Temat: Co to jest kompuls?

Pytanie generalnie do społeczności Vitalii.
Interesuję mnie tylko WASZA interpretacja tego pojęcia.
Proszę nie wklejajcie tutaj mądrych definicji znalezionych w internecie.
Pytam z czystej ciekawości, jak wy to widzicie.

ehh.. jak to czytam to bardziej sobie uświadamiam jaki mam problem...
mam dokładnie tak jak piszecie, potrafię wydać nawet 30zł na samo śmieciowe jedzenie które potem pochłaniam w 15min.. ile w ciągu tych 2lat wydałam na to to wolę nie liczyć.. myślę, że byłoby za to duuużo fajnych ciuchów na szczupłe ciało któe bym miała gdyby nie te ataki :(  bo potrafię zjeść na raz jakieś 2000-2500kcal po czym iść spać:/:/
w przyszłą środę idę do psychiatry.. co prawda w innej sprawie, ale może coś doradzi..
a może znacie jakiś specjalistów w Krakowie? jest jakiś taki ośrodek od zaburzeń odżywiania?

Kompuls to dla mnie nagła, bardzo silna, wręcz paląca chęć wpychania w siebie ogromnych ilości jedzenia, na przemian słodkie i słone, w pewnym momencie nie czuję już smaku i zupełnie jakbym wpychała w usta kit, ale jem dalej, bo czuję przymus i nie umiem tego powstrzymać. Jak nie zrealizuję takiego kompulsowego przymusu, to potem przez 2-3 godziny jestem rozdrażniona i zestresowana, miotam się po mieszkaniu jak tygrys w klatce. Na kompuls nie pomaga nic, jem mimo że już mi się nie mieści i mimo że chce mi się płakać ze złości i żalu, że tyle jem - jem i jem dalej. Na co dzień nie mam w domu zapasów słodyczy i mogę prawie ich nie jeść albo rzadko i małe ilości, ale gdy pojawia się kompuls, idę do sklepu i kupuję duże ilości słodyczy, chipsy i orzeszki, mogą być ciasta albo batony, czekolady, słodkie bułki, różne niezdrowe i wysokokaloryczne rzeczy. Gdy te rzeczy się skończą, to przeglądam lodówkę i szafki, i zjadam to co się nadaje. Po kompulsie jestem zdołowana, rozdrażniona, czasami bardzo smutna i płaczę, a czasami wręcz wściekła i lepiej do mnie wtedy nic nie mówić. Mam wielkie poczucie winy i postanawiam, że od jutra coś takiego już się nie zdarzy. Ciągle o tym myślę i wpędzam się w błędne koło, a kolejnego dnia albo za parę dni wszystko się powtarza.

