuś kawę i niósł jedną kawę na tacy(notabene to nie wiem po co mu była ta taca ale ok). Trochę się gibał z tym. I tak spontanicznie zażartowałam sobie z uśmiechem żeby czasami mu się nie wylało. Na co facet podchodzi do mnie później i deklaruje, że ja tutaj nie jestem od takich głupich komentarzy i jedyne co mam robić to się przyglądać oraz uczyć. Ja na to stwierdzam, żeby się uspokoił i, że tylko żartowałam. Na co koleś bez słowa cobie po prostu poszedł. Na początku zrobiło mi się głupio i smutno. Pomyślałam sobie, że może faktycznie przegięłam i mogłam się nie odzywać. Jednak wracając do domu uświadomiłam sobie, że przecież nic złego nie zrobiłam. Nie obraziłam go ani nie śmiałam się z niego. Od tak rzuciłam jakimś "żartem". Z resztą on sam nie był lepszy. Wcześniej jak zapytałam się mu czy jakoś mu pomóc to odp. mi, że jedne co mogę dla niego zrobić to stanąć na jednej nodze. Sama mogłam mu wtedy coś powiedzieć ale nawet nie przeszło mi do przez myśl no bo skumałam, że to ŻART. Już nie mówiąc o tym, iż on sam nie jest nie wiadomo kim wiec raczej też nie jest od tego aby prawić mi takie morały. 

Co myślicie o takich sytuacjach? Też uważacie coś takiego za śmieszne i żenujące? Jak dla mnie to tylko takie sytuacje pokazują kto jakim jest. Wam też przydarzają się takie sytuacje? Jak sobie z tym radzicie?

boze jak w gimnazjum masz problemu. Dlaczego niby nie moglas odebrac telefonu?nie umieszsz sie przedstawic mowisz "dzien dobry" i nazwe tego miejsca restauracji czy czego i "w czym moge pomoc" takie trudne??. Odnosnie "zartu" moglas sobie darowac nie zakolegowalas sie jeszcze z nimi jestes nowa wiec takie teksty sa nie na miejscu. Takie zarty sa fajne jak sie czlowiek zaklimatyzuje z grupa 

Nie wytrzymałabym w takim cyrku dnia :)

MamaMuminka1990 napisał(a):

boze jak w gimnazjum masz problemu. Dlaczego niby nie moglas odebrac telefonu?nie umieszsz sie przedstawic mowisz "dzien dobry" i nazwe tego miejsca restauracji czy czego i "w czym moge pomoc" takie trudne??. Odnosnie "zartu" moglas sobie darowac nie zakolegowalas sie jeszcze z nimi jestes nowa wiec takie teksty sa nie na miejscu. Takie zarty sa fajne jak sie czlowiek zaklimatyzuje z grupa 

Co za brednie. Dziewczyna po prostu trafiła na ekipę mruków i zarozumialców. 

Autorko, nie przejmuj się! To tylko praktyki. Przemęczysz się, a następnym razem trafisz na fajniejszych ludzi.

Pasek wagi

Szczerze, to mam mieszane uczucia, czy to kierowniczka jest niemila, czy ty niezbyt obowiazkowa, leniwa i roszczeniowa do tego. I brak inicjatywy jakiejkowlwiek z twojej strony, to na pewno. Wybacz, ale po przeczytaniu wylania mi sie obraz Ciebie jako osoby troszke malo ogarnietej,bezczelnej, ale krytykujacej i obserwujacej wszystkich wokol. To "chastwo i krzyczenie" tez mysle, ze mocno naciagasz....Jakbys laske robila, ze na praktyki przyszlas...

 A ona patrzy się na zegarek w tel. gdzie była godz. 14:59 i mówi do mnie z uśmiechem na ustach, że nie ma jeszcze 3 więc mam jeszcze stoły ponakrywać. Szczerze to z jednej strony śmiać mi się chciało z tej sytuacji z z drugiej wkurzyłam się bo wiedziałam, że jak wyjdę za późno to znowu będę miała problem z dojazdem. Wyrobiłam się szybko. Patrzę na zegarek 15:04. Szczerze to miałam ochotę jej się spytać czy z tej okazji mogę jutro przyjść dokładnie 4 min. 

A ty sie przedstawias?

