Temat: Dziewictwo aż do ślubu

Ciekawi mnie czy znacie jakieś osoby a może same zachowałyście dziewictwo do ślubu? Bo w tych czasach to jednak myślę, że jest to wielka rzadkość. 

czekolada95 napisał(a):

tylko-dla-mnie napisał(a):

czekolada95 napisał(a):

FabriFibra napisał(a):

dziewictwo do ślubu jestem w stanie zrozumieć, jeśli ktoś ma takie poglądy, szanuję to. Zaprzestanie seksu mimo, że się go wcześniej uprawiało cały czas z tą samą osobą uważam za dziwactwo, obłudę i jakieś fałszowanie rzeczywistości. Jeszcze nikt nie wynalazł sposobu na to, żeby cofnąć czas więc po co te szopki?
Ale ja się przyznaję do tego,że uprawiałam wcześniej sex nie mam z tym problemu,z facetem też o tym rozmawiam. To nie chodzi o sam sex. Jednak uważam,że musimy się dobrze poznać w sferze psychicznej. Jak się widzieliśmy i od razu się na siebie rzucaliśmy,to później żyliśmy tylko tym i nie rozmawialiśmy o ważnych rzeczach. Nie fałszuję rzeczywistości absolutnie,bo tak jak mówię mówię o tym otwarcie. To,że od kiedy nie uprawiam sexu lepiej poznaję mojego partnera,a on mnie to tylko fakt.
Dobra, ja to rozumiem, ale dziewczyno, stan rzucania się na siebie o każdej dnia i porze jest tylko na początku związku, bez przesady. Po jakimś czasie się wszystko "normuje" (że tak się wyrażę)  i człowiek przestaje spędzać całe dni w łóżku i zaczyna robić coś oprócz tego. Nie chodzi mi w tym momencie o to, co robisz, bo to Twój wybór, mi nic do tego, tylko normalnie jest to, że po rozpoczęciu współżycia ze sobą, tudzież po wejściu w nowy związek jest się jak taka przylepa , ale to mija.
Ale pisałam,że nie mieszkamy razem on studiuje i pracuje ja to samo. Jak widzieliśmy się raz lub dwa razy w tygodniu na 4 godziny,no to wiadome co się działo. Z tym,że zawsze jedno ze spotkań przeznczaliśmy na wyjscie do restauracji,kina,teatru,spacer etc. No więc nie było kiedy nawet rozmawiać face to face bez "publiczności". Co innego jak się razem mieszka. My razem nie mieszkamy... teraz naprawdę mamy szansę się dobrze poznać. Ja takiego wyboru nie żałuję.

Ale ja nie chcę Cię do niczego przekonać, nie interesują mnie Twoje wybory, wisi mi to i powiewa, bo każdy ma prawo robić ze swoim życiem, co mu się chce, ale... nawet pary, które nie mieszkają razem przestają się na siebie rzucać. Taka naturalna kolej rzeczy i tyle. Nie zauważysz tego, bo przestaliście ze sobą sypiać, ale powiem Ci, że po wspólnym zamieszkaniu znowu się ludzie częściej na siebie rzucają, ale to akurat nie do tematu ;)

.

czekolada95 napisał(a):

tylko-dla-mnie napisał(a):

czekolada95 napisał(a):

tylko-dla-mnie napisał(a):

czekolada95 napisał(a):

FabriFibra napisał(a):

