Temat: Co to jest kompuls?

Pytanie generalnie do społeczności Vitalii.
Interesuję mnie tylko WASZA interpretacja tego pojęcia.
Proszę nie wklejajcie tutaj mądrych definicji znalezionych w internecie.
Pytam z czystej ciekawości, jak wy to widzicie.
Ze mną już jest lepiej. Kiedyś objadałam się i wymiotowałam codziennie. Teraz jest spokój. Obżarstwo pojawia się co jakiś czas.
Chociaż prawda jest taka że z tego nigdy się już nie wychodzi.
Ale po czasie po prostu dostrzegamy że ten problem nie jest największym.
Moim zdaniem zdecydowana większość przesadza, twierdząc, że ma kompulsy. To jest poważne zaburzenie a nie łakomstwo czy obżeranie się . Czytając dużą część pamiętników, gdzie dąży się do rozmiaru 0 poprzez spożywanie np. 700 kcal na dobę, nie dziwi mnie, że po kilku dniach takiego głodowania, osoba rzuca się na jedzenie. Orgaznizm po prostu domaga się energii.


Dla mnie kompuls to po prostu duży obiad i deser a potem myśl, że przecież już i tak zjadłam o wiele za dużo więc od jutra będzie lepiej a dzisiaj trzeba się nażreć. To takie błędne koło, bo wtedy zaczynam jeść, jeść, jeść, nie do momentu kiedy zabiję głód ale dopóki mogę. Najgorsze jest to, że tak naprawdę nie zdaję sobie sprawy z momentu, w którym zaczynam jeść: wydaje mi się, że jest OK a nagle uświadamiam sobie, że pochłonęłam właśnie tabliczkę czekolady, litr lodów, pół kilograma frytek...

 Najlepiej działa na mnie to, że nie mam wolnego czasu: ciągle gdzieś wychodzę, kiedy już siedzę w domu przed telewizorem albo książką, zawsze mam obok siebie dzbanek z herbatą, papierosy, COKOLWIEK, co mogłoby mi pomóc nie myśleć o jedzeniu. Czasem to trudne i nie twierdzę, że uda mi się całkiem pokonać coś, co trwa u mnie już prawie od pięciu lat ale chciałabym przynajmniej, żeby tych napadów było o wiele, wiele mniej.



Moj kompuls polega na  rzuceniu sie na jedzenie i opychanie sie nim aż w środku miejsca zabraknie. Są to nie zliczone ilości kalorii.

> Moim zdaniem zdecydowana większość przesadza,
> twierdząc, że ma kompulsy. To jest poważne
> zaburzenie a nie łakomstwo czy obżeranie się .
> Czytając dużą część pamiętników, gdzie dąży się do
> rozmiaru 0 poprzez spożywanie np. 700 kcal na
> dobę, nie dziwi mnie, że po kilku dniach takiego
> głodowania, osoba rzuca się na jedzenie. Orgaznizm
> po prostu domaga się energii.

 

poczułam jakby to było do mnie ;).

choć ja zjadam w miarę normalna ilość kalorii.

pewnie, że psychiatra... objadanie się jest oznaką jakichś problemów. pomagają leki przeciwdepresyjne, dzięki nim nie odczuwa się potrzeby obżerania się. na bulimię się je stosuje. a kompulsy to przecież zaburzenie odżywiania tak samo jak anoreksja czy bulimia, wcale a wcale nie jest mniej groźne. też wyniszcza.

> Moim zdaniem zdecydowana większość przesadza,
> twierdząc, że ma kompulsy. To jest poważne
> zaburzenie a nie łakomstwo czy obżeranie się .
> Czytając dużą część pamiętników, gdzie dąży się do
> rozmiaru 0 poprzez spożywanie np. 700 kcal na
> dobę, nie dziwi mnie, że po kilku dniach takiego
> głodowania, osoba rzuca się na jedzenie. Orgaznizm
> po prostu domaga się energii.

 

poczułam jakby to było do mnie ;).

choć ja zjadam w miarę normalna ilość kalorii.

u mnie zawsze powodem kompulsu było wygłodzenie organizmu. odmawiałam sobie wszystkiego, jadłam po 500-600 kalorii i w końcu coś we mnie pękało. najpierw jadłam, żeby zaspokoić głód, a później dlatego, że... zjadłam. pomyślałam, że skoro tyle w siebie władowałam, to mogę więcej. tym bardziej, że od jutra znowu głodówka... walczę z kompulsami. od ponad miesiąca nie miałam ataku, bo robię sobie porządne śniadanie, jem o wyznaczonych porach i to, co lubię w takich ilościach, żeby zaspokoić głód.
> Moim zdaniem zdecydowana większość przesadza,
> twierdząc, że ma kompulsy. To jest poważne
> zaburzenie a nie łakomstwo czy obżeranie się .
> Czytając dużą część pamiętników, gdzie dąży się do
> rozmiaru 0 poprzez spożywanie np. 700 kcal na
> dobę, nie dziwi mnie, że po kilku dniach takiego
> głodowania, osoba rzuca się na jedzenie. Orgaznizm
> po prostu domaga się energii.

Do nikogo nic personalnie.
Już nigdy nie zamierzam liczyć kalorii. Chce o tym zapomnieć bo to mnie wpędziło w mój dawny stan.
Ale zgadzam się z autorką tego posta.
to nagły napad głodu , który nie mogę zaspokoić , rzucam się na jedzenie tj : 3 batoniki , czekolada ,żelki,  pizza , zapiekanka , chipsy , jogurty , kielbaski smazone , frytki --- tak że nawet nie odczuwam ich smaku , jem jedno i juz mysle co zjem za 2 minuty. nie kontroluje tego co wkladam do ust ! 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.