- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 maja 2015, 19:56
Czy 17 lat, to odpowiedni wiek by jechać gdzieś dalej ze znajomymi i chłopakiem? Otóż powiem trochę coś od siebie, a więc w te wakacje nie zaprzeczę, planuję jechać na takie wakacje, mamę traktuję jak najlepszą przyjaciółkę, zawsze o wszystkim rozmawiamy, nawet o intymnych sprawach, zawsze mi doradza. Myślę że ufamy sobie nawzajem. Rodzice co roku nie chcą nigdzie jeździć, mimo że nas stać na różne wycieczki, wakacje a nie chce kolejnych wakacji przesiedzieć w domu.. Z chłopakiem jestem 2 lata, ma 19 lat, rodzice go doskonale znają, poza tym zauważyłam że moi znajomi też co nie co planują,dlatego chętnie poznam Wasze opinie! :))
proszę bez złośliwych komentarzy, nikt tutaj nie chce się z nikim kłócić, szanuję każdą opinię :))
12 maja 2015, 20:21
To bez opieki doroslych Cie puscili??? Kto w ogole pozwolil Ci namiot na polu rozbic czy dojechac bez opieki pociagiem/autokarem czy czymkolwiek jechalas? Dla mnie to jakis szok.U mnie tak samo. Moi rodzice byli bardzo liberalni, jeżeli chodzi o takie rzeczy i to nie tylko wobec mojego brata, ale również wobec mnie. Pierwszy raz pojechałam pod namiot w wakacje, gdzie skończyłam podstawówkę i od września miałam zacząć gimnazjum. Może to dobrze, bo jestem bardzo samodzielna a może i źle, bo jednak czasami czułam, że rodziców nie interesuje, ale zawsze dawali mi i mojemu bratu przestrzeń i żadne z nas nie narobiło sobie kłopotów. Nie wiem czy ja bym swoje dziecko puściła, pewnie bym się bała. Zresztą, często żartuję, że jakby moi rodzice teraz wychowywali dzieci, jak nas wtedy to już dawno by im opieka społeczna dzieci zabrałaJa już w gimnazjum jeździłam z przyjaciółkami na domek na wakacje :D. Co prawda bez chłopaków, ale te szaleństwa po jednej szklance wina bezcenne.
Zawiózł nas koleżanki tata a namiot rozbiłyśmy na plaży, gdzie do koleżanki babci było jakieś 400 metrów. W tamtych czasach nikt nie zwracał uwagi na to czy dzieciaki na plaży mają opiekę. Dlatego w odniesieniu do czasów obecnych podtrzymuje ostatnie zdanie mojej poprzedniej wypowiedzi.
12 maja 2015, 20:22
jakbym miala dziecko w Twoim wieku to ewentualnie na 1 noc - tzn weekend bym puscila jezeli wiedzialabym ze chlopak ma poukladane w glowie. A na jakies wakacje na tydzien czy 2 to najwyzej na oboz dla mlodziezy na ktorym bylabys pod opieka. Na samodzielne wakacje z facetem to po maturze.
Okropne nastawienie. U nas w szkole było kilkoro ludzi z takimi nadopiekuńczymi rodzicami. Nie dość, że wiecznie byli nieszczęśliwi, bo nic im nie było wolno, to w dorosłym życiu radzą sobie dużo gorzej niż my czyli hałastra, która siedziała całe lato bez opieki nad jeziorem.
12 maja 2015, 20:24
Ja w pierwszej gimnazjum pojechałam z koleżankami na domek dziadków jednej z nich :D. Ponad 250 km od domu rodzinnego, musiałysmy najpierw pociągiem dojechać do Gdańska, przesiąść się na pks, potem na kolejny busik. Fajnie było.U mnie tak samo. Moi rodzice byli bardzo liberalni, jeżeli chodzi o takie rzeczy i to nie tylko wobec mojego brata, ale również wobec mnie. Pierwszy raz pojechałam pod namiot w wakacje, gdzie skończyłam podstawówkę i od września miałam zacząć gimnazjum. Może to dobrze, bo jestem bardzo samodzielna a może i źle, bo jednak czasami czułam, że rodziców nie interesuje, ale zawsze dawali mi i mojemu bratu przestrzeń i żadne z nas nie narobiło sobie kłopotów. Nie wiem czy ja bym swoje dziecko puściła, pewnie bym się bała. Zresztą, często żartuję, że jakby moi rodzice teraz wychowywali dzieci, jak nas wtedy to już dawno by im opieka społeczna dzieci zabrałaJa już w gimnazjum jeździłam z przyjaciółkami na domek na wakacje :D. Co prawda bez chłopaków, ale te szaleństwa po jednej szklance wina bezcenne.
