Temat: Czy mężczyzna powinien płacić za kobietę?

Zastanawia mnie jakie macie zdanie na ten temat. Wiadomo że płaci ten kto zaprasza ale zauważyłam że dzisiejsi mężczyźni migają się od płacenia za kobiety, oczywiście nie wszyscy. Moim zdaniem mężczyzna powinien płacić za kobietę. Jeszcze kilkanaście bądź kilkadziesiąt lat temu kobieta nie musiała brać pieniędzy na randkę bo normalne było to że mężczyzna płaci. Nie jestem skąpa czy coś :P Sama wielokrotnie za siebie płaciłam ale uważam że prawdziwy gentleman zapłaci za kobietę. Jestem z tych kobiet które cenią sobie niezależność ale kiedy facet mówi że zapłaci to od razu staje się dla mnie bardziej męski i to nie przez to że ma pieniądze i go stać ale przez sam fakt. Spotykałam się z facetem który nie za bardzo chciał mi kupić kawę albo postawić hamburgera w macdonaldzie ( a miał kupony!) :P 

Kingyo napisał(a):

Myślę, ze powinien przynajmniej wyjść z tą inicjatywą. Ale daj spokój, dzisiaj faceci kierują się jakimiś dziwnymi  nowymi wytycznymi typu : Niech to ona mnie poprosi o numer... I tak  migają się od płacenia za kobietę podkreślając neutralność spotkania, że to nie on ją zaprosił, a " zgadaliśmy się", ze pójdziemy. To jest już nagminne...zwlaszcza w młodszych rocznikachA i jeszcze , że na forum gadamy o feminizmie, to mi przypomniało, że, modny stał się argument : Macie swój feminizm, chcecie równości, to za siebie płaćcie .

Po przeczytaniu wątku autorki i Twojego nasuwa mi się jedna myśl- że to chyba kwestia "tanich kobiet" w tych czasach które nie wymagają zbyt wiele od chłopaka... Mam na myśli szczególnie to młode roczniki, jak patrzę na tych olewag ludzi, to mam wrażenie że już nie liczy się "jakość" człowieka tylko "ilość"... Wracając do tematu co innego jest pójść do restauracji, teatru, kina- wyjście to wyjście i tu powinien płacić facet, a co innego jest na przykład w sytuacji gdy dziewczyna mieszka w wynajmowanym mieszkaniu i facet do niej przyjeżdża a ona chce akurat zrobić zakupy spożywcze... Taka sytuacja nie znaczy że facet przez cały pobyt u niej ma płacić za jej wydatki bo akurat robia je razem ;-) reasumując dobre maniery panów (szczególnie tych młodych, równie wyzwolonych co dzisiejsze kobiety) po prostu zanikają, a dla mnie facet który np nie otwiera drzwi kobiecie, nie dba w pierwszej kolejności o kieliszek wina swojej kobiety, czy też pozwala płacić za swoją kolacje to ciota, sknera itp. Też co innego jeśli facet np nie ma kasy bo ma gorsza pracę, (ale ja akurat uważam że facet powinien być na tyle przedsiębiorczy by ogarnąć temat) i chce zaprosić dziewczynę, to można przecież wybierać trochę mniej kosztowne miejsca, by podołać roli faceta... I wydaje mi się że jeślkobieta od początku pozwala sobie wejść facetowi na głowę, to uczy go swojego rodzaju związkowej wygody, facet ma wrażenie że skoro nie musi zbyt wiele robić i się wysilać żeby ją mieć, to zwyczajnie jest w takim związku bo tak mu wygodnie, a nie dlatego ze szanuje swoją kobietę, bo natrudzil się żeby ją zdobyć i nie odda tego, w co poświęcił tyle swojego zaangażowania, trudu itp...

Edit:moja wypowiedź nie dotyczy feministek, bo to kobiety z wyboru niezależne... Sama nie wyobrażam sobie sobie siedzieć wiecznie w domu, nie mieć ambicji i być ciągle na utrzymaniu faceta, ale chodzi o dobry smak relacji. Dla mnie mężczyzna musi mieć sygnały że jest mężczyzna i powinien poczuwac się do swojej roli, ale kobieta powinna być życiowo kompletna, żeby facet wiedział, że ma do czynienia z prawdziwą kobieta, w którą warto inwestować swoja uwagę i zaangażowanie, i też żeby facet wiedział że kobieta jest ZARADNA a nie SAMOWYSTARCZALNA. SAMOWYSTARCZALNA to sygnał dla faceta że raczej nie potrzebuje go, a rolę jego penisa w końcu zastąpi wibrator ;-) 

Pasek wagi

KajMaszPiwo napisał(a):

Slowianska_Lala napisał(a):

