Temat: praca - wasze opinie

Czesc wszystkim, mam pewien problem i chcialabym zwrocic sie z nim do osob bezstronnych - co myslycie o paniach, ktore pracuja na stoiskach z wedlinami, serami itp. np. w supermarketach? Pracuje w jednym, wlasnie na takim stoisku i powiem szczerze, ze czuje sie niekiedy zawstydzona tym jak patrza na mnie ludzie - jak na kogos gorszego i poprostu glupszego. Mam 22 lata i studiuje kierunek zwiazany z architektura, ciezko jest mi znalezc prace w zawodzie w trakcie studiow, a nie chce siedziec na "garnuszku" rodzicow. Moze glupio mysle, ale nieraz czuje sie poprostu ponizona tym, jak spogladaja na mnie inni ludzie, a tak poza tym to z kazdym dniem trace nadzieje na ulozenie sobie jakosc w miare normalnie zycia w tym kraju. Jakie jest wasze zdanie? Z gory dziekuje.
Pasek wagi
Dla mnie praca na stoisku mięsnym jest normalna pracą jak każda inna. Nie ma w tym nic poniżającego, dodam nawet że poniżające to jest siedziec na utrzymaniu rodziców i ciągnąć ciągle od nich kase (umyślnie oczewiście , jak się robic nie chce). Nigdy nie pracowałam w dzile czy też sklepie mięsnym , ale gdyby tak było napewno nie czułabym się gorsza niż osoba którą obsługuje.
spoko, ja z kolei dorabiam sobie jako hostessa w hipermarketach i też mam wrażenie że czasami klienci traktują mnie jak kogoś gorszego... cóż... jak czuję że ktoś patrzy na mnie z góry to ja już mam swoje sprawdzone sposoby na sprowadzenie go na ziemię ale głownie poprawiam ich błędy językowe
Powinnaś być dumna z siebie. Studiujesz, dodatkowo pracujesz, chcesz być samodzielna. A to, że w supermarkecie na mięsie? To nic. Wiadomo, że studentowi dobrze tak pracować, zresztą przypuszczam, że możesz sobie ustalać grafik, a skoro się uczysz to jest zrozumiałe, że praca się musi dopasowywać do ciebie. Głowa do góry! A ludzie to prostaki i chamy. ja podczas studiów dorabiałam w tesco na kasie - wytrzymałam ok 2 tygodni - chamstwo i poniżanie na każdym kroku, z tym, że ja sobie nie pozwoliłam i pyskowałam to mnie wywalili 
Pasek wagi
nie ma sie co przejmowac, naprawde :) kiedys pracowalam 2 lata w Realu na kasie... to dopiero sie nasluchalam o sobie i swoim beznadziejnym zyciu ( w mniemaniu niektorych klientow hehe) Powiem Ci ze kiedys tez sie przejmowalam jak ktos cos mi przykrego powiedzial albo wrecz wydarl sie na mnie (raz nawet sie poplakalam) ale po jakims czasie mialam to gdzies chyba sie uodpornilam ;)  a tak poza tym ... kiedys przyszla taka kobitka do mnie. Ladnie ubrana, pachnaca, duzo bizuterii na sobie ;) spodziewalam sie, ze bedzie mila dla mnie a ta sie tak wydarla ze chyba caly Real slyszal wszystko ;) a tylko dlatego, ze na jej produkcie nie bylo kodu i musialam dzwonic ;) a co najlepsze... gdy konczylam prace to przyszla do mnie :O chyba czekala na to az skoncze nie mam pojecia ale nie wazne PRZYSZLA i co i zaczela sie tlumaczyc, przepraszac, ze ona nie chciala, ze ma problemy, ze nie wie dlaczego tak sie zachowala :)) to bylo nawet mile ;)  od tamtego czasu troche inaczej patrzylam na tych niemilych ludzi. Przeciez oni glownie przyjezdzaja do sklepow po pracy (moze ciezkiej pracy, stresujacej, zmeczeni) probowalam ich zrozumiec. 
   Takze glowa do gory ;)) tak jak dziewczyny pisza "zadna praca nie hanbi" -  jakos trzeba zaczac :))
a ja mam z mamą swój ulubiony super market gdzie właśnie na tym stoisku sprzedaja takie dwa super babki. zawsze uśmiechnięte, pogadane, i się tak śmiesznie między sobą przekomarzają ;) uwielbiam je ;) no i nigdy nie myślę o takich ludziach jakoś gorzej, po prostu nie zwracam na to uwagi co kto robi. 
w ostatnie wakacje pracowałam w jednych z supermarketów na kasie. czułam się tak samo jak Ty teraz: poniżona, gorsza.. gdy kody, ceny się nie zgadzały była to moja wina, brakowało jakiegoś towaru - moja wina, promocja się skończyła, a klient na nią się spóźnił - moja wina. miałam dość bycia czyimś workiem treningowym! nie raz klienci wydzierali się po mnie, obwiniali o wszystko, raz puściły mi nerwy i odpyskowałam jednej klientce..ale zdarzały się dni, że miło rozmawiało się i żartowało z niektórymi klientami, personel w tym supermarkecie był super, ale moje nerwy nie wytrzymały i się zwolniłam. poza tym z racji, że jestem wysoka cierpiałam na potworne bóle kręgosłupa i przez pikanie miałam migrenę. ale jak robię zakupy w supermarketach to szanuję takie osoby jeszcze bardziej niż wcześniej, bo wiem, ze harują jak woły. żadna, absolutnie żadna praca nie hańbi! powinnaś być dumna, że masz pracę i stawiasz na niezależność ;)
hehe nie przejmuj się, poniżający to jest poziom ludzi, którzy tak się zachowują. Doskonale zdaję sobie sprawę jak ciężka jest ta praca, a Ty bądź dumna, że utrzymujesz się sama:)
Pasek wagi
Ja Cię w zupełności rozumiem, studiuję dziennie, a w weekendy pracuję w hipermarketach. Klienci w sklepie potrafią być okropni ! Poniżają Cię i uważają, że jesteś kimś kto skończył zapewne tylko szkołę podstawową.Traktują nas jak ludzi gorszej kategorii i obwiniają za wszystkie nieszczęścia jakie spotkały ich w markecie i w życiu ! Czasem, gdy mam gorsze dni to mam ochotę rzucić to w cholerę, ale kto zatrudni studentkę dzienną ? A jak mnie ktoś mega wkurzy i zachowuje się jak gbur to staram się im inteligentnie nawbijać i wjechać im na ambicję, klienci pienią się jeszcze bardziej, a mnie poprawia się humor ;)
pozdrawiam Cię moja droga i nie przejmuj się tym ;)

przestań w dupie z tymi ludźmi jedyne w czym są dobrzy to zatruwanie innym życie i zazdroszczenie. Twoja praca jest spoko  bynajmniej masz kasę ! W ogóle się nie przejmuj!
Uważam, że praca jak każda inna, ważne jest że chcesz być niezależna. Temat wywołał u mnie lekki uśmiech, bo pracowałam w trakcie studiów jako manicurzystka. Jakie kobitki były zdziwione jak mówiłam że studiuję psychologię, od razu zmieniały stosunek i opinie o mnie z tipsiary za 3 gr na "ale zaradna, fajna babka. Ludzie niestety działają i opierają się na stereotypach.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.