Zaczelas prace o 7:10 (skoro masz zaczynac o 7 rano, to o 7 , nie 10 minut po. Wyobraz sobie jakby kazdy sie 10 spoznial), ale mogla to uprzejmiej powiedziec rzeczywiscie. Skoro mowisz, ze bedziesz spozniona, to nic dziwnego, ze kierowniczka chce, abys zostala dluzej, aby spoznienie odrobic.Skoro teoretycznie zaczelas prace o 7:10 to powinnas pracowac do 3:10. Zreszta naprawde to taki dramat skonczyc 4 minuty pozniej?:?

 Podeszła dzisiaj do mnie i mówi, że mam jakiś napój zrobić(podała nazwę). Ja się na nią patrzę z politowaniem i chcę się zapytać jak to się robi. A ona do mnie, że mam znaleźć sobie kogoś kto mi powie. I poszła sobie. Spoko.

Poprosila abys zrobila napoj, a ty patrzysz na nia z politowaniem, bo nie wiesz jak go zrobic? Cos tu nie gra....Skoro jest kierowniczka, to mozliwe, ze nie ma czasu cie uczyc, i z tego wzgledu powiedziala, zebys zapytala jednego ze stalych pracownikow. Nic dziwnego tu nie widze.

Ja rozumie, że muszę tam dużo robić i nawet fajnie ale chciałabym się tam czegoś uczyć związanego z gastronomią a nie ogrodnictwem przycinając drzewka. Jak nie ma nic do roboty to nie a nie wymyśla jakieś durne rzeczy. Takich rzeczy jest pełno, które ona odwala a dopiero 2 dni tam pracuję.

Poza tym co to znaczy "jak nie ma nic do roboty to nie ma"? W gastronomii zawsze cos jest do roboty, zwlaszcza w restauracji ; przycinanie drzewek tez jest wazne, aby klienta przyciagnac estetycznym wygladem miejsca. Nie bylo nic do roboty na kuchni, to znalazly ci zajecie, to chyba dobrze? Czy masz stac i gapic sie w sufit?

Odlozylas widelce nie tam gdzie trzeba i to zostawilas, to sie nie dziwie, ze ci powiedziano, ze masz "cos z tym zrobic"

Zadzwonił tel. Nie odbierałam no bo nawet nie wiedziałam co powiedzieć na początku. Nie mówiąc już o tym, że nie znałam pewnie odp. na pyt. które konsument zadaje. Dodatkowo w okół chodziło pełno kelnerów, którzy się tym zajmują. Nagle słyszę jak koleś chamsko mi się pyta czemu nie odbieram. Oczywiście olewając odp. Przeszło mi przez myśl, że może dlatego, iż nie wytłumaczył mi jak działa to stanowisko. 

Dlaczego telefonu nie odebralas i po prostu jesli nie znalabys odpowiedzi, nie poprosilas, aby rozmowca poczekal, a ty sie dowiesz lub znajdziesz kogos, kto moze mu pomoc. Troche pomyslunku i inicjatywy, myslalam, ze w gastronomi szybkie myslenie i wlasna inicjatywa to podstawa ;)

PS. To, w jaki sposob piszesz o kierowniczce i pracownikach, wykazuje  kompletny brak szacunku.

ASwift napisał(a):