No właśnie: fajnie było. Teraz nadziwić się nie mogę jakie kaleki życiowe rodzice wychowują, no, bo jak? 12 latek sam w domu zostać nie może! Ja nie mówię, że to, że moi rodzice pozwalali nam na aż taką "frywolność" było dobre, ale nie jest też lepsze popadanie w skrajności, gdzie po 10 latka matka chodzi do szkoły, bo dziecko samo do domu nie może wracać. Później wyrastają niedojdy życiowe, które czekają aż tata kanapki zrobi na kolację, bo bez tego nie zjedzą (przykład z najbliższego otoczenia, dziewczyna lat 19!). Oczywiście uogólniam i wrzucam do jednego worka, więc proszę na mnie psów nie wieszać, takie tylko obserwacje dzieciaków z mojego otoczenia.
12 maja 2015, 20:28
no pewnie, ze 17 lat to odpowiedni wiek na pierwsze samodziele wycieczki ze znajomymi czy chlopakiem
12 maja 2015, 20:28
No właśnie: fajnie było. Teraz nadziwić się nie mogę jakie kaleki życiowe rodzice wychowują, no, bo jak? 12 latek sam w domu zostać nie może! Ja nie mówię, że to, że moi rodzice pozwalali nam na aż taką "frywolność" było dobre, ale nie jest też lepsze popadanie w skrajności, gdzie po 10 latka matka chodzi do szkoły, bo dziecko samo do domu nie może wracać. Później wyrastają niedojdy życiowe, które czekają aż tata kanapki zrobi na kolację, bo bez tego nie zjedzą (przykład z najbliższego otoczenia, dziewczyna lat 19!). Oczywiście uogólniam i wrzucam do jednego worka, więc proszę na mnie psów nie wieszać, takie tylko obserwacje dzieciaków z mojego otoczenia.Ja w pierwszej gimnazjum pojechałam z koleżankami na domek dziadków jednej z nich :D. Ponad 250 km od domu rodzinnego, musiałysmy najpierw pociągiem dojechać do Gdańska, przesiąść się na pks, potem na kolejny busik. Fajnie było.U mnie tak samo. Moi rodzice byli bardzo liberalni, jeżeli chodzi o takie rzeczy i to nie tylko wobec mojego brata, ale również wobec mnie. Pierwszy raz pojechałam pod namiot w wakacje, gdzie skończyłam podstawówkę i od września miałam zacząć gimnazjum. Może to dobrze, bo jestem bardzo samodzielna a może i źle, bo jednak czasami czułam, że rodziców nie interesuje, ale zawsze dawali mi i mojemu bratu przestrzeń i żadne z nas nie narobiło sobie kłopotów. Nie wiem czy ja bym swoje dziecko puściła, pewnie bym się bała. Zresztą, często żartuję, że jakby moi rodzice teraz wychowywali dzieci, jak nas wtedy to już dawno by im opieka społeczna dzieci zabrałaJa już w gimnazjum jeździłam z przyjaciółkami na domek na wakacje :D. Co prawda bez chłopaków, ale te szaleństwa po jednej szklance wina bezcenne.
W ogóle moi rodzice mieli bardzo podobne nastawienie jak Twoi :D. W liceum dopiero zaczęły nachodzić mnie myśli, że o inne koleżanki rodzice tak dbają, martwią się, nie puszczają ich samych na wycieczki. Ja od 3 klasy podstawówki wracałam sama do domu (25 min piechotą), sama podgrzewałam sobie obiad, zajmowałam się sobą. Nie mam im tego za złe, jak przychodziło co do czego to się martwili i dzwonili. Poza tym pewnie dzięki ich nastawieniu jako dzieciak jeździłam na obozy przetrwania zamiast na zwykłe kolonie :D a to było zajebiste.
