- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 września 2015, 21:52
Mam 18 lat i zapisałam się na prawo jazdy. Szczerze powiedziawszy to bardzo potrzebny jest mi ten papierek. Mieszkam w małej miejscowości a do szkoły muszę codziennie dojeżdżać do dużego miasta(Poznań). Jeżdżę pociągami ale na samą stacje mam ok 3-4km. i zawsze podwożą mnie rodzice. Jednak to jest za duża udręka dla wszystkich więc no bardzo potrzebuję prawa jazdy. Mój problem polega na tym, że nie potrafię zdać praktyki.
Teoria poszła gładko(jak to zwykle u mnie). Egzamin podsumowujący kurs(niezapowiedziany w ostatni dzień kursu abyśmy mogli sobie sprawdzić co już umiemy po samych zajęciach) zdany z 2 lub 3 błędami(można było zrobić 5). Egzamin teoretyczny wewnętrzny zdany bez problemu za pierwszym razem. Egzamin teoretyczny zewnętrzny(w WORD-zie) zdany bez problemu za 1 razem.
Jednak praktyka to jest jedna wielka porażka. Oblałam już 5 razy! Rodzice i siostra ciągle mi mówią, że mam się znowu zapisać ale ja już nie chcę. Od tygodnia nie mogę się zebrać. Wydaje mi się, że jeżeli już tyle razy oblałam to po prostu nie umiem jeździć i, że po prostu nie jest mi dane być kierowcą. Z drugiej jednak strony potrzebuję to prawo jazdy. Instruktor powiedział mi, że dobrze jeżdżę. Nigdy nie popełniałam racze jakiś strasznie rażących błędów. Rodzice też czasami dają mi samochód żebym mogła sobie z nimi pojeździć gdzieś w obrębach mojego miasta i nigdy nie zrobiłam czegoś głupiego. Jednak egzamin to dla mnie porażka. Raz oblałam na placu. Tutaj jednak wiem, że to była głupota ale to dlatego, iż egzaminator uczył nie jechać na tak zwany "obrót". To nie był dobry pomysł. Następnie tata mi pokazał jak to się powinno na prawdę robić. Czy patrzeć się dokładnie w tył i po mału jechać. Dzięki temu następne 4 razy na placu były dla mnie bez problemowe(robione bez żadnego błędu). Za drugim razem byłam strasznie zestresowana. Noga mi cała latała. I tutaj zrobiłam najgłupszy błąd na świecie. Chciałam przejechać na czerwonym. Wiem to jest głupi błąd. Ale byłam cała zestresowana. Skupiłam się na ocenianiu sytuacji na drodze. I przeskoczyło na zielone więc instynktownie ruszyłam ale problem polegał na tym, że to zmieniły się inne światła. Te do skrętu a nie do jazdy na wprost. Ale dobra to była porażka jednak no to po prostu był stres. Jednak koleje razy były dla mnie już brane bardzo na ludzie. Stwierdziłam, że gorzej już nie będzie. Jechałam bez stresu. Za 3 razem to nie pamiętam już co zrobiłam źle. Za 4 i 5 miałam tego samego faceta. Za 4 razem źle przejechałam rondo, które nie było jednak rodem. Tzn. on mi powiedział, iż mam jechać prosto więc jako, że był ruch okrężny to chciałam zrobić kółeczko i zjechać jak on mi powie ale jemu chodziło o inne prosto czyli żebym skręciła we wjazd na wprost bo o jest jakieś specyficzne rondo, które tak jakby nie jest rondem. I na którym nie ma nawet znaków na drodze ale dobra mniejsza z tym. Po prostu oblałam. Za 5 razem kazał mi zawrócić. No więc chciałam to zrobić z tym, że aby tego dokonać musiałam zmienić 3 pasy ruchu. Wszystko ładnie pięknie z tym, że nikt nie chciał mnie wpuścić. No więc widząc, że dojeżdżam już do skrzyżowania a zostały mi do pokonania tylko 2 lub nawet 1 pas. Chyba był to 1. Chciałam zjechać. Droga była pusta. Najechałam jednak na ciągłą linie. Ale to nie było moim błędem bo za takie coś można jeszcze mieć "poprawkę". Problem dla egzaminatora był taki, że "mogłam stworzyć zagrożenie dla ruchu". W momencie kiedy to nikogo na drodze nie było. Tam gdzieś w oddali na innym pasie był jakiś samochód i tyle. Jednak to i tak nie zmienia faktu, że oblałam już 5 razy!
Nie wiem już co mam robić. Prawie wszyscy moi znajomi zdali za 1 ew. 2 razem. A ja nie mogę! Moja mama i siostra mówią, że pewnie większość kłamie. Bo nie jest łatwo zdać. No jednak ja im wierzę. Bo niby dlaczego mieliby nie zdać? Tylko ja jestem taka beznadziejna, że nie potrafię dostać wreszcie tego papierka :( Jak myślicie powinna próbować dalej czy może faktycznie dać sobie spokój? Może faktycznie prawo jazdy nie jest dla mnie?
