- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 stycznia 2016, 12:19
Wiecie, tak naszlo mnie na przemyslenia, a i troche na wspomnienia. Zaczne tak, a pozniej prosze Was o zdanie:
Weszli mi na glowe i nie mam sposobu na ich zdjecie. Sprobowalam raz, ale nie nauczylo ich to niczego. Pojechalismy do nich (przy okazji powrotu z miasta) bez zapowiedzi i nie bylo ich w domu. Moj K dzwoni do nich, i slysze odpowiedz w telefonie: *to trzeba bylo zadzwonic, ze przyjezdzacie*, maz odpowiedzial *wy nie dzwonicie, a ja mam dzwonic?* Myslalam, ze to ich nauczy, ale nie.
Teraz mysle, ze rozumiem siostre mojego wuja, ze moze nie zachowalabym sie tak wobec rodzenstwa, ale chyba wobec niektorych powinnam, zaczelam cenic sobie spokoj, prywatnosc i chwile spedzone tylko z mezem i corka...
Jakie jest Wasze zdanie? Nie przesadzam? Zapowiadacie swoje odwiedziny?
22 stycznia 2016, 21:03
Ale co za problem powiedziec - "Sluchajcie, teraz jestesmy zajeci" jak juz przyjada. Ja przede wszystkim bym porozmawiala z nimi, ze chcecie razem czas spedzic SAMI. I maja dzwonic zanim przyjada. Koniec kropka. Obraza sie? Trudno.
Dokładnie. Asertywność. Jak postawicie jasno granice to przy użyciu siły nie wejdą Wam do domu. Mąż też nie może zareagować? Jeśli Ty masz problem z takimi sytuacjami to poproś jego. Na pewno nie będzie to bardziej niegrzeczne niż ich zachowanie, więc nie ma co Wam być niezręcznie.
22 stycznia 2016, 21:13
Brzmi jak koszmar... Ja wychodzę z założenia, że mój dom jest moją twierdzą i mam prawo się w nim czuć bezpiecznie i swobodnie zawsze wtedy, kiedy tego potrzebuję. Nigdy nie zdarzyło mi się pójść do kogoś bez zapowiedzi i nie życzyłabym sobie niezapowiedzianych wizyt u mnie. Nawet z własnymi rodzicami się umawiam na konkretny dzień i godzinę. Raz tak odwiedził mnie kolega - następnego dnia miałam ważny egzamin, w mieszkaniu armagedon, ja w jakichś domowych ciuchach z piątym kubkiem kawy w dłoni, niewyspana, zawalona notatkami... Chciałam się uczyć, czułam się skrępowana bałaganem, moim wyglądem, własnym rozkojarzeniem (trudno się skupić na rozmowie, jeśli planowało się robić coś innego, a czas ucieka), ale on kompletnie nie chwytał aluzji Lubię mieć ten komfort, że kiedy ktoś przychodzi, to jest chociaż z grubsza ogarnięte, ja nie wyskakuję w poplamionym dresie, w pokoju nie suszy się pranie i nie mam do zrobienia niczego pilnego. Wiadomo, kiedyś były inne czasy i niektórzy pozostali niereformowalni, np. moi dziadkowe ze wsi też tak przez wiele lat tak jeździli od jednego krewnego do drugiego, jak ich akurat naszło, no i niestety bywało, że rujnowali nam (jak mieszkałam jeszcze z rodzicami) wszystkie plany. W końcu trzeba było nauczyć się nie odbierać domofonu, ewentualnie wpuszczać ich na 15 minut, ale bez proponowania obiadu, biegania do sklepu po coś słodkiego do kawy itp. Bo jak się im stworzyło "warunki", to potrafili siedzieć cały dzień, albo i zostać na noc, a wiadomo, że każdy miał jakieś obowiązki w domu, sprawy do załatwienia na mieście, pracę, studia, inne plany. Wiem, że to brzmi okrutnie, ale takim ludziom naprawdę trzeba wyznaczyć granice i stanowczo obstawać przy swoim. Jeśli chodzi o bezczelnych znajomych, to nie miałabym żadnych skrupułów. Nie mają chyba po 80 lat, że nie potrafią obsłużyć komórki? Nie wpuszczaj, jak dzwonią do drzwi, a jeśli zdybią Cię gdzieś w ogrodzie czy na tarasie, to konsekwentnie mów, że właśnie jesteś zajęta, masz swoje plany i nara (może jeszcze zawsze wspominaj, że TRZEBA BYŁO WCZEŚNIEJ ZADZWONIĆ), jak parę razy pocałują klamkę, albo zostaną odprawieni z kwitkiem, to zrozumieją. Jeśli nie - radziłabym wymiksować się z tej znajomości, bo ich zachowanie świadczy o totalnym braku szacunku do Was, do Waszego czasu, planów, prywatności, ogniska domowego (zrobili sobie z Waszego domu bazę wypadową do grillowania i imprez), do Waszej opinii itp. Bądźcie stanowczy, najwyżej się obrażą, a Wy będziecie mieć spokój z sępami
22 stycznia 2016, 21:24
ja bym nie otworzyła drzwi i bym udawała że mnie nie ma w domu,bo ile można? A nawet jak wiedzą że jesteś w domu to masz prawo np. akurat brać kąpiel czy myć włosy i nie musisz biec do drzwi bo ktoś dzwoni. Czasy gdy nie było telefonów się skończyły dawno, jaki to problem żeby zadzwonić? Nigdy nie przychodzę niezapowiedziana nawet do osób, które by mnie chętnie przyjęły bez zapowiedzi (np. babcia).
