- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 marca 2015, 15:54
Wczoraj mój facet poszedł do kolegi na %%. Ja nie mam koleżanek i nie mam z kim wychodzić . Kupiłam sobie winko i tak przez wieczor je wypilam. Nie upilam się bo takim winem nie ma szans sie upić po 1 butelce, Moj facet ma do mnie o to pretensje, Ale czy ja zrobilam coś zlego?? Strasznie się poklocilismy o to. Nie jestem alkoholiczką przecież.
Skoro nie mam z kim wychodzić to przecież nie znaczy ,że mam siedzieć sama w domu i popijać herbatkę.
Czy widzicie coś w tym zlego??
12 marca 2015, 17:47
bo widzisz to całkiem jak z ilością kochanek/kochanków: facet to macho ia kobieta dz.wka...Aha, czyli na przykład jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to byłoby całkiem ok, bo przecież pije w towarzystwie, a ona wypiła jedną butelkę wina sama raz na "ruski rok", to już nie pasuje?Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
Jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to nie byłoby w ogóle ok i uznałabym, że ktoś ma widocznie problem z alkoholem/samym sobą, jeżeli jedyną formą rozrywki jest dla niego regularne upijanie się. Na tej samej zasadzie za problem z alkoholem/samym sobą uważam picie do lustra - jako picie do lustra rozumiem wypicie większej ilości niż kieliszek, dwa, w samotności. Tyle. Każdy ma własny rozum i własne zdanie. Mój chłopak praktycznie nie pije, u mnie w domu alkohol też się nie pojawia co weekend. I w życiu nie widziałam chłopaka/taty, którzy siedzieliby i sączyli w samotności sobie piwko. Być może stąd mnie potem dziwi, że ktoś tak robi.
Edytowany przez Wilena 12 marca 2015, 17:47
12 marca 2015, 17:48
Proszę mi przytoczyć, gdzie napisałam, że takie zachowanie uważam za porządne. W innym wypadku, proszę sobie darować takie kompromitujące insynuacje.Aha, czyli na przykład jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to byłoby całkiem ok, bo przecież pije w towarzystwie, a ona wypiła jedną butelkę wina sama raz na "ruski rok", to już nie pasuje?Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
Okej, ale autorka napisała, że on poszedł na %% do kolegi, więc rozumiem, że akceptujesz jego picie tylko ze względu na to że miał towarzystwo. Skoro według ciebie ("czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór") miał prawo ją oceniać.
12 marca 2015, 17:49
a gdybyś go przyłapała z pustą butelką Tyskiego (lub wstaw jakiekolwiek inne mocne)? To co?Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
Widzisz, mam to szczęście, że mój małżonek pije bardzo, bardzo rzadko. Jeśli już, jest to zazwyczaj pół lampki wina ze swoją żoną ... raz na trzy, cztery miesiące.
12 marca 2015, 17:50
Widzisz, mam to szczęście, że mój małżonek pije bardzo, bardzo rzadko. Jeśli już, jest to zazwyczaj pół lampki wina ze swoją żoną ... raz na trzy, cztery miesiące.a gdybyś go przyłapała z pustą butelką Tyskiego (lub wstaw jakiekolwiek inne mocne)? To co?Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
a widzisz, ale ja nie o to pytałam (zresztą doprecyzowałam wcześniej). Mój też pije sporadycznie, tak jak twój, więc widok wypitej przez niego butelki co najwyżej by mnie zaskoczył i rozbawił. Nie pomyślalabym że ma problem alkoholowy i na pewno nie zrobiłabym mu awantury.
Edytowany przez beautyinme 12 marca 2015, 17:52
12 marca 2015, 17:53
Jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to nie byłoby w ogóle ok i uznałabym, że ktoś ma widocznie problem z alkoholem/samym sobą, jeżeli jedyną formą rozrywki jest dla niego regularne upijanie się. Na tej samej zasadzie za problem z alkoholem/samym sobą uważam picie do lustra - jako picie do lustra rozumiem wypicie większej ilości niż kieliszek, dwa, w samotności. Tyle. Każdy ma własny rozum i własne zdanie. Mój chłopak praktycznie nie pije, u mnie w domu alkohol też się nie pojawia co weekend. I w życiu nie widziałam chłopaka/taty, którzy siedzieliby i sączyli w samotności sobie piwko. Być może stąd mnie potem dziwi, że ktoś tak robi.
Nie wiem, ja jakaś nienormalna jestem bo butelka dobrego wina + ulubiony film + ulubiona przekąska + ogień w kominku i odrobina samotności to dość dobry sposób na relaks i odpoczynek po ciężkim tygodniu dla mnie (nie każdym oczywiście, ale raz na miesiąc bądź dwa na przykład). Jeszcze wcześniej pachnąca kąpiel... aż się rozmarzyłam.
12 marca 2015, 17:54
Jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to nie byłoby w ogóle ok i uznałabym, że ktoś ma widocznie problem z alkoholem/samym sobą, jeżeli jedyną formą rozrywki jest dla niego regularne upijanie się. Na tej samej zasadzie za problem z alkoholem/samym sobą uważam picie do lustra - jako picie do lustra rozumiem wypicie większej ilości niż kieliszek, dwa, w samotności. Tyle. Każdy ma własny rozum i własne zdanie. Mój chłopak praktycznie nie pije, u mnie w domu alkohol też się nie pojawia co weekend. I w życiu nie widziałam chłopaka/taty, którzy siedzieliby i sączyli w samotności sobie piwko. Być może stąd mnie potem dziwi, że ktoś tak robi.bo widzisz to całkiem jak z ilością kochanek/kochanków: facet to macho ia kobieta dz.wka...Aha, czyli na przykład jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to byłoby całkiem ok, bo przecież pije w towarzystwie, a ona wypiła jedną butelkę wina sama raz na "ruski rok", to już nie pasuje?Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
Już nie wspomnę, jak takie insynuacje działają mi na nerwy, jeśli jednak mam się odnieść do tejże wypowiedzi, absolutnie podzielam zdanie Wileny. Jeśli mężczyzna nie potrafi spędzić weekendu bez pójścia w tango z kumplami i butelką wódki, jest to klarowny sygnał, że ma on ze sobą jakiś problem.
