- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 maja 2015, 22:42
Tak perfekcyjne, że aż za perfekcyjne?
Co myślicie o tym? Czy te kobiety są już może za sztuczne, a może to właśnie jest ponadczasowy ideał?
Czy tak teraz większość z nas powinna/chciałaby wyglądać?
2 maja 2015, 23:56
tak jak dziewczyny z 1 i 6 zdjęcia <3
2 maja 2015, 23:57
Istota idealu jest to,ze nie istnieje.To pozwala do niego dazyc.Piekna nie da sie ujac kilkoma wyliczeniami matematycznymi,kanony szybko sie tez zmieniaja.
Wiele kobiet dazy za wszelka cene do upodobnienia sie do wspolczesnego idealu piekna wspomagajac sie chirurgia plastyczna i medycyna estetyczna.Widze bardzo wiele takich osob.Wedle wspolczesnych kanonow piekna wszystko gra,ale identyczne nosy,wymodelowane usta,linie zuchwy i policzki,zero zmarszczek itd.itp.Wszystko to sprawia,ze te buzie,a nawet sylwetki staja sie banalne, a banal z pieknem w parze nie idzie.
3 maja 2015, 00:13
hmm. Powiem tak. Mieszkając we Francji, na przedmieściach Paryża - tak wyglądają Arabki/ormianki. Nie wiem czy to kwestia kultury/rasy, czy też po prostu klasy społecznej (przypominam - ubogie przedmieścia), ale kobiety tak się tu stylizują (oprócz powyższych też czarnoskóre). Szopa dopinanych włosów, malowane/tatuowane brwi, doczepiane rzęsy i tipsy, mocny, przerysowany makijaż, wyzywające ubrania. Niekoniecznie typowo wulgarne - ale takie niby niewinne, a tyłek czy cycki na wierzchu ;)
Na początku byłam tym oszołomiona i zafascynowana, bo u nas w pl takich kobiet nie ma. Ba, nawet chodząc po centrum Paryża się takich za bardzo nie widzi - trzeba wyjechać na obrzeża.
Z czasem zaczęło mi się to kojarzyć z biedą i tandetą, gdzieś tam się w głowie zrównało mniej więcej do poziomu solarowej krysi z remizy. Która niby też jest piękna, ale to nie jest piękno eleganckie i wyszukane.
Może dlatego rodowite Francuski ubierają i malują się tak powściągliwie i tak ceni się naturalny szyk. Bo uroda typu Kylie Kardashian to po prostu synonim ubóstwa.
W pl natomiast to szyk i szał ;)
Edytowany przez 3 maja 2015, 00:17
3 maja 2015, 00:45
hmm. Powiem tak. Mieszkając we Francji, na przedmieściach Paryża - tak wyglądają Arabki/ormianki. Nie wiem czy to kwestia kultury/rasy, czy też po prostu klasy społecznej (przypominam - ubogie przedmieścia), ale kobiety tak się tu stylizują (oprócz powyższych też czarnoskóre). Szopa dopinanych włosów, malowane/tatuowane brwi, doczepiane rzęsy i tipsy, mocny, przerysowany makijaż, wyzywające ubrania. Niekoniecznie typowo wulgarne - ale takie niby niewinne, a tyłek czy cycki na wierzchu ;) Na początku byłam tym oszołomiona i zafascynowana, bo u nas w pl takich kobiet nie ma. Ba, nawet chodząc po centrum Paryża się takich za bardzo nie widzi - trzeba wyjechać na obrzeża. Z czasem zaczęło mi się to kojarzyć z biedą i tandetą, gdzieś tam się w głowie zrównało mniej więcej do poziomu solarowej krysi z remizy. Która niby też jest piękna, ale to nie jest piękno eleganckie i wyszukane.Może dlatego rodowite Francuski ubierają i malują się tak powściągliwie i tak ceni się naturalny szyk. Bo uroda typu Kylie Kardashian to po prostu synonim ubóstwa. W pl natomiast to szyk i szał ;)
Tutaj jest identycznie,z ta roznica ze nie arabki a kobiety z kuby i meksyku.
