- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 czerwca 2015, 15:06
Są tu dziewczyny, których chłopak nie posiada prawo jazdy? mój chłopak za tydzień będzie zdawał 4 razy testy... Trochę się wkurzam, bo chciałby zdać ale nie uczy się, a jak uczy się to raz przysiądzie i potem wszyscy są najgorsi bo on nie zdał i że to wszystkich wina, a sam nic zbytnio nie robi.. Mimo to cały czas go motywuje, wspieram.. A przyznam że bardzo bym chciała żeby ZDAŁ w końcu te testy! ułatwiłoby nam to spotkania, bo mieszkamy od siebie trochę dalej.. Ale czuję że z jego 'nauką' nie zda.. Ja dopiero na prawo jazdy będę mogła iść w kwietniu..
Zawsze chciałam mieć chłopaka z prawkiem.. (nie jestem żadną materialistką!) i z pewnością z tego powodu nie zakończyłabym związku:)
Edytowany przez a31c8b2d857f8cec94cecccc3ed8e874 22 czerwca 2015, 15:07
23 czerwca 2015, 08:43
no więc my oboje nie mamy ani samochodu, ani prawka. Wielokrotnie rozważaliśmy posiadanie i za każdym razem jest więcej przeciw niż za. "Za" nie ma praktycznie żadnych sensownych argumentów. Młody od 3 roku życia jeździ ze mną do przedszkola/szkoły autobusem, i jest to dla niego normalne, nie ma zaszczepionego wygodnictwa, wsadzenia dupy w auto i dojechania gdziekolwiek, co ogólnie procentuje, bo żadne wyjazdy nie stanowią uciążliwości.Co więcej, znam bardzo wiele osób z Warszawy i Krakowa, które samochodów ani prawa jazdy nie mają, bo im to do niczego nie potrzebne (rodzina na miejscu, komunikacja publiczna wystarczająca, latem są rowery) oraz wiele osób, które pracują wyjazdowo - wykładowcy, trenerzy - którzy owszem mają, ale w trasy i tak jeżdżą pociągami czy busami, bo to bardziej ekonomiczne i wygodne.
A wyjazdy na wakacje, np nad morze? zostaje tylko pociag chyba... no nie powiesz mi ze to lepsze niz dojazd wlasnym autem? ale rozumiem Twoje podejscie do posiadania prawka, w duzym miescie z pewnoscia to zaden problem; gorzej jesli mieszka sie na wsi lub malym miasteczku (ja w takim wlasnie mieszkam), gdzie na dzien jada dwa autobusy, tutaj bez auta to jak bez reki niestety; wiadomo mozna jechac rowerem, ale np wypad do supermarketu na wieksze zakupy rowerem? no nie bardzo; takze wg mnie wiele zalezy od tego gdzie sie mieszka; duze miasto z rozwinieta komunikacja - brak prawka to faktycznie nie problem, ale wies czy mala miescina - brak prawka i wlasnego auta - to duzy klopot;
23 czerwca 2015, 08:58
Mirabelka, ależ absolutnie wyjazd nad morze czy w góry nie stanowi problemu. Jeździmy co roku, czasami 2 razy w roku, w różne miejsca, trwa to kilka godzin (wtedy każde z nas czyta, ogląda coś, rozmawiamy), czasami kilkanaście na noc, bagaże mamy niewielkie (dwie torby po 7-8 kilo każda), bo ja ogólnie nie mam tendencji do zabierania na urlop całego dobytku, na miejscu poruszamy się busami, bo tez nie siedzimy na dupie w ośrodku. Naprawdę, żadnej z tego powodu dolegliwości nie widzę. Powiem więcej, na miejscu własny samochód byłby nawet utrudnieniem, bo często dojeżdżamy do innego miejsca, tam spacerujemy i zwiedzamy, a wracamy z kompletnie innego.
Jesli chodzi o zakupy, to ja chodze/jeżdzę rowerem po codzienną świeżynkę (lub kupuje wracając z pracy), wieksze robie przez net, co zajmuje mi nie wiecej jak pól godziny wieczorem, i nie wyobrażam sobie robienia ich osobiście w hipermarkecie bo to również strata czasu, wszak mniej jak 3 godziny w sumie z dojazdami by to nie zajęło.
Wszystko zależy gdzie się mieszka, gdzie się ma rodzinę i jaki tryb życia się prowadzi. Tak jak napisałam, w moim przypadku samochód byłby wręcz strata pieniędzy, już nawet nie samo jego kupno, ale utrzymanie i wykorzystywanie.
