- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 maja 2015, 01:24
Dysleksja to dzis "choroba cywilizacyjna".w liceum bylam JEDYNA osoba w klasie, ktora nie miala zaswiadczenia o dysleksji. Choc przyznam, ze w podstawowce mi psycholog chciala takowe wcisnac, ale rodzice skorzystali z dobrodziejstw techniki i dziennie uzupelnialam 10 dyktand w internecie, az sie nauczylam. Dzieki im za to. Gdy patrzymy na naszych rodzicow, to ilu z nich ma dysleksje? Teraz kazdy mlody ma i uwaza, ze pisanie "menszczyzna" czy "przczola" to taka taka normalna choroba i nie mozna sie przyczepic. Wedlug mnie to zwykle lenistwo, bo najczesciej takie osoby z nauka czy ksiazkami maja niewiele wspolnego. Teraz na studiach (prawniczych) nikt nie robi ulg dla "dyslektykow" (no... Jednak prawnik powinien znac polski) nikt na te "dysleksje" nie patrzy i slysze pretensje, ze dostal 2, bo w jednym, prostym zdaniu udalo mi sie zrobic 10 bledow. Co wy o tym myslicie? Dla mnie to lenistwo i patrzac po znajomych i reszte mlodziezy, nikt mi nie wmowi, ze jest inaczej.
Edytowany przez Narisana 21 maja 2015, 01:26
21 maja 2015, 13:40
Potwierdzasz tylko to co powiedzialem ze to wymowki dla leni. W zyciu jak to w zyciu trzeba zapierdzielac ab cos osiagnac. Ty zapierdzielalas no to zaowocowalo.Gimnazjum kończyłam ze średnią 4.2, a liceum 4.5, później studia- dwa kierunki techniczne , teraz podyplomówka i praca konstruktora projektanta- zawsze byłam dobra z matmy i fizyki. Niestety prawda jest taka, że mimo, iż nad książkami spędzałam całe dnie ( zero zabaw, zero przyjaciół, tylko po to aby skończyć szkołę i coś w życiu osiągnąć) to nigdy nie mogłam dostać najwyższej oceny. Nauka przychodziła mi bardzo trudno, łzy, stres, a języki obce to jakaś katastrofa. Tak jak napisałam, dziś pracuje, mam odpowiedzialne stanowisko i zanim ,,wypuszczę " kolejny projekt to muszę go 10 razy sprawdzić i skonsultować się z innymi, aby po prostu sprawdzili błędy czy przypadkiem zamiast 30mm, nie ma 50cm.
Ty to jednak masz wrazliwośc łopaty. Dziewczyna pisze, że osiągnęła to, co przeciętny człowiek osiąga bez większego wysiłku, swoja nadludzką pracą i kosztem życia osobistego. Pracuje w o wiele większym stresie i nie do końca samodzielnie. A mimo to pewnych ograniczeń nie przeskoczy, a Ty o "zapierdzielaniu i owocach".
21 maja 2015, 14:06
Ty to jednak masz wrazliwośc łopaty. Dziewczyna pisze, że osiągnęła to, co przeciętny człowiek osiąga bez większego wysiłku, swoja nadludzką pracą i kosztem życia osobistego. Pracuje w o wiele większym stresie i nie do końca samodzielnie. A mimo to pewnych ograniczeń nie przeskoczy, a Ty o "zapierdzielaniu i owocach".Potwierdzasz tylko to co powiedzialem ze to wymowki dla leni. W zyciu jak to w zyciu trzeba zapierdzielac ab cos osiagnac. Ty zapierdzielalas no to zaowocowalo.Gimnazjum kończyłam ze średnią 4.2, a liceum 4.5, później studia- dwa kierunki techniczne , teraz podyplomówka i praca konstruktora projektanta- zawsze byłam dobra z matmy i fizyki. Niestety prawda jest taka, że mimo, iż nad książkami spędzałam całe dnie ( zero zabaw, zero przyjaciół, tylko po to aby skończyć szkołę i coś w życiu osiągnąć) to nigdy nie mogłam dostać najwyższej oceny. Nauka przychodziła mi bardzo trudno, łzy, stres, a języki obce to jakaś katastrofa. Tak jak napisałam, dziś pracuje, mam odpowiedzialne stanowisko i zanim ,,wypuszczę " kolejny projekt to muszę go 10 razy sprawdzić i skonsultować się z innymi, aby po prostu sprawdzili błędy czy przypadkiem zamiast 30mm, nie ma 50cm.
ale chodzi o to, że dziewczyna wiedząc, że ma problemy coś z tym robiła, ciężko pracowała, możliwe że nawet jeszcze ciężej- i w tym kontekście są te owoce i zapierdzielanie.. równie dobrze, co jest na prawdę pospolite wśród młodzieży, mogła pomyśleć- ok, mam tam jakeiś dys więc się wysilać nie będę bo mam świtułek na to...
