Temat: ADHD-zmyślona choroba?

W jednym z tematów na vitalii ktoś napisał, że ADHD jest zmyśloną chorobą, inne osoby trochę zaatakowały ją. Jak wy uważacie?
Jakiś czas temu oglądałam program w którym właśnie była o tym mowa, że ta choroba nie istnieje, że ludzie ingerują w zachowania i chcą je na siłę leczyć.

"ADHD to wymyślona choroba, wyznał w ostatnim wywiadzie jej odkrywca. ADHD to ściema,wyznał odkrywca tej choroby. Nie przeszkodziło to koncernom farmaceutycznym w zarobieniu na niej kokosów. Czym zatem jest ADHD, czemu służą wymyślone choroby i jak wielkie czerpie się z nich zyski?"

Czyli swiat  przechodzi na ciemna strone mocy? 

I tym akcentem bedziemy konczyc kazda dyskusje, Ostatecznie kogo obchodzi dziecko z ADHD, jezeli nie jest to dowcip?

à propos:(przeklejone z netu) - fajowy dowcip

"Jeśli chodzi o te nowoczesne choroby to i tak najskuteczniejsze są tradycyjne metody. Na grypę A1/H1 najlepszy jest gorący C2H5OH. Podobnie zresztą jak na ADHD najskuteczniejszy jest tradycyjny wpierdol. "

Pasek wagi

Zobacz sobie do innego wątku na forum - o małej dziewczynce, która sika tylko w pampersa/pieluszkę. Kobieta dostała rady, żeby jej tej pieluszki nie dawać, wyrzucić wspólnie i nie dać się szantażować dziecku, a nic sobie z tego nie robi. Nawet ja, a dzieci nie mam, takie rzeczy wiem - że trzeba być konsekwentnym. To teraz wyobraź sobie, że takich rodziców jest więcej. Niczego nie potrafią wyegzekwować od dziecka, niczego go nauczyć, nie potrafią być konsekwentni i odpowiedzialni. Nie neguję, że część dzieci naprawdę jest chora, ale jednocześnie nie uwierzę, że część tych wszystkich dysfunkcji i chorób to tak naprawdę wynik błędów wychowawczych, tego że jak dziecko nie chce przeczytać to się mu włącza bajkę, albo tego że jak dziecko nie chce spokojnie usiedzieć dziesięciu minut to pozwala mu się szaleć i biegać w niekontrolowany sposób. 

I nie, absolutnie nie jestem zwolenniczką bicia dzieci - w życiu bym dziecka nie uderzyła. Natomiast nie rozumiem też dlaczego dzieciom się teraz na coraz więcej pozwala, a potem zwala na dysfunkcje (usprawiedliwiając własną bezradność). Oglądałam jakiś dokument o otyłości u dzieci w Anglii ostatnio, praktycznie wszyscy rodzice mówili, że to nie ich wina, geny, tycie z powietrza, rząd jest winny, bla, bla, bla. A potem jak dzieciak się kładł na podłodze w supermarkecie żeby wymusić batonika to pakowali mu do buzi batonika. Mam wrażenie, że tak samo usprawiedliwia się czasami zwykle lenistwo, nieuctwo, złe zachowanie - podkreślam czasami, bo tak samo jak są dzieci, które zmagają się z otyłością z powodu jakiejś choroby, tak samo są te które mają rzeczywiście zaburzenia na tle psychicznym. Tylko, że to jest jakiś margines, a teraz co drugie dziecko niemalże coś tam ma zdiagnozowane. 

Powaznie masz taki obraz choroby, ze gdy dziecko nie chce usiedziec 10 minut, to pozwala mu sie szalec, bo jest zdiagnozowany ADHD ? Chyba zartujez.... Nie wiem co ci odpowiedziec....

Jezeli dziecko ma zdiagnozowane ADHD to nie ma, ze "nie chce siedziec 10 minut" - takie dziecko CZASAMI "nie moze usiedziec 10 minut" - Bo nie chodzi tutaj w zadnym razie  o ochote dziecka. Dzieki poradom psychiatry rodzice sa przygotowani na to  w jaki sposob sie zachowac, aby czekanie 10 minut bylo dla dziecka interesujace, nie sprawialo klopotow innym, nie powodowalo ataku agresji itd itd. - i te dzieci takze czekaja 10 minut... tylko troche inaczej,

A co najwazniejsze - nie nalezy traktowac dziecka z ADHD jako lobuza, bo to sa kochane dzieciaki, inteligentne, pelne roznych zdolnosci, - ktorych nie widac poza pierwszym wrazeniem dziecka "niewychowanego" i przeszkadzajacego, co to wlasnie nie moze usiedziec 10 minut na tylku.... Przykre.