6 września 2015, 23:09
Ja zdałam za 1 a jeździłam totalnie zle, w dniu egzaminu miałam wyjątkowo dobry dzuen i poszło mi lepiej niz podczas jazd z instruktorem (na dzień przed egzaminem obejrzałam video, na którym dziewczyna popełniła drobne błędy i zdała, to odebrało mi strach przed niezdaniem bo uważałam, ze jeżdzę lepiej). Tak naprawde uczysz sie jeździć jeszcze długo po odebraniu dokumentu, wiedza o tym zarówno instruktorzy jak i egzaminatorzy. Proponuje wykupić jeszcze kilka h by sobie udowodnić, ze jeździsz dobrze, odzyskać wiarę we własne umiejętności i podejść do egzaminu ponownie.
Edytowany przez 8242c47786798d731de308cdebc75f26 6 września 2015, 23:11
6 września 2015, 23:11
a odnośnie terminu ważności egz. teoretycznego, powiem Wam że zdawałam dokładnie rok temu, końcem sierpnia, a teraz chcę zdać praktykę (której raz nie zdałam i będę zdawać teraz w innym mieście, gdzie studiuję) - powiedzieli mi w WORDzie, że teorię mam zdaną bezterminowo, także no stress!
6 września 2015, 23:22
nie przejmuj sie:) i próbuj do skutku tak jak radzą dziewczyny. Ja zdałam za 6 razem a jestem dobrym kierowca, jeżdzę od ponad 6ciu lat bez mandatu i stłuczki. Stres na egzaminie robi swoje, człowiek zaczyna sie uczyc jezdzic tak naprawde po odebraniu prawka. Trzymam kciuki i powodzenia :)
7 września 2015, 08:33
Ja zdałam za..........11, i teraz jeżdze wszędzie i nie mam z tym żadnego problemu. Najważniejsze się nie poddawać, a ilość niezdanych egaminów nie jest miernikiem tego jakim bedziesz w przyszłości kierowcą;) powodzenia
7 września 2015, 08:40
Cóż Ci mogę powiedzieć, prawo jazdy na prawdę nie jest dla każdego. W pewnym momencie wypada zrezygnować. Moja znajoma zdała za 8-10 razem (nie pamietam dokładnie) i w pierwszym tygodniu rozwaliła auto raniąc poważnie trzecią osobę i siebie, więc lepiej do tego nie dopuścić jeśli jazda nie idzie za dobrze. Nic na siłę.
Glupoty.
Probuj do skutku. W koncu przestaniesz sie stresowac i zdasz. Ja za 4 razem chcialam zrezygnowac ale mok facet mnie przycisnal i za 5 zdalam :) jak zdasz to sie pochwal nam ;)
A i proponuje, wykup sobie dodatkowe jazdy w ten sam dzien, przed egzaminem ;)
Edytowany przez Doma19 7 września 2015, 08:44
7 września 2015, 08:49
ja zdalam za 7
Po dwoch latach przerwy od poprzedniego egzaminu
Tez bylo mi glupio ale po prostu poszlam do innej szkoly na dodatkowe jazdy, wcześniej tylko raz wyjechałam z placu i oblalam za najechanie na strefe wyłączenia przy powrocie do word
Nie dostalam Jeszcze nigdy mandatu, nie miałam stłuczki, nic. Ale prawda jest taka ze nikt po zdaniu egzaminu nie potrafi jezdzic
Oczywiście każdy zdaje za 1 max drugim a gdy sie upija okazuje sie ze za 5. Tak, 2 tyg temu koleżanka po alkoholu przypomniała sobie ze miała 5 egzaminów a nie 1
Kilka lat temu na studiach jedna co zdala za 1 razem spowodowała wypadek takze laliho glupotą jest ukazanie ze im mniej egzaminow tym większe umiejętności. Nikt po 30h nie potrafi jezdzic bez instruktora z hamulcem obok
7 września 2015, 08:55
Nie łam się.Sama muszę się zebrać za zrobienie prawka.Wiesz co mnie zmotywowało?Ostatnio koleżanka (typowa blondynka)powiedziała,że ma prawko od kilku lat.Nosz kurde to jak takie głupie pindy dają radę to my nie damy?
7 września 2015, 09:17
Zdałam za 8 razem,bo nerwy mnie zjadały.
NIE załuję tej męki,teraz mam swoje autko i lubie jeżdzić.
7 września 2015, 09:17
Cóż Ci mogę powiedzieć, prawo jazdy na prawdę nie jest dla każdego. W pewnym momencie wypada zrezygnować. Moja znajoma zdała za 8-10 razem (nie pamietam dokładnie) i w pierwszym tygodniu rozwaliła auto raniąc poważnie trzecią osobę i siebie, więc lepiej do tego nie dopuścić jeśli jazda nie idzie za dobrze. Nic na siłę.
Nonsens. Zdałam za ósmym razem!!!! Kosztowało mnie to sporo zdrowia i nerwów, ale ojciec nie pozwolił mi się poddać i zrezygnować. Teraz jestem mu za to wdzięczna bardzo. Mam prawko od 2010 roku. Jeździłam przez rok w USA, jeżdżę po Europie i całej Polsce samochodem bez problemów. Nie uważam się za mistrza kierownicy, ale ilość podejść do egzaminu wcale jeszcze nie przesądza o tym jakim kierowcą ktoś będzie. Także do autorki: nie przejmuj się, próbuj i zobaczysz, że w końcu się uda! :)