Temat: bąki, wiatry, gazy... :) Pół żartem, pół serio :)

Na wstępie powiem, że nie jestem trollem - mam tu swój pamiętnik, ale trochę mi głupio się podpisywać "sobą", bo mam w pamiętniku swoje zdjęcia i trochę ludzi mnie zna w realu.

Sedno:
Zjadłam dziś gulasz z soczewicy i przez to mam caaaały dzień okropne... wiatry, gazy lub też... BĄKI (kreci).
Nazywajcie to jak chcecie :D. Są tak straszne, że zrezygnowałam dziś ze spotkania ze znajomymi! Nakłamałam, że źle się czuję i nie dam rady wyjść. Nie mogę wytrzymać - zdarza mi się "to" co kilka chwil i teraz muszę wietrzyć pokój :D.Wiem, że to wstrętne, ale moje pytanie - czy komuś z Was się tak zdarzyło? Jakie są Wasze "przygody" z bączkami po zjedzeniu jakichś rozdymających potraw?:p Co działa na takie "kłujące w nos" sprawy? (bomba)
Piję miętę, melisę, rumianek i nic ;( Chyba do rana się uduszę we własnym pokoju (spi)

Plis, potraktujcie ten wpis na poważnie i wesoło :)

Hmmmm. Ja tego typu dylematy mam tylko po jabłkach. Groch, czy soczewica dla mnie nie są straszne. Po jabłkach mam brzuch jak z porodówki i co gorsza z początku nie mogę się wypierdzieć, tylko jest ten cholerny dźgający ból napompowanych jelit. Dopiero po wypiciu kropli miętowych po paru godzinach samoistnie ze mnie schodzi .

Czasami zazdroszczę  swojemu chłopakowi, który odgazowuje się na bieżąco za każdym razem jak wyjdzie na świeże powietrze. Pierwsze wtedy co mówi to : Oooo, ale się spierdziałem .....i to takim tonem jakby zażywał SPA.

Pasek wagi

Pracuje z ludzmi i wierzcie mi kobiety pierdza i to na maksa i bez krepacji tylko to ciut nie fajne. Kiedys jak mi olezanka puscila baka to czulam ja zolkne a kwiatki w donicach wiedly. Ludzkie to owszem ale czasem nie po ludzku:-) :-) :-) :-) 

kalito1982 napisał(a):

Tak na marginesie. Kiedyś kolega powiedział mi bardzo mądre słowa: "Jeśli partnerzy w związku krępują się puszczać przy sobie bąki to w takim związku nie może być mowy o pełnej bliskości" :D

No, nie do końca się zgodzę. Rozumiem jak się komuś niechcący przytrafi, ale takie po prostu pierdzenie przy sobie jednak odbieram jako brak szacunku. Tak samo jak głośne bekanie bez powodu. U mnie w domu się przy sobie nie pierdziało, tylko szło do toalety. Albo odchodziło na bok, gdy się było na spacerze. Co innego oczywiście jak się wymsknie, wtedy się mówiło 'przepraszam'. I nie uważam puszczania przy sobie bąków jako jakikolwiek wyznacznik bliskości. 

ja mam czasami z tym problem od słodziku ;p ale nie umiem z niego zrezygnować bo cukier ograniczam ;/

Pasek wagi

Never-ending-story napisał(a):

kalito1982 napisał(a):

Tak na marginesie. Kiedyś kolega powiedział mi bardzo mądre słowa: "Jeśli partnerzy w związku krępują się puszczać przy sobie bąki to w takim związku nie może być mowy o pełnej bliskości" :D
No, nie do końca się zgodzę. Rozumiem jak się komuś niechcący przytrafi, ale takie po prostu pierdzenie przy sobie jednak odbieram jako brak szacunku. Tak samo jak głośne bekanie bez powodu. U mnie w domu się przy sobie nie pierdziało, tylko szło do toalety. Albo odchodziło na bok, gdy się było na spacerze. Co innego oczywiście jak się wymsknie, wtedy się mówiło 'przepraszam'. I nie uważam puszczania przy sobie bąków jako jakikolwiek wyznacznik bliskości. 

