Temat: Przemoc w szkole, a dorosłość.

Jak sobie radzicie z tym, że kiedyś w szkole ludzie znęcali się nad wami psychicznie i fizycznie? Jak to wpłynęło na wasze dorosłe życie? 

Pasek wagi

Powiem szczerze, że tak naprawdę nigdy się nie spotkałam z jakąś przemocą wobec tych "biedniejszych " czy w jakiś sposób innych. Nie chodziłam na religię, ubieralam się w podstawówce w glany, miałam dobre oceny (tak, byłam kujonem, zwycięstwa w jakiś kangurach, olimpiadach polonistycznych, człowiek orkiestra - dopiero w gimbazie mi przeszło :D), moich rodziców nie było stać na wszystkie bajery,  szkolne wycieczki i nigdy nie miałam piornika z Nici (a wtedy to był wyznacznik lansu).  A mimo to jakoś byłam lubiana,  za to z docinkami i agresja spotykały się zazwyczaj Ci, którzy usilnie robili z siebie ofiarę albo po prostu byli nie fair wobec innych (kablowali nauczycielom czy coś).  A nie grubi /rudzi /biedni / bogaci /niewierzący /jehowi.  Może warto to przemyśleć, że skoro dajemy się komuś tak traktować to sami w pewnym stopniu jesteśmy sobie winni bo nie wyznaczamy granic. Oczywiście to spekulacje. Jestem w stanie uwierzyć, że ktoś obrywal niesłusznie bo chodził do klasy z bandą nadzianych idiotów ale sama nigdy tego nie zaobserwowałam.

Cyrica napisał(a):

Befit słonko, po raz kolejny piszesz, że nie miałaś różowo w grupie rówieśniczej, ale nie pisałaś o co tak naprawdę chodzi. Nie twierdze, że przesadzasz, ale może Twoja wrażliwość jest w tym wszystkim... inna. Może nie widzisz, ze wyzłośliwanie się jest dzis dośc powszechną forma interakcji i nie jest skierowane tylko przeciw Tobie. Co Ci takiego rówieśnicy robli, jak reagowałaś, ze była to dla nich woda na mlyn? Jak się nie nazwie rzeczy po imieniu, to nie ma jak się z nimi mierzyć.

Od dziecka byłam bardzo nieśmiała. W szkole od 1 klasy podstawówki do samego końca gimnazjum prawie się nie odzywałam. Nigdy nie lubiłam innych ludzi. Całe gimnazjum przepłakałam przez to, że się ze mnie wyśmiewali, że jestem gruba, brzydka i nikogo sobie nie znajdę- zarówno dzieci jak i nauczyciele, rodzice i rodzina. Mieli racje bo mam 22 lata, a cały czas się mną nikt nie zainteresował. Odtrącam znajomości, chłopaków, żeby nikt mi nic nie zrobił, nic mi złego nie powiedział. Zawsze miałam swoje zdanie i wiedziałam co mogę robić a co nie zgodnie ze swoim sumieniem, ale niestety w gimnazjum dałam się namówić na papierosy i alkohol tylko żeby się zaprzyjaźnić z nowymi ludźmi. Byłam baaardzo wrażliwa, nadal jestem. W szkole średniej było lepiej, otworzyłam się na znajomości, ale stałych znajomości nadal nie nawiązałam("koleżanka" wyszła za mąż, urodziła dziecko i kontakt się naszczęście urwał)- obgadywała mnie za plecami wymyślając historię, że jak schudne, to będę w stanie odbić wszystkim chłopaków. Chociaż do nich nigdy mnie nie ciągnęło. . Idąc do szkoły średniej szłam z myślą Nikt mi już nic nie zrobi. Jestem zajebista. z tym przekonaniem o swojej zajebistości skończyłam szkołę. Niestety nie zdałam matury, chociaż o studiach nigdy nie myślałam. Chciałam mieć swoją piekarnie albo cukiernie i wogóle nie widzieć już nigdy żadnych ludzi i tak jest do dzsiaj. Jak sobie pomyślę o tym, że muszę iść do pracy, do ludzi to mnie cholera bierze na samą myśl o nich.

Pasek wagi
znecac moze nie ale wysmiewali jak bylam w podstawowce , przez to wpadlam w anoreksje .. ktora spowodowal odizolowanie od ludzi i zycie w swiecie jedzenia ,diet i cwiczen..zanikl mi okres, i stracilam swoj dawny charakter i osobowosc.. a wszystko jest bardziej zaawansowane bo jestem bardzo wrazliwa i ucczuciowa..

Zawsze byłam nieśmiała. Wyglądałam normalnienie. Z twarzy zwyczajna. Lekka wada wymowy. W podstawówce byłam sama.  W gimnazjum przezywały  mnie 3 dziewczyny, a reszta klasy nie chciał ze mną rozmawiać. Miałam wrażenie że mnie obgadują. Taki kozioł ofiarny.... Cały czas siedziałam sama pod klasą.. . W liceum próbowałam zagadać ale też mnie olali mimo że się starałam. Zawsze byłam miła , pomagałam ,a i tak nic to nie dało. Ciągle płakałam, nie chciałam chodzić do szkoły, zmieniłam klasę... , opuściłam się w nauce i nie podeszłam do matury. Liceum skończyłam w tym roku.  Jeśli chodzi o psychikę to stałam się oziębła, nieufna, ludzi traktuje jak wrogów i zło, nie chce mieć dzieci i ból innych(bez rodziny) mnie raduje. Wspomnienia chodzą za mną jak cię i nie dają normalnie funkcjonować. Wszystkiego się boje i jestem wyobcowana z  społeczeństwa. Schudłam do 47kg przy 170cm( Myślałam że  choć to pomoże mi nawiązać lepsze relacje , gdy poczuje się lepsza od innych, chudsza...Wyszło na to ze teraz mam 49kg i mam obsesje by nie przytyć...)  Chciałam iść dalej do szkoły ale boje się powtórki  z dawnych lat i rezygnuje by odpocząć psychicznie od ludzi ... i zapewne pójdę pracować za najniższą krajową... Czuję że przegrałam życie...  

