Temat: co najgorszego zrobiła Wam Wasza przyjaciółka;?

Zainspirowana innym tematem i swoimi przeżyciami pozwolę sobie zapytać. Czy miałyście/ mieliście takie przyjaciółki/przyjaciół, którzy wyrządzili Wam jakąś dużą krzywdę i już nimi nie są? (bądź wykorzystali Was). Lub na odwrót, czy Wy zrobiliście "mega świństwo" przyjacielowi? 

Podejrzewam, że to ciągnęło się w czasie i było tego sporo, bo przecież przyjaciołom się wybacza wiele. A może nadal to trwa?

Liczę nawet na dłuższe historie, może to być post "wyżalający się", przestrzegający innych przed taki przyjaciółmi.

ps. może pominiemy historie z dzieciństwa, młodzieńcze, bo chodzi mi o coś poważniejszego;)

Pasek wagi

Basti81 napisał(a):

galaksy napisał(a):

Przyjaźń zakończyła się, gdy mąż przyjaciółki sprawił, że mój mąż stracił pracę. Był jego przełożonym. Poszedł na urlop i w tym czasie męża zwolnili. Tamten nawet nie umiał mu tego w twarz powiedzieć, tchórz. A ja wiele razy im pomagałam, przez wiele lat, nawet finansowo.
Mial powod to go zwolnil. Czasem to ze sie kogos zna nie wystarcza.

a nie uważasz, ze szef powinien mieć na tyle jaj by powiedzieć w twarz że zwalnia kogoś, a juz na pewno dobrego znajomego. tylko prawdziwi tchórze i ci którzy mają coś na sumieniu, robią o w taki sposób- gdy pracownik jest na urlopie.

moja historia jest może trochę infantylna, ale na mnie zrobiła duże wrażenie. z moja przyjaciółką przyjaźniłyśmy się do "zerówki". gdy wychodziłam za maż, wzięłam ją na świadka.  gdy ona brała ślub 3 lata później, nawet nie zaprosiła mnie na ślub. pół roku przed ślubem przestała sie odzywać(pewnie by unikać tematu ślubu), a potem z fb dowiedziałam się że jest już po.

oczywiście nie muszę dodawać, ze przestałam się odzywać  do niej. teraz gdy się spotkamy na ulicy, mówię jej cześć i to wszytko. widać, ze ona ma ochotę pogadać, ale ja się nie daję wciągnąć.

Ha ha, ja w podstawówce z moją "przyjaciółka" ,znalazysmy takie karteczki z witch (kiedyś się takie zbierało), okazało się że zgubiła je pewna dziewczyna od nas ze szkoły, i wiedziała że to my po niej wchodzilysmy do szatni w której one były. Następnego dnia rano moja "przyjaciółka" powiedziała wychowawcy że to ja je UKRADLAM.. Wybaczylam jej to, ale w wakacje z pierwszej do drugiej klasy gimnazjum bardzo urosły mi piersi, a ona w szkole mówiła, że zrobiłam sobie operacje i mam silikony, oczywiście wszyscy w to wierzyli bo Mieli po 13 lat. Później wyladawalam w szpitalu i nie zdalam do następnej klasy bo jeden senesrt mnie w szkole nie było. A ona powiedziała, że w tym czasie dziecko urodziłam..., później poznałam chłopaka i przeżyłam z nim pierwszy pocałunek, po czym ona następnego dnia też sie  z nim pocalowala... Moznaby tak wymieniać bez końca.teraz dziewczyna bardzo upadła, wali po kablach heroine i nie zadaje sue z nią od trzech lat. Dopiero jak straciłam z nią kontakt zrozumiałam co ona mi robiła cały czas 

Jedna odwróciła się ode mnie, kiedy rozstałam się z jej kuzynem. Druga z moim kolejnym eksem robiła sobie ze mnie jaja i tzw. podpie*dółki w dość kiepskim guście. Ani jedną ani drugą się nie przejęłam, najwyraźniej nie były warte.