"bo kobiety sa teraz coraz bardziej samcze" to z piosenki jednak sporo w tym prawdy... kobiety mysla ze jak beda za siebie placiły stana sie niezalezne i saodzielne...w oczach mezczyznTyle ze dla faceta to, że kobieta płaci za siebie, nie tylko oznacza: ?mam do czynienia z nowoczesną dziewczyną?. Przede wszystkim jest informacją: ?jestem samowystarczalna? i ?nie potrzebuję twojej opieki?. Kobieta, która od początku znajomości wyciąga portfel, dla wielu panów ma większy urok niż ta, która nie rwie się do płacenia za swoją kawę i ciastko. Dlaczego? Bo dla nich to sygnał, że nie trzeba się przy niej za bardzo starać i mieć za dużo zobowiązań. Skoro ona twierdzi: ?poradzę sobie w życiu sama?, to dla niego znaczy więcej przyjemności ze znajomości, a mniej obowiązków.  
Pytanie czy to źle, że kobieta chce być partnerem a nie - przepraszam za określenie - niedojdą, którą trzeba się opiekować? Ja akurat jestem typowo "samcza" ale jakoś nigdy z tego powodu nie cierpiałam. Jak ktoś potrzebuje biednej kobietki to po prostu ze mną się nie zwiąże i tyle. Ale ja też nie chcę się wiązać z kimś takim. Po prostu trzeba się dobrać. Nie zgadzam się jednak z tezą, że się chętniej wiążą bo jest "mniej obowiązków", raczej widać, że wyznają podobne wartości i chcą związku partnerskiego.Boshe jestem dziwna, podjechałam ostatnio po faceta autem i nie zauważyłam w tym nic dziwnego. Ale taką kurtkę chętnie przyjmę jak zamarzam. Inna rzecz, że ja też koleżankom kurtkę czasem oddaję (na faceta jednak byłaby za mała). 
fajnie to jedna z dziewczyn napisała"jestem warta tego by za mnie placic":-)

Slowianska_Lala napisał(a):

KajMaszPiwo napisał(a):

Slowianska_Lala napisał(a):

"bo kobiety sa teraz coraz bardziej samcze" to z piosenki jednak sporo w tym prawdy... kobiety mysla ze jak beda za siebie placiły stana sie niezalezne i saodzielne...w oczach mezczyznTyle ze dla faceta to, że kobieta płaci za siebie, nie tylko oznacza: ?mam do czynienia z nowoczesną dziewczyną?. Przede wszystkim jest informacją: ?jestem samowystarczalna? i ?nie potrzebuję twojej opieki?. Kobieta, która od początku znajomości wyciąga portfel, dla wielu panów ma większy urok niż ta, która nie rwie się do płacenia za swoją kawę i ciastko. Dlaczego? Bo dla nich to sygnał, że nie trzeba się przy niej za bardzo starać i mieć za dużo zobowiązań. Skoro ona twierdzi: ?poradzę sobie w życiu sama?, to dla niego znaczy więcej przyjemności ze znajomości, a mniej obowiązków.  
Pytanie czy to źle, że kobieta chce być partnerem a nie - przepraszam za określenie - niedojdą, którą trzeba się opiekować? Ja akurat jestem typowo "samcza" ale jakoś nigdy z tego powodu nie cierpiałam. Jak ktoś potrzebuje biednej kobietki to po prostu ze mną się nie zwiąże i tyle. Ale ja też nie chcę się wiązać z kimś takim. Po prostu trzeba się dobrać. Nie zgadzam się jednak z tezą, że się chętniej wiążą bo jest "mniej obowiązków", raczej widać, że wyznają podobne wartości i chcą związku partnerskiego.Boshe jestem dziwna, podjechałam ostatnio po faceta autem i nie zauważyłam w tym nic dziwnego. Ale taką kurtkę chętnie przyjmę jak zamarzam. Inna rzecz, że ja też koleżankom kurtkę czasem oddaję (na faceta jednak byłaby za mała). 
fajnie to jedna z dziewczyn napisała"jestem warta tego by za mnie placic":-)

Ta dziewczyna mistrzowsko ujęła temat:-D może to podłe ale tak własnie być powinno: cieniaca się kobieta jest ceniona i porządana. Byle łoś takiej kobiety się wystraszy dzięki czemu taka kobieta na dzień dobry odstrasza panów z nieodpowiednimi manierami i nie musi się potem zastanawiać na randce:zapłaci czy nie zapłaci :-) 

Pasek wagi

PS . Kiedyś w poprzednich relacjach też myślałam że czasem powinna płacić kobieta, czasem facet- dopóki nie poznałam swojego męża... Jak próbowałam ZA COKOLWIEK ZAPŁACIĆ w naszej relacji to po którejś próbie usłyszałam zdanie: "pozwolę Ci zapłacić tylko w jednej sytuacji" zaczęłam się śmiać bo już widziałam że coś ciekawego kombinuje ale grzecznie zapytałam w jakiej , a odpowiedź była początkiem czegoś dobrego: "jak zostaniesz moja żona " ;-) to było już dobrych 3 lata temu, półtora roku jesteśmy po ślubie i nadal się nie doczekałam tego bym mogła zapłacić:-) ale często kupuje coś do naszego lokum, jakieś drobiazgi, spożywke itp i trzymam się zasady że za moje zachcianki place sama :-) zasada sprawdza się jak stoję sama przy kasie w sklepie :-) także dziewczyny, zaręczam wam, że jeśli facet ma klasę- nie pozwoli kobiecie wyciągnąć czegokolwiek z portfela...

