Temat: niskie zarobki

Ciagle czytam tu na forum jak piszecie ile zarabiaja wasi mezczyzni i ze na samym poczatku min 3000 a potem 10000... A czy sa tu osoby ktorych partnerzy zarabiaja do 1500 zl i nie widac nadziei na poprawe tego? Moglybyscie z kims takim zyc? A mozesame tyle zarabiacie? Nie chodzi mi o osoby na jajakichs stazach itp tylko o sytuacje w ktorej nie ma szans na podwyzkw czy awans 

Dla mnie nie ma znaczenia ile facet zarabia. Wolałabym żeby zarabiał 1000zł, ale był w domu i miał dla mnie czas, niż 10 razy więcej kosztem braku czasu. Mam wrażenie, ze większość tych, które tu piszą, że na tych zarabiających poniżej 2tys. nawet nie spojrzą, to te, które same mało zarabiają. Najpierw patrzcie na swoje zarobki, a potem na czyjeś. Ja zarabiam tyle, że na siebie mi spokojnie wystarcza. Kupiłam sobie mieszkanie i samochód, inwestuję w siebie. Co mnie obchodzi ile mój facet zarabia? Niech robi to co lubi, pieniądze nie są najważniejsze. Nie rozumiem tylko dlaczego to na faceta ma spadać obowiązek utrzymania rodziny. Jakaś chora presja. A potem faceci wpadają w depresję, bo nie wyrabiają psychicznie i fizycznie żeby zarobić na zachcianki żony. Wszyscy jesteśmy równi bez względu na płeć, więc niech każdy najpierw zarobi na siebie.

xmargothx napisał(a):

Dla mnie nie ma znaczenia ile facet zarabia. Wolałabym żeby zarabiał 1000zł, ale był w domu i miał dla mnie czas, niż 10 razy więcej kosztem braku czasu. Mam wrażenie, ze większość tych, które tu piszą, że na tych zarabiających poniżej 2tys. nawet nie spojrzą, to te, które same mało zarabiają. Najpierw patrzcie na swoje zarobki, a potem na czyjeś. Ja zarabiam tyle, że na siebie mi spokojnie wystarcza. Kupiłam sobie mieszkanie i samochód, inwestuję w siebie. Co mnie obchodzi ile mój facet zarabia? Niech robi to co lubi, pieniądze nie są najważniejsze. Nie rozumiem tylko dlaczego to na faceta ma spadać obowiązek utrzymania rodziny. Jakaś chora presja. A potem faceci wpadają w depresję, bo nie wyrabiają psychicznie i fizycznie żeby zarobić na zachcianki żony. Wszyscy jesteśmy równi bez względu na płeć, więc niech każdy najpierw zarobi na siebie.

Zgadzam się, ale dodam coś od siebie. 

Pieniądze nie są najważniejsze, ale są bardzo ważne. Bo ok, o ile ja teraz mogę w zupełności zarobić sama na siebie, to problem może się pojawić kiedy zechcemy mieć dzieci i przestane pracować. I wtedy na pewno pensja 1500 nie starczy na utrzymanie. 

Natomiast zgadzam się, że faceci mogą wpadać w depresję i posuwać się do niebywałych rozwiązań. Znam taką jedną rodzinę. Żonka nie pracowała nigdy, na utrzymaniu  6 dzieci...i wiecznie mało i wiecznie na nic nie starcza. I skończyło się siedzeniem w pierdlu, bo facet chcąc utrzymać rodzinę stracił rozsądne myślenie. 

Każdy jest inny, każdy ma inne potrzeby. Dla jednych 1500 staczy, dla innych 15 000 będzie za mało.

W każdym razie wyjście do kina, czy restauracji raz na jakiś czas to nie powinien dla rodziny być luksus, a dla wielu jest. 

kapuczino napisał(a):

wiesz co w poznaniu naprawdę trudno dostać pracę dla mężczyzny, gdzie zarabiałby 1500zł. choc może mój kuzyn , 20 lat, pracuje w firmie produkcyjnej, pakuje plastikowe elementy i zarabia coś ok.1400zł. takie zarobki to raczej domena kobiet, niestety.

Pracuję w Poznaniu i mam tu wielu znajomych - pensja poniżej 2 tys. zł netto to wcale nie taki rzadki przypadek. Nie mówię tutaj o budowlance czy byciu kierowcą, bo w tych branżach nie mam tu znajomych, ale w innych zawodach znajomi nie zarabiają najlepiej.

