- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 stycznia 2015, 17:24
Jejciu, kochane.. Ja dzisiaj po prostu nie mogę się doczekać aż osiągnę cel.. będę mogła ubrierac się w to co chcę i nie przejmować, wyjść na plażę bez stresu że ktoś będzie na mnie się gapił i wgle.. nosi mnie po prostu.. ale wiem że to wymaga czasu.. :) czy wy też tak macie.? ;D
18 stycznia 2015, 14:47
A ja też ostatnio zaczęłam myśleć o tym jak to będzie jak osiągnę swój cel i też nie mogę się tego doczekać. Mnie to motywuję, ale "świra" nie dostałam, spełniam każde założenie dietetyczki (nowej, poprzednia to mnie chyba zagłodzić chciała).
18 stycznia 2015, 14:49
Edytowany przez saraerinsane 18 stycznia 2015, 14:52
18 stycznia 2015, 14:58
To po co wybierać cel DOKŁADNIE na 18.5? Skoro to BMI nic nie znaczy i po nic nie służy? :)
Nie wiem, może się czepiam, ale coś jest w tym frustrującego, że kobiety dążą do absolutnie najniższej akceptowalnej wagi.
18 stycznia 2015, 15:09
To po co wybierać cel DOKŁADNIE na 18.5? Skoro to BMI nic nie znaczy i po nic nie służy? :) Nie wiem, może się czepiam, ale coś jest w tym frustrującego, że kobiety dążą do absolutnie najniższej akceptowalnej wagi.
No nie wiem, jak dla mnie zakładasz, że chcesz być bardzo szczupła (przynajmniej ja chciałam, a że równocześnie nie chcesz sobie zaszkodzić to wybierasz najniższą jeszcze akceptowalną wagę) i zaczynasz chudnąć. Taki cel ostateczny - a u niektórych się w trakcie po prostu okazuje, że nie powinni aż tyle chudnąć, bo będzie nieproporcjonalnie/wyjdą kości/etc. - łatwiej po prostu psychicznie zmienić cel na wyższy, niż niższy. A nie potem stanąć na wadze z hasłem "done", po czym stanąć przed lustrem i uświadomić sobie, że jeszcze 5 kilo - męki jakby nie patrzeć, bo dla mnie ostatnie kilogramy były męczące. Problem się pojawia dopiero jak ktoś nie umie się racjonalnie ocenić i nie zmieni celu, mimo że widzi, że już nie ma z czego chudnąć za bardzo.
18 stycznia 2015, 15:26
Dokładnie tak samo, tylko że ja bym chciała ważyć właśnie co Ty teraz, przynajmniej!
18 stycznia 2015, 16:18
No ja właśnie nie obieram celu po BMI tylko konkretną wagę. To, że ona stanowi jakiś tam punkt na BMI niezbyt mnie obchodzi. I naprawdę nie będę Ci się tłumaczyć z tego, dlaczego akurat taki cel, a nie inny.
Wilena, zgadzam się w zupełności!
19 stycznia 2015, 08:04
nie wiem... brak cierpliwości jakoś nie kojarzy mi się z wytrwałością, a skoro problem powraca w krótkim czasie, to chyba najlepsze potwierdzenie. W tym wypadku już nawet nie chodzi o to BMI, ale o ograniczenie czasowe. Dlaczego akurat do września? a jak w lipcu się okaże że spadło dotąd 8 kilo? To będzie większa motywacja, czy raczej zawiedziona nadzieja?
19 stycznia 2015, 22:10
nie wiem... brak cierpliwości jakoś nie kojarzy mi się z wytrwałością, a skoro problem powraca w krótkim czasie, to chyba najlepsze potwierdzenie. W tym wypadku już nawet nie chodzi o to BMI, ale o ograniczenie czasowe. Dlaczego akurat do września? a jak w lipcu się okaże że spadło dotąd 8 kilo? To będzie większa motywacja, czy raczej zawiedziona nadzieja?
19 stycznia 2015, 22:11
A ja doskonale rozumiem autorkę! Też nie mogę się doczekać osiągnięcia celu, ale to nie znaczy, ze się głodzę by było "na już" ;). Mi wizualizacja celu bardzo pomaga. Codziennie staję przed lustrem i zastanawiam się jak będę wyglądać ważąc 58kg (177cm) i ta ciekawość, to pragnienie jest bardzo motywujące, szczególnie gdy waga się nagle zatrzymuje albo gdy nachodzi ochota na niezdrowe przekąski. Myśl o tym, że za kilka miesięcy będę wyglądać kompletnie inaczej i sama siebie nie poznawać jest niesamowita. Aż się chce żeby ten czas minął raz, dwa. Ale myślę, że sama droga prowadząca do celu również jest bardzo satysfakcjonująca, udowadniamy sobie, że potrafimy, dbamy o siebie, więc i czujemy się coraz lepiej. Samo dobro :D.