Temat: oddanie rodziców

ma ktoś z was taką sytuację że jego rodzicami trzeba się zajmować 24h/dobę ? przebierać, myć, karmić itp. Zajmujecie się tym same czy oddałyście ich do zolu itp? myslicie ze to dobre rozwiazanie?

arfromdee napisał(a):

Widzialam kiedys taki piekny filmik na YouTube po ktorym obiecalam sobie, ze nigdy rodzicow nigdzie nie oddam. Filmik byl na zasadzie:Kiedy bylam dzieckiem pytalam swojego tate setki razy pod rzad "co to za dzwiek" kiedy slyszalam spiewajace ptaki a on cierpliwie odpowiadal za kazdym razem, przytulal mnie i usmiechal sie. Teraz, kiedy role odwrocily sie a moj tata pyta mnie o to samo, bo nie pamieta, ja lapie sie na tym, ze krzycze na niego w zlosci, nie ma usmiechania ani przytulania.Wiecie o jakim filmiku mowie? Bardzo bym chciala go odnalezc w sumie.

O tym mówisz? http://demotywatory.pl/4297413/Ogladajac-ten-wzruszajacy-filmik-pomysl-o-swoich-rodzicach

Pasek wagi

comfy napisał(a):

.Podobnie nie byłabym w stanie opiekować się ciężko chorym, upośledzonym dzieckiem - wygodnickie to i egoistyczne, ale za bardzo kocham siebie, by do końca życia ciułać na rehabilitacje, turnusy rehabilitacyjne, pampersy, łóżka, materace, lekarstwa, nie móc się nigdzie ruszyć i w nadziei na cud patrzeć na zaślinione, coraz większe i cięższe dziecko, które nigdy nie pozna smaku prawdziwego życia. W mojej miejscowości mieszka pani, która 27 lat temu urodziła córkę z porażeniem mózgowym. Lata minęły, a ta pani wciąż pcha zdezelowany wózek z tym dzieckiem po całym mieście. Posiwiała, przygarbiła się, za to dziewczyna nie zmieniła się nic. I co to za życie?

Jestem tego samego zdania. 

Pasek wagi

Wampirka1991 napisał(a):

Ja nie miałam tak z rodzicami,tylko z babcią. Opieka 24 na dobę, w dodarku pilnowanie by nie uciekła z mieszkania. Byłam wtedy nastolatką i się  nią zajmowałam, a mama jak wracała to przejmowała opiekę. To były Moje najgorsze lata (pod względem psychicznym). Ja bym oddała, bo domyślam się że rodzicom też będzie źle z tego powodu że dzieci muszą przy nich wszystko robić  (nie wiem jak to ująć)

właśnie. tak pieknie piszą ci którzy nie mieli takiej sytuacji w domu, bo chyba sobie nie zdaja sprawy co to znaczy opieka 24/dobę. u mnie w rodzinie sa takie przypadki i to nie jest życie, to jest udręka. nie mozesz wyjechać na urlop, wyjść po zakupy, pójśc do pracy, na imieniny, a jeśli masz małe dzieci to tez odchodzą na drugi tor. uważam że oddanie rodzica do zakładu opieki jest najlepszym rozwiązaniem.

a porównywanie sytuacji gdzie rodzice sie tobą opiekowali jako małym dzieckiem , i sytuacji gdzie ty opukujesz się nimi jako dorosłymi ludźmi jest bez sensu. małe dziecko jest chwile niesamodzielne i dorasta, no i przyznacie ze przewijanie niemowlaka, podcieranie mu pupy nie jest tak odpychające i wymagające wysiłku, jak robienie tego dorosłemu człowiekowi.

Olusia1981 napisał(a):

arfromdee napisał(a):

Widzialam kiedys taki piekny filmik na YouTube po ktorym obiecalam sobie, ze nigdy rodzicow nigdzie nie oddam. Filmik byl na zasadzie:Kiedy bylam dzieckiem pytalam swojego tate setki razy pod rzad "co to za dzwiek" kiedy slyszalam spiewajace ptaki a on cierpliwie odpowiadal za kazdym razem, przytulal mnie i usmiechal sie. Teraz, kiedy role odwrocily sie a moj tata pyta mnie o to samo, bo nie pamieta, ja lapie sie na tym, ze krzycze na niego w zlosci, nie ma usmiechania ani przytulania.Wiecie o jakim filmiku mowie? Bardzo bym chciala go odnalezc w sumie.
O tym mówisz? http://demotywatory.pl/4297413/Ogladajac-ten-wzruszajacy-filmik-pomysl-o-swoich-rodzicach
Tak! Dokladnie tak! Dziekuje!

