Temat: Pan/pani w aptece

Mam do Was takie pytanie: czego oczekujecie od farmaceuty po przyjściu do apteki? Kompetencji - to na pewno;) ale tak konkretnie? co Was najbardziej denerwuje? to że pani/pan w aptece czegoś nie wie, nie umie wyjaśnić, polecić jakiegoś dobrego preparatu, czy bardziej liczy się podejście do pacjenta? Czy jest według Was dopuszczalne, żeby farmaceuta nie wiedział na co działa jakiś lek (który np. akurat kupujecie)?

Zdarzyły Wam się jakieś nieprzyjemne/dziwne sytuacje będąc w aptece?

Pytania może niczym z jakiejś ankiety, ale chciałabym poznać Wasze zdanie:)

Farmaceuta też człowiek, czy technik, mgr czy dr, może czegoś nie wiedzieć. Uczymy się tyle lat i to takich bzdur na studiach, że głowa boli. Dopiero przychodząc do pracy zaczynamy naprawdę poznawać leki, kojarzyć fakty ze studiów, ważne jest żeby umieć wykorzystać wiedzę, a nie nauczyć się ulotek na pamięć. Jeśli ktoś bierze dużo leków warto mieć stałą aptekę, do której się chodzi, bo farmaceuci znają ludzi i mogą coś doradzić. Praca w aptece to praca z ludźmi i niestety zdarzają się ciężkie przypadki pacjentów i jedna osoba może zepsuć cały dzień. Sama jestem na 5 roku farmacji i od października zaczynam staż i już przeraża mnie myśl, że będą zdarzać się ludzie, którzy bardziej ufają reklamie o 13:38 na kanale 2.

xvxmonikaxvx napisał(a):

kapuczino napisał(a):

K1985 napisał(a):

Mnie wkurza jak babka nic nie kumpa :-)) ostatnio poszlam po tablety na zatoki. Jakis tak mnie zirytpwala jej noewiedza, ze chyba z pol godziny ja meczylam o kazdy, jaki sklad/cena/ile brac/ ile szt w opak , az sie pani spocila. A na koniec wzielam i tak te, po ktore przyszlam :-) taka gamonica byla.
naprawdę nie lubię takich ludzi, jełsi widziałaś że nie wie to po c o ją męczyłaś i stersowałas dodatkowo. Moze dopiero zaczynała parce i nie wiedziała wszystkiego. Ona miała zjeb.. dzień a ty się cieszyłaś ze komuś podniosłaś poziom stresu w pracy. super:/
Popieram. Diewczyna może była na stażu. Nie rozumiem takich ludzi co się zużywają na innych, aby tylko sobie poprawić humor.

Oj, też nie lubię ludzi którzy na siłę o wszystko farmaceutę wypytają, pooglądają jakieś głupoty a za nimi 10 osób w kolejce... Ja oczywiście rozumiem, że człowiek czasami musi dokładnie coś wiedzieć i musi dopytać, ale to po człowieku widać jakie są powody tego wypytywania.

A co do farmaceutów, cóż, jak się ktoś dokształca to będzie umiał podpowiedzieć co i jak, a jeśli ktoś tylko sprzedaje, to się nie będzie znał. Szczerze mówiąc, ja nie oczekuję od farmaceuty diagnostyki i doradztwa ;p Najczęściej idę kupić jakąś rzecz konkretną, więc nawet by mnie irytowało gdyby jeszcze farmaceutka zaczęła mi tłumaczyć po swojemu. Niekiedy to się przydaje, ale czasami to tylko niepotrzebne gadanie. Ale było mi miło, kiedy ostatnio przy kupowaniu antybiotyku pani wytłumaczyła mi czego powinnam unikać podczas przyjmowania leku ;)

Mnie ostatnio zirytowała pani (technik farmacji) ;) Pytam grzecznie, spokojnie i z uśmiechem na twarzy (staram się zawsze być taką anielicą w kontaktach z ludźmi (swiety) ), czy jest może preparat X . Pani z pytajnikami w oczach "X???". Więc grzecznie tłumaczę, że X to nazwa handlowa, a subsancją czynną jest Y. I że bardzo zależy mi na X, a nie innych zamiennikach (preparat bardzo powszechny, ale dziecko toleruje smak akurat syropku X). Chwila konsternacji i "no przecież chodzi pani o Y, tak??? No to czemu pani nie mówi od razu?" z wyrzutem. I podaje mi preparat Z 8) I całe moje tłumaczenie czego szukam na nic;)

Ja właściwie oczekuję jednego, żeby mi sprzedał to o co proszę i tyle - bez opowiadania mi, że jest też inny cudowny preparat, który tylko dziś mogę nabyć w okazyjnej cenie. Wiedzy o lekach nie wymagam, bo nigdy nie konsultuję niczego w aptece, idę i wiem co chcę - więc właściwie oczekuję nie wtrącania się ;)

A mnie denerwuje kiedy pani farmaceutka jest zwyczajnie niemiła, niegrzeczna. Nikt jej za karę tam pracować nie karze, odrobina uprzejmości. Każdy może mieć gorszy dzień, ale kultura osobista to podstawa. Spotkałam się kilka razy z takimi niemiluchami.