dziewictwo do ślubu jestem w stanie zrozumieć, jeśli ktoś ma takie poglądy, szanuję to. Zaprzestanie seksu mimo, że się go wcześniej uprawiało cały czas z tą samą osobą uważam za dziwactwo, obłudę i jakieś fałszowanie rzeczywistości. Jeszcze nikt nie wynalazł sposobu na to, żeby cofnąć czas więc po co te szopki?
Ale ja się przyznaję do tego,że uprawiałam wcześniej sex nie mam z tym problemu,z facetem też o tym rozmawiam. To nie chodzi o sam sex. Jednak uważam,że musimy się dobrze poznać w sferze psychicznej. Jak się widzieliśmy i od razu się na siebie rzucaliśmy,to później żyliśmy tylko tym i nie rozmawialiśmy o ważnych rzeczach. Nie fałszuję rzeczywistości absolutnie,bo tak jak mówię mówię o tym otwarcie. To,że od kiedy nie uprawiam sexu lepiej poznaję mojego partnera,a on mnie to tylko fakt.
Dobra, ja to rozumiem, ale dziewczyno, stan rzucania się na siebie o każdej dnia i porze jest tylko na początku związku, bez przesady. Po jakimś czasie się wszystko "normuje" (że tak się wyrażę)  i człowiek przestaje spędzać całe dni w łóżku i zaczyna robić coś oprócz tego. Nie chodzi mi w tym momencie o to, co robisz, bo to Twój wybór, mi nic do tego, tylko normalnie jest to, że po rozpoczęciu współżycia ze sobą, tudzież po wejściu w nowy związek jest się jak taka przylepa , ale to mija.
Ale pisałam,że nie mieszkamy razem on studiuje i pracuje ja to samo. Jak widzieliśmy się raz lub dwa razy w tygodniu na 4 godziny,no to wiadome co się działo. Z tym,że zawsze jedno ze spotkań przeznczaliśmy na wyjscie do restauracji,kina,teatru,spacer etc. No więc nie było kiedy nawet rozmawiać face to face bez "publiczności". Co innego jak się razem mieszka. My razem nie mieszkamy... teraz naprawdę mamy szansę się dobrze poznać. Ja takiego wyboru nie żałuję.
Ale ja nie chcę Cię do niczego przekonać, nie interesują mnie Twoje wybory, wisi mi to i powiewa, bo każdy ma prawo robić ze swoim życiem, co mu się chce, ale... nawet pary, które nie mieszkają razem przestają się na siebie rzucać. Taka naturalna kolej rzeczy i tyle. Nie zauważysz tego, bo przestaliście ze sobą sypiać, ale powiem Ci, że po wspólnym zamieszkaniu znowu się ludzie częściej na siebie rzucają, ale to akurat nie do tematu 
Skoro przez 2 lata się na siebie wręcz rzucaliśmy,no to jednak za długo to trwało i końca widać nie było...

To związek wyjątkowy, bo u większości trwa to raczej krócej ;) A co zrobisz jak zaczniecie ponownie uprawiać seks (po ślubie czy wspólnym zamieszkaniu) i znowu będziecie tak się na siebie rzucać? Wyznaczysz seks tylko w określone dni? Ciekawa jestem, nie złośliwa :)

tylko-dla-mnie napisał(a):

czekolada95 napisał(a):

tylko-dla-mnie napisał(a):

czekolada95 napisał(a):

tylko-dla-mnie napisał(a):

czekolada95 napisał(a):

FabriFibra napisał(a):

