Temat: bąki, wiatry, gazy... :) Pół żartem, pół serio :)

Na wstępie powiem, że nie jestem trollem - mam tu swój pamiętnik, ale trochę mi głupio się podpisywać "sobą", bo mam w pamiętniku swoje zdjęcia i trochę ludzi mnie zna w realu.

Sedno:
Zjadłam dziś gulasz z soczewicy i przez to mam caaaały dzień okropne... wiatry, gazy lub też... BĄKI (kreci).
Nazywajcie to jak chcecie :D. Są tak straszne, że zrezygnowałam dziś ze spotkania ze znajomymi! Nakłamałam, że źle się czuję i nie dam rady wyjść. Nie mogę wytrzymać - zdarza mi się "to" co kilka chwil i teraz muszę wietrzyć pokój :D.Wiem, że to wstrętne, ale moje pytanie - czy komuś z Was się tak zdarzyło? Jakie są Wasze "przygody" z bączkami po zjedzeniu jakichś rozdymających potraw?:p Co działa na takie "kłujące w nos" sprawy? (bomba)
Piję miętę, melisę, rumianek i nic ;( Chyba do rana się uduszę we własnym pokoju (spi)

Plis, potraktujcie ten wpis na poważnie i wesoło :)

delax napisał(a):

Never-ending-story napisał(a):

kalito1982 napisał(a):

Tak na marginesie. Kiedyś kolega powiedział mi bardzo mądre słowa: "Jeśli partnerzy w związku krępują się puszczać przy sobie bąki to w takim związku nie może być mowy o pełnej bliskości" :D
No, nie do końca się zgodzę. Rozumiem jak się komuś niechcący przytrafi, ale takie po prostu pierdzenie przy sobie jednak odbieram jako brak szacunku. Tak samo jak głośne bekanie bez powodu. U mnie w domu się przy sobie nie pierdziało, tylko szło do toalety. Albo odchodziło na bok, gdy się było na spacerze. Co innego oczywiście jak się wymsknie, wtedy się mówiło 'przepraszam'. I nie uważam puszczania przy sobie bąków jako jakikolwiek wyznacznik bliskości. 
To chyba pół żartem pół serio napisane było ;) Nie wyobrażam sobie za każdym razem wychodzić do toalety, kiedy chciałoby mi się puścić bąka. Jeszcze by mi minęło w drodze do niej i co? :D  Takie rzeczy to normalna, fizjologiczna sprawa i trzeba wydalić. A gdybym miała się krępować takiej rzeczy przy najbliższej mi osobie to byłoby ze mną chyba coś nie w porządku i nie jest to związane z jakimkolwiek brakiem kultury - ile ludzi, tyle opinii ;)

zgadzam się :) i to nie jest tak, że siedzimy z mężem, pierdzimy, bekamy, drapiemy się po jajkach i rubasznie rechoczemy :D przy rodzinie tez tego nie robimy ;) 

Pasek wagi

hahahah ;D  Uwielbiam Vitalię za tę "niekrępację" :D Donoszę, że przeżyłam noc, ale było wietrzenie pokoju. Potrawę z soczewicy doprawiłam ostro majerankiem i innymi ziołami. Może będzie lepiej :D Dzięki za wszelkie rady i historie! Od razu dzień wydaje się lepszy :)

hahaha a ja tam wale to :) dzisiaj mialam taki dzien :/ i nie wiem od czego ale przeszlo. Wszystko poszlo naszczescie na dworze bo mym chalupki raczej z tego nie wywietrzyla a wrecz nie moglam sama ze soba wytrzymac buhahaa

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.