- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 maja 2015, 10:10
ma ktoś z was taką sytuację że jego rodzicami trzeba się zajmować 24h/dobę ? przebierać, myć, karmić itp. Zajmujecie się tym same czy oddałyście ich do zolu itp? myslicie ze to dobre rozwiazanie?
19 maja 2015, 11:33
Ja uszanuję wolę moich rodziców i jeśli nadejdzie taki czas załatwię im porządny Dom spokojnej starości. Ale my o tym rozmawialiśmy wielokrotnie i czułabym się jak świnia gdybym miała ich świadomą wolę w poważaniu. Oczywiście będę ich odwiedzać ale zrobiłabym to z miłości. Całodobowa opieka (nawet z pielęgniarką) powoduje zmęczenie, frustracje i pełno negatywnych emocji. Miałam w domu chorą babcię... Ludzie przeszkoleni lepiej by się zajęli rodzicami niż ja, ja nie musiałabym ciągle żyć w stresie, że zrobią sobie krzywdę kiedy będę w pracy. A my z siostrą byśmy ich odwiedzały jak najczęściej ;)
Zdrowe podejcie. Oczywiscie, ze w takim przypadku powinni zajac sie fachowcy. Tak jest chyba najlepiej dla wszystkich. A juz najlepiej dla tej starszej osoby.
19 maja 2015, 11:35
Zazwyczaj wie się, że chore dziecko będzie chore i można usunąćczyli rodzisz chore dziecko i je oddajesz won, zeby życia zasmakować ? jezu ....Jestem tego samego zdania..Podobnie nie byłabym w stanie opiekować się ciężko chorym, upośledzonym dzieckiem - wygodnickie to i egoistyczne, ale za bardzo kocham siebie, by do końca życia ciułać na rehabilitacje, turnusy rehabilitacyjne, pampersy, łóżka, materace, lekarstwa, nie móc się nigdzie ruszyć i w nadziei na cud patrzeć na zaślinione, coraz większe i cięższe dziecko, które nigdy nie pozna smaku prawdziwego życia. W mojej miejscowości mieszka pani, która 27 lat temu urodziła córkę z porażeniem mózgowym. Lata minęły, a ta pani wciąż pcha zdezelowany wózek z tym dzieckiem po całym mieście. Posiwiała, przygarbiła się, za to dziewczyna nie zmieniła się nic. I co to za życie?
Może nie być takiej możliwości niestety.
19 maja 2015, 11:47
No to zależy od sytuacji - jeżeli to byłaby po prostu demencja to oczywiście, że nie ale jeżeli np. miałby alzheimera w takim stadium, że zapomniał jak się chodzi, je i ja nie miałabym siły żeby taką osobę podnieść albo byłby agresywny z powodu choroby a przy tym silniejszy ode mnie i nie mogłabym sobie sama poradzić bo zagrożona przez to byłaby ta osoba i ja to nie byłoby to dla mnie całkiem jasne, że nie oddałabym. Wszystko zależy od umiejętności i naszych kompetencji. Czasem coś może nas przerastać.
A ja chyba w pewnym momencie - gdy przestałabym radzić sobie sama wolałabym trafić do domu spokojnej starości. I wolałabym żeby rodzina odwiedziła mnie raz na czas, zabrała na święta a nie zajmowała się mną cały czas.
Edytowany przez Cubana. 19 maja 2015, 11:49
19 maja 2015, 11:50
Ja wcześniej opiekowałam się dziadkiem.. Dziadek zmarł 6 lat temu. Teraz opiekuję się babcią (mama chodzi do pracy, brat też a tata wiadomo teściową się nie zajmie). Robię przy niej wszystko od podawania leków, insuliny, gotowania, sprzątania mycia jej i korzystania z basenu. Babia czasami wstaje z łóżka ale nie często. Ja jeszcze chodzę zaocznie do szkoły i obecnie jestem bezrobotna.
19 maja 2015, 12:10
Gdybyś urodziła chore dziecko myślę ze zmieniłabyś zdanie bo miłość do dziecka nie zna granic a jeśli nie...cóż noe będę Cię oceniać publicznie ale swoje myślę.Jeśli sytuacja byłaby na tyle trudna, że ze względu na konieczność całodobowej opieki musiałabym zrezygnować z pracy lub zatrudnić opiekunkę (co spowodowałoby sporą dziurę w budżecie domowym) i powodowałoby to bardzo duże utrudnienia w życiu codziennym (np. spore problemy finansowe, brak możliwości ruszenia się gdziekolwiek z domu, poważne problemy na linii mąż-żona itd.), to myśle że oddałabym. Do najlepszego, jaki bym znalazła. Może to nieludzkie, może wygodnickie, ale nie wyobrażam sobie poświęcić wszystkiego - pracy, związku, zainteresowań, by przez kolejne x lat być całodobową opiekunką. Poza tym ci, co teraz piszą, często nie mają pojęcia jak wygląda opieka nad taką osobą. Ile potrzeba siły i miłości, by dziesiąty raz tego samego dnia zmieniać ważącej 50-90 kilogramów osobie pampersa, myć ją, karmić nieraz na siłę. Jak bardzo dezorganizuje to życie rodzinne, usadza człowieka w domu. Argumenty tych, co piszą że rodzice się nami opiekowali są tylko częściowo trafne - bo my w pewnym momencie przestaliśmy wymagać karmienia, przewijania i niańczenia 24/7. A niewstający rodzic może tej opieki potrzebować przez 5, 10, czy nawet 30 lat.Podobnie nie byłabym w stanie opiekować się ciężko chorym, upośledzonym dzieckiem - wygodnickie to i egoistyczne, ale za bardzo kocham siebie, by do końca życia ciułać na rehabilitacje, turnusy rehabilitacyjne, pampersy, łóżka, materace, lekarstwa, nie móc się nigdzie ruszyć i w nadziei na cud patrzeć na zaślinione, coraz większe i cięższe dziecko, które nigdy nie pozna smaku prawdziwego życia. W mojej miejscowości mieszka pani, która 27 lat temu urodziła córkę z porażeniem mózgowym. Lata minęły, a ta pani wciąż pcha zdezelowany wózek z tym dzieckiem po całym mieście. Posiwiała, przygarbiła się, za to dziewczyna nie zmieniła się nic. I co to za życie?
