- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 września 2015, 23:06
To było tak, że codziennie musieliście siedzieć nad książkami po kilka godzin, czy tylko przed sesją tak naprawdę zakuwaliście?
I jeszcze jestem ciekawa czy chodziliście na wszystkie wykłady, czy sobie czasami odpuszczaliście... Ogólnie chce wiedzieć czy studia są bardzo czasochłonne.
4 września 2015, 09:05
studiowałam dwa kierunki - dziennie prawo i zaocznie europeistykę. Na prawie dramat to 2 i 3 rok, tragedia, na sama myśl do tej pory mam ciary. Zaoczne przy tym to był pikuś, w zasadzie szlam na egzaminy bez specjalnego uczenia się. Na prawie uczyłam się systematycznie, nie wszystko na raz bo wtedy leżałam i kwiczałam. Na wykłady chodziłam, musiałam bo na niektórych sprawdzali obecność. Ale ja studiowałam dawno, oj bardzo dawno (mam 33 lata) wiec to były inne czasy... jakies takie fajniejsze niż teraz.
4 września 2015, 09:05
Tak, uczę się ale tylko dlatego, że na studiach odkryłam moje prawdziwe zainteresowania :D. Wkuwam w zasadzie tylko przed sesja, natomiast literaturę "fachową" pochłaniam (szczególnie, że moje studia to mieszanka polityki, ekonomii, zarządzania i geografii wiec dosyć rozległe dziedziny). Poza tym dopiero na studiach odkryłam, że naprawdę nauka sprawia mi przyjemność wiec korzystam :D
4 września 2015, 09:05
Jak dziewczyny mówią, zależy jaki kierunek. Ja studiuję grafikę i tutaj nie ma nic do uczenia się, tylko robienie prac zaliczeniowych - więc temu poświęcam czas. Do tego czytanie książek i czasopism branżowych.
4 września 2015, 09:11
Chodzę tak na 90% i więcej wszystkich wykładów i ćwiczeń. Uważam na nich, bo po to są żeby się uczyć, a nie palić głupa. Jeśli o naukę chodzi to wszystko zalezy od przedmiotu. Wążniejszy staram się opanować na bieżąco, dużo też pamiętam z zajęć (+powtórki do sesji), jakiś mniej ważny tylko przed sesją.
4 września 2015, 09:17
nie chodziłam na wyklady
Uczylam się przed laborkami, kolokwiami i egzaminami. Akurat w czasie sesji jest najmniej nauki bo są 3 albo 4 egzamiby czyli tylko 4 wieczory nauki. A przed sesją gdy są same kolokwia i laborki to jest najgorszy czas.
Skonczylam elektronikę z dobrą średnią
4 września 2015, 09:32
ja na chemii uczyłam się na bieżąco. przed każdymi laborkami wejściówka, nie umiesz = nie zdajesz = wylatujesz z zajęć. na wykłady chodziłam, bo lubiłam. zawsze wykładowca powiedział coś ciekawego, jakieś wskazówki czy podpowiedzi do egzaminu no i notatki miałam własne, nie musiałam nikogo prosić. obecność też była czasami sprawdzana i na egzaminie działało to na moją korzyść
4 września 2015, 10:08
studiuję informatykę i na wykłady nie chodzę wcale a ucze sie tylko i wyłącznie przed kolokwiami i egzaminami i jakoś to idzie do przodu :)
4 września 2015, 10:37
wszystko zalezy od kierunku studiow. ja studiuje zaocznie anglistyke i przyznam szczerze, ze ucze sie rzadko w sumie tylko tuz przed sesja albo jakims egzaminem. zajecia mam w weekendy (piatek,, sobota, niedziela) -srednio co 2 tyg. wyklady czesto opuszczam .. mimo iz obecnosc jest obowiazkowa to przewaznie ktos ze znajomych wpisze mnie na liste, a innym razem ja wpisze kogos -tak sie zamieniamy w zaleznosci od tego kogo kolej akurat wypadnie
pozniej wymieniamy sie tez notatkami z wykladow, zebysmy mogli przygotowac sie na jakiejs podstawie do zaliczen. cwiczen za to staram sie nie opuszczac, chyba ze z jakiegos powodu nie moge byc obecna. generalnie, kierunek dosyc lajtowy dla osob lubiacych jezyki obce, ale niektore przedmioty sa naprawde ciezkie i zeby je zaliczyc trzeba poswiecic troche czasu i przysiasc w domu nad ksiazkami (np. gramatyka opisowa -skladnia i morfologia czy fonologia).
4 września 2015, 10:51
zależy jakie studia. Byłam przez rok na filologii to trzeba było przeczytać 1-2 lektury tygodniowo, do tego wymagający lektorat, prace domowe itp. Teraz jestem na dietetyce zaocznie i chodzę na 30% wykładów (tylko na takie ważne), na ćwiczenia chodzę regularnie (pozwalam sobie nie przyjść te 2 dopuszczalne razy). W ciągu semestru są głównie jakieś prace do wykonania, jak zrobi się je dobrze i na czas to potem jest spokój. A uczę się tylko do kolokwiów i na sesję. Niestety mam taką ogromną liczbę praktyk, że zajmują więcej czasu niż ta cała uczelnia
4 września 2015, 10:52
A ja uważam, że nie zależy od studiów tylko od ambicji. Bo ja jestem na ciężkich studiach, a przynajmniej wszyscy dookoła pytają czy ja w ogóle śpię (stomatologia). :D Ale ja jestem mniej ambitna, bardziej stawiam na praktykę niż teorię, uczę się na tyle, żeby wyjść na 3,5 - głównie przedmioty, które mi się potem nie przydadzą. Więc uczę się około godzinę dziennie, parę godzin w trakcie weekendu, a dopiero przed sesją zapierdzielam. Na wykłady nie chodzę wszystkie - tlyko na te, które mi się przydadzą.
Podsumowując: możesz nie mieć czasu na nic poza studiami, a możesz równie dobrze dorabiać sobie popołudniami i jeszcze mieć czas na pasję. Ja przez 2 miesiące dorabiałam sobie w call center po 5h dziennie po zajęciach i jakoś udało mi się bezproblemowo wszystko zdać. Tylko przed sesją faktycznie przez tydzień nie wychodziłam z domu, nie spałam i tylko uczyłam się i jadłam.
Edytowany przez de935e4de852dbb07568365dcd35678d 4 września 2015, 10:54
4 września 2015, 13:16
Ja studiuje dosyć mocno wymagający kierunek. I owszem są przedmioty, do których wystarczy usiąść na 2 dni przed i zda się bez problemu na 4 czy 5. Jednak więcej jest egzaminów, do których trzeba się uczyć i uczyć. Mój rekord to ponad 2 miesiące ;) ale nic dziwnego jak większość podręczników ma jakieś 700-1200 stron.