Oto dziewczynka z ADHD w szkole - z brakiem akceptacji ze strony rowiesnikow,  z nieumiejetnoscia zabrania sie za prace od poczatku do konca, niepotrafiaca sluchac wskazowek nauczycielki itd itd. To nie  sa dzieci, ktore rzucaja sie na ziemie i wrzeszcza. Przede wszystkim sa to dzieci cierpiace.

Pasek wagi

chuda.2015 napisał(a):

Powaznie masz taki obraz choroby, ze gdy dziecko nie chce usiedziec 10 minut, to pozwala mu sie szalec, bo jest zdiagnozowany ADHD ? Chyba zartujez.... Nie wiem co ci odpowiedziec....Jezeli dziecko ma zdiagnozowane ADHD to nie ma, ze "nie chce siedziec 10 minut" - takie dziecko CZASAMI "nie moze usiedziec 10 minut" - Bo nie chodzi tutaj w zadnym razie  o ochote dziecka. Dzieki poradom psychiatry rodzice sa przygotowani na to  w jaki sposob sie zachowac, aby czekanie 10 minut bylo dla dziecka interesujace, nie sprawialo klopotow innym, nie powodowalo ataku agresji itd itd.A co najwazniejsze - nie nalezy traktowac dziecka z ADHD jako lobuza, bo to sa kochane dzieciaki, inteligentne, pelne roznych zdolnosci, - ktorych nie widac poza pierwszym wrazeniem dziecka "niewychowanego" i przeszkadzajacego, co to wlasnie nie moze usiedziec 10 minut na tylku.... Przykre.

A potrafisz czytać ze zrozumieniem? - napisałam, że moim zdaniem ADHD jest diagnozowane coraz częściej i częściej, więc poddaję w wątpliwość to, czy zawsze diagnozy są trafne. Przecież każdy może się pomylić, również psychiatra. Część dzieci pewnie naprawdę nie może usiedzieć tych 10 minut, ale jednocześnie jestem absolutnie pewna, że są dzieci, które nie usiedzą tyle, bo rodzice nigdy od nich tego nie wymagali (ad. przykład z pieluchą, bo dziecku inaczej pęknie pęcherz). 

Co ma pielucha do ADHD?

Co ma do istnienia choroby fakt, ze je sie wiecej diagnozuje? czyli jakby sie mniej diagnozowalo, to ok?

Masz jakies konkretne powody, aby obalac diagnozy lekarskie z powodu ilosci ich wystawienia?

Czasami wolalabym czytac bez zrozumienia....

z mojej strony off.

Pasek wagi

chuda.2015 napisał(a):

Co ma pielucha do ADHD? Co ma do istnienia choroby fakt, ze je sie wiecej diagnozuje? czyli jakby sie mniej diagnozowalo, to ok?Masz jakies konkretne powody, aby obalac diagnozy lekarskie z powodu ilosci ich wystawienia?Czasami wolalabym czytac bez zrozumienia....z mojej strony off.

Nie, ja się poddaję - faktycznie nie potrafisz czytać ze zrozumieniem i nie rozumiesz, że istnieje coś takiego jak podanie przykładu i łączenie faktów. Czytasz wszystko dosłownie, tak się niestety nie da rozmawiać, więc ja również podziękuję.

tylko że w ADHD niespecjalnie chodzi o zachowanie dziecka, a o pobudliwość. Niech te "niewierzące" spróbują założyć gryzący wełniany sweter, usiądą w towarzystwie młota pneumatycznego i spróbują nauczyć się czegoś na egzamin, który jest jutro o 4 nad ranem. Jak nie dostaną wkurwa po pół godziny, to czapki z głów. Dziecko takie, tak właśnie odbiera bodźce z otoczenia, a że nie rozumie dlaczego, więc się nie potrafi skoncentrować, miota nim złość na wszystkie strony i zasadniczo wychowanie można sobie w takim przypadku wsadzić. 

