Temat: czy cos w tym złego??

Wczoraj mój facet poszedł do kolegi na %%. Ja nie mam koleżanek i nie mam z kim wychodzić . Kupiłam sobie winko i tak przez wieczor je wypilam. Nie upilam się bo takim winem nie ma szans sie upić po 1 butelce, Moj facet ma do mnie o to pretensje, Ale czy ja zrobilam coś zlego?? Strasznie się poklocilismy o to. Nie jestem alkoholiczką przecież.

Skoro nie mam z kim wychodzić to przecież nie znaczy ,że mam siedzieć sama w domu i popijać herbatkę. 

Czy widzicie coś w tym zlego??

beautyinme napisał(a):

rubber_band napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
Aha, czyli na przykład jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to byłoby całkiem ok, bo przecież pije w towarzystwie, a ona wypiła jedną butelkę wina sama raz na "ruski rok", to już nie pasuje? 
bo widzisz to całkiem jak z ilością kochanek/kochanków: facet to macho ia kobieta dz.wka...

Jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to nie byłoby w ogóle ok i uznałabym, że ktoś ma widocznie problem z alkoholem/samym sobą, jeżeli jedyną formą rozrywki jest dla niego regularne upijanie się. Na tej samej zasadzie za problem z alkoholem/samym sobą uważam picie do lustra - jako picie do lustra rozumiem wypicie większej ilości niż kieliszek, dwa, w samotności. Tyle. Każdy ma własny rozum i własne zdanie. Mój chłopak praktycznie nie pije, u mnie w domu alkohol też się nie pojawia co weekend. I w życiu nie widziałam chłopaka/taty, którzy siedzieliby i sączyli w samotności sobie piwko. Być może stąd mnie potem dziwi, że ktoś tak robi. 

Aksiuszka napisał(a):

rubber_band napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
Aha, czyli na przykład jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to byłoby całkiem ok, bo przecież pije w towarzystwie, a ona wypiła jedną butelkę wina sama raz na "ruski rok", to już nie pasuje? 
Proszę mi przytoczyć, gdzie napisałam, że takie zachowanie uważam za porządne. W innym wypadku, proszę sobie darować takie kompromitujące insynuacje. 

Okej, ale autorka napisała, że on poszedł na %% do kolegi, więc rozumiem, że akceptujesz jego picie tylko ze względu na to że miał towarzystwo. Skoro według ciebie ("czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór") miał prawo ją oceniać.

beautyinme napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
a gdybyś go przyłapała z pustą butelką Tyskiego (lub wstaw jakiekolwiek inne mocne)? To co?

Widzisz, mam to szczęście, że mój małżonek pije bardzo, bardzo rzadko. Jeśli już, jest to zazwyczaj pół lampki wina ze swoją żoną ... raz na trzy, cztery miesiące. 

Aksiuszka napisał(a):

beautyinme napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
a gdybyś go przyłapała z pustą butelką Tyskiego (lub wstaw jakiekolwiek inne mocne)? To co?
Widzisz, mam to szczęście, że mój małżonek pije bardzo, bardzo rzadko. Jeśli już, jest to zazwyczaj pół lampki wina ze swoją żoną ... raz na trzy, cztery miesiące. 

a widzisz, ale ja nie o to pytałam (zresztą doprecyzowałam wcześniej). Mój też pije sporadycznie, tak jak twój, więc widok wypitej przez niego butelki co najwyżej by mnie zaskoczył i rozbawił. Nie pomyślalabym że ma problem alkoholowy i na pewno nie zrobiłabym mu awantury.

Pasek wagi

Wilena napisał(a):

Jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to nie byłoby w ogóle ok i uznałabym, że ktoś ma widocznie problem z alkoholem/samym sobą, jeżeli jedyną formą rozrywki jest dla niego regularne upijanie się. Na tej samej zasadzie za problem z alkoholem/samym sobą uważam picie do lustra - jako picie do lustra rozumiem wypicie większej ilości niż kieliszek, dwa, w samotności. Tyle. Każdy ma własny rozum i własne zdanie. Mój chłopak praktycznie nie pije, u mnie w domu alkohol też się nie pojawia co weekend. I w życiu nie widziałam chłopaka/taty, którzy siedzieliby i sączyli w samotności sobie piwko. Być może stąd mnie potem dziwi, że ktoś tak robi. 