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

comfy napisał(a):

.Podobnie nie byłabym w stanie opiekować się ciężko chorym, upośledzonym dzieckiem - wygodnickie to i egoistyczne, ale za bardzo kocham siebie, by do końca życia ciułać na rehabilitacje, turnusy rehabilitacyjne, pampersy, łóżka, materace, lekarstwa, nie móc się nigdzie ruszyć i w nadziei na cud patrzeć na zaślinione, coraz większe i cięższe dziecko, które nigdy nie pozna smaku prawdziwego życia. W mojej miejscowości mieszka pani, która 27 lat temu urodziła córkę z porażeniem mózgowym. Lata minęły, a ta pani wciąż pcha zdezelowany wózek z tym dzieckiem po całym mieście. Posiwiała, przygarbiła się, za to dziewczyna nie zmieniła się nic. I co to za życie?
Jestem tego samego zdania. 

czyli rodzisz chore dziecko i je oddajesz won, zeby życia zasmakować ? jezu .... 

Pasek wagi

Matyliano napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

comfy napisał(a):

.Podobnie nie byłabym w stanie opiekować się ciężko chorym, upośledzonym dzieckiem - wygodnickie to i egoistyczne, ale za bardzo kocham siebie, by do końca życia ciułać na rehabilitacje, turnusy rehabilitacyjne, pampersy, łóżka, materace, lekarstwa, nie móc się nigdzie ruszyć i w nadziei na cud patrzeć na zaślinione, coraz większe i cięższe dziecko, które nigdy nie pozna smaku prawdziwego życia. W mojej miejscowości mieszka pani, która 27 lat temu urodziła córkę z porażeniem mózgowym. Lata minęły, a ta pani wciąż pcha zdezelowany wózek z tym dzieckiem po całym mieście. Posiwiała, przygarbiła się, za to dziewczyna nie zmieniła się nic. I co to za życie?
Jestem tego samego zdania. 
czyli rodzisz chore dziecko i je oddajesz won, zeby życia zasmakować ? jezu .... 

Nie dokładnie tak to widzę. Ale znam siebie i wiem, że psychicznie nie byłabym zdolna do opieki nad takim dzieckiem, i wolałabym je oddać.

Pasek wagi

Ja uszanuję wolę moich rodziców i jeśli nadejdzie taki czas załatwię im porządny Dom spokojnej starości. Ale my o tym rozmawialiśmy wielokrotnie i czułabym się jak świnia gdybym miała ich świadomą wolę w poważaniu. 
Oczywiście będę ich odwiedzać ale zrobiłabym to z miłości. Całodobowa opieka (nawet z pielęgniarką) powoduje zmęczenie, frustracje i pełno negatywnych emocji. Miałam w domu chorą babcię... 
Ludzie przeszkoleni lepiej by się zajęli rodzicami niż ja, ja nie musiałabym ciągle żyć w stresie, że zrobią sobie krzywdę kiedy będę w pracy. A my z siostrą byśmy ich odwiedzały jak najczęściej ;) 

Matyliano napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

comfy napisał(a):

.Podobnie nie byłabym w stanie opiekować się ciężko chorym, upośledzonym dzieckiem - wygodnickie to i egoistyczne, ale za bardzo kocham siebie, by do końca życia ciułać na rehabilitacje, turnusy rehabilitacyjne, pampersy, łóżka, materace, lekarstwa, nie móc się nigdzie ruszyć i w nadziei na cud patrzeć na zaślinione, coraz większe i cięższe dziecko, które nigdy nie pozna smaku prawdziwego życia. W mojej miejscowości mieszka pani, która 27 lat temu urodziła córkę z porażeniem mózgowym. Lata minęły, a ta pani wciąż pcha zdezelowany wózek z tym dzieckiem po całym mieście. Posiwiała, przygarbiła się, za to dziewczyna nie zmieniła się nic. I co to za życie?
Jestem tego samego zdania. 
czyli rodzisz chore dziecko i je oddajesz won, zeby życia zasmakować ? jezu .... 

