- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 stycznia 2016, 22:27
Cóż, na początek może proszę o nie wyśmiewanie tego wątku...
Ostatnio coraz częściej łapię się na tym, że tęsknię za tym, co było kiedyś. Mimo, że nie mogę powiedzieć, że "poprzednie" lata były jakieś świetne (wręcz przeciwnie; raczej czułam się bardzo niekomfortowo), to jednak brakuje mi czasów... gdy byłam w liceum, i po szkolnej wigilii zaczynało się wolne. Gdy miałam trochę więcej luzu. Gdy kiedyś mogłam czytać książki nie martwiąc się, że marnuję w ten sposób czas. Gdy mogłam spokojnie przygotowywać się do matury (tak, tak, tęsknię za spokojną nauką). Pojawiają mi się w głowie takie momenty, których wcześniej nigdy nie uznałabym za coś przyjemnego.
Też tak macie?
*nie jestem stara. 24 na karku, ale mąż, kot i kariera na wysokim szczeblu, i myślę, że mnie to wszystko przytłacza.
Edytowany przez devoted08 27 stycznia 2016, 22:28
28 stycznia 2016, 00:03
Ja mam 24 lata ledwo co skończone i tęsknię za tym, jak miałam 19-20 lat. Taka głupota - że niby już nigdy nie będę miała naście, że nie będę miała ulg ze względu na to, że młoda jestem i niedoświadczona. Taki żal za taką... nie wiem, młodzieńczą świeżością. Śmiać mi się chce, ale przeraża mnie lecący czas (ostatnio uświadomiłam sobie, że 7 lat temu miałam osiemnastkę :O), że za chwilę trzydziestka, zmarszczki itd. Lubię być dorosła, lubię niezależność i odpowiedzialność za siebie - ale chciałabym zawsze mieć 21 lat. Nie myślę o tym za często, bo to życie sobie można obrzydzić, rozmyślając o przeszłości, ale czasami mnie łapią takie refleksje.
28 stycznia 2016, 01:11
kurde, a ja myślałam, że źle ze mną:) ostatnio często myślę o dzieciństwie, czasach nastoletnich, odtwarzam w pamięci całe wydarzenia, miejsca, ludzi, nawet zapachy:) ehh.. ,,to były piękne dni, la la la la "
28 stycznia 2016, 02:22
Pamiętam, że nie wierzyłam tacie, kiedy mówił, że do 18 czas się ciągnie, bo każdy chce już być dorosły. A po osiemnastce tak zasuwa, że nawet nie wiesz kiedy masz pięćdziesiątkę. I coś w tym jest - mi od mniej więcej 4 lat czas zasuwa jak zwariowany, dla mnie np. euro 2012 skończyło się niedawno - a to już w tym roku kolejne będzie :D
28 stycznia 2016, 06:29
same "stare" marudy po dwudziestce =) Jak ktoś z 40. na karku to czyta to się za głowę łapie =)
Co by jednak nie było i ja - 24 - latka - to rozumiem. Lata -naście to czas kiedy człowiek niewiele mógł, ale wiele musiał (słuchać rodziców, uczyć się, sprzątać swój pokój. ..). Dorosłość z kolei to czas kiedy wszystko może, a niewiele musi. Tylko czasu czasem brakuje ;)
28 stycznia 2016, 07:19
Nie tęsknię za czasami, kiedy musiałam chodzić na lekcje chemii i nie chcieli mi sprzedać piwa w sklepie :p. Było fajnie ale teraz życie jest zdecydowanie przyjemniejsze.
Edytowany przez f7720c4496fe51a6a98f7b4cf8e7b71c 28 stycznia 2016, 07:19
28 stycznia 2016, 07:32
Tia ;-) mam to samo, tylko ja dodatkowo mam dziecko, więc czasy nawet przed dzieckiem to były wakacje.