21 maja 2015, 14:18
świstek jest po to, żeby kto nie ma zacięcia, NIE MUSIAŁ zachrzaniać nadludzko, a nie żeby nie musiał robić nic, choć pewnie pokusa jest dla tych, którzy uważają że "dys" to tylko kwestia pisania/nie pisania z błędami. Bo czym innym jest zachrzanianie, kiedy chce się być lepszym, a co innego, kiedy TRZEBA by ogarnąć to, co niektórzy jedynie przekraczając próg szkoły. Sam fakt, że dyslektyk będzie czytał lekturę z prędkością wielokrotnie mniejszą, że na klasówce kazde swoje zadanie musi sprawdzić nie raz, a pięć przez co może nie zdążyć z calością, to znaczy że jest leniem?
21 maja 2015, 14:22
Nie chodzi o to Cyrico... chodzi o to, że są ludzie/młodzież, dla której świstek jest wymówką do nic nie robienia, w tym sensie to są lenie...co innego, kiedy dziecko/dorosły ciągle nad tym pracuje, a efekty są albo nie są... bo z efektami jest różnie, ale ćwiczy i ma świadomość, że coś w tym kierunku robi...
21 maja 2015, 14:28
Dlatego napisałam, że "tak se" rozumując to może być pokusa. Uwierz mi, każdy kto ma jakieś "dys" i tak pracuje więcej niż ktoś kto nie ma, i pracuje ciągle, choćby z powodu konieczności większego skupienia.
Edytowany przez Cyrica 21 maja 2015, 14:28
21 maja 2015, 14:40
nie twierdzę, że nie, osobiście znam tylko jedną osobę z "dys" walącą byki na każdym kroku, aczkolwiek nigdy nie wnikałam co ta osoba z tym zrobiła i robi , czy rzeczywiście ma na to papierek czy zwyczajnie to wymówka... ale też pamiętam koleżankę z liceum, która miała wtedy etap diagnozowania i jej stwierdzenie " jestem dys, więc będę miała fory, wysilać się nie muszę", nie wiem jak się to dalej rozegrało, bo nie mamy ze sobą kontaktu...
21 maja 2015, 14:49
To o czym mówisz to jakaś farsa. Jeśli tak się u Was diagnostyka odbywała, to nic dziwnego, że nastroje są jakie są. Fakt, że stopień "dys" może być bardzo różny, a stwierdzenie jest ogólne, bo nie można stwierdzić że nie ma dys jak jest, proste. Tyle, że tak jak napisałam wcześniej, zaświadczenie uprawniające do zwolnienia z pewnych zaliczeń było wydawane po terapii zajęciowej nie przynoszącej dostatecznych efektów, jeśli teraz ogranicza się do samego stwierdzenia i już zwalnia, nie jest dobrze, nawet dla samych osób z dysfunkcjami.
Edytowany przez Cyrica 21 maja 2015, 14:50
21 maja 2015, 14:51
nie wiem kompletnie jaka jest procedura, nigdy osobiście nie miałam bezpośrednio z tym kontaktu, dzieci też mam zbyt małe na ew diagnozowanie
21 maja 2015, 14:51
Dobrze, jest ktoś dyslektykiem i tego nie zmieni, ale są słowniki, ba nawet Word podkreśla błędy, a ludzie i tak piszą z błędami - mam na myśli ludzi dorosłych i ich pisma do urzędu, listy motywacyjne itp. To chyba nie przekracza możliwości intelektualnych przeciętnego człowieka.
21 maja 2015, 15:32
Zbędny papierek. Znam sporo osób z dysleksją, które tak czy siak się uczą poprawnej pisowni. Raz na jakiś czas im się to zdarzy,ale nie jest to nagminne. Już mam dość czytania "narzyczony" "curka" "jusz" "pszeczkole"... Są książki, są gazety, przecież jak się je czyta to w końcu wkuje się to do główki