Temat: chłopak bez prawka?

Są tu dziewczyny, których chłopak nie posiada prawo jazdy? mój chłopak za tydzień będzie zdawał 4 razy testy... Trochę się wkurzam, bo chciałby zdać ale nie uczy się, a jak uczy się to raz przysiądzie i potem wszyscy są najgorsi bo on nie zdał i że to wszystkich wina, a sam nic zbytnio nie robi.. Mimo to cały czas go motywuje, wspieram.. A przyznam że bardzo bym chciała żeby ZDAŁ w końcu te testy! ułatwiłoby nam to spotkania, bo mieszkamy od siebie trochę dalej.. Ale czuję że z jego 'nauką' nie zda.. Ja dopiero na prawo jazdy będę mogła iść w kwietniu..

Zawsze chciałam mieć chłopaka z prawkiem.. (nie jestem żadną materialistką!) i z pewnością z tego powodu nie zakończyłabym związku:)

Troche dziwne ze akurat testy oblewa bo one sa latwe, wystarczy logicznie myslec a nie kuc na pale. Ja zdalem za 3x, testy na 1.

ja zdałam za pierwszym razem a moj chłopak nie ma prawa jazdy ale jak rozwiązywał testy to nawet jednego pytania nie zrobił hahaahah bo mu czasu brakło 

...... nie trzeba się wcale dużo uczyc wystarczy odrobina logicznego myslenia..... poza tym facet powinien interesować się motoryzacja, nie wyobrażam sobie swojego przyszłego faceta bez prawo jazdy.....  

Oboje mamy i przyznam, że nie mogę sobie wyobrazić związku/ małżeństwa, gdzie żadne nie posiada prawa jazdy.

Effusia90 napisał(a):

Niezryjtyle napisał(a):

nie pozwoliłnym niekomu zdawać na prawko więcej jak dwa razy. Jak ktoś jest idiotą to nie powinienj jeździć.
To, że ktos zdał za 1 raz nie musi oznaczać ze nie jest idiotą i będzie świetnym kierowcą;)

raz sie noga moze powinac ale nie kilka razy

Ja nie mam. Testy podejrzewam, że bym zdałam (mój brat zdawał ostatnio i go odpytywałam, więc wiem jaki tam jest poziom) + jak ogarnęłam prawo wekslowe to prawo ruchu drogowego też bym dała radę. Natomiast nie mam, bo boję się jeździć (i niestety nie jest to strach zupełnie irracjonalny) - plus nie jest mi to potrzebne jak na razie. W mieście mam tramwaje i autobusy (Kraków ma w miarę dobrą komunikację miejską, nocną też), gdzieś dalej to na ogół pociąg. Może kiedyś się przełamię jak będę miała dziecko i będę potrzebowała je wozić samochodem, żeby maluszka nie ciągać zimą na przystanek i tak dalej. Mój chłopak ma prawo jazdy, ale jakby nie miał, bo zwyczajnie by tego nie potrzebował to nie robiłabym z tego problemu. Problem bym miała jakby ktoś podchodził parę razy i nie mógł zdać - problemem by nie był brak prawa jazdy, a to, że zaczęłabym wątpić w czyjąś inteligencję. 

Wilena- Pisanie "Nie zrobilam czegos, ale bym tez umiala" mozna odniesc do wszystkiego czego sie nie ma i sie tego nie podejmuje:-)  Nie mozna powatpiewac w czyjas inteligencje z powodu jakiejs dziedziny z ktora sie nie mialo do czynienia w praktyce. Wtf.


Ja sobie nie wyobrazam, zeby moj nie mial prawka :) w ogole nie wyobrazam sobie nie miec prawka w tych czasach mimo, ze znam duzo osob ktore nie ma i im to nie przeszkadza. Nie wyobrazam sobie ze jedziemy na impreze i np zawsze ja musze byc kierowca bo on nie ma prawka, ze jedziemy na wakacje w dluga trase autem do Chorwacji np i ze nie ma mnie kto zmienic za kółkiem, ze wlasnie przez to ze mieszkamy od siebie kawałek to sie nie widzimy bo on nie ma prawka i nawet jakby mial od kogo auto wziac jakby nie mial swojego to nie przyjedzie. o nie nie nie. Ale twoj chociaz robi i pewnie w koncu zda takze nie martw sie. Gorzej by bylo jakby w ogole nie chcial robic. Motywuj go zeby sie nie poddal i zaczal porządnie uczyc.

Dla mnie i dla mojego chlopaka zaraz po 18 pierwsza rzecza do zrobienia to bylo prawko, potem matura i dalsze rzeczy. Teraz nawet w wiekszosci stanowisk wymagana jest moblinosc, prawo jazdy. Zawsze lepiej je miec niz nie miec :)
No i wiadomo komfor i wygoda przede wszystki bo o ile w miesice moze stoisz w korkach to o tyle ja nie wyobrazam sobie tłuc sie nad morze tymi zawalonymi pociagami i lazenie po miescie z walizka z przystnaku kiedy moge podjechac sobie pod nos pod sam hotel

tojatu napisał(a):

Wilena- Pisanie "Nie zrobilam czegos, ale bym tez umiala" mozna odniesc do wszystkiego czego sie nie ma i sie tego nie podejmuje:-)  Nie mozna powatpiewac w czyjas inteligencje z powodu jakiejs dziedziny z ktora sie nie mialo do czynienia w praktyce. Wtf.

Ale ja nie mówię o praktyce, nie mam zielonego pojęcia czy bym zdała praktyczną część i potrafiła prowadzić samochód, nigdy nie siedziałam za kółkiem i może faktycznie okazałoby się, że kierowcą jestem fatalnym. Mówię tylko o pytaniach - widziałam ich poziom, wydawały mi się łatwe - a uczyłam się tyle ile było mi potrzebne do tego, żeby odpytać brata. Jak też wspomniałam studiuję prawo i opanowanie przepisów nie stanowi dla mnie większej trudności, więc podejrzewam, że skoro zdałam kilkadziesiąt przedmiotów dotyczących innych gałęzi prawa to i z tym (dalej mówię o teoretycznym) bym sobie poradziła. I cóż, ja bym powątpiewała - jeżeli ktoś podchodzi do egzaminu, ma się nauczyć znaków, przepisów i tak dalej, niby się uczy, a nie przyswaja wiedzy po raz drugi, trzeci, n-ty, to ewidentnie ma problem z tym przyswajaniem. A tego typu problem chyba nie jest oznaką inteligencji, prawda? 

no więc my oboje nie mamy ani samochodu, ani prawka. Wielokrotnie rozważaliśmy posiadanie i za każdym razem jest więcej przeciw niż za. "Za" nie ma praktycznie żadnych sensownych argumentów. Młody od 3 roku życia jeździ ze mną do przedszkola/szkoły autobusem, i jest to dla niego normalne, nie ma zaszczepionego wygodnictwa, wsadzenia dupy w auto i dojechania gdziekolwiek, co ogólnie procentuje, bo żadne wyjazdy nie stanowią uciążliwości.

Co więcej, znam bardzo wiele osób z Warszawy i Krakowa, które samochodów ani prawa jazdy nie mają, bo im to do niczego nie potrzebne (rodzina na miejscu, komunikacja publiczna wystarczająca, latem są rowery) oraz wiele osób, które pracują wyjazdowo - wykładowcy, trenerzy - którzy owszem mają, ale w trasy i tak jeżdżą pociągami czy busami, bo to bardziej ekonomiczne i wygodne.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.