Temat: masz kesz, jesteś gość

Przykre sytuacje z moich obserwacji, zmobilizowaly mnie do założenia tego wątku. Żyjemy w świecie który kręci sie na pieniądzach. Masz kasę, jesteś poważany. Nie masz - traktują Cie niczym gówno. Przykre ale prawdziwe.

Ostatnio pewien pan (bezdomny ale nie alkoholik) poprosil w piekarni mieszczącej sie w dużym centrum handlowym o zakup drożdżówki, osobę stojąca za mną w kolejce, która nie zbyt byla uszczęśliwiona tym faktem. Po czym pan ten siadl grzecznie przy stoliczku najspokojniej w świecie nie wadząc nikomu. Po chwili przyszla do niego sprzedawczyni, za nią druga. Obie krzyczały : ,,wynoś sie stąd śmierdzielu bo zachowam ochronę, już sio stąd"!  Na niewinnego czlowieka!  Owy pan ze zeszklonymi oczyma, odeszedł, potem jeszcze widzialam jak smutno sledzi wzrokiem, mężczyzne którego prosil o zakup drodżówki. Nie wytrzymalam i zakupilam dla niego slodką bułkę, wręczając mu po wyjściu ze sklepu. Jego twarz sie rozpromienila, poczulam w jego oczach wdzięczność i nieopisane uczucie wzruszenia.

Czy osoby o niższym statusie maja prawo być spychane do rangi śmiecia? Nawet te, które nikomu nie robią krzywdy ani nie szkodzą swą obecnością? 

Tak samo ochroniarz w podziemnym tunelu z pyskiem do jakiegoś człowieka w potarganych ciuchach : ,,Tu sie kur... nie pali"! Czy nie wystarczy powiedzieć ,,prosze nie palić w tym miejscu"? Żul, menel, margines ale w dalszym przypadku jest to człowiek!! 

jezu, straszne rzeczy piszecie.  az mi hormony skoczyly i plakac sie zachcialo ;p ja bym, bez skrupułów, zrobiła awanturę - kasjerkom wyrzucającym czy ochroniarzowi - chyba najbardziej body g zadzialal na moja wyobraźnię.... ja zawsze kupuję jeżeli ktoś prosi o jedzenie i we wszystkich wymienionych w tym wątku sytuacjach kupilabym tym bezdomnym posiłek 

Pasek wagi

Weszłam na temat, bo sytuacja często spotykana i kontrowersyjna, a tu lekcja języka angielskiego - to forum już mnie niczym nie zadziwi :D

hmm ja mysle ze to nie do końca chodzi o forsę.. jak idę do restauracji a jakiś bezdomny prosi o pieniądze, to się wkurwiam strasznie, jak stoi w kolejce i prosi o bułkę to też się wkurwiam, ale szczytem wszystkiego jest jak siedzi taki kolo metra i żebrze jak idę do pracy.. po prostu mnie krew zalewa, i chce takiej osobie powiedzieć by sie wziela za siebie bo normalni ludzie harują, robią nadgodziny by się utrzymać, a nie by dodatkowo utrzymywać nierobów, dla których żebranie to praca.

u mnie w mieście, niektorzy bezdomni sprzedają gazety, no kurde da sie? da się.. od takiego można kupić czasem dorzucając mu coś od siebie, gdy ktoś o kulach stoi w kolejce albo gdy ma 1 rzecz tylko to jest automatycznie przepuszczany

Niestety bogaty zawsze będzie lepiej traktowany. I bogaty biednego nigdy nie zrozumie;/

luna_luna napisał(a):

Weszłam na temat, bo sytuacja często spotykana i kontrowersyjna, a tu lekcja języka angielskiego - to forum już mnie niczym nie zadziwi 

każda okazja na naukę jest dobra ;)

I chyba kesz a nie kasz.  Chyba że chodzi o kaszę 

(puchar)

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

teraz to trudno ocenić kto jest menelem a kto prezesem, bo taka moda

Wyborna napisał(a):

I chyba kesz a nie kasz.  Chyba że chodzi o kaszę 

Wszyscy mądrzy wiedza o co chodzi !!!

Może zostanę zlinczowana, ale dla mnie tego typu sytuacje wcale jednoznaczne nie są. Znaczy jednoznaczne jest to, że czystym chamstwem jest szarpanie się z kimś, wrzeszczenie na niego, przeklinanie i generalnie publiczne upokarzanie. Już mniej jednoznaczne byłoby dla mnie wyproszenie kogoś ze sklepu, czy z knajpy bez stosowania ww. metod. Nie wiem jak w innych miejscowościach, w Krakowie to częsty obrazek, że wciąż ci sami żebracy stoją w tym samym miejscu - przed tym samym sklepem, przed tą samą piekarnią, czy restauracją. Przy czym śmiem twierdzić, że rzadko to są naprawdę potrzebujące osoby. Mój dziadek parokrotnie proponował komuś, że mu zapłaci (i to proponował normalną kwotę, nie jakieś grosze) za pomoc w ogródku chociażby - zgadnijcie ile osób chciało popracować? I nie odpowiadali bynajmniej, że są chociażby chorzy i nie mogą, tylko byli oburzeni, że ktoś się ośmiela im "coś takiego" zaproponować - jakby co najmniej zostali poproszeni o sprzedaż nerki. Poza tym już była afera w jednej knajp, że jeżeli ktoś odmówił kupienia czegoś bezdomnemu to ten wyrywał ludziom jedzenie, czy pluł im do zupy. Stąd zakładam, że obsługa zna niektórych żebrzących - i jeżeli ktoś się pojawia dziesiąty raz z rzędu i odstrasza im klientów to puszczają nerwy. Jw. agresywni być nie powinni, ale samo wyproszenie kogoś mnie nie dziwi. Zwłaszcza, że nie zdziwiłabym się gdyby tym dziewczynom z cukierni ich pracodawca zagroził wylaniem z pracy jeżeli nie dopilnują by ten żebrzący się tak nie kręcił.

gohai napisał(a):

hmm ja mysle ze to nie do końca chodzi o forsę.. jak idę do restauracji a jakiś bezdomny prosi o pieniądze, to się wkurwiam strasznie, jak stoi w kolejce i prosi o bułkę to też się wkurwiam, ale szczytem wszystkiego jest jak siedzi taki kolo metra i żebrze jak idę do pracy.. po prostu mnie krew zalewa, i chce takiej osobie powiedzieć by sie wziela za siebie bo normalni ludzie harują, robią nadgodziny by się utrzymać, a nie by dodatkowo utrzymywać nierobów, dla których żebranie to praca.u mnie w mieście, niektorzy bezdomni sprzedają gazety, no kurde da sie? da się.. od takiego można kupić czasem dorzucając mu coś od siebie, gdy ktoś o kulach stoi w kolejce albo gdy ma 1 rzecz tylko to jest automatycznie przepuszczany

Mnie też wpieniają. Wiem, że w 90% przypadków mogliby podjąć normalną pracę ale nie chcą, żebrzą a potem chleją gdzie popadnie i zachowują się mocno nie bardzo. Mam raczej złe doświadczenia z bezdomnymi, zazwyczaj przechodzę na drugą stronę ulicy jeśli tylko mogę żeby ich wyminąć.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.