Tak to wyglądało u mnie, zanim zaczęłam się z tego leczyć - częściowo sama, częściowo z psychologiem. Teraz od 8 miesięcy nie mam kompulsów.
Bardzo dużo osób niewłaściwie pojmuje kompulsy, które świadczą o poważnych problemach emocjonalnych. Zjedzenie 3 kromek chleba zamiast 1 to jeszcze nie kompuls. Zjedzenie pół czekolady zamiast kostki czekolady to nie kompuls, tylko zwykłe łakomstwo. Podjadanie ciasteczek przy oglądaniu filmu to nie kompuls tylko zły nawyk żywieniowy. Jest też emocjonalne zajadanie stresów i innych silnych emocji, które niekoniecznie od razu są kompulsami, ale też są problemem psychologicznym.
O tym jak wygląda prawdziwy kompuls i co się wtedy czuje, wie tylko osoba, która tego naprawdę doświadczyła. Dlatego, nie obrażając nikogo, trochę mnie śmieszą niektóre pojawiające się w pamiętnikach opisy rzekomych kompulsów, z których wynika, że dana osoba zjadła kilka cukierków i uważa że to był kompuls i że to coś strasznego. Ale oczywiście nikomu nie życzę, żeby przez to przechodził, już lepiej żeby się komuś wydawało, że ma kompulsy, niż żeby je naprawdę miał. Prawdziwy kompuls to pochłonięta niewyobrażalna ilość kalorii, której w normalnym stanie człowiek nie da rady zjeść nawet połowy, masa żarcia i bardzo gwałtowne emocje.
 u mnie kompuls jest wtedy jak przez np pol dnia jem zdrowo a nagle mam straszna ochote na cos i otwieram lodowke i zjadam 10 wysoko  kalorycznych zeczy po kolei ..przewaznie zdaza mi sie to w okresie okresu ...ja sie niekryje ...
Nenne29 zgadzam się z Toba w 100 procentach. U mnie kompulsy wystepuja dość często kilka razy w miesiącu i pochłaniam wtedy tyle jedzenia że lepiej nie pytać... zawsze się wstydze gdy jem a ktoś jest w domu i widzi że co 5 min od rana do nocy łażę do kuchni i wyżeram wszystko co sie da. Jem najczęściej kanapki non stop top z serem szynką z masłem z dżemem do tego jak mi mało też potrafię odwiedzić sklep i obkupić się w chipsy w jogurty w batony ciastka orzeszki itp nawet będą w tym sklepie i kupiując mam juz ogromne wyrzuty sumienia i mam ochotę ryczeć ale wiem że gdy nie zjem albo jak będę próbowała sie powstrzymywać to jestem tak zła roztrzęsiona że mam wrażenie że powyrywam sobie wszystkie włosy z głowy, wypruje żyły i zabiję każdego kto sie do mnie odezwie ;/ a potem tylko wielki płacz żal wyzywanie siebie samej od najgorszych rzucanie czym popadnie i marne obiecanki że to był ostatni raz...
A co do psychologa to tez myślałam nad tym by pójść i się zacząć leczyć na to bo to już nie jest zabawne ;/ ale jakos chyba nie mam odwagi by iść bo mam wrażenie że nie zroumie mnie i wyśmieje chociaż w głębi wiem że tak nie bęzie bo wkońcu on jest od tego by nam pomóc...cóż głupie myślenie
szukam 2-3 osób mających problem z kompulsami, ja też je mam :((((

wspólnie pokonamy chorobę!!! 

mój pomysł polega na tym, ze założymy grupę czy bloga gdzie bedziemy opisywać wszystko np. jak poradzić sobie gdy czujemy, że nadchodzi napad, czym się zająć w wolnej chwili by nie myśleć o jedzeniu, dieta i sport oraz motywacje czy cele. wszystko do ustalenia i na pewno każdy na jakiś pomysł !! moze podzielimy sie rozdziałami i stworzymy SUPER PORADNIK

czy jest ktoś chętny???? czekam na naprawdę zdecydowane osoby i chcące walczyć
dla mnie kompuls to nieopanowane jedzenie wszystkiego co wpadnie w ręce, nawet jeśli jest się już pełnym i człowieka już nie chce, ale mimo to je, bo ręka 'sama' pakuje wszystko do ust. sama na szczęście nie mam takiego problemu, więc nie wiem czy na pewno dobrze to interpretuje.
co do psychologa - próbowalam podjąć terapie z specjalistą, po 3 spotkaniach odpuściłam sobie. Bo miałam napady idąc na spotkanie, nie mogłam tam z bólu wytrzymać lub jak wyszłam i byłam czymś zdenerwowana np ćwiczeniami które tam robiłam to też napychałam sie...
>(...) jak mi mało też
> potrafię odwiedzić sklep i obkupić się w chipsy w
> jogurty w batony ciastka orzeszki itp nawet będą w
> tym sklepie i kupiując mam juz ogromne wyrzuty
> sumienia i mam ochotę ryczeć ale wiem że gdy nie
> zjem albo jak będę próbowała sie powstrzymywać to
> jestem tak zła roztrzęsiona że mam wrażenie że
> powyrywam sobie wszystkie włosy z głowy, wypruje
> żyły i zabiję każdego kto sie do mnie odezwie ;/

Opisałaś to dokładnie tak, jakbym czytała o swoich emocjach.
Niemal identyko. Pamiętam, że jak leciałam do sklepu po żarcie,
to też już w sklepie chciało mi się ryczeć, mimo to kupowałam.