Alternatywnie, tak nadwrażliwe dzieci moga się zamknąć kompletnie na otoczenie i mamy objaw popularnie kiedyś zwanej choroby sierocej.

adhd nie jest zmyśloną chorobą, sama mam add, więc wiem czym to się je. Uczyłam się dobrze, byłam najlepsza z ścisłych przedmiotów, ułożona, nie byłam z tych co pyskuje nauczycielom, ale na lekcjach dostawałam jakiegoś pier*dolca, dobre zachowanie to miałam chyba raz, tak to dopuszczająca , już nie pamiętam co było niżej dobrego, uwagi od nauczycieli nie mieściły mi się na mojej stronie, nauczyciele mnie przesiadali do innych ławek, ale na niewiele się to zdało. I nie byłam rozpieszczonym dzieckiem, wychowałam się w konserwatywnym domu, z dyscypliną, ale pod wieloma względami byłam zaniedbanym dzieckiem, ciężka sytuacja w domu. Szkołę dawno skończyłam, za moim czasów nie pamiętam, żeby była mowa o add, adhd, a szkoda. Co do występowania mogę stwierdzić po czasie, że oprócz mnie były 3 osoby z objawami, więc wcale nie jest to rzadka przypadłość.

Pasek wagi

Cyrica napisał(a):

tylko że w ADHD niespecjalnie chodzi o zachowanie dziecka, a o pobudliwość. Niech te "niewierzące" spróbują założyć gryzący wełniany sweter, usiądą w towarzystwie młota pneumatycznego i spróbują nauczyć się czegoś na egzamin, który jest jutro o 4 nad ranem. Jak nie dostaną wkurwa po pół godziny, to czapki z głów. Dziecko takie, tak właśnie odbiera bodźce z otoczenia, a że nie rozumie dlaczego, więc się nie potrafi skoncentrować, miota nim złość na wszystkie strony i zasadniczo wychowanie można sobie w takim przypadku wsadzić. Alternatywnie, tak nadwrażliwe dzieci moga się zamknąć kompletnie na otoczenie i mamy objaw popularnie kiedyś zwanej choroby sierocej.

Tak, tego nikt nie neguje, tylko pytanie teraz jest następujące - ile dzieci rzeczywiście ma "przyszyty do skóry" gryzący sweter, a ile dzieci mogłoby go zdjąć, gdyby były inaczej wychowywane. Cytuję z wikipedii (wiem, że źródło średnie, ale można znaleźć lepsze, mówiące to samo) -  "przy stosowaniu kryteriów DSM-IV zaburzenia związane z ADHD diagnozuje się u ok. 6–7% dzieci, z kolei przy stosowaniu kryteriów ICD-10 odsetek ten wynosi 1–2%". Sami lekarze nie mają jak widać jasnych kryteriów kiedy rzeczywiście można zdiagnozować chorobę. Rozbieżność jest ogromna, według jednej klasyfikacji (i grupy lekarzy) ktoś jest chory, według drugiej zdrowy. Stąd się zastanawiam nad rzetelnością diagnoz przy tak ogromnych różnicach. Kiedyś o tylu zaburzeniach się nie słyszało - oczywiście, zaraz padnie argument, że medycyna była wtedy na innym poziomie rozwoju. Na pewno, tu nie ma wątpliwości. Tylko czy wszystkie diagnozy stawiane obecnie są wynikiem postępu diagnostycznego, czy możliwe jest, że na wyrost przypisuje się jednostkę chorobową dziecku, które jest trochę bardziej ruchliwe i bardziej niespokojne niż rówieśnicy? - biorąc pod uwagę, że nie tylko poziom rozwoju medycyny jest inny, ale też nastała moda na błędnie rozumiane bezstresowe wychowanie. Te różnice w diagnostyce z czegoś wynikają, dodam, że w wypadku innych zaburzeń neurologicznych/psychicznych nie ma aż takich dysproporcji.

Wileno, wątek jest o chorobie, nie o głupocie i nadużyciach :)

O zaburzeniach się nie słyszało, dlatego podałam przykład tej nieszczęsnej choroby sierocej, ludzie z pokolenia 40+ na bank kojarzą i znają takie osoby, a to są najcześciej właśnie te, które nadwrażliwe, uczone były grzeczności pasem.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.