Pasek wagi

moja przyjaciółka zerwała ze mną znajomość, bo jej ówczesna dziewczyna kazała :( odezwała się niedawno do mnie proponując spotkanie i rozmowę, bo niby tak bardzo żałuje. zgodziłam się i przede wszystkim bardzo się z tego ucieszyłam. niestety temat zamilkł, a ja straciłam cierpliwość. może nie jest to piekielne, ale wiedziała, że mam problemy z zaufaniem m.in. dlatego, że mnie biologiczna rodzina odrzuciła. bardzo długo mnie to bolało

Powiedziałam jej, że nasz wspólny z znajomy się chyba we mnie podkochuje, i ona się go wprost zapytała, czy to, co mówię, jest prawdą... Wystawiła mnie mnóswto razy... Nie odzywała się nawet po pół roku, tylko by przypomnieć sobie o mnie, gdy czegoś potrzebowała... Nie wiem, dlaczego w ogóle mam z nią kontakt. Chyba przez sentyment do tych wszystkich lat, w czasie których się przyjaźniłyśmy. Pora znaleźć nowych przyjaciół...

Pierwszą, jedyną i ostatnią "przyjaciółkę" w moim życiu miałam mając jakieś 14 lat. Jak się później okazało robiła mi za plecami wiele świństw i mimo, że to były smarkate lata to od tamtego czasu (czyli ponad 10 lat) nigdy już z nikim się nie zaprzyjaźniłam. Liczę tylko na siebie, nikomu o swoich problemach nie opowiadam i mi z tym dobrze. Mam kilka koleżanek na zwyczajne pogaduszki raz na jakiś czas i nie potrzebuję żadnych bliższych więzi ;).

NeverEverGiveUp napisał(a):

Powiedziałam jej, że nasz wspólny z znajomy się chyba we mnie podkochuje, i ona się go wprost zapytała, czy to, co mówię, jest prawdą... Wystawiła mnie mnóswto razy... Nie odzywała się nawet po pół roku, tylko by przypomnieć sobie o mnie, gdy czegoś potrzebowała... Nie wiem, dlaczego w ogóle mam z nią kontakt. Chyba przez sentyment do tych wszystkich lat, w czasie których się przyjaźniłyśmy. Pora znaleźć nowych przyjaciół...

Z tym wystawianiem też tak ma moja  "przyjaciółka". Jako pierwsza dowiedziała się o moich zaręczynach - wysłałam jej foto pierścionka na palcu. Odpisała "Aaaaa cieszę się. A ja szykuje się do wyjazdu do Stanów" (Moja miłość podróżnicza). I ciągle tylko ja i ja i ja... Pracuje jako redaktorka jednego ze znanych portali i nigdy nie ma czasu żeby zajrzeć, nawet jak jest w mieście, u rodziców. Do tego ze dwa miesiące temu zagadnęłam na fb czy nie chce się spotkać, to przyznała mi się, że miesiąc wcześniej zerwała ze swoim wieloletnim facetem, potem zaczęła się z kimś spotykać, ale jest za wcześnie żebym go poznała. Nie wiem czy to jakiś celebryta czy co, ale stwierdzeniem: "Wiesz, że jesteś moją przyjaciółką" myślała chyba że sprawę załatwi. Nie widziałyśmy się od tamtej pory, zadzwoniłam raz, ale nie będę wiecznie dzwonić jako pierwsza. Zresztą nawet na fejsie mogłaby zagadać - zawsze jest online. Świadkową mam inną - koleżankę (nie wiem czy chcę ją nazywać przyjaciółką, choć wie o mnie więcej niż tamta) o 15 lat starszą. Właśnie się do niej wybieram na kawę,  a w rzeczywistości z kwiatkiem, bo dziś ma urodziny. Ona potrafi zadzwonić, zmartwić się o mnie, pogadać o problemach. Po prostu jest.

Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki i dobrze mi z tym.

"...od przyjaciół Boże strzeż..." zazwyczaj są fałszywi.

W średniej szkole doszła do nas dziewczyna, która mnie wyciągnęła z marazmu szkoła- dom. Po szkole nasze drogi lekko się rozeszły ale jakiś kontakt był. Ja poznałam mojego męża ona była wtedy wolnym strzelcem, poszła na studia. Mimo to czasem się zpotykalismy.