Pisząc to mam świadomość, co sobie ktoś o mnie pomyśli. I przyznam, że niewiele mnie obchodzi, co sobie pomyśli rodzina czy obcy ludzie - bo to jest moje życie, mam je tylko jedno i nikt go za mnie nie przeżyje.
19 maja 2015, 12:12
Moja tesciowa oszczedza na dom spokojnej starosci :) Na chwile obecna potrzebuje troche pomocy - jezeli akurat sie bardzo slabo czuje tp zamawiamy jej zakupy przez internet czy pania, ktora przyjdzie jej posprzatac i pomoc co trzeba. Takze rozmawiamy z nia czesto przez tel i jezdzimy na weekend co pare tygodni (300km dalej mieszka). Myslimy tez aby kupic dom, w ktorym mozna by wydzielic mieszkanko z wyjsciem na ogrod jezeli za pare lat potrzebowala wiekszej pomocy. Aczkolwiek na 100% bylaby to kwestia oplacenia osoby do pomocy lub wlasnie specjalistycznego domu starosci.
Normalne, starsze osoby wcale nie chca wszystkim na okolo rujnowac zycia - taka opieka 24/7 wymaga takiego nakladu czasu, ze jest problem z utrzymaniem wlasnej pracy, jak ma sie dzieci to one bardzo cierpia bo nie ma sie dla nich czasu, a to tego jest to wykonczajace psychiczne i moze kompletnie rowalic zycie rodzinne dzieci takich rodzicow wymagajacych opieki. I tak jak bylo wspomniane, starsza, schorowana osoba moze otrzymywac specjalistyczna pomoc a mozna przeciez czesto ich odwiedzac i dzwonic.
19 maja 2015, 12:15
Nigdy bym nie oddała swojej mamy opiekowałabym się nią ile mi sił starczy mój tata długie lata chorował i równiez pomagałam w zajmowaniu się nim choć byłam dzieckiem podawałam jedzenie,karmiłam,goliłam itp nigdy bym rodziców nie oddała.
19 maja 2015, 12:17
czyli rodzisz chore dziecko i je oddajesz won, zeby życia zasmakować ? jezu ....Jestem tego samego zdania..Podobnie nie byłabym w stanie opiekować się ciężko chorym, upośledzonym dzieckiem - wygodnickie to i egoistyczne, ale za bardzo kocham siebie, by do końca życia ciułać na rehabilitacje, turnusy rehabilitacyjne, pampersy, łóżka, materace, lekarstwa, nie móc się nigdzie ruszyć i w nadziei na cud patrzeć na zaślinione, coraz większe i cięższe dziecko, które nigdy nie pozna smaku prawdziwego życia. W mojej miejscowości mieszka pani, która 27 lat temu urodziła córkę z porażeniem mózgowym. Lata minęły, a ta pani wciąż pcha zdezelowany wózek z tym dzieckiem po całym mieście. Posiwiała, przygarbiła się, za to dziewczyna nie zmieniła się nic. I co to za życie?
matyliano - nie, nie żeby życia zasmakować. Ale wyobraź sobie (a zdaje się, że masz troje dzieci, jeśli dobrze pamiętam), że rodzisz nieuleczalnie chore dziecko - porażenie mózgowe, down czy inna bardzo ciężka choroba. I co dalej? Jeśli cię na to stać, wynajmujesz rehabilitanta, opiekunkę i żyjesz w pewnym sensie tak, jak żyłaś wcześniej, tylko po prostu masz chore dziecko, wymagające specjalnej opieki. A co, jeśli cię nie stać na opiekę specjalistyczną? Wtedy ty rezygnujesz z pracy, utrzymujecie się z jednej pensji, która w sporej części idzie na rehabilitacje, leki, specjalistyczne łóżka, materace, aparaturę, pampersy, wózki. Być może przez kolejne 20 lat, albo i do końca twojego życia nigdzie nie możesz się ruszyć - bo raz, że nie ma się kto zająć dzieckiem, dwa że często cię na to nie stać. Całe życie jest podporządkowane opiece nad dzieckiem. Ty robisz się coraz starsza, dziecko coraz cięższe. Zdrowie siada. Pomoc państwa w takich wypadkach to jest żenada, wystarczy przypomnieć protesty rodziców dzieci niepełnosprawnych w sejmie. To nie chodzi o to, że urodzę chore dziecko, oddam je i pojadę grać w kasynach w Las Vegas i wspinać się na Ayers Rock. Tylko chciałabym żyć normalnie, jak wszyscy ludzie i przeraża mnie wizja mnie jako kobiety powiedzmy 50letniej, która w pewnym momencie uświadamia sobie, że od 20 lat opiekuje się rośliną i nic w życiu nie osiągnęła, nigdzie nie była i nic nie widziała. A przy tak chorym dziecku po prostu się nie da, chyba że tak jak napisałam na początku - masz kasę i stać cię na zapewnienie dobrej opieki.
Edytowany przez comfy 19 maja 2015, 12:19