 > A co do
> psychologa to tez myślałam nad tym by pójść i się
> zacząć leczyć na to bo to już nie jest zabawne ;/
> ale jakos chyba nie mam odwagi by iść bo mam
> wrażenie że nie zroumie mnie i wyśmieje chociaż w
> głębi wiem że tak nie bęzie bo wkońcu on jest od
> tego by nam pomóc...cóż głupie myślenie

Mogę Ci zagwarantować, że psycholog Cię nie wyśmieje. To byłoby bardzo nieprofesjonalne
zachowanie, od tego oni są, żeby takimi rzeczami się zajmować. Osób z takimi problemami
jak nasze jest naprawdę bardzo dużo i dla nich to raczej chleb powszedni.
Ale ja dokładnie tak samo myślałam, zanim poszłam:-) Dopiero kiedyś przyszedł taki dzień, że
miałam wrażenie, że przez  to wszystko zwariuję, że zamiast normalnie żyć, cieszyć się
życiem, sportem i dobrym zdrowym jedzeniem, ja tkwię w jakimś chorym uzależnieniu, miałam
poczucie całkowitej utraty kontroli nad tym. I byłam tak zdesperowana, że przestałam się
zastanawiać czy psycholog mnie wyśmieje czy nie. Ale każdy musi sam dojść do tego momentu,
kiedy się zdecyduje poprosić kogoś o pomoc. Czasami uda się samemu i z pomocą jakiejś
bliskiej zaufanej osoby, a czasami przydaje się psycholog. Ja wcale długo do niego nie
chodziłam, muszę powiedzieć, a mimo to bardzo mi to pomogło. Kiedyś jak ktoś mi mówił o
psychologu, to w ogóle nie traktowałam tego poważnie i sądziłam że psycholog nie może pomóc,
bo co on tam o mnie wie. Ale może pomóc - to znaczy on jest po to, żeby sobie pewne rzeczy
uświadomić, bo i tak największą pracę trzeba wykonać samemu.
> myślenieMogę Ci zagwarantować, że psycholog Cię
> nie wyśmieje. To byłoby bardzo
> nieprofesjonalnezachowanie, od tego oni są, żeby
> takimi rzeczami się zajmować.

Oj niestety, ale nie zawsze jest tak różowo. Dopiero za piątym podejściem znalazłam fachowca, a jeden z wcześniejszych typów tak mnie potraktował, że wyleciałam z rykiem.
Najlepiej poszukać takiego, który na codziennie spotyka się z takimi osobami (można poszukać np. w ośrodkach zajmującymi się zaburzeniami odżywiania). Nie każdy psycholog i nie każdy psychiatra ma na co dzień doczynienia z ED, więc nie każdy będzie mógł właściwie pomóc. Chociaż też swoją drogą i niektórzy od ED pomóc nie potrafią.

Trzymajcie się i nie poddawajcie w walce!
Schudnacdo18 - to oczywiste, że należy się rozejrzeć za takim psychologiem, który się zajmuje ED i nie iść do pierwszego lepszego:-) I najlepiej zrobić na jego temat wywiad. Oni nie są uniwersalni, niektórzy zajmują się np. problemami rodzinnymi, inni uzależnieniami itp. No i trzeba też trafić na taką osobę, w której towarzystwie się komfortowo czujemy, inaczej nie będzie zaufania do terapeuty i nic z tego nie wyjdzie. W każdym razie dziewczyny - można sobie z tym poradzić, więc życzę Wam powodzenia i trzymam kciuki za Was.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.