12 marca 2015, 17:55
Jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to nie byłoby w ogóle ok i uznałabym, że ktoś ma widocznie problem z alkoholem/samym sobą, jeżeli jedyną formą rozrywki jest dla niego regularne upijanie się. Na tej samej zasadzie za problem z alkoholem/samym sobą uważam picie do lustra - jako picie do lustra rozumiem wypicie większej ilości niż kieliszek, dwa, w samotności. Tyle. Każdy ma własny rozum i własne zdanie. Mój chłopak praktycznie nie pije, u mnie w domu alkohol też się nie pojawia co weekend. I w życiu nie widziałam chłopaka/taty, którzy siedzieliby i sączyli w samotności sobie piwko. Być może stąd mnie potem dziwi, że ktoś tak robi.bo widzisz to całkiem jak z ilością kochanek/kochanków: facet to macho ia kobieta dz.wka...Aha, czyli na przykład jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to byłoby całkiem ok, bo przecież pije w towarzystwie, a ona wypiła jedną butelkę wina sama raz na "ruski rok", to już nie pasuje?Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
chyba nie dlatego cię to dziwi. U mnie w domu też alkohol sporadycznie bywał, z mężem pijamy od wielkiego dzwonu, a i tak picia sporadycznego nie uważam za skandal grożący awanturą.
12 marca 2015, 18:00
Nie wiem, ja jakaś nienormalna jestem bo butelka dobrego wina + ulubiony film + ulubiona przekąska + ogień w kominku i odrobina samotności to dość dobry sposób na relaks i odpoczynek po ciężkim tygodniu dla mnie (nie każdym oczywiście, ale raz na miesiąc bądź dwa na przykład). Jeszcze wcześniej pachnąca kąpiel... aż się rozmarzyłam.Jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to nie byłoby w ogóle ok i uznałabym, że ktoś ma widocznie problem z alkoholem/samym sobą, jeżeli jedyną formą rozrywki jest dla niego regularne upijanie się. Na tej samej zasadzie za problem z alkoholem/samym sobą uważam picie do lustra - jako picie do lustra rozumiem wypicie większej ilości niż kieliszek, dwa, w samotności. Tyle. Każdy ma własny rozum i własne zdanie. Mój chłopak praktycznie nie pije, u mnie w domu alkohol też się nie pojawia co weekend. I w życiu nie widziałam chłopaka/taty, którzy siedzieliby i sączyli w samotności sobie piwko. Być może stąd mnie potem dziwi, że ktoś tak robi.
pijesz do lustra i jesteś alkoholiczką pora emigrować do Włoch/Francji
12 marca 2015, 18:02
a widzisz, ale ja nie o to pytałam (zresztą doprecyzowałam wcześniej). Mój też pije sporadycznie, tak jak twój, więc widok wypitej przez niego butelki co najwyżej by mnie zaskoczył i rozbawił. Nie pomyślalabym że ma problem alkoholowy i na pewno nie zrobiłabym mu awantury.Widzisz, mam to szczęście, że mój małżonek pije bardzo, bardzo rzadko. Jeśli już, jest to zazwyczaj pół lampki wina ze swoją żoną ... raz na trzy, cztery miesiące.a gdybyś go przyłapała z pustą butelką Tyskiego (lub wstaw jakiekolwiek inne mocne)? To co?Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
W tej sytuacji absolutnie nie bagatelizowałabym sprawy. Otóż, być może nie jest to problem alkoholowy, ale problem jakiś jest, skoro abstynent nagle wychylił butelkę wina do lustra. Nie byłabym rozbawiona, a raczej przerażona.
12 marca 2015, 18:04
W tej sytuacji absolutnie nie bagatelizowałabym sprawy. Otóż, być może nie jest to problem alkoholowy, ale problem jakiś jest, skoro abstynent nagle wychylił butelkę wina do lustra. Nie byłabym rozbawiona, a raczej przerażona.a widzisz, ale ja nie o to pytałam (zresztą doprecyzowałam wcześniej). Mój też pije sporadycznie, tak jak twój, więc widok wypitej przez niego butelki co najwyżej by mnie zaskoczył i rozbawił. Nie pomyślalabym że ma problem alkoholowy i na pewno nie zrobiłabym mu awantury.Widzisz, mam to szczęście, że mój małżonek pije bardzo, bardzo rzadko. Jeśli już, jest to zazwyczaj pół lampki wina ze swoją żoną ... raz na trzy, cztery miesiące.a gdybyś go przyłapała z pustą butelką Tyskiego (lub wstaw jakiekolwiek inne mocne)? To co?Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
ja piję rzaaaado a jednak nie nazwałabym się abstynentem ) to chyba nie ta definicja...
i czasem coś mnie natchnie i mi się zachce, wtedy wypiję pomimo wcześniejszego postu, tak zwyczajnie i po prostu bo mi się zachciało i już. Przerażające mówisz?