23 czerwca 2015, 09:02
a ja bym się bała wsiąść do samochodu z takim, co to 4 razy zdaje prawko...
23 czerwca 2015, 09:06
lepiej byloby, żeby mial. troche nieodpowiedzialny ten Twój facio i ma priorytety niepoukladane. Co wazniejsze, imprezki? za jakis czas będzie mu wstyd, że nie ma prawka. A nie daj Boże, nie daj się Ty wkręcić w ciągle jazdy, bo spocznie na laurach i nigdy nie zrobi prawka, bo Ty przeciez bedziesz miala.
23 czerwca 2015, 09:06
No ja mam prawko i moj facet tez. Na teraz nie wyobrazam sobie zeby moglo byc inaczej
no co Ty nie powiesz... ;)
23 czerwca 2015, 09:06
Cyrica, fajnie sobie to wszystko poukladaliscie:) widac, jak sie chce, to mozna sobie ze wszystkim poradzic:) cos w tym jest, ze jak sie juz "wsadzi tylek w samochod" to potem ciezko z tego zrezygnowac, bo czlowiek robi sie za wygodny! ja znam i takich co to bez zamochodu do sklepu za rogiem sie nie rusza, ech... natomiast tak jak juz pisalam wczesniej, wszystko zalezy gdzie sie mieszka - duze miasto daje duzo mozliwosci, mala miescina takich nie daje - zakupy przez net? - ech, pomarzyc sobie moge:) Gdy sie mieszka na "zadupiu" bez auta ani rusz...
23 czerwca 2015, 09:15
ahh,zapomnialabym , moj chlopak nie ma prawka I nie widze w tym zadnego problemu. Prawie wszedzie ruszamy sie na rowerach, przy okazji pupa I nogi robia sie ladnie ;)
Ja mam prawko z 8 lat.
23 czerwca 2015, 09:21
ja jeszcze nie mam prawka, ale wkoncu czas zrobic, bo wstyd. Po obronie mam taki zamiar. Mój facet ma i ... tyle mi to ułatwiło:D nie muszę dzwigać zakupów, chodzić do najbliższego sklepu, nie kupić czegoś, bo za dużo ważą torby i wogóle za dużo ich, jeśli mam zalatwić kilka spraw na mieście w różnych punktach schodzi mi to 2 godziny, a nie pół dnia. Mogę zakupy/swoje rzeczy schować w samochodzie i iść dalej. A tak trzeba się martwić, wkurzać. Są też godziny w których nie kursują autobusy i co wtedy? Taksi, nóżki lub trzebabyloby po kogoś dzwonić. Oj, poznałam życie bez wożenia się, wtedy nie sprawaialo mi to większego problemu, musialam i co mialam zrrobić, ale teraz widzę jak traciłam czas i jakie tobylo uciążliwe. Teraz tylko jeszcze ja zrobię, bo w tych czasach. czy facet czy dziewczyna, inteligentna i obyta, uważam, że powinna mieć prawo jazdy. Może to i wygodnictwo, ale mamy czas na inne rzezcy, a na spacer, gdziekolwiek coś załatwić czasami, mniejsze zakupy itak chodzimy na nóżkach:)
Edytowany przez iwona.xxxyyy 23 czerwca 2015, 09:22
23 czerwca 2015, 09:53
Ale ja nie mówię o praktyce, nie mam zielonego pojęcia czy bym zdała praktyczną część i potrafiła prowadzić samochód, nigdy nie siedziałam za kółkiem i może faktycznie okazałoby się, że kierowcą jestem fatalnym. Mówię tylko o pytaniach - widziałam ich poziom, wydawały mi się łatwe - a uczyłam się tyle ile było mi potrzebne do tego, żeby odpytać brata. Jak też wspomniałam studiuję prawo i opanowanie przepisów nie stanowi dla mnie większej trudności, więc podejrzewam, że skoro zdałam kilkadziesiąt przedmiotów dotyczących innych gałęzi prawa to i z tym (dalej mówię o teoretycznym) bym sobie poradziła. I cóż, ja bym powątpiewała - jeżeli ktoś podchodzi do egzaminu, ma się nauczyć znaków, przepisów i tak dalej, niby się uczy, a nie przyswaja wiedzy po raz drugi, trzeci, n-ty, to ewidentnie ma problem z tym przyswajaniem. A tego typu problem chyba nie jest oznaką inteligencji, prawda?Wilena- Pisanie "Nie zrobilam czegos, ale bym tez umiala" mozna odniesc do wszystkiego czego sie nie ma i sie tego nie podejmuje:-) Nie mozna powatpiewac w czyjas inteligencje z powodu jakiejs dziedziny z ktora sie nie mialo do czynienia w praktyce. Wtf.
