- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 stycznia 2015, 17:24
Jejciu, kochane.. Ja dzisiaj po prostu nie mogę się doczekać aż osiągnę cel.. będę mogła ubrierac się w to co chcę i nie przejmować, wyjść na plażę bez stresu że ktoś będzie na mnie się gapił i wgle.. nosi mnie po prostu.. ale wiem że to wymaga czasu.. :) czy wy też tak macie.? ;D
17 stycznia 2015, 20:17
Poza tym każda inteligentna osoba wie, że jak się do czegoś dąży to trzeba coś z siebie dać i że to nie nastąpi bez wysiłku, od samego chcenia. Autorka też na pewno o tym wie. Po prostu nie może się doczekać.
17 stycznia 2015, 20:26
Ja się nie mogę doczekać kiedy w końcu skończę studia i będę mogła porządnie wziąć się za treningi. Do tej pory pewnie sporadyczna aktywność będzie, ale tak porządnie chyba dopiero po studiach, bo mam dziecko, które jest bardzo wymagające ;D do tego pisanie pracy magisterskiej i remont w domu, który się ciągnie jak flaki z olejem:(
17 stycznia 2015, 21:21
No dajcie spokój, dziewczyna przecież tylko napisała, że już się nie może doczekać kiedy osiągnie cel, a wy już jej całą historię dopisałyście...;p Przecież nigdzie nie napisała, że się śpieszy, że to musi być teraz, zaraz. Motywuje się wizją sukcesu i tyle :) Ja tam niemal codziennie myślę o tym, że chciałabym już osiągnąć docelowy wygląd, co nie oznacza że nie cieszę się chwilą obecną. Zluzujcie, bo myślałam, że to ja jestem tą która każdemu coś wytknie, a widzę, że niektórym do pięt nie dorastam ;p
17 stycznia 2015, 21:34
Ja się nie mogę doczekać kiedy w końcu skończę studia i będę mogła porządnie wziąć się za treningi. Do tej pory pewnie sporadyczna aktywność będzie, ale tak porządnie chyba dopiero po studiach, bo mam dziecko, które jest bardzo wymagające ;D do tego pisanie pracy magisterskiej i remont w domu, który się ciągnie jak flaki z olejem:(
17 stycznia 2015, 21:35
Ja po prostu pamiętam, że takie myślenie nie wpływało na mnie dobrze. To było myślenie, które popychało mnie do zbyt długich ćwiczeń, do "zapominania" o kolacji itd. Żaby tylko zrzucić to, co mam do zrzucenia i mieć z głowy. Jakoś bardziej budujące jest napawanie się samym procesem zdrowego jedzenia, dbania o siebie, aktywności sportowej - z tym wyglądem odsuniętym trochę na dalszą pozycję.
17 stycznia 2015, 22:13
Na Ciebie wpływało źle, na mnie dobrze - póki co mamy więc 50 na 50 :) Ludzie są różni i naprawdę to, co jednego demotywuje, innego będzie motywować. Spójrz choćby na najwyraźniejszy przykład - nawet wyśmiewanie i szykany jednych zdołują a innym wręcz przeciwnie dadzą największego kopa do działania.
Na mnie ta ciągła wizja celu podziałała naprawdę dobrze - jasne, że chciałabym jak najszybciej, ale tak bardzo zależy mi na celu, że jestem w stanie włożyć więcej wysiłku i poczekać dłużej, aby efekt był najlepszy (czyli trwały, a nie szybkie zrzucenie 10kg a potem znów płacz).
17 stycznia 2015, 22:58
dokładnie, ludzie są różni. Jednych np. motywują zdjęcia szczupłych lasek, a inni wolą patrzeć na grube dziewczyny ku przestrodze.
18 stycznia 2015, 14:24
A ja doskonale rozumiem autorkę! Też nie mogę się doczekać osiągnięcia celu, ale to nie znaczy, ze się głodzę by było "na już" ;). Mi wizualizacja celu bardzo pomaga. Codziennie staję przed lustrem i zastanawiam się jak będę wyglądać ważąc 58kg (177cm) i ta ciekawość, to pragnienie jest bardzo motywujące, szczególnie gdy waga się nagle zatrzymuje albo gdy nachodzi ochota na niezdrowe przekąski. Myśl o tym, że za kilka miesięcy będę wyglądać kompletnie inaczej i sama siebie nie poznawać jest niesamowita. Aż się chce żeby ten czas minął raz, dwa. Ale myślę, że sama droga prowadząca do celu również jest bardzo satysfakcjonująca, udowadniamy sobie, że potrafimy, dbamy o siebie, więc i czujemy się coraz lepiej. Samo dobro :D.
18 stycznia 2015, 14:35
Uwielbiam, jak kobiety na cel wybierają sobie wagę na najniższej granicy BMI...
18 stycznia 2015, 14:47
Uwielbiam, jak kobiety na cel wybierają sobie wagę na najniższej granicy BMI...
Ale właściwie dlaczego nie? Też planowałam schudnąć do tej raczej niższej granicy, jakbym się uparła to bym do tego 18,5 dobiła (nie upieram się ze względu na żebra) - cel jak każdy inny, po prostu w trakcie odchudzania jak ktoś widzi, że nie będzie mu dobrze z taką wagą to powinien przestać. Gorzej by było jakbym sobie postanowiła 70 kg, potem uznała, że jeszcze by pasowało te 5 schudnąć - chyba już w ogóle bym wtedy nie miała motywacji, żeby się zebrać, bo "wyglądam jako tako".