Temat: czy cos w tym złego??

Wczoraj mój facet poszedł do kolegi na %%. Ja nie mam koleżanek i nie mam z kim wychodzić . Kupiłam sobie winko i tak przez wieczor je wypilam. Nie upilam się bo takim winem nie ma szans sie upić po 1 butelce, Moj facet ma do mnie o to pretensje, Ale czy ja zrobilam coś zlego?? Strasznie się poklocilismy o to. Nie jestem alkoholiczką przecież.

Skoro nie mam z kim wychodzić to przecież nie znaczy ,że mam siedzieć sama w domu i popijać herbatkę. 

Czy widzicie coś w tym zlego??

a dla mnie ''picie do lustra' to picie bez kontroli, do stanu ''leżę i zdycham'' ewentualnie ''siedzę i rzygam''... Nie ogarniam dawania znaku równości pomiędzy okazjonalnym piciem a upijaniem się każdego dnia.

I jak to jest z tymi Włochami i Francuzami? większość to alkoholicy? Bo ponoć piją codziennie i to zdecydowanie nie tylko jedną lampkę. 

Pasek wagi

dor_90 napisał(a):

Hmm no dla mnie akurat to nie jest normalne by wypić w samotności butelkę wina, co innego lampkę. Ale co kto lubi. :P

dla Mnie tak samo

W moim odczuciu głównym wyznacznikiem "problemu alkoholowego" jest podejście do picia. Zarówno gatunek alkoholu, częstotliwość jak i ilość oceniane autonomicznie bez tego kontekstu niewiele mówią i mogą prowadzić albo do zlekceważenia problemu, albo do szukania dziury w całym.

Pasek wagi

serio się o takie coś pokłóciliście? coś nie tak z Twoim facetem chyba :D

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. 

Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.

Mi się zdarza napić samej. Kiedy mój M. wychodzi na spotkanie z kumplami, zdarza mi się oglądać film lub ulubiony serial, i wypić wino, nawet całą butelkę. Uwielbiam wino, aktualnie nie pije prawie wcale ze względu na problemy zdrowotne :/

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.

Aha, czyli na przykład jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to byłoby całkiem ok, bo przecież pije w towarzystwie, a ona wypiła jedną butelkę wina sama raz na "ruski rok", to już nie pasuje? 

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.

a gdybyś go przyłapała z pustą butelką Tyskiego (lub wstaw jakiekolwiek inne mocne)? To co?

edit. dodam że przyłapałaś go, wracając ze spotkania z koleżankami i wiesz że na co dzień facet nie pije

Pasek wagi

rubber_band napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
Aha, czyli na przykład jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to byłoby całkiem ok, bo przecież pije w towarzystwie, a ona wypiła jedną butelkę wina sama raz na "ruski rok", to już nie pasuje? 

bo widzisz to całkiem jak z ilością kochanek/kochanków: facet to macho a kobieta dz.wka...

Pasek wagi

rubber_band napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
Aha, czyli na przykład jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to byłoby całkiem ok, bo przecież pije w towarzystwie, a ona wypiła jedną butelkę wina sama raz na "ruski rok", to już nie pasuje? 

Proszę mi przytoczyć, gdzie napisałam, że takie zachowanie uważam za porządne. W innym wypadku, proszę sobie darować tak kompromitujące insynuacje. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.