Pasek wagi

1500 to sobie mozna zarabiac bedac studentem, mieszkajacym z rodzicami lub wynajmujacym jakas kawalerke. za taka pensje nie jest sie jednak w stanie utrzymac rodziny, nie wspominajac juz o kupnie wlasnosciowego mieszkania, dobrego samochodu czy wczasach za granica. ta kwota wystarczy jedynie na pokrycie kosztow utrzymania jednej osoby, bez wiekszych wydatkow, oczywiscie nic przy tym nie oszczedzajac. mysle, ze aspiracje doroslego powinny byc nieco wyzsze niz zarabianie 1500 zl miesiecznie ;)

Papa.Gargamel napisał(a):

AwesomeGirl napisał(a):

Czytam czytam i nie wierzę. Jak facet zarabia 1500 to jest pipa a jak kobieta zarabia 1500 to jest ok? 
Nie, to jest straszne. Straszne jest to ile się zarabia w tym kraju. Niesamowite jest to, że ludzie godzą się na to żeby pracować za 1500 zł - czy to kobiety czy mężczyźni.

Ludzie się godzą by pracować za 1280. I często są szczęśliwi, że to umowa o pracę. I to nie ludzie typu pan Ździsiu spod sklepu po podstawówce. A to już jest naprawdę bardzo mało.

Ja sama ani mój Facet nie zarabiamy najniższej, ale też niestety nie dochodzi to do 2 tys. No ale dopiero kończę studia. Mam nadzieję, że te dwa- dwa i pół tys na rękę po jakimś czasie uda mi sie mieć. 

Osobiście, wśród znajomych czyli osób mniej wiecej w moim wieku, mam jedną osobę, która osiąga dochód 3 tys. Reszta to tak właśnie oscyluje koło tysiąca- dwóch, część na śmieciówkach np. w kinie za 5,5 za godzinę i wtedy nie ma nawet tyle. 

Pasek wagi

kapuczino napisał(a):

raspberry19 napisał(a):

kapuczino napisał(a):

wiesz co w poznaniu naprawdę trudno dostać pracę dla mężczyzny, gdzie zarabiałby 1500zł. choc może mój kuzyn , 20 lat, pracuje w firmie produkcyjnej, pakuje plastikowe elementy i zarabia coś ok.1400zł. takie zarobki to raczej domena kobiet, niestety.
mój chłopak właśnie konczy budownicwo w Poznaniu i pensja dla inżynierów od razu po studiach to ...uwaga... 1200zł... I to nie jest tylko stawka w 1 biurze, ale w kilku i każdy z jego znajomych ma taką propozycję, także naprawdę nóż się w kieszeni otwiera jaki wyzysk istnieje w Polsce.
 o kurcze serio? to rzeczywiście słabo, chłopak pewnie dużo się uczył, ukończył trudne studia i takie cos go czeka. ale jest ta nadzieja, ze z kilka lat będzie zarabiał kilka razy więcej.

Mój chłopak tak samo, po budownictwie i z Poznania:P i taka sama sytuacja. Tylko, że wiesz, budowlńcy tak mają, że jak praucją w biurach projektowych są wykorzystywani, ale jak zdobędą uprawnienia to mogą własne biuro otworzyć i mój tak planuje właśnie zrobić, no ale wiadomo, że to dopiero za dobrych kilka lat:) Dla mnie najważniejsze jest to, ze jest obrotny, żadnej pracy się nie boi i to się dla mnie liczy, nawet jakbyśmy przez kilka lat razem zarabiali razem ze 3-4 tys. to damy radę ;) 

Nie chce tutaj rzucać filozoficznych przesłanek- ale naprawdę pieniądze raz są, raz ich nie ma. Trzeba je traktować jako środek do celu a nie cel sam w sobie, bo inaczej to człowiek się w tym może zagubić. 

kasa w zwiazku jest wazna - kazda kobieta mniej lub bardziej jest materialistka i nie zwiaze sie na stale z poeta- kasjerem. 

w razie wpadki (lub i planowanej ciazy), kobieta poniesie najwieksze koszty - utrata pracy (jezeli zlecenie), utrata zarobkow (umowa o prace) - macierzynski to chyba 80% pensji, to ona bedzie zwialanic sie z pracy jak dziecko sie rozchoruje,  bedzie sie nim wiecej zajmowac i do tego praca w domu. 

facet nie musi zarabiac nie wiadomo ile kasy, raczej powinien byc obrotny, przedsiebiorczy. 1500 to malo by sie utrzymac w duzym miescie wynajmujac mala kawalerke.