Szczerze, to mam mieszane uczucia, czy to kierowniczka jest niemila, czy ty niezbyt obowiazkowa, leniwa i roszczeniowa do tego. I brak inicjatywy jakiejkowlwiek z twojej strony, to na pewno. Wybacz, ale po przeczytaniu wylania mi sie obraz Ciebie jako osoby troszke malo ogarnietej,bezczelnej, ale krytykujacej i obserwujacej wszystkich wokol. To "chastwo i krzyczenie" tez mysle, ze mocno naciagasz....Jakbys laske robila, ze na praktyki przyszlas... A ona patrzy się na zegarek w tel. gdzie była godz. 14:59 i mówi do mnie z uśmiechem na ustach, że nie ma jeszcze 3 więc mam jeszcze stoły ponakrywać. Szczerze to z jednej strony śmiać mi się chciało z tej sytuacji z z drugiej wkurzyłam się bo wiedziałam, że jak wyjdę za późno to znowu będę miała problem z dojazdem. Wyrobiłam się szybko. Patrzę na zegarek 15:04. Szczerze to miałam ochotę jej się spytać czy z tej okazji mogę jutro przyjść dokładnie 4 min. A ty sie przedstawias?Zaczelas prace o 7:10 (skoro masz zaczynac o 7 rano, to o 7 , nie 10 minut po. Wyobraz sobie jakby kazdy sie 10 spoznial), ale mogla to uprzejmiej powiedziec rzeczywiscie. Skoro mowisz, ze bedziesz spozniona, to nic dziwnego, ze kierowniczka chce, abys zostala dluzej, aby spoznienie odrobic.Skoro teoretycznie zaczelas prace o 7:10 to powinnas pracowac do 3:10. Zreszta naprawde to taki dramat skonczyc 4 minuty pozniej? Podeszła dzisiaj do mnie i mówi, że mam jakiś napój zrobić(podała nazwę). Ja się na nią patrzę z politowaniem i chcę się zapytać jak to się robi. A ona do mnie, że mam znaleźć sobie kogoś kto mi powie. I poszła sobie. Spoko.Poprosila abys zrobila napoj, a ty patrzysz na nia z politowaniem, bo nie wiesz jak go zrobic? Cos tu nie gra....Skoro jest kierowniczka, to mozliwe, ze nie ma czasu cie uczyc, i z tego wzgledu powiedziala, zebys zapytala jednego ze stalych pracownikow. Nic dziwnego tu nie widze.Ja rozumie, że muszę tam dużo robić i nawet fajnie ale chciałabym się tam czegoś uczyć związanego z gastronomią a nie ogrodnictwem przycinając drzewka. Jak nie ma nic do roboty to nie a nie wymyśla jakieś durne rzeczy. Takich rzeczy jest pełno, które ona odwala a dopiero 2 dni tam pracuję.Poza tym co to znaczy "jak nie ma nic do roboty to nie ma"? W gastronomii zawsze cos jest do roboty, zwlaszcza w restauracji ; przycinanie drzewek tez jest wazne, aby klienta przyciagnac estetycznym wygladem miejsca. Nie bylo nic do roboty na kuchni, to znalazly ci zajecie, to chyba dobrze? Czy masz stac i gapic sie w sufit?Odlozylas widelce nie tam gdzie trzeba i to zostawilas, to sie nie dziwie, ze ci powiedziano, ze masz "cos z tym zrobic"Zadzwonił tel. Nie odbierałam no bo nawet nie wiedziałam co powiedzieć na początku. Nie mówiąc już o tym, że nie znałam pewnie odp. na pyt. które konsument zadaje. Dodatkowo w okół chodziło pełno kelnerów, którzy się tym zajmują. Nagle słyszę jak koleś chamsko mi się pyta czemu nie odbieram. Oczywiście olewając odp. Przeszło mi przez myśl, że może dlatego, iż nie wytłumaczył mi jak działa to stanowisko. Dlaczego telefonu nie odebralas i po prostu jesli nie znalabys odpowiedzi, nie poprosilas, aby rozmowca poczekal, a ty sie dowiesz lub znajdziesz kogos, kto moze mu pomoc. Troche pomyslunku i inicjatywy, myslalam, ze w gastronomi szybkie myslenie i wlasna inicjatywa to podstawa ;)


Jeśli zatrudniamy praktykanta, w dobrym guście jest mu wytłumaczyć, na czym polegać będzie jego praca. Od tego typu 'oczywistości' jak fakt, ze 'rozpoczęciem pracy' jest stawienie się gotowym na sali, a nie wejście do miejsca pracy. Nie wspominając już o tym, jakie obowiązki ma wykonywać i jakie napoje przygotowywać. Jeśli obowiązkiem jest również przycinanie drzewek, pracownik również powinien być o tym poinformowanym. Również, jeśli ma odbierać telefony- niech wie, co ma mówić. Ale odnoszę wrażenie, że takich informacji się nie udziela, aby mieć potem furtkę do wyrażania pretensji i dezaprobaty-  chociażby 'ha, jak mogłaś nie domyślić się, gdzie wkładamy widelce!'

W interesie tej bandy osłów jest, by pracownik czuł się w pracy doinformowany i poinstruowany, gdzie lub do kogo może się zwrócić w razie wątpliwości. Jeśli wspomniane osły wolą gwiazdorzyć niż mieć pracowników efektywnych, taki jest właśnie skutek.

ASwift napisał(a):

PS. To, w jaki sposob piszesz o kierowniczce i pracownikach, wykazuje  kompletny brak szacunku.


