- Dołączył: 2009-12-09
- Miasto: Tychy
- Liczba postów: 28
14 stycznia 2011, 23:15
Witajcie dziewczynki dzisiaj zastanawiałam się nad tym co tak naprawdę wpłynęło na to że mam tak niskie poczucie właśniej wartości i bardzo niską samoocenę :(Jak myślicie od czego to zależy ???
A wy jak siebie postrzegacie ???
14 stycznia 2011, 23:56
Gorszy od bezwzględnego dziecka jest chyba tylko bierny nauczyciel, bez zdolności pedagogicznych (dorosły człowiek, do diaska!). Z mojego szkolnego doświadczenia wynika, że najbardziej faworyzowane były dzieci pyskate, prymitywne, chamowate. Nie wiem...a może to była forma litości? Pfff!
- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
14 stycznia 2011, 23:57
A, no właśnie. Zachodzi tu jakiś paradoks, nie sądzicie? Mimo tych tyrad o akceptacji wyglądu i wierze w siebie, siedzimy na forum, które w nas buduje poczucie ontologiczno-fizycznej wyrwy ;D Odchudzam się, bo co... Bo tak? Bo lubię? Bo mnie to bawi? Bo to fajne?
15 stycznia 2011, 00:00
>(...)
bo równieśnicy w gimnazjum potrafią być okrutni. A gdybym była chuda to pewnie byłabym innym zwierzęciem, więc to nie ma znaczenia.
Gimnazjum - najgorszy wynalazek ubiegłego stulecia.
Może byś nie była innym zwierzęciem, gdybyś zaczęła być "ura-bura, szef podwóra" :}
- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
15 stycznia 2011, 00:01
Kamaelka - o tak! Do dziś pamiętam słowa matki mojej koleżanki z gimnazjum. Ta kobieta była nauczycielką biologi. Zarówno ona jak i jej córka były suche i wiotkie, bez szans na nabranie masy. Wspomniana nauczycielka gotowała wstrętne, rozmokłe warzywa na obiad. Zaproszono mnie do stołu, ale nie dałam rady przełknąć wszystkiego. Wtedy usłyszałam z ust tej uroczej pani takie słowa: widzisz, jesteś taka gruba, bo nie lubisz warzyw!
Przemilczałam tę pedagogicznie poprawną uwagę.
- Dołączył: 2011-01-14
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1103
15 stycznia 2011, 00:03
na mnie mówili 'pasztet' 'berta' 'torba' 'beczka' własnie dlatego nigdy nie będę wystarczająco chuda
15 stycznia 2011, 00:04
>
A, no właśnie. Zachodzi tu jakiś paradoks, nie sądzicie? Mimo tych tyrad o akceptacji wyglądu i wierze w siebie, siedzimy na forum, które >w nas buduje poczucie ontologiczno-fizycznej wyrwy ;D Odchudzam się, bo co... Bo tak? Bo lubię? Bo mnie to bawi? Bo to fajne?
Ja braki w samoakceptacji dzielę na takie, które pojawiły się jako bezpośrednie następstwo czyiś działań, bardziej dotkliwe (vide - dokuczanie w podstawówce) oraz takie, które sami sobie nakręcamy, a środowisko zewnętrzne ma tylko na to pośredni wpływ (np. kult szczupłej sylwetki).
Jeju...w jakim poważnym tonie rozmawiamy :D Jakieś definicje się pojawiają i w ogóle...a i tak nic z tego nie wyjdzie, bo ludzki umysł jest pokręcony :}
- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
15 stycznia 2011, 00:09
Hi, hi ;D Nie ma się co zastanawiać nad przeszłością, chociaż widzę, że jakieś skłonności do introspekcji ma każda z nas. Ważne, żeby nie dać się zgnoić całkowicie, nie przestraszyć się głupoty innych ludzi i naiwności własnych twierdzeń. Świat nas ciągle niszczy i krzywi, ale przynajmniej mamy tego świadomość i wiemy, że drzemie w nas kabalistyczna iskra światła, pod ciężką, cielesną powłoką ;)
15 stycznia 2011, 00:10
Mnie dziwiło, że moi oprawcy podniecali się przezwiskiem "mongoł". Takie wyszukane, szydercze - ach! A ja faktycznie mam korzenie mongolskie i nigdy nie mogłam (dzieckiem będąc) pojąć, czemu ta nazwa jest uznawana za obraźliwą. Pewnie tolerancyjni i otwarci rodzice przekazali swoim pociechom takie życiowe mądrości.
- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
15 stycznia 2011, 00:15
Oj Kamaelka, to rzeczywiście bardzo niewybredne;( Ja może nie miałam swojego stałego przezwiska, ale gdy ktoś próbował zbić jakiś mój argument mówił: "najpierw schudnij". Masz mongolskie pochodzenie? To super! Znałam rodzinę o takich korzeniach i byli to bardzo piękni ludzie.
15 stycznia 2011, 00:15
>
Hi, hi ;D Nie ma się co zastanawiać nad przeszłością, chociaż widzę, że jakieś skłonności do introspekcji ma każda z nas. Ważne, żeby >nie dać się zgnoić całkowicie, nie przestraszyć się głupoty innych ludzi i naiwności własnych twierdzeń. Świat nas ciągle niszczy i krzywi, >ale przynajmniej mamy tego świadomość i wiemy, że drzemie w nas kabalistyczna iskra światła, pod ciężką, cielesną powłoką ;)
:}
A ja się śmieję teraz z tego wszystkiego i powtarzam sobie w myślach słowa Pratchetta: "Kłopot z życiem polega na tym, że nie ma okazji go przećwiczyć i od razu robi się to na poważnie". Zatem dla własnego zdrowia psychicznego, staram się nie traktować pewnych spraw serio - choć to nie łatwe :}