Pasek wagi

TAK!

dla mnie odpowiedź nie jest taka oczywista. Co innego randki, kiedy oboje są na dorobku, albo nawet jeszcze nie, sama miewałam randki typu spacer po lesie z butelką wody i to w ogóle nie miało znaczenia. Inaczej jak się juz człowiek trochę ogarnął, coś ma, nie przelicza dwuzłotówek w portfelu, ogólnie obiad w restauracji nie jest żadnym doniosłym wydarzeniem. Gdybym dziś miała iśc na randkę (co mi raczej, mam nadzieje, nie grozi) to chciałabym się dać zaprosić ze wszystkimi tego konsekwencjami. Na co dzień sama na siebie zarabiam, sama płacę, zatem na randce chciałabym się poczuć wyjatkowo, czyli w skrócie, oddać całkowicie w ręce mężczyzny ;) i zobaczyć czy jego pomysły i postawa mi się podobają na tyle, żeby kontynuować znajomość. 

z moim jak randkowaliśmy pierwsze 1,5 msca zawsze płacił za mnie :P nawet się nad tym nie zastanawiałam, proponowałam, że zapłacę to nawet nie chciał o tym słyszeć i ok, widziałam, że on też przez to się czuje dobrze, że mógł być tym "rycerzem":P ale później jak byliśmy razem to zawsze każdy za siebie płacił (raz na jakiś czas on, ale to rzadko).. ja zawsze pracowałam i wręcz dumna jestem z siebie, że nie muszę "wisieć" na swoim facecie tylko zawsze jesteśmy ta "jedna drużyna":D teraz po ślubie budżet jest wspólny to bardzo różnie płacimy :)

wg mnie - początki - miło jak płaci, przyznam, że robi to fajne wrażenie:)

związek - od czasu do czasu ok, dla mnie jak dziewczynę non stop trzeba dofinansowywać to coś nie tego :P no chyba, że facet nie da sobie nic powiedzieć on MUSI zapłacić za obiad, no dobra niech placi, ale być niemal na utrzymaniu faceta to trzeba być jakąś niedojdą ;|

małżeństwo - no to tutaj jak wyjdzie w końcu budżet wspólny :D tylko oby kobieta coś tam wrzucała;]

A ja uwazam, ze nie powinien. Moze! Jest to mile widziane przeze mnie, ale nie wymagam tego.

Wyznaje zasade, ze ktos zaprasza, ten powinien byc przygotowany na poniesienie calego kosztu, ale jesli osoba zapraszana chce zaplacic za siebie - tez super.

Tak, wiem, ze w feminizmie nie chodzi o zrownanie ze soba mezczyzn i kobiet, a jedynie o umozliwienie kobietom tych samych mozliwosci. Jednak niestety uwazam, ze kwestia placenia bardzo wiaze sie z feminizmem. Kobieta feministka nie powinna oczekiwac placenia za nia. Tak uwazam. Oczywiscie nie oznacza to, ze musi sie wyklocac i placic za wszystko jesli facet chce jej cos zasponsorowac. Nie powinna jednak tego wymagac.

Kobiety kiedys nie pracowaly, wiec faceci placili za wszystko. To bylo naturalne. Teraz kobiety tez pracuja i nie rozumiem czemu faceci mieliby czuc sie w obowiazku, aby placic za wszystko...

mój facet prawie zawsze za mnie płaci bo ja nigdy nie mam pieniędzy, ale czasem jak jestem przy kasie to ja płace chociaz i tak musze z nim to wykłócić : ) 

Ja uważam, że na początku powinien. Nie rozpatrywałabym kogoś w kategorii potencjalnego partnera kto nie wyszedłby z propozycją zapłacenia za mnie na pierwszych randkach. Uważam, że należy pozwolić mężczyznom pozostać mężczyznami. Mój obecny płacił na początku zawsze, odwoził mnie do domu mimo, że mieszkał ode mnie 30km, czyli musiał nadrobić ok 60km i mu to nie przeszkadzało, a jak przeszkadzało to nie dał po sobie poznać i dalej chciał się często spotykać. 

Do dziś się chwali ile to musiał wychodzić, wyjeździć i się postarać żebym była zainteresowana. Sądzę, że to procentuje na przyszłość, nie tak łatwo oddać/olać itp coś/kogoś co nas kosztowało wiele wysiłku (w wielkim uproszczeniu).

Później oczywiście te granice się zacierają, przychodzi do zakupów to płacę ja, czasami jakieś kino czy wyjście też spadało na mnie, ale to było już wtedy kiedy relacja miała jakiś kierunek i zbudowany fundament. 

Z kumplem na piwo to w ogóle nie ma co rozpatrywać kwestii płacenia, bo to kumpel i płeć nie ma znaczenia więc każdy płaci za siebie. Dziwne by było jakby kolega chciał za mnie płacić.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.