Albowiem jeśli ktoś wykazuje brak szacunku, spotyka się z wzajemnością, a dosrywanie dziewczynie na praktykach przez kierownictwo jest nie tylko brakiem szacunku, ale przede wszystkim profesjonalizmu (czym powinni błyszczeć bardziej niż praktykantka, bo są dorosłymi, doświadczonymi pracownikami)

]Jeśli zatrudniamy praktykanta, w dobrym guście jest mu wytłumaczyć, na czym polegać będzie jego praca. Od tego typu 'oczywistości' jak fakt, ze 'rozpoczęciem pracy' jest stawienie się gotowym na sali, a nie wejście do miejsca pracy. Nie wspominając już o tym, jakie obowiązki ma wykonywać i jakie napoje przygotowywać. Jeśli obowiązkiem jest również przycinanie drzewek, pracownik również powinien być o tym poinformowanym. Również, jeśli ma odbierać telefony- niech wie, co ma mówić. Ale odnoszę wrażenie, że takich informacji się nie udziela, aby mieć potem furtkę do wyrażania pretensji i dezaprobaty-  chociażby 'ha, jak mogłaś nie domyślić się, gdzie wkładamy widelce!'W interesie tej bandy osłów jest, by pracownik czuł się w pracy doinformowany i poinstruowany, gdzie lub do kogo może się zwrócić w razie wątpliwości. Jeśli wspomniane osły lubią gwiazdorzyć bardziej niż mieć mieć pracowników efektywnych, taki jest właśnie skutek.

Ale to chyba jasne, ze jesli zaczynamy prace o 7 rano, to o 7 rano mamy byc gotowi do pracy? Jak lekcje w szkole zaczynamy o 7 rano, to nie wchodzimy do budynku o 7 rano, tylko siedzimy juz w lawce.

Ja sie zgadzam, ze obowiazki musza byc wytlumaczone, ale w wiekszosci miejsc pracy nie jest od tego kierownik, tylko czesto uczymy sie od innych pracownikow tzw "on the job".  Autorka sama pisala, ze kilka osob cos jej tlumaczylo, kilka moze mniej, ok. Kierowniczka powiedziala, aby zaoytala o ten napoj innego pracownika - to chyba normalne? 

Kurcze, pracowalam w liceum w restuaracji, i zazwyczaj pojemniki na widelce , lyzki, noze sa oznaczone, skoro wlozyla nie tam gdzie trzeba (zdarza sie), to powinna wyjac i przelozyc, no kurde...

Gastronomia to specyficzna branza, gdzie uczymy sie na biezaco, i obowiazkow jest cala masa, bardzo roznych, od zamiatania balkonu, po polerowanie klamek, gastronomia to nie tylko gotowanie, a taka postawa "jak nic nie ma w kuchni do robity to nic nie ma, niech mi zajec nie wymyslaja na sile" tez nie jest ok moim zdaniem.

Zreszta jak bylo nie wiemy, bo znamy tylko opinie autorki.  Dlatego napisalam, ze uczucia mam mieszane i mysle, ze wina lezy po czesci po obu stronach.

Doczytałam tylko połowę, ale powiem Ci tak. Jak pracowałam w bardzo dobrym hotelu, to nikogo nie interesowało, że się spóźniam dwie minuty przez pociąg, a pociągiem tym dojeżdżałam 1,5 h w jedną stronę. Więc zamiast wyjeżdżać o 4 rano, przez 2 minuty "spóźnienia" musiałam wyjeżdżać o 3, i godzinę się włóczyć po dworcu.

Nie wyobrażam sobie, żeby mój pracownik sobie sam ustalał ile się spóźni, i ile wcześniej wyjdzie. Jeśli masz zapisany przedział pracy, to w tym czasie masz być gotowa i najwczesniej o tej godzinie masz wyjść, a nie wcześniej czy później.

Zwłaszcza w gastronomi moim zdaniem. Kiedy do takiej restauracji wchodzi klient, który słono za to płaci, chce mieć o 7 rano już podane, a nie widzieć, jak obsługa dopiero wbiega do budynku.

My przed podjęciem pracy mieliśmy specjalne szkolenia. Ale oni też nie będą dla jednej praktykantki jak mniemam przeprowadzać kilkugodzinnego szkolenia co i jak, więc wszystkiego powinnaś dowiedziec się od innych. Dopytywanie w trakcie pracy nie boli- jesteś nowa, nie wiesz czegoś, więc lepiej kogoś zapytać, niż zrobić źle.

Jesteś tam po to, by się uczyć, więc masz pełne prawo czegoś nie wiedzieć. Natomiast personel zatrudniony tam nie jest od douczania Ciebie, tylko od pracy, więc to w Twoim interesie jest, by chodzić i dopytywać, a nie w ich.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.