28 stycznia 2016, 07:47
same "stare" marudy po dwudziestce =) Jak ktoś z 40. na karku to czyta to się za głowę łapie =)
nie łapie ;)
wydaje mi się to zupełnie normalne. Siedem lat życia, kiedy ma się np. 24 i odejmie się dzieciństwo to praktycznie ponad połowa życia. Człowiek ma poczucie, że wielu rzeczy nie zrobił, że nie tak je spędził jak sobie będąc w szkole wyobrażał, że tyyyle możliwości zostało niewykorzystanych, i takie tam.
Jak się ma 40 to te same siedem lat jest naprawdę niewielkim wycinkiem i człowiek zdążył się przyzwyczaić do myśli, ze właśnie tak wygląda życie, że nie wszystko co sobie wymyśli da się zrealizować, nie wszystkie pomysły z czasów szkolnych były/są trafione, a wiele spraw można rozłożyć w czasie. Tylko perspektywa jest inna. Przykład z książką. Devoted pisze, że mogła ją poczytać spokojnie nie martwiąc się że marnuje czas. A to z powodu, że miała poczucie, że wszystko jeszcze przed nią i ze wszystkim zdąży. Potem będzie czytać również się nie martwiąc, bo przekona się że to nie jest marnowanie czasu, bo ze wszystkim co było trzeba zdążyła :). A teraz, mając tyle lat ile ma po prostu musi na ten komfort zapracować faktycznie. Okres dorobku (studia, pierwsza praca, organizowanie swojego miejsca na ziemi) jest najtrudniejszym okresem w życiu, tu trzeba dać z siebie najwięcej i można czuć, że ten fakt przytłacza, a czasami przerasta, dlatego się tęskni. Potem się już nie tęskni, potem się po prostu żyje z owoców własnych decyzji i działań. No, chyba że ktoś "se" pobimbał uznając, że jakoś to będzie, że najlepszym pomysłem na świecie jest przedłużanie sobie młodości w nieskończoność, a po trzydziestce samo wszystko przyjdzie, bo przecież po trzydziestce ludzie dopiero mają wszystko. No tak, mają ci, co na to zapracowali ;)
28 stycznia 2016, 07:49
Ja uważam że każdy okres w życiu ma w sobie coś dobrego i powinniśmy nauczyć się tego dostrzegać. Patrz sama napisałaś, że kiedyś nie pomyślałabyś o pewnych rzeczach, że są przyjemne. Może za 10 lat pomyślisz tak właśnie o kresie, który właśnie mija? Wszystko ma swoje wady i zalety, lepiej nie żałować tego, co już i tak nie wróci. Naucz się korzystać jak najlepiej z tego, co masz teraz - znajdz sposób na siebie
28 stycznia 2016, 09:55
mialam tak jeszcze kilka lat temu. Teraz samo przeszło. Nadal jest sentyment, myśl że bylo fajnie, szkoda, że nie ma ale nie jest to już tak intensywne.
Kiedyś nie mogłam się pogodzić ze zmianami. Np dom babci gdzie spędzałam dzieciństwo się zmienił, dziadek zmarl, pies zdechł, wybudowali garaż, ogrodzili, to wszystko jest takie inne niż wtedy. Wtedy było mi lepiej - szczęście, beztroska a tu dorosłe życie, same problemy. Niestety czas mija i trzeba się z tym pogodzić
Do tego bycie nastolatką - kupa znajomych, każdy mial czas, siedzenie na dworzu całymi dniami, picie piwa, papierosy, pierwsze miłości. A potem nagle wszyscy się porozjezdzali, praca, rodziny, dzieci, juz nie ma pierwszych miłości, tych smiesznych zalotów, piwo legalne tak nie smakuje jak nielegalne a papierosy śmierdzą. Te "błędy życiowe", masa kolczyków, debilne fryzury, rozpacz po rozstaniu z chłopakami, z ktorym trzymalo się za rękę przez tydzień, poczucie ze możemy wszystko osiągnąć, ze nasze zycie będzie dokładnie takie jak myslimy, zero powagi ale to miało swoj urok.
Edytowany przez ce8ff5ef582fbecf2340c02537ff6002 28 stycznia 2016, 10:01