Denerwowalby mnie brak dyskrecji lub odmowa sprzedania np. antykoncepcji.

Na szczescie mi sie to nie zdarzylo.

A tak to tylko to, co u kazdego innego czlowieka - chamstwo.

Głównie zakupy robię w aptece internetowej. W stacjonarnej kupuję tylko (bardzo rzadko) leki na receptę i czasem coś na przeziębienie jak skończy się zapas. Mam tu na wiosce tylko jedną aptekę i wstrętna baba z niej ZAWSZE proponuje leki jednej firmy. Za nią jest cała ściana od nich i choć przyjdziesz po X, ona próbuje wcisnąć Y. Ale na tym się nie kończy. Kiedy upieram się przy swoim wyborze, to ta krowa potrafi powiedzieć "nie wiem czy ten będzie działał" i się obraża.

Poza tym wiem ile próbek dostają farmaceuci do rozdawania klientom i wiem, że wszystkie idą do ich kosmetyczek. Znam farmaceutki, które chwalą się, że nie kupują kosmetyków do pielęgnacji, tylko jadą na darmowych próbkach.

Pasek wagi

Wyszłam ze szpitala po tyg bo mam chore oko no i udałam się do apteki zrealizować receptę. Podała mi krople i dopytałam po jakim czasie od otwarcia trzeba wyrzucić a ona ogląda opakowanie ogląda, wyjeła ulotkę i kazała mi czytać..... co tam że godzinę temu wyszłam ze szpitala okulistycznego i miałam ograniczone widzenie a do tego byłam na rozszerzonych źrenicach co dodatkowo przyczyniło się do gorszego widzenia :D

w 2 różnych aptekach panie (jedna technik farmacji, druga magister) zapierały się, że nie sprzedadzą mi tańszego zamiennika leku bo wg nich to niezgodne z prawem. nie, nie miałam na recepcie pieczątki ,,nie zamieniać". pierwszej pani magister zagroziłam że zgłoszę to jeżeli natychmiast nie dokształci się - zadzwoniła gdzieś i się dowiedziała że mam rację, a w drugiej aptece pani technik powiedziałam, że życzę sobie rozmawiać z kimś kompetentnym lub jej szefem, bo chcę złożyć na nią skargę - no i zaraz też się okazało, że zamienniki może wydawać (do tego na tablicy za nią miała wydruki z ustawy która mówi m.in. o wydawaniu zamienników -.-). co śmieszne w tej samej aptece u innych aptekarzy bez problemu kupowałam zamienniki.

edit. dodam, że w jednej z aptek raz poprosiłam o konkretne krople nawilżające do oczu. pani nie miała i zaproponowała mi inne. kręciłam się, ale mnie zapewniała, że mają taki sam skład jak moje krople, też są na suche oko i ładnie nawilżą. kupiłam i wyjechałam na kilka tygodni z kraju na urlop. w drodze zakrapiając oczy poczułam okropne pieczenie - okazało się, że baba sprzedała mi owszem, krople do oczu, ale na ostre zapalenie spojówek, a nie nawilżające ;/. ogółem nie mam dobrych doświadczeń z aptekarzami, mam wrażenie że to niedouczone konowały, którzy nie wiadomo jakim cudem zdali dość trudne studia, a tak naprawdę to nadają się tylko do stania za kasą.

Rzadko chadzam do apteki, nie kupuję leków, jedynie kosmetyki, i w mniejszych mieścinach jest problem z aptekarzami.. np. chciałam zakupić maść (dla psa) na ropniaki.. i sama musiałam podpowiadać farmaceutce którą powinnam kupić, nie mogła niczego wymyślić i w końcu stwierdziła no tak, to będzie idealne.. drugi raz w innej aptece chciałam zakupić glinkę czerwoną, wiadomo skóra naczynkowa.. Pani farmaceutka powiedziała,że nie ma ale mogę wziąć bardzo dobrą glinkę zieloną... nie wiem jak Wy, ale ja czuję różnicę... glinka do absolutnie innego typu cery, przerażające.. Jak już wybieram się do apteki, to zazwyczaj najpierw naczytam się w internecie opinii a później idę i po prostu kupuję, bo polegać na farmaceutach się nie da..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.