Chodziłam do podstawówki w systemie 8mioklasowym. W klasie 5tej chłopcy, których była większosć, wymyslili sobie zabawe pt rozbieranki. Polegało to na tym, że w kilku na raz rzucali się na dziewczynę i robierali ją, jeden pilnowął drzwi. Wystarczyła chwila nieuwagi i klops. Nauczyciele udawali, że nie widzą. Jesli niechcący któryś napatoczył sie na taka sytuację, winna była dziewczynka... Przekonałam mamę, że ta szkoła jest beznadziejna i nie do wytrzymania, więc mnie przeniosła. W następnej nie było przemocy fizycznej ale psychiczna i owszem, w tym wyśmiewanie mojego ciała (niestety szybko dojrzałam, figura typowej klepsydry i było to moim przekleństwem). Została mi rezerwa przed chłopakami, rezerwa to mało powiedziane, i wstręt do swojego ciała. Marzyłam o operacji zmniejszenia piersi. Trwało to gdzies tak do początku studiow.

W liceum nie spodziewałam sie, że będzie lepiej a jednak była ogromna różnica. Te dzieciaki były normalne! Nikt sie nie przypieprzał o pierdoły, wygląd, ciuchy, o to że dojeżdżam z wiochy zabitej dechami, o nic. LO z tych snobistycznych. 

Jak byłam w gimnazjum to na zajęciach pozalekcyjnych to była masakra, często wracałam do domu z płaczem. Mama mi mówiła żebym zrezygnowała, ale ja nie mogłam bo tak uwielbiałam treningi i mecze, ale moje koleżanki mnie lekko mówiąc nienawidziły - a dlaczego to chyba do tej pory nie wiem, chyba dlatego, że po prostu ciężej pracowałam na treningach, bo ani nie byłam od nich ładniejsza, ani zgrabniejsza, ani bardzie przebojowa czy rozrywkowa. Teraz myślę, że jestem dużo silniejsza psychicznie i cieszę się, że wtedy nie zrezygnowałam, ale też nie wchodzę w bliższe relacje z ludźmi, i raczej staram sobie sama radzić niż polegać na innych bo im po prostu nie potrafię zaufać.  

Pasek wagi

Befit19 napisał(a):

(cut)Odtrącam znajomości, chłopaków, żeby nikt mi nic nie zrobił, nic mi złego nie powiedział. Zawsze miałam swoje zdanie i wiedziałam co mogę robić a co nie zgodnie ze swoim sumieniem, ale niestety w gimnazjum dałam się namówić na papierosy i alkohol tylko żeby się zaprzyjaźnić z nowymi ludźmi. Byłam baaardzo wrażliwa, nadal jestem. W szkole średniej było lepiej, otworzyłam się na znajomości, ale stałych znajomości nadal nie nawiązałam("koleżanka" wyszła za mąż, urodziła dziecko i kontakt się naszczęście urwał)- obgadywała mnie za plecami wymyślając historię, że jak schudne, to będę w stanie odbić wszystkim chłopaków. Chociaż do nich nigdy mnie nie ciągnęło. . Idąc do szkoły średniej szłam z myślą Nikt mi już nic nie zrobi. Jestem zajebista. z tym przekonaniem o swojej zajebistości skończyłam szkołę. Niestety nie zdałam matury, chociaż o studiach nigdy nie myślałam. Chciałam mieć swoją piekarnie albo cukiernie i wogóle nie widzieć już nigdy żadnych ludzi i tak jest do dzsiaj. Jak sobie pomyślę o tym, że muszę iść do pracy, do ludzi to mnie cholera bierze na samą myśl o nich.

zobacz, nigdy przez swoje lęki nie dałaś ludziom szansy, a spotykały Cię zupełnie te same historie co wszystkich: koleżanka wdziała w tobie rywalke, chłopaków nie dopuszczałaś więc nie wiesz nawet czy byli Toba zainteresowani, nie "sprawdziłaś się" przykładając wysiłek do egzaminu dojrzałości, do dziś widzisz w ludziach wrogów, nawet nie wchodząc w interakcje. To są strachy przez które nawet nie wiesz jak by było ponad to, co Ci się wydaje. A tak krótko żyjesz, że nawet nie zdajesz sobie sprawy z całego wachlarza możliwych sytuacji. Zabezpieczasz się, uważając że jak nie pozwolisz, to Cie nikt nie skrzywdzi. Tylko że nikt tego celowo nie chce.

Jedynie w podstawowce sie ze mnie smiali.ze jestem gruba.. musze przyznac ze to.troche odbilo sie na przyszlosci

Mam kompleksy z tego, że jestem brzydka i do niczego się nienadaje- słowa wielokrotnie powtarzane przez rodziców, rodzinę i otoczenie. To nie jest tak, że jestem piękna i zgrabna i z zazdrości wszyscy robią to, żebym nie zgarnęła najlepszych chłopaków.  Nie daje ludziom szansy, bo nie lubię tych wszystkich plotek, wymyślania nowych histori i tego całego gadania. Nie lubię tego i sama tego nie robię, 

Pasek wagi

Poza tym n igdy nie chciałam się spotykać z chłopakami, lubiłam być sama i jak sobie pomyślę, że niałabym z kimś mieszkać, spotykać się itd, to raczej nie. dopiero niedawno zaczęłam myśleć o tym, że to już czas, żeby zacząć myśleć o tym, żeby się z kimś związać. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.