Nie wiem, ja jakaś nienormalna jestem bo butelka dobrego wina + ulubiony film + ulubiona przekąska + ogień w kominku i odrobina samotności to dość dobry sposób na relaks i odpoczynek po ciężkim tygodniu dla mnie (nie każdym oczywiście, ale raz na miesiąc bądź dwa na przykład). Jeszcze wcześniej pachnąca kąpiel... aż się rozmarzyłam.

Wilena napisał(a):

beautyinme napisał(a):

rubber_band napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
Aha, czyli na przykład jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to byłoby całkiem ok, bo przecież pije w towarzystwie, a ona wypiła jedną butelkę wina sama raz na "ruski rok", to już nie pasuje? 
bo widzisz to całkiem jak z ilością kochanek/kochanków: facet to macho ia kobieta dz.wka...
Jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to nie byłoby w ogóle ok i uznałabym, że ktoś ma widocznie problem z alkoholem/samym sobą, jeżeli jedyną formą rozrywki jest dla niego regularne upijanie się. Na tej samej zasadzie za problem z alkoholem/samym sobą uważam picie do lustra - jako picie do lustra rozumiem wypicie większej ilości niż kieliszek, dwa, w samotności. Tyle. Każdy ma własny rozum i własne zdanie. Mój chłopak praktycznie nie pije, u mnie w domu alkohol też się nie pojawia co weekend. I w życiu nie widziałam chłopaka/taty, którzy siedzieliby i sączyli w samotności sobie piwko. Być może stąd mnie potem dziwi, że ktoś tak robi. 

Już nie wspomnę, jak takie insynuacje działają mi na nerwy, jeśli jednak mam się odnieść do tejże wypowiedzi, absolutnie podzielam zdanie Wileny. Jeśli mężczyzna nie potrafi spędzić weekendu bez pójścia w tango z kumplami i butelką wódki, jest to klarowny sygnał, że ma on ze sobą jakiś problem. 

Wilena napisał(a):

beautyinme napisał(a):

rubber_band napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
Aha, czyli na przykład jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to byłoby całkiem ok, bo przecież pije w towarzystwie, a ona wypiła jedną butelkę wina sama raz na "ruski rok", to już nie pasuje? 
bo widzisz to całkiem jak z ilością kochanek/kochanków: facet to macho ia kobieta dz.wka...
Jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to nie byłoby w ogóle ok i uznałabym, że ktoś ma widocznie problem z alkoholem/samym sobą, jeżeli jedyną formą rozrywki jest dla niego regularne upijanie się. Na tej samej zasadzie za problem z alkoholem/samym sobą uważam picie do lustra - jako picie do lustra rozumiem wypicie większej ilości niż kieliszek, dwa, w samotności. Tyle. Każdy ma własny rozum i własne zdanie. Mój chłopak praktycznie nie pije, u mnie w domu alkohol też się nie pojawia co weekend. I w życiu nie widziałam chłopaka/taty, którzy siedzieliby i sączyli w samotności sobie piwko. Być może stąd mnie potem dziwi, że ktoś tak robi. 

chyba nie dlatego cię to dziwi. U mnie w domu też alkohol sporadycznie bywał, z mężem pijamy od wielkiego dzwonu, a i tak picia sporadycznego nie uważam za skandal grożący awanturą. 