3 maja 2015, 01:16
Dla mnie idealem kobiety jest Kate Middleton <3 Jest piekna, kobieca i naturalna.
3 maja 2015, 02:14
Tutaj jest identycznie,z ta roznica ze nie arabki a kobiety z kuby i meksyku.hmm. Powiem tak. Mieszkając we Francji, na przedmieściach Paryża - tak wyglądają Arabki/ormianki. Nie wiem czy to kwestia kultury/rasy, czy też po prostu klasy społecznej (przypominam - ubogie przedmieścia), ale kobiety tak się tu stylizują (oprócz powyższych też czarnoskóre). Szopa dopinanych włosów, malowane/tatuowane brwi, doczepiane rzęsy i tipsy, mocny, przerysowany makijaż, wyzywające ubrania. Niekoniecznie typowo wulgarne - ale takie niby niewinne, a tyłek czy cycki na wierzchu ;) Na początku byłam tym oszołomiona i zafascynowana, bo u nas w pl takich kobiet nie ma. Ba, nawet chodząc po centrum Paryża się takich za bardzo nie widzi - trzeba wyjechać na obrzeża. Z czasem zaczęło mi się to kojarzyć z biedą i tandetą, gdzieś tam się w głowie zrównało mniej więcej do poziomu solarowej krysi z remizy. Która niby też jest piękna, ale to nie jest piękno eleganckie i wyszukane.Może dlatego rodowite Francuski ubierają i malują się tak powściągliwie i tak ceni się naturalny szyk. Bo uroda typu Kylie Kardashian to po prostu synonim ubóstwa. W pl natomiast to szyk i szał ;)
dokładnie. trochę offtop ale sama zaczęłam ostatnio dużo o tym myśleć. W Nowym Jorku ma się taki przegląd różnorodności, że można napisać magisterkę o tym jak w zależności od bogactwo czy ubóstwa danej dzielnicy zmienia się nie tyle kanon piękna, co to jak kobiety wyglądają. Może was zanudzę ale mi się osobiście wydaje to tak niesamowicie fascynujące. W bogatych częściach miasta czy w dzielnicy finansowej króluje prostota i zwykle brak makijażu (albo bardzo subtelny), ciuchy widać, że bardzo dobrej jakości ale nikt nie świeci logiem po oczach. Kobiety wyglądają normalnie. W miejscu, gdzie swoje biura mają magazyny modowe i firmy związanie z całym tym przemysłem rozmiar zaniża się do jakiegoś przysłowiowego 0 z wybiegów. Widać, że są to często ludzie często bardzo młodzi, dorobkowicze z całego świata, którzy chcą pokazać, że się im udało. Kości i znaczki firmowe na wierzchu. No i operacje plastycznie można też bez problemu często dostrzec. Czasami to naprawdę wygląda jak streaming z instagrama.
3 maja 2015, 06:35
A mi sie nie podoba żadna :p ewentualnie kim ale tylko z buzi . Mam trochę inny ideał piękna ;) i raczej bardziej naturalny wygląd
3 maja 2015, 07:14
O nie...po co miałyby wszystkie tak wyglądać? Nie każde chciałyby tego dla siebie. W moim otoczeniu na co dzień maluję się mocniej tylko ja i jedna moja przyjaciółka, a reszta preferuje jeżeli nie pełną naturalność, to niewielką ilość makijażu. Nikt nikomu i niczego nie zazdrości, bo każdy dąży do swojego modelowego prototypu piękna , który mu siedzi gdzieś tam w wyobrażeniach. Ja przykładowo podkreślam bladość twarzy, a inna znajoma nie może się doczekać, aż wylegnie sobie na słońce, by się przybrzoskwinić.... Jedna dąży do sylwetki beztłuszczowo-bezmięsnej,a ja chcę chudą talię i uda gruszki.