dziewictwo do ślubu jestem w stanie zrozumieć, jeśli ktoś ma takie poglądy, szanuję to. Zaprzestanie seksu mimo, że się go wcześniej uprawiało cały czas z tą samą osobą uważam za dziwactwo, obłudę i jakieś fałszowanie rzeczywistości. Jeszcze nikt nie wynalazł sposobu na to, żeby cofnąć czas więc po co te szopki?
Ale ja się przyznaję do tego,że uprawiałam wcześniej sex nie mam z tym problemu,z facetem też o tym rozmawiam. To nie chodzi o sam sex. Jednak uważam,że musimy się dobrze poznać w sferze psychicznej. Jak się widzieliśmy i od razu się na siebie rzucaliśmy,to później żyliśmy tylko tym i nie rozmawialiśmy o ważnych rzeczach. Nie fałszuję rzeczywistości absolutnie,bo tak jak mówię mówię o tym otwarcie. To,że od kiedy nie uprawiam sexu lepiej poznaję mojego partnera,a on mnie to tylko fakt.
Dobra, ja to rozumiem, ale dziewczyno, stan rzucania się na siebie o każdej dnia i porze jest tylko na początku związku, bez przesady. Po jakimś czasie się wszystko "normuje" (że tak się wyrażę)  i człowiek przestaje spędzać całe dni w łóżku i zaczyna robić coś oprócz tego. Nie chodzi mi w tym momencie o to, co robisz, bo to Twój wybór, mi nic do tego, tylko normalnie jest to, że po rozpoczęciu współżycia ze sobą, tudzież po wejściu w nowy związek jest się jak taka przylepa , ale to mija.
Ale pisałam,że nie mieszkamy razem on studiuje i pracuje ja to samo. Jak widzieliśmy się raz lub dwa razy w tygodniu na 4 godziny,no to wiadome co się działo. Z tym,że zawsze jedno ze spotkań przeznczaliśmy na wyjscie do restauracji,kina,teatru,spacer etc. No więc nie było kiedy nawet rozmawiać face to face bez "publiczności". Co innego jak się razem mieszka. My razem nie mieszkamy... teraz naprawdę mamy szansę się dobrze poznać. Ja takiego wyboru nie żałuję.
Ale ja nie chcę Cię do niczego przekonać, nie interesują mnie Twoje wybory, wisi mi to i powiewa, bo każdy ma prawo robić ze swoim życiem, co mu się chce, ale... nawet pary, które nie mieszkają razem przestają się na siebie rzucać. Taka naturalna kolej rzeczy i tyle. Nie zauważysz tego, bo przestaliście ze sobą sypiać, ale powiem Ci, że po wspólnym zamieszkaniu znowu się ludzie częściej na siebie rzucają, ale to akurat nie do tematu 
Skoro przez 2 lata się na siebie wręcz rzucaliśmy,no to jednak za długo to trwało i końca widać nie było...
To związek wyjątkowy, bo u większości trwa to raczej krócej  A co zrobisz jak zaczniecie ponownie uprawiać seks (po ślubie czy wspólnym zamieszkaniu) i znowu będziecie tak się na siebie rzucać? Wyznaczysz seks tylko w określone dni? Ciekawa jestem, nie złośliwa 

Szczerze nie wiem. Wydaje mi się,że jak się pobierzemy,to będziemy to robić codziennie,no i już będzie za dużo,więc wtedy może się unormuje po jakimś czasie,albo dzięki temu że teraz tego nie robimy,to oboje się trochę uspokoimy... teraz to się sama nad tym zastanawiam.

tylko-dla-mnie napisał(a):

czekolada95 napisał(a):

tylko-dla-mnie napisał(a):

czekolada95 napisał(a):

tylko-dla-mnie napisał(a):

czekolada95 napisał(a):

FabriFibra napisał(a):

