Temat: co najgorszego zrobiła Wam Wasza przyjaciółka;?

Zainspirowana innym tematem i swoimi przeżyciami pozwolę sobie zapytać. Czy miałyście/ mieliście takie przyjaciółki/przyjaciół, którzy wyrządzili Wam jakąś dużą krzywdę i już nimi nie są? (bądź wykorzystali Was). Lub na odwrót, czy Wy zrobiliście "mega świństwo" przyjacielowi? 

Podejrzewam, że to ciągnęło się w czasie i było tego sporo, bo przecież przyjaciołom się wybacza wiele. A może nadal to trwa?

Liczę nawet na dłuższe historie, może to być post "wyżalający się", przestrzegający innych przed taki przyjaciółmi.

ps. może pominiemy historie z dzieciństwa, młodzieńcze, bo chodzi mi o coś poważniejszego;)

Pasek wagi

W sytuacji, gdy miałam problemy życiowe związane z chorobą matki co wiązało się z tym, że nie mogłam często wychodzić, po prostu mnie odstawiła po 13 latach przyjaźni. :|

Przez rok mieszkałyśmy razem w wynajętym mieszkaniu mojej cioci. Placilysmy śmieszne pieniądze za wynajem super kawalerki. Ona się jednak wyprowadziła do innego miasta. Tyle, że za ostatni miesiąc przyszedł nam wysoki rachunek za prąd (200 zł) a że wszystkie płaciłyśmy po pół, to i teraz zgłosiłam się do niej. Oczywiście mnie olala, przekrestając dwuletnią przyjaźń o 100 zł
Pasek wagi

Ja to się w sumie sama przejechałam, na własną prośbę. Jestem typem osoby, która chętnie pomaga swoim przyjaciołom i miałam taką przyjaciółkę na studiach która parę razy wycięła mi niezłe numery. Raz po zerwaniu z chłopakiem poszła na domówkę (ja nie mogłam, chyba źle się czułam, trudno mi sobie teraz przypomnieć) do koleżanek których ja nie znałam, okazało się że przyszedł jej były (ogólnie po zerwaniu miała z nim niemiłą sytuacje, gdzie o 3 w nocy pijany do niej przyszedł i się wygrażał jej i tacie). No i oczywiście zadzwoniła do mnie w trakcie domówki że olaboga on tu jest, że ona się boi,nie wie czy nie będzie jej zaczepiał itp itd. To ja głupia pojechałam tam samochodem (poprosiła mnie żebym była) i powiedziałam że mogę ją zabrać do siebie żeby przenocowała. Jak przyszłam do mieszkania to co się okazuje... Ona rozbawiona, lekko wstawiona siedzi sobie obok swojego eks i go zaczepia łapiąc "za kolanko" siadając na kolanach u niego czy u innych kolegów. Z grzeczności posiedziałam tam z godzinę (nie mogłam niczego się napić, bo prowadziłam, a wolałam zobaczyć czy na pewno nic się nie dzieje). Zapytałam sie przyjaciółki czy wraca ze mną, a ona na to: "przecież jest fajnie,też zostań". To się wkurzyłam i wyszłam bez robienia afery. Następnego dnia jej to wygarnęłam. (A jeszcze się okazało że ją eks odprowadzał do domu, narobiła mu nadziei flirtując z nim znowu)

Druga sytuacja (z tą samą przyjaciółką): Jeszcze rodzice mieszkali w USA i pojechałam do nich w wakacje i zaprosiłam swoją przyjaciółkę. Miałą zagwarantowane mieszkanie i jedzenie za darmo, plus jeszcze wyjazd spory kawałek na wycieczkę do aquaparku. Ogólnie wiele rzeczy robiłyśmy razem przez 2 lata studiów i planowałyśmy taką "przyszłość" np. że zamieszkamy razem, że wyjedziemy za granicę wspólnie (bo raźniej), takie przyjacielskie pogaduchy. 