nie zwiazalabym sie z osoba, ktora zarabia mniej ode mnie. ponoc facetom wtedy odbija - ich ego jest  jakis sposob ponizone. chetnie sie dorzuce do zakupow/rachunkow, ale nie utrzymywalabym faceta. 

nuta napisał(a):

kasa w zwiazku jest wazna - kazda kobieta mniej lub bardziej jest materialistka i nie zwiaze sie na stale z poeta- kasjerem. w razie wpadki (lub i planowanej ciazy), kobieta poniesie najwieksze koszty - utrata pracy (jezeli zlecenie), utrata zarobkow (umowa o prace) - macierzynski to chyba 80% pensji, to ona bedzie zwialanic sie z pracy jak dziecko sie rozchoruje,  bedzie sie nim wiecej zajmowac i do tego praca w domu. facet nie musi zarabiac nie wiadomo ile kasy, raczej powinien byc obrotny, przedsiebiorczy. 1500 to malo by sie utrzymac w duzym miescie wynajmujac mala kawalerke.nie zwiazalabym sie z osoba, ktora zarabia mniej ode mnie. ponoc facetom wtedy odbija - ich ego jest  jakis sposob ponizone. chetnie sie dorzuce do zakupow/rachunkow, ale nie utrzymywalabym faceta. 

planowana ciaza to wspolne rozmowy, ale nikt kto ma niskie pensje niedecyduje sie na zalozenie rodziny chyba ze to patologie. ale w razie wpadki to sa bezmyslne dziewuchy. je..ac w leb zeby sie ogarnely, bo tylko porodowka im w glowie, nie mysla racjonalnie tylko znajda sobie kozla na ktorym zawiesza swoje koszty, jak nie chlopak to rodzice to jeszcze ktos inny. niestety ale same sa sobie winne , jak facet odejdzie, one bez pracy, to dostana 500 zl alimentu i tyle z dobrobytu, z czego sie tu cieszyc?

Pasek wagi

nuta napisał(a):

kasa w zwiazku jest wazna - kazda kobieta mniej lub bardziej jest materialistka i nie zwiaze sie na stale z poeta- kasjerem. w razie wpadki (lub i planowanej ciazy), kobieta poniesie najwieksze koszty - utrata pracy (jezeli zlecenie), utrata zarobkow (umowa o prace) - macierzynski to chyba 80% pensji, to ona bedzie zwialanic sie z pracy jak dziecko sie rozchoruje,  bedzie sie nim wiecej zajmowac i do tego praca w domu. facet nie musi zarabiac nie wiadomo ile kasy, raczej powinien byc obrotny, przedsiebiorczy. 1500 to malo by sie utrzymac w duzym miescie wynajmujac mala kawalerke.nie zwiazalabym sie z osoba, ktora zarabia mniej ode mnie. ponoc facetom wtedy odbija - ich ego jest  jakis sposob ponizone. chetnie sie dorzuce do zakupow/rachunkow, ale nie utrzymywalabym faceta. 

Lepiej juz spotykac sie z facetem poeta kasjerem ,ktory swoje poglady opiera na czyms wiecej niz ,,wydaje mi sie''. Zajscie w ciaze niekoniecznie skutkuje z utrata pracy na umowie zlecenie,osobiscie znam przypadek firmy,ktora postanowila dac swoje pracownicy umowe o pracy aby nie utrudniac jej przejscia na macierzynski. Co do umowy o prace to jesli nawet kobieta poszlaby na chorobowe ma wtedy platne 100% a co do macierzynskiego jest on platny 100% przez 6 miesiecy. Jest tez cos takiego jak tacierzynski wiec idzmy za rownouprawnienie. Kobieta za rowno jak i mezczyzna maja taka sama odpowiedzialnosc w utrzymaniu takiego dziecka. Chetnie sie ,,dorzuce'' ale ogolnie facet powinien mnie utrzymywac?

Pasek wagi

My zarabiamy więcej niż minimalna ale szczerze wolałabym dobrego chłopaka, który by mnie szanował i oboje byśmy zarabiali tę minimalną, żyjąc skromnie, mając jakieś swoje cele, do których powoli byśmy doszli, niż luksusy i żeby mi ludzie mówili, że żyję na jego koszt, no bo jeśli by zarabiał z 3 razy tyle co ja albo lepiej no to wiadomo, że moja pensja szła by na waciki w porównaniu do całokształtu poziomu naszego życia - wyjazdy zagraniczne, samochód lepszej klasy, mieszkanie/dom itd).

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.