Dokładnie, to kwestia kultury.

U mnie ze strączkowymi nie jest tak źle, najgorzej jest po brokułach. Jem je naprawdę rzadko i w małych ilościach z tego powodu.

zrób kupę :D

Never-ending-story napisał(a):

kalito1982 napisał(a):

Tak na marginesie. Kiedyś kolega powiedział mi bardzo mądre słowa: "Jeśli partnerzy w związku krępują się puszczać przy sobie bąki to w takim związku nie może być mowy o pełnej bliskości" :D
No, nie do końca się zgodzę. Rozumiem jak się komuś niechcący przytrafi, ale takie po prostu pierdzenie przy sobie jednak odbieram jako brak szacunku. Tak samo jak głośne bekanie bez powodu. U mnie w domu się przy sobie nie pierdziało, tylko szło do toalety. Albo odchodziło na bok, gdy się było na spacerze. Co innego oczywiście jak się wymsknie, wtedy się mówiło 'przepraszam'. I nie uważam puszczania przy sobie bąków jako jakikolwiek wyznacznik bliskości. 

Żeby nie było! Jestem podobnego zdania. Tak z przymrużonym okiem napisałem o tym koledze ;)

Never-ending-story napisał(a):

kalito1982 napisał(a):

Tak na marginesie. Kiedyś kolega powiedział mi bardzo mądre słowa: "Jeśli partnerzy w związku krępują się puszczać przy sobie bąki to w takim związku nie może być mowy o pełnej bliskości" :D
No, nie do końca się zgodzę. Rozumiem jak się komuś niechcący przytrafi, ale takie po prostu pierdzenie przy sobie jednak odbieram jako brak szacunku. Tak samo jak głośne bekanie bez powodu. U mnie w domu się przy sobie nie pierdziało, tylko szło do toalety. Albo odchodziło na bok, gdy się było na spacerze. Co innego oczywiście jak się wymsknie, wtedy się mówiło 'przepraszam'. I nie uważam puszczania przy sobie bąków jako jakikolwiek wyznacznik bliskości. 


To chyba pół żartem pół serio napisane było ;) 

Nie wyobrażam sobie za każdym razem wychodzić do toalety, kiedy chciałoby mi się puścić bąka. Jeszcze by mi minęło w drodze do niej i co? :D  Takie rzeczy to normalna, fizjologiczna sprawa i trzeba wydalić. A gdybym miała się krępować takiej rzeczy przy najbliższej mi osobie to byłoby ze mną chyba coś nie w porządku i nie jest to związane z jakimkolwiek brakiem kultury - ile ludzi, tyle opinii ;)

Ja mam zdaje się zespół jelita drażliwego, taka pamiątka po bulimii, więc wiem w czym problem, choć u mnie to bez przerwy - za to delikatniej. Koper włoski i anyż z ziół pomagają najbardziej mi. Espumisanem się ratuję w ostateczności, ale w zasadzie on mi za bardzo nie pomaga. Oprócz tego żyję na probiotykach z apteki, jogurtach naturalnych i kiszonkach. Jak jeszcze unikam cukru i tłustych potraw to sytuacja się nieco normuje. Ale wystarczy cokolwiek, żeby wyprowadzić moje jelita z równowagi.

Pasek wagi

huhuhu :D 

a mnie nie wzdyma od soczewicy :D a potrafię przez cały dzień jeść zupę z soczewicy zielonej i czerwonej :) dziś mam w planie, bo chora jestem.

ale za to jak zjem frytki firmy aviko, to nie mogę przestać bączyć ;)

Pasek wagi

kalito1982 napisał(a):

Tak na marginesie. Kiedyś kolega powiedział mi bardzo mądre słowa: "Jeśli partnerzy w związku krępują się puszczać przy sobie bąki to w takim związku nie może być mowy o pełnej bliskości" :D

zgadzam się w 100 % :) i jesli chodzi o związki to zawsze się sprawdzało :) z moim mężem nie wstydzimy się niczego przy sobie :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.