Edytowany przez 23 czerwca 2015, 09:54
23 czerwca 2015, 11:07
Tylko z tą teorią to nie jest do końca tak prosto. Ja z opanowaniem przepisów nie miałam problemów, a oblałam pierwszą teorię. Większość testów z różnych źródeł, które robiłam w domu zdawałam, a później dostałam takie pytania, że się nie udało. Wierz mi, że czasem są tak idiotycznie zadane i przedstawione (na zdjęciach lub filmikach), że ciężko wywnioskować cokolwiek z sytuacji na drodze. No i oczywiście dochodzą jeszcze pytania z wiedzy ogólnej, chociaż ciężko nazwać to wiedzą ogólną, bo jak dla mnie znajomość głębokości bieżnika opony zimowej i letniej lub długości lewarka skrzyni biegów nie jest niezbędna do prowadzenia auta ( w moim podręczniku, który dostałam na kursie nie było takich rzeczy, a jak wiadomo nie wszystkie pytania są w bazie w Internecie, bo jest och około 3tys.).A dochodzą też tak absurdalne pytania jak moje ulubione, przez które min. oblałam czyli "Co robisz, gdy jedziesz i boli Cię brzuch" i poprawną odpowiedzią było zatrzymanie się i sprowokowanie wymiotów, gdzie do wyboru pojawiło się też zażycie leków(węgla?), które poprawne nie było. Co nie zmienia faktu, że podchodzenie 5 razy do samej teorii według mnie jednak też mija się z celem.Ale ja nie mówię o praktyce, nie mam zielonego pojęcia czy bym zdała praktyczną część i potrafiła prowadzić samochód, nigdy nie siedziałam za kółkiem i może faktycznie okazałoby się, że kierowcą jestem fatalnym. Mówię tylko o pytaniach - widziałam ich poziom, wydawały mi się łatwe - a uczyłam się tyle ile było mi potrzebne do tego, żeby odpytać brata. Jak też wspomniałam studiuję prawo i opanowanie przepisów nie stanowi dla mnie większej trudności, więc podejrzewam, że skoro zdałam kilkadziesiąt przedmiotów dotyczących innych gałęzi prawa to i z tym (dalej mówię o teoretycznym) bym sobie poradziła. I cóż, ja bym powątpiewała - jeżeli ktoś podchodzi do egzaminu, ma się nauczyć znaków, przepisów i tak dalej, niby się uczy, a nie przyswaja wiedzy po raz drugi, trzeci, n-ty, to ewidentnie ma problem z tym przyswajaniem. A tego typu problem chyba nie jest oznaką inteligencji, prawda?Wilena- Pisanie "Nie zrobilam czegos, ale bym tez umiala" mozna odniesc do wszystkiego czego sie nie ma i sie tego nie podejmuje:-) Nie mozna powatpiewac w czyjas inteligencje z powodu jakiejs dziedziny z ktora sie nie mialo do czynienia w praktyce. Wtf.
Ale ja naprawdę nie miałam na myśli tego, że jak się raz komuś powinie noga to jest głupi - może tak to wygląda, bo nieprecyzyjnie się wyraziłam. Tak jak na studiach jest poprawka, tak samo rozumiem, że do egzaminu na prawo jazdy można podejść więcej niż raz. Mówię o sytuacji, w której ktoś podchodzi raz\ piąty, dziesiąty, n-ty i dalej nie zdaje. Albo jest takim leniem (nieodpowiedzialnym, bo jak chce prowadzić samochód nie znając znaków na przykład, przecież na drodze mu się nie uda, tylko spowoduje wypadek w końcu), albo po prostu to jest ponad czyjeś możliwości intelektualne. Chciałabyś iść do chirurga, który kilka razy zdawał anatomię? - bo ja nie. Tak samo nie podoba mi się, że kluczyki dostaje ktoś kto podobnie katował testy na prawo jazdy - zabronić nikomu przecież nie zabronię, ale we własnym związku poważniej zaczęłabym się przyglądać facetowi, czy ma jakiegoś niebywałego pecha, czy jednak opcja leń/możliwości intelektualne.