dziewictwo do ślubu jestem w stanie zrozumieć, jeśli ktoś ma takie poglądy, szanuję to. Zaprzestanie seksu mimo, że się go wcześniej uprawiało cały czas z tą samą osobą uważam za dziwactwo, obłudę i jakieś fałszowanie rzeczywistości. Jeszcze nikt nie wynalazł sposobu na to, żeby cofnąć czas więc po co te szopki?
Ale ja się przyznaję do tego,że uprawiałam wcześniej sex nie mam z tym problemu,z facetem też o tym rozmawiam. To nie chodzi o sam sex. Jednak uważam,że musimy się dobrze poznać w sferze psychicznej. Jak się widzieliśmy i od razu się na siebie rzucaliśmy,to później żyliśmy tylko tym i nie rozmawialiśmy o ważnych rzeczach. Nie fałszuję rzeczywistości absolutnie,bo tak jak mówię mówię o tym otwarcie. To,że od kiedy nie uprawiam sexu lepiej poznaję mojego partnera,a on mnie to tylko fakt.
Dobra, ja to rozumiem, ale dziewczyno, stan rzucania się na siebie o każdej dnia i porze jest tylko na początku związku, bez przesady. Po jakimś czasie się wszystko "normuje" (że tak się wyrażę)  i człowiek przestaje spędzać całe dni w łóżku i zaczyna robić coś oprócz tego. Nie chodzi mi w tym momencie o to, co robisz, bo to Twój wybór, mi nic do tego, tylko normalnie jest to, że po rozpoczęciu współżycia ze sobą, tudzież po wejściu w nowy związek jest się jak taka przylepa , ale to mija.
Ale pisałam,że nie mieszkamy razem on studiuje i pracuje ja to samo. Jak widzieliśmy się raz lub dwa razy w tygodniu na 4 godziny,no to wiadome co się działo. Z tym,że zawsze jedno ze spotkań przeznczaliśmy na wyjscie do restauracji,kina,teatru,spacer etc. No więc nie było kiedy nawet rozmawiać face to face bez "publiczności". Co innego jak się razem mieszka. My razem nie mieszkamy... teraz naprawdę mamy szansę się dobrze poznać. Ja takiego wyboru nie żałuję.
Ale ja nie chcę Cię do niczego przekonać, nie interesują mnie Twoje wybory, wisi mi to i powiewa, bo każdy ma prawo robić ze swoim życiem, co mu się chce, ale... nawet pary, które nie mieszkają razem przestają się na siebie rzucać. Taka naturalna kolej rzeczy i tyle. Nie zauważysz tego, bo przestaliście ze sobą sypiać, ale powiem Ci, że po wspólnym zamieszkaniu znowu się ludzie częściej na siebie rzucają, ale to akurat nie do tematu 
Skoro przez 2 lata się na siebie wręcz rzucaliśmy,no to jednak za długo to trwało i końca widać nie było...
To związek wyjątkowy, bo u większości trwa to raczej krócej  A co zrobisz jak zaczniecie ponownie uprawiać seks (po ślubie czy wspólnym zamieszkaniu) i znowu będziecie tak się na siebie rzucać? Wyznaczysz seks tylko w określone dni? Ciekawa jestem, nie złośliwa 

Dokładnie- też jestem ciekawa:D

Wiesz- istnieją pary, które potrafią połączyć uprawianie seksu i robienie czegokolwiek poza tym;) Potrafimy kochać się cały poranek, a potem resztę soboty spędzić na innych rzeczach. A skoro Wy widujecie się 2 razy w tygodniu na 4 godziny to zastanowiłabym się nad związkiem- nie macie potrzeby spędzania ze soba chociażby weekendów? Może nie w seksie był u Was problem.

Niedopasowanie seksualne straszna sprawa, dlatego zachowywanie dziewictwa do ślubu w XXI wieku uwazam ża strzał w stopę przyszłych małżonków. Nie kupuje sie kota w worku to raz. A dwa znam historie ludzi, którzy czekali i....ten związek to była jedna wielka katastrofa. 

Pasek wagi

.

Dziewczyny, chodzi o to by nie popadać ze skrajności w skrajność. Wstrzemięźliwość nie oznacza, że mamy od razu do zakonu iść a seks bez ślubu nie oznacza, że kotłujemy się z pierwszą napotkaną osobą na każdej imprezie na jaką wychodzimy. Można być nieszczęśliwym w każdym związku – nie ważne czy czekalo się do ślubu czy nie (więc o czym tu dyskutować?) a to jaką kto drogę wybiera to już jego sposob na życie. Pychą jest mówienie „ja mam rację ty się mylisz” – jeżeli chodzi o takie kwestie to powinno się raczej mówić „mnie to uszczęśliwia a Ciebie co innego”. Dodam tylko ze przesada nie jest dobra ani dla jednej ani dla drugiej ze stron ;)

A wydaje mi się, że zarówno po jednej jak I drugiej stronie znajdziecie tyle samo szczęśliwych co i nieszczęśliwych par. No chyba, że już ktoś zrobił na ten temat badania i wykazał, że jest inaczej ;)

.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.