Edytowany przez sweety234 22 stycznia 2016, 21:25
23 stycznia 2016, 02:20
Nienawidze takich ludzi, a mam w rodzinie taka rodzinke z rozwydrzonymi bachorami drą mordy, biegają jak poparzeni do szafek zaglądają i nigdy nie uprzedzają ze przyjadą NIGDY.
23 stycznia 2016, 09:17
Myślę, że choćby się mieli obrazić (a zapewne tak będzie) niech się obrażają, ale Wasz spokój jest więcej wart, niż tacy znajomi. Widziałam podobne sytuacje i rozumiem Cię, dlatego nie pobłażaj, bądź twarda i konsekwentna, nie wpuszczaj, mów, że nie masz czasu, wyjedź kilka razy specjalnie jeśli oni przyjdą. Drażni mnie sama myśl, że ja mogłabym mieć podobnie.
Nie pozwalaj im na to.
Ja na szczęście gości mam rzadko, a jak już to zapowiedzianych i pytających czy mogą wtedy i wtedy przyjechać choćby dzień wcześniej i to nawet rodzina, tyle, że ja mieszkam jakieś 40-50 km od domu rodzinnego, ale myślę, że to nie tylko dlatego, gdy,ż każdy zna moje zdanie na ten temat.
23 stycznia 2016, 10:40
Miałam kiedys taką znajomą (mieszkała 2 domy dalej) i narzucała się okropnie. Bez przerwy gadała jakieś bzdety o tym jaki płyn sobie kupiła, co planuje kupić, obgadywała wzystkich, dawała złote rady w stylu jak mam żyć. Nie znosiłam jej szczerze (taki typ krzykacza, słoma z butów, nadpobudliwa, zawsze mnie głowa po niej bolała) zaczęłam olewać jej telefony. Nie odbierałam i pisałam esa- nie mogę odebrać po prowadzę :P, tak, za każdym razem to samo pisałam, żeby się odwaliła. A ona nadal to samo- nachalna, upierdliwa...Przez 2 lata tak dzwoniła, ja w miedzyczasie zdąrzyłam się dwukrotnie przeprowadzić :P Teraz mam inny nr, adresu obecnego nie zna i jest święty spokój.
Rada: toksyczne kontakty zrywaj wprost . Gdyby nie moja przeprowadzka powiedziałabym jej w oczy: wiesz, chyba nie nadajemy na tych samych falach, wybacz, ale nie mam ochoty na kontakt z Tobą.
23 stycznia 2016, 11:21
Wśród mojej rodziny oraz znajomych mamy taki zwyczaj że dzwonimy do siebie przed odwiedzinami, chociażby po to by się dowiedzieć czy możemy wpaść ( bo mogą mieć inne plany) i zdążyli się spokojnie przygotować ( odkurzyć, uporządkować, nastawić się psychicznie ) . Do mnie jak dzwonią rodzice czy jesteśmy w domu i czy mogą wpaść bo są w pobliżu to zazwyczaj latamy jak poparzeni bo coś tam zawsze do poprawy jest , wtedy jak tata wchodzi to śmiejąc się mówi " Zdążyliście posprzątać ? " .
Także w dobrym tonie jest poinformować o zamiarze odwiedzin.