- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 maja 2015, 10:10
ma ktoś z was taką sytuację że jego rodzicami trzeba się zajmować 24h/dobę ? przebierać, myć, karmić itp. Zajmujecie się tym same czy oddałyście ich do zolu itp? myslicie ze to dobre rozwiazanie?
19 maja 2015, 10:45
Oddałabym życie za nich.
19 maja 2015, 10:49
To zalezy od sytuacji. Jesli jest sie jedynym dzieckiem rodzicow i opieka calodobowa jest niezbedna, to naprawde jest to problem, bo sa tylko dwa wyjscia, osoba dziecko opiekujace sie musi zrezygnowac z pracy, na caly czas opieki, a to nie wiadomo nigdy czy bedzie kilka czy kilkanascie lat i jak potem wrocic do pracy zawodowej. Dochodzi kwestia czy stac na takie rozwiazanie, bo nie kazdy jest na tyle dobrze sytuowany,ze pensja wpolmalzonka wystarczy na utrzymanie, o ile sie wogole go ma. Druga opcja, wziac pielegniarke na czas kiedy jest sie w pracy, to dla jednej osoby tez spore obciazenie finansowe, no chyba, ze rodzic ma ladna emeryture. Do tego trzeba wiedziec, ze opieka nad schorowana, czasami z demencja jest bardzo wykanczajaca psychicznie po pewnym czasie, bo nie ma odpoczynku. Porownanie z wychowaniem dziecka tylko troche sie pokrywa, bo dziecko z dnia na dzien coraz bardziej usamodzielnia sie, w przeciwniestwie do starszej osoby, ktorej coraz bardziej sie cofa
Ale jesli jest rodzenstwo, to wtedy te opieke mozna podzielic na wiecej osob i to jest jak najbardziej wykonalne
Ja opiekwalam sie kiedys kims chorowanym w rodzinie na codzien, az do dnia smierci tej osoby i po pierwszym pol roku, roku robi sie to bardzo ciezkie i to nie tyle fizycznie co psychicznie. Nie ma wyjsc w sobote, nie ma zycia towarzyskiego, bo osoba chora moze nie zyczyc sobie towarzystwa w domu. To tez duzo zalezy w jakim stanie jest ten ktos. Jesli to tylko dolegliwosci fizyczne to jeszcze idzie, choc przebranie obloznie lezacego to spory wysilek i jednak inny zapach niz niemowlaka, choc to mozna szybko ogranac. Ale jesli do tego dochodzi problem nie tylko fizyczny, osoba nas np nie poznaje, wyzywa, rzuca przedmiotami to naprawde jest ciezko. Mam wrazenie, ze niewiele osob tutaj tego doswiadczylo. To wszystko ladnie wyglada na filmikach, zycie nie jest juz takie rozowe. Latwo poswiecic sie na jakis okreslony czas, kiedy wiadmo ze potem nas ktos zastapi, ale jesli nie ma kto zastapic, robi sie problem
Absolutnie nie ocenialabym nikogo kto odda schorowanego rodzica, dziadka do domu opieki jesli nie ma jak zapewnic mu opieki w domu, ale oddanie pod warunkiem, ze co weekend odwiedza,na Swieta zabiera do domu, a nie zostawi i ma to w nosi, to jest okrutne. Nie rozumiem tez oddawanie kogos sprawnego tylko starszego, bo nam sie nie chce zrobic mu zakupow czy posprzatac, to jest nieludzkie
19 maja 2015, 10:54
moja przyjaciółka, z rodzicami, zajmowała się swoją babcią - pieluchy, pilnowanie leków, posiłków, mycie, pilnowanie, żeby nie uciekła. teraz z mężem się wyprowadziła na swoje, ale dalej przyjeżdża i pomaga. do pomocy została też jej mlodsza siostra. a babcia im daje do wiwatu ( sikanie na podłogę, chowanie brudnych podpasek w rozne miejsca itp. ) - nigdy nie oddaliby jej do żadnego domu opieki. Sama też bym tego nie zrobiła, a moja mam mnie dwa razy o to prosiła ( żebym jej nie oddawała nigdzie ) - to ją okrzyczałam, że za jakiego potwora mnie ma :/ tfu, tfu, z mojej rodziny, nikt takiej opieki nie potrzebuje póki co.