Pasek wagi

rubber_band napisał(a):

Wilena napisał(a):

Jeśli on wracałby co weekend napier** jak świnia ze spotkania z kumplami to nie byłoby w ogóle ok i uznałabym, że ktoś ma widocznie problem z alkoholem/samym sobą, jeżeli jedyną formą rozrywki jest dla niego regularne upijanie się. Na tej samej zasadzie za problem z alkoholem/samym sobą uważam picie do lustra - jako picie do lustra rozumiem wypicie większej ilości niż kieliszek, dwa, w samotności. Tyle. Każdy ma własny rozum i własne zdanie. Mój chłopak praktycznie nie pije, u mnie w domu alkohol też się nie pojawia co weekend. I w życiu nie widziałam chłopaka/taty, którzy siedzieliby i sączyli w samotności sobie piwko. Być może stąd mnie potem dziwi, że ktoś tak robi. 
Nie wiem, ja jakaś nienormalna jestem bo butelka dobrego wina + ulubiony film + ulubiona przekąska + ogień w kominku i odrobina samotności to dość dobry sposób na relaks i odpoczynek po ciężkim tygodniu dla mnie (nie każdym oczywiście, ale raz na miesiąc bądź dwa na przykład). Jeszcze wcześniej pachnąca kąpiel... aż się rozmarzyłam.

pijesz do lustra i jesteś alkoholiczką :D pora emigrować do Włoch/Francji

Pasek wagi

beautyinme napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

beautyinme napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
a gdybyś go przyłapała z pustą butelką Tyskiego (lub wstaw jakiekolwiek inne mocne)? To co?
Widzisz, mam to szczęście, że mój małżonek pije bardzo, bardzo rzadko. Jeśli już, jest to zazwyczaj pół lampki wina ze swoją żoną ... raz na trzy, cztery miesiące. 
a widzisz, ale ja nie o to pytałam (zresztą doprecyzowałam wcześniej). Mój też pije sporadycznie, tak jak twój, więc widok wypitej przez niego butelki co najwyżej by mnie zaskoczył i rozbawił. Nie pomyślalabym że ma problem alkoholowy i na pewno nie zrobiłabym mu awantury.

W tej sytuacji absolutnie nie bagatelizowałabym sprawy. Otóż, być może nie jest to problem alkoholowy, ale problem jakiś jest, skoro abstynent nagle wychylił butelkę wina do lustra. Nie byłabym rozbawiona, a raczej przerażona.

Aksiuszka napisał(a):

beautyinme napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

beautyinme napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Trochę dziwi mnie to, że nie widzisz w tym problemu. Kieliszek wina do kolacji brzmi w porządku, ale wychylenie całej butelki do monitora i jeszcze wmawianie, że jest się całkiem trzeźwym jest co najmniej złowróżbne. Zastanawia mnie to, czego oczekiwałaś ze strony partnera? Że pochwali i zapyta, jak Ci minął wieczór? Staram się (jak mogę) nie oceniać, ale, gdybym zastała mojego męża pijącego do lustra, wzięłabym to za sygnał alarmowy, a nie "ot, chłopak nie miał co robić, to obalił cabernet sauvignon przeglądając google.
a gdybyś go przyłapała z pustą butelką Tyskiego (lub wstaw jakiekolwiek inne mocne)? To co?
Widzisz, mam to szczęście, że mój małżonek pije bardzo, bardzo rzadko. Jeśli już, jest to zazwyczaj pół lampki wina ze swoją żoną ... raz na trzy, cztery miesiące. 
a widzisz, ale ja nie o to pytałam (zresztą doprecyzowałam wcześniej). Mój też pije sporadycznie, tak jak twój, więc widok wypitej przez niego butelki co najwyżej by mnie zaskoczył i rozbawił. Nie pomyślalabym że ma problem alkoholowy i na pewno nie zrobiłabym mu awantury.
W tej sytuacji absolutnie nie bagatelizowałabym sprawy. Otóż, być może nie jest to problem alkoholowy, ale problem jakiś jest, skoro abstynent nagle wychylił butelkę wina do lustra. Nie byłabym rozbawiona, a raczej przerażona.

ja piję rzaaaado a jednak nie nazwałabym się abstynentem ) to chyba nie ta definicja...

i czasem coś mnie natchnie i mi się zachce, wtedy wypiję pomimo wcześniejszego postu, tak zwyczajnie i po prostu bo mi się zachciało i już. Przerażające mówisz?

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.