Edytowany przez c96938a5d20d709c8315a86845e9d6db 12 maja 2015, 20:29
12 maja 2015, 20:28
Swoją drogą jestem rodzicom ogromnie wdzięczna za przestrzeń którą mi dali. Za to, że dzięki temu czułam się przygotowana do życia, mimo, że czasami chciałam żeby ktoś mi zrobił kolacje a było - masz krojony chleb, wędlinę/ser w plastrach, więc możesz sobie sama zrobić. Ale wiem, że dzięki temu wyprowadziłam się z domu w wieku 18 lat, zamieszkałam prawie 700 km od rodziców i wiedziałam, że sobie poradzę sama, bo tak zostałam wychowana. Nigdy się z bratem życia nie baliśmy, bo zostaliśmy przez rodziców do tego przygotowani. No i nie mówię, że to było do końca ok, ale jestem im za to wdzięczna, bo dawali mi wolność nie tylko w kwestii "podróżowania"
12 maja 2015, 20:28
Okropne nastawienie. U nas w szkole było kilkoro ludzi z takimi nadopiekuńczymi rodzicami. Nie dość, że wiecznie byli nieszczęśliwi, bo nic im nie było wolno, to w dorosłym życiu radzą sobie dużo gorzej niż my czyli hałastra, która siedziała całe lato bez opieki nad jeziorem.jakbym miala dziecko w Twoim wieku to ewentualnie na 1 noc - tzn weekend bym puscila jezeli wiedzialabym ze chlopak ma poukladane w glowie. A na jakies wakacje na tydzien czy 2 to najwyzej na oboz dla mlodziezy na ktorym bylabys pod opieka. Na samodzielne wakacje z facetem to po maturze.
A w czym Ty sobie tak swietnie radzisz? Po twoich postach tutaj nie widac ze jestes taka do przodu.
12 maja 2015, 20:29
Okropne nastawienie. U nas w szkole było kilkoro ludzi z takimi nadopiekuńczymi rodzicami. Nie dość, że wiecznie byli nieszczęśliwi, bo nic im nie było wolno, to w dorosłym życiu radzą sobie dużo gorzej niż my czyli hałastra, która siedziała całe lato bez opieki nad jeziorem.jakbym miala dziecko w Twoim wieku to ewentualnie na 1 noc - tzn weekend bym puscila jezeli wiedzialabym ze chlopak ma poukladane w glowie. A na jakies wakacje na tydzien czy 2 to najwyzej na oboz dla mlodziezy na ktorym bylabys pod opieka. Na samodzielne wakacje z facetem to po maturze.
Co jak co, ale popieram! takie zabranianie nie wnosi nic pozytywnego oprócz negatywnych emocji, chyba że dana osoba kompletnie straciła zaufanie u rodziców, kiedy się wyszaleć jak nie teraz? nie mówię tutaj o ćpaniu, tony alkoholu :))
12 maja 2015, 20:31
Zależy od rodziców. Mnie puścili na samodzielny wyjazd i to z chłopakiem dopiero po 18 roku życie, bo wczesniej mowili, ze ktos musi za mnie odpowiadac, a ja jako niepelnoletnia jesli zostane zlapana niedajboze na piciu to jeszcze rodzice beda mieli problemy. Teraz juz tata sam mnie "wyrzuca" z domu i mowi, ze do tokio sa tanie bilety moze z jakas kolezanka chce poleciec? Wykazalam sie dojrzaloscia i przedsiebiorczoscia, wiec mi ufaja teraz. :) moi rodzice sa starego wychowania, wiec naeet nocowanie chlopaka u mnie czy u niego jest zakazane nawet teraz xp raz sie zgodzili, ale to troszke dlatego, ze postawilam ich przed faktem dokonanym (chlopak nie pochodzi z warszawy, a koledzy nie zostawili mu klucza do mieszkania). Co do samego wyjazdu 17latki - ja nie mam nic przeciwko, bo sama bardzo dlugo chcialam i sie prosilam. Niestety nie pozwolili, a ze ja zawsze bylam grzeczna to sie sluchalam i nie uwazam, zeby jakos to sie zle na mnie odbilo. Jesli rodzice ci ufaja i nie maja nic przeciwko - jedz i bawcie sie dobrze!
12 maja 2015, 20:31
A w czym Ty sobie tak swietnie radzisz? Po twoich postach tutaj nie widac ze jestes taka do przodu.Okropne nastawienie. U nas w szkole było kilkoro ludzi z takimi nadopiekuńczymi rodzicami. Nie dość, że wiecznie byli nieszczęśliwi, bo nic im nie było wolno, to w dorosłym życiu radzą sobie dużo gorzej niż my czyli hałastra, która siedziała całe lato bez opieki nad jeziorem.jakbym miala dziecko w Twoim wieku to ewentualnie na 1 noc - tzn weekend bym puscila jezeli wiedzialabym ze chlopak ma poukladane w glowie. A na jakies wakacje na tydzien czy 2 to najwyzej na oboz dla mlodziezy na ktorym bylabys pod opieka. Na samodzielne wakacje z facetem to po maturze.
Nie uważasz, że takie osobiste wycieczki są nie na miejscu? Rozumiem, że nadepnęła na odcisk, ale bez przesady