19 maja 2015, 10:56
Zaraz zostanę zjechana, ale cóż... Oddałabym moich rodziców i oni bardzo dobrze o tym wiedzą. Nie oddałabym ich z lenistwa czy z chęci pozbycia się balastu a dlatego, że wiem, że nie mogłabym zapewnić im takiej opieki jaką zapewniłaby im placówka. Mój dziadek jest chory, jest jak małe dziecko. Moi rodzice się nim zajmują i widzieli już go w takich stanach, że zapowiedzieli mi, że nigdy nie chcą żebym ja z bratem widziała ich w takim stanie, żeby zapewnić im godność na stare lata. Moi rodzice nie są specjalnie starsi ode mnie, bo dzieli nas zaledwie 20 lat, więc obawiam się, że jak oni zaczną niedomagać to ja już nie będę w takim wieku żeby im tę opiekę zapewnić.
19 maja 2015, 11:02
Zaraz zostanę zjechana, ale cóż... Oddałabym moich rodziców i oni bardzo dobrze o tym wiedzą. Nie oddałabym ich z lenistwa czy z chęci pozbycia się balastu a dlatego, że wiem, że nie mogłabym zapewnić im takiej opieki jaką zapewniłaby im placówka. Mój dziadek jest chory, jest jak małe dziecko. Moi rodzice się nim zajmują i widzieli już go w takich stanach, że zapowiedzieli mi, że nigdy nie chcą żebym ja z bratem widziała ich w takim stanie, żeby zapewnić im godność na stare lata. Moi rodzice nie są specjalnie starsi ode mnie, bo dzieli nas zaledwie 20 lat, więc obawiam się, że jak oni zaczną niedomagać to ja już nie będę w takim wieku żeby im tę opiekę zapewnić.
moi rodzice też Mi powiedzieli żebym ich oddała, jeśli będą w takim stanie, bo nie chca bym wykanczala się przy nich i żeby ich wnuk widział je w takim stanie. Tym bardziej że będąc młodszą poświeciłam cały czas by się zajmować babcią, więc mam tego nie powtarzać później
19 maja 2015, 11:04
.
Edytowany przez d3280fbe28d1d6bfeed63eb7789bd2ac 6 czerwca 2015, 00:15
19 maja 2015, 11:04
Jeśli sytuacja byłaby na tyle trudna, że ze względu na konieczność całodobowej opieki musiałabym zrezygnować z pracy lub zatrudnić opiekunkę (co spowodowałoby sporą dziurę w budżecie domowym) i powodowałoby to bardzo duże utrudnienia w życiu codziennym (np. spore problemy finansowe, brak możliwości ruszenia się gdziekolwiek z domu, poważne problemy na linii mąż-żona itd.), to myśle że oddałabym. Do najlepszego, jaki bym znalazła. Może to nieludzkie, może wygodnickie, ale nie wyobrażam sobie poświęcić wszystkiego - pracy, związku, zainteresowań, by przez kolejne x lat być całodobową opiekunką. Poza tym ci, co teraz piszą, często nie mają pojęcia jak wygląda opieka nad taką osobą. Ile potrzeba siły i miłości, by dziesiąty raz tego samego dnia zmieniać ważącej 50-90 kilogramów osobie pampersa, myć ją, karmić nieraz na siłę. Jak bardzo dezorganizuje to życie rodzinne, usadza człowieka w domu. Argumenty tych, co piszą że rodzice się nami opiekowali są tylko częściowo trafne - bo my w pewnym momencie przestaliśmy wymagać karmienia, przewijania i niańczenia 24/7. A niewstający rodzic może tej opieki potrzebować przez 5, 10, czy nawet 30 lat.