Ja zaczęłam zastanawiać się nad drugim kierunkiem studiów, nad stosunkami międzynarodowymi, ale przyjaciółka mówiła, zobacz ile mamy roboty na pierwszym kierunku (faktycznie tak było), poza tym stosunki międzynarodowe są nudne. Spróbujmy razem pójść na inny kierunek. W końcu podkoniec drugiego roku stwierdziłyśmy że to jednak nie ma sensu startować z drugim kierunkiem (wśród naszych znajomych ona sama mówiłą że drugi kierunek to głupota itp.). Po czym przypadkiem w wakacje będąc w uSA dowiedziałam się że dostała się na Stosunki międzynarodowe (pochwaliła mi się). Ale ukrywała to że próbuje się dostać przez conajmniej 2 miesiące. 

Nasza przyjaźń się zakończyła, ale się jeszcze kumplujemy. Nauczyłam się żeby nie patrzeć się tak bardzo na innych ludzi. Tak naprawdę gdyby powiedziała mi od razu że próbuje się dostać na drugi kierunek to nie robiłabym problemu, bo ja już stwierdziłam wcześniej że az tak ambitna nie jestem. Szkoda tylko że przez te kilka miesięcy mówiła jak to jeden kierunek to za dużo, że stosunki są niefajne itp.

Pasek wagi

moja była przyjaciółka to prawdziwa suka... powiedziałam jej co na nią powiedziała jedna plotkara a ta moja przyjaciółka powiedziała jej to i dołożyła od siebie kilka rzeczy,że niby ja mówiłam. Zapytałam ja w twarz, wyparła się franca. Nie mam z nia juz kontaktu, były też inne rzeczy tego typu

XXkilo napisał(a):

Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki i dobrze mi z tym."...od przyjaciół Boże strzeż..." zazwyczaj są fałszywi.W średniej szkole doszła do nas dziewczyna, która mnie wyciągnęła z marazmu szkoła- dom. Po szkole nasze drogi lekko się rozeszły ale jakiś kontakt był. Ja poznałam mojego męża ona była wtedy wolnym strzelcem, poszła na studia. Mimo to czasem się zpotykalismy. My z moim zalatwialismy paszporty w mieście gdzie mieszkała i studiowała. Pomyślałam ze zadzwonię do niej i się spotkamy bo dawno się nie widzialysmy. Ona odpisala że idzie z ekipą ze studiów na piwo. Mnie to tak nie ruszyło bardzo do chwili jak mój Tomek powiedział: "Fajna kumpelka, woli iść na piwo z ludzmi, których widzi na codzień niż z Tobą choć dawno się nie widzialyscie". Od tego momentu już się nie kontaktowalam. W dooopie ja mam. Minęło 10 lat. Wiem że się hajtnela i ma kilkuletnia córkę, mieszka w innym mieście.

A ty oczywiście już musiałaś posłuchać faceta. Myślisz że wszyscy muszą rzucać dla siebie swoje plany bo ty przyjeżdżasz? Dla mnie to nie jest powód do zakonczenia przyjaźni 

Hmm, dwie osoby, które były dla mnie ważne po prostu w którymś momencie mnie olały i przyjaźń się skończyła. Ale że miało nie być niepoważnych historii, to... Naprawdę nie mam pojęcia, jak odpowiedzieć. Z moją przyjaciółką znamy się od 14 lat i najgorsze co mi zrobiła to rzucanie we mnie sałatką warzywną za karę, że się z niej śmiałam. :P Serio. Nic gorszego nie wymyślę. :D

Intensive napisał(a):

Hmm, dwie osoby, które były dla mnie ważne po prostu w którymś momencie mnie olały i przyjaźń się skończyła. Ale że miało nie być niepoważnych historii, to... Naprawdę nie mam pojęcia, jak odpowiedzieć. Z moją przyjaciółką znamy się od 14 lat i najgorsze co mi zrobiła to rzucanie we mnie sałatką warzywną za karę, że się z niej śmiałam. :P Serio. Nic gorszego nie wymyślę. :D

właśnie miały być poważne histrorie, a te młodzieńcze, nieco głupie pominięte;)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.