Zazwyczaj wie się, że chore dziecko będzie chore i można usunąć

Nie zawsze starszy, schorowany człowiek to poczciwy dziadziuś, który nie chce sprawiać kłopoty, opowiada anegdoty o swojej młodości kipi miłością do świata. Często choroba sprawia, że osoba taka jest złośliwa, wyzywa, rzuca takie ciągi przekleństw, że człowiekowi uszy więdną, znęca się psychicznie nad otoczeniem i grozi, że zrobi innym naookoło krzywdę. Ale tego we wzruszającyh filmikach nie ma. Życie nie jest czarno-białe.

Pasek wagi

Tu gdzie mieszkam, to normalne i naturalne, ze starsi ludzie ida na starosc do domu opieki spolecznej. Nie chca byc obciazeniem dla nikogo z rodziny. Bylam w takich dwoch osrodkach, gdzie mieszkaly obie prababcie moich dzieci. Jedna nadal tam mieszka. Warunki ma bardzo komfotrowe. To jest osrodek ze stala opieka lekarska i pielegniarska. Codziennie jada super obiady /losos itp w swieta sarnina, odrobina wina do obiadu/. Codziennie zajecia edukacyjne, jakies masaze, fryzjer od czasu do czasu. Babcia ma wlasny pokoik, lazienke dostosowana pod swoja niepelnosprawnosc. Od lat nosi pieluchy, ktore wymieniaja jej pielegniarki, ktore zwracaja sie do wszystkich zyczliwie: mamie czyli babuniu; W tym osrodku sa non stop goscie, mozna odwiedzic w kazdej chwili swojego czlonka z rodziny. Mi osobiscie sie tam podoba i chociaz babcia ma 7 dzieci, zadne znich nie podjelo sie rezygnacji ze swojego zycia, malzenstwa. Czesto ja tam odwiedzaja.

Druga babcia byla w podobnym osrodku, jednak o nizszym standardzie. Sama tam poszla, gdy zaczela zle sie czuc. Wkrotce okazalo sie, ze to rak, z przezutami wszedzie i zostalo jej kilka miesiecy zycia. Miala tam pokoj 2 osobowy, przytulny. Caly czas pielegniarki, rowniez non stop podawana morfine. Rodzina koczowala non stop. Babcia miala 3 synow i dwoch z nich opiekowalo sie babcia non stop przez te kilka miesiecy agoni. Kazdy pracowal, ale po pracy, chociaz mieli drogi ponad 50 km, pedzil do babci. Babcia umarla otoczona swoimi dziecmi, wnukami i prawnukami. Na pewno nie bylo i nie jest to bezduszne miejsce. Personel medyczny bardzo taktowny, rowniez w chwili smierci /bylam przy tym/. Pobyt tam, to bylo zyczenie babci. Po jej smierci, kolejnym zyczeniem bylo, aby kazdy z rodziny wzial sobie z jej mieszkania cos /jakis mebel itp/. Kolejne zyczenie...sprzedaz jej slicznego mieszkania w cetrum pewnego miasteczka i podzielenia pieniedzy pomiedzy 3 synow, oraz jakas tam czesc na wnukow. Kazdy wnuk dostanie jakas sume ze sprzedazy mieszkania. 

Kiedys myslalam, ze to jest niehumanitarne i okropne oddac rodzicow niedoleznych do jakiejs placowki. Teraz widze, ze to wcale nie musi byc bezduszne. To od nas duzo zalezy, czy dalej bedziemy wspierac i byc ze swoimi schorowanymi czlonkami rodziny. Tu do babci przychodzili iprzychodza w odwiedziny sasiedzi, dawni przyjaciele. Odwiedzalam babcie w rozne dni tygodnia, nie tylko  w niedziele i goscie byli zawsze. Jak rowniez dzwonil non stoptelefon i ktores z jej dzieci chcialo rozmawiac i rozmawialo /chociaz ta zyjaca babcia ma Alzheimera i juz niewiele kojarzy/.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.