Podobnie nie byłabym w stanie opiekować się ciężko chorym, upośledzonym dzieckiem - wygodnickie to i egoistyczne, ale za bardzo kocham siebie, by do końca życia ciułać na rehabilitacje, turnusy rehabilitacyjne, pampersy, łóżka, materace, lekarstwa, nie móc się nigdzie ruszyć i w nadziei na cud patrzeć na zaślinione, coraz większe i cięższe dziecko, które nigdy nie pozna smaku prawdziwego życia. W mojej miejscowości mieszka pani, która 27 lat temu urodziła córkę z porażeniem mózgowym. Lata minęły, a ta pani wciąż pcha zdezelowany wózek z tym dzieckiem po całym mieście. Posiwiała, przygarbiła się, za to dziewczyna nie zmieniła się nic. I co to za życie?
Edytowany przez comfy 19 maja 2015, 11:05
19 maja 2015, 11:06
Wiele rodzicow boi sie oddania na stare lata, ale np moj Tata sam chce tam isc, kiedy bedzie niesamodzielny zyciowo. Czy w takiej sytuacji nalezy polozyc sie krzyzem i nie pozwolic? Mam nadzieje, ze nigdy taka potrzeba nie zaistnieje, ze bedzie sprawny do konca. On nie wyobraza sobie przeprowadzki do ktoregos z dzieci na stare lata, ani ze ktos wprowadzi sie do Niego, chce mieszkac sam poki sie da, a potem dom starcow. Jesli taka bedzie jego wola, to nic mi do tego, zostaja mi odwiedziny
19 maja 2015, 11:12
Jeśli sytuacja byłaby na tyle trudna, że ze względu na konieczność całodobowej opieki musiałabym zrezygnować z pracy lub zatrudnić opiekunkę (co spowodowałoby sporą dziurę w budżecie domowym) i powodowałoby to bardzo duże utrudnienia w życiu codziennym (np. spore problemy finansowe, brak możliwości ruszenia się gdziekolwiek z domu, poważne problemy na linii mąż-żona itd.), to myśle że oddałabym. Do najlepszego, jaki bym znalazła. Może to nieludzkie, może wygodnickie, ale nie wyobrażam sobie poświęcić wszystkiego - pracy, związku, zainteresowań, by przez kolejne x lat być całodobową opiekunką. Poza tym ci, co teraz piszą, często nie mają pojęcia jak wygląda opieka nad taką osobą. Ile potrzeba siły i miłości, by dziesiąty raz tego samego dnia zmieniać ważącej 50-90 kilogramów osobie pampersa, myć ją, karmić nieraz na siłę. Jak bardzo dezorganizuje to życie rodzinne, usadza człowieka w domu. Argumenty tych, co piszą że rodzice się nami opiekowali są tylko częściowo trafne - bo my w pewnym momencie przestaliśmy wymagać karmienia, przewijania i niańczenia 24/7. A niewstający rodzic może tej opieki potrzebować przez 5, 10, czy nawet 30 lat.Podobnie nie byłabym w stanie opiekować się ciężko chorym, upośledzonym dzieckiem - wygodnickie to i egoistyczne, ale za bardzo kocham siebie, by do końca życia ciułać na rehabilitacje, turnusy rehabilitacyjne, pampersy, łóżka, materace, lekarstwa, nie móc się nigdzie ruszyć i w nadziei na cud patrzeć na zaślinione, coraz większe i cięższe dziecko, które nigdy nie pozna smaku prawdziwego życia. W mojej miejscowości mieszka pani, która 27 lat temu urodziła córkę z porażeniem mózgowym. Lata minęły, a ta pani wciąż pcha zdezelowany wózek z tym dzieckiem po całym mieście. Posiwiała, przygarbiła się, za to dziewczyna nie zmieniła się nic. I co to za życie?
Gdybyś urodziła chore dziecko myślę ze zmieniłabyś zdanie bo miłość do dziecka nie zna granic a jeśli nie...cóż noe będę Cię oceniać publicznie ale swoje myślę.