 My z moim zalatwialismy paszporty w mieście gdzie mieszkała i studiowała. Pomyślałam ze zadzwonię do niej i się spotkamy bo dawno się nie widzialysmy. Ona odpisala że idzie z ekipą ze studiów na piwo. Mnie to tak nie ruszyło bardzo do chwili jak mój Tomek powiedział: "Fajna kumpelka, woli iść na piwo z ludzmi, których widzi na codzień niż z Tobą choć dawno się nie widzialyscie". Od tego momentu już się nie kontaktowalam. W dooopie ja mam. Minęło 10 lat. Wiem że się hajtnela i ma kilkuletnia córkę, mieszka w innym mieście.

Pasek wagi

Mialam jedna przyjaciolke, z ktora przyjaznilam sie od dzieciaka. Normalna znajomosc przerodzila sie w toksyczna przyjazn .. Dziewczyna jest bardzo specyficzna -oprocz zaburzen odzywiania (ktore poniekad przez nia i u mnie sie zaczely) jest uzalezniona od seksu, ilosci swoich  partnerow seksualnych sama nie jest w stanie zliczyc :PP W zeszlym roku w wakacje odnowilam kontakty z kolega, z ktorym chodzilam do jednej klasy w podstawowce. Zaczelismy sie spotykac. Kiedys zrobilam jakas impreze, podczas ktorej przedstawilam go tej mojej przyjaciolce. Nie przypuszczalam, ze bedzie probowala sie z nim umowic, chociaz dobrze wiedzialam ze malo ktoremu przepusci. No i jak sie okazalo jego tez sobie nie podarowala .. O calej sytuacji dowiedzialam sie z jej fb. Wieeem, nie powinnam byla jej szperac w tel, ale nadarzyla sie okazja wiec stwierdzilam, z przejrze co ma tam ciekawego. Od jakiegos czasu nie mialam do niej pelnego zaufania .. No i co sie dowiedzialam? -Ano, ze pisala z nim na fb, oczywiscie rozmowy z wiadomym podtekstem. W koncu w tych rozmowach wyszlo, ze doszlo miedzy nimi do spotkania i pozniej ich kontakt sie urwal. Bylam w szoku. Najpierw postanowilam o tym z nim pogadalac. Niby spotykalismy sie raz na jakis czas, ale nie bylismy razem. Z jego relacji dowiedzialam sie, ze ona chciala sie z nim przespac, ale gdy doszlo do ich spotkania  to ona tak sie zjarala i upila, ze nie byla w stanie nic zrobic :| Gdy zas z nia o tym calym zajsciu rozmawialam, to byla wielce zdziwiona, ze mam do niej jakies pretensje, bo przeciez on jest szmaciarzem i i tak czy tak nie bylibysmy razem .. No okej, wiem ze koles lubi sie bawic (jak w sumie wszyscy jakich znam), ale mogla go sobie darowac, tym bardziej ze wiedziala, ze mi na nim zalezalo.

Moja "przyjaciółka" z okresu nastoletniego po prostu mnie olała... Do dzisiaj mi przykro:( Zawsze była sobą taką raczej świętoszkowatą - nie chodziła z nami na imprezy, nie piła alkoholu do 18 r.ż; kościół, modlitwa i te sprawy... Akceptowałam to, chociaż sama nieraz lubiłam się napić. Mimo tych różnic byłyśmy w gimnazjum nierozłączne.Czara goryczy przelała się kiedy zaprosiłam ją na 18stkę a ona nic nie mówiąc w dniu imprezy spakowała plecak i pojechała do Zakopanego "poszukać samej siebie". Bardzo zależało mi na jej obecności... Potem znalazła sobie nowe towarzystwo, przy którym nie miała problemu chlać piwsko i włóczyć się po knajpach.Fałszywa jędza. Dzisiaj wydaje mi się, że po prostu byłam jej potrzebna, a jak już przestałam - bo poszłyśmy do innego liceum - to po prostu mnie olała. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.