Temat: nauka angielskiego - pytanie

Moze to glupie pytanie, ale czy naprawde b dobrze wladacie angielskim ? 

Ja uczylam sie w szkole, czytala dosc duzo artykulow na studiach, ale nie moge powiedziec ze znam go biegle. Mysle, ze abym mogla to powiedziec napewno musialabym jakis czas spedzic w kraju anglojezycznym. Jak to jest z wami ? Gdzie szkolicie jezyk i co robicie aby nie zapomniec jesli np. nie potrzebujecie go dzien w dzien ?

Umiem się porozumieć tak, że luźną rozmowę oraz kłótnię pociągnę bez dukaniny i mówię to, co chcę powiedzieć. Słownictwo branżowe znam na tyle, że wypowiadam się precyzyjnie. Jeśli nie znam jakiegoś słowa, to mogę jego znaczenie wywnioskować z kontekstu oraz powiedzieć "naokoło" o co mi chodzi. Mam FCE. Chodzę do szkoły językowej żeby sobie utrwalić język i nauczyć się czegoś nowego. Codziennie czytam coś po angielsku. Artykuły, kawałek książki, albo rozmawiam ze znajomymi. Staram się wewnętrzne rozkminy przeprowadzać po angielsku-dla wprawy i skontrolowania czy faktycznie znajdę odpowiednie słownictwo na to, co mi akurat leży na duszy. Nie wiem, czy to jest biegłość, czy jeszcze nie. Najgorzej jest z pisaniem. Wiecznie się waham, czy dane słówko ma podwójną literę, czy nie, a zbitki w słowach typu "ght", "tght" notorycznie przekręcam.

Pasek wagi

jurysdykcja napisał(a):

Myślę po angielsku. Choć mam wrażenie, że mnie to ogłupia. Na pewno na tematy dietetyczno-sportowe łatwiej by mi było rozmawiać po angielsku. W tym języku komunikuję się w pracy, w tym języku rozmawiam z chłopakiem. Chyba tylko dzięki V. Jeszcze nie zacinam się, kiedy wracam do pl. Baaardzo szybko u mnie to poszło. Po paru miesiącach za granicą.Chociaż oczywiście to taki angielski - imigrancki. Dziwaczny i trochę zniekształcony - szczególnie, że z Moim lubujemy się w wymyślaniu różnych śmiesznych polsko-francusko-angielskich słów.Nie chodziłam na kursy. Angielskiego uczyłam się do liceum, potem już nie.  Płynnie zaczęłam mówić na erasmusie. Co dziwne, inne języki wchodzą mi kosmicznie opornie.

Jejku już myślałam, że tylko ja tak mam. Tylko, że u mnie jest to mieszanka polsko-czesko-angielska, myślę, że często osoba trzecia miałaby trudność w zrozumieniu nas. Zwłaszcza, że mój facet pod względem gramatycznym, wokabularnym jest sporo niżej ode mnie i czasami nie zrozumie jakiegoś słówka - wtedy leci mieszanka.

Chyba jestem tutaj jedyna. Dogadam się z pewnością, ale z duuużym problemem

Wiec, ja sie wychowalam na angielskojezycznym cartoon network, takze osluchana bylam od dziecka. ALE zaczelam sie uczyc tak pisemnie etc. dopiero w liceum. Na szczescie mialam bardzo dobra nauczycielke- teraz to doceniam, ktora kazala nam czytac naprawde dobra literature, i generalnie 5h angielskiego w tygodniu zrobilo swoje. Potem byl rok jako au pair, gdzie w rodzinie (matka Brytyjka) i ze znajomymi poslugiwalam sie jezykiem angielskim. Ale teraz kuleje, bo uzywam go tyle, co ogladam filmy i seriale, ale nie mowie za duzo, a tym bardziej nie pisze. Na studiach tez kilka przedmiotow mialam po angielsku, literatura tez czesto jest w tym jezyku. W pracy na miedzynarodowych targach tez musialam zawsze gadac po angielsku. Rok mieszkalam z Chinka, ktora poslugiwala sie angielskim ja nativ (i to nie tylko moja opinia :P).

Generalnie uwazam, ze kilka lat temu moj angielski byl duzo lepszy,i zdecydowanie czesciej sie nim poslugiwalam, ale dalej uwazam, ze jest dobry.

Uczyłam się angielskiego jedynie w szkole na zasadzie: Zakuj/zdaj/zapomnij teraz strasznie tego żałuję, zaczęłam naukę angielskiego 1 stycznia uczę się 3-4h dziennie (kurs online + słówka) i oglądam filmy po angielsku żeby się osłuchać z językiem. Za pół roku przeprowadzam sie do Londynu wiec myślę, że dopiero tam zacznie się prawdziwa nauka :)

Pasek wagi

keira1988 napisał(a):

Moze to glupie pytanie, ale czy naprawde b dobrze wladacie angielskim ? Ja uczylam sie w szkole, czytala dosc duzo artykulow na studiach, ale nie moge powiedziec ze znam go biegle. Mysle, ze abym mogla to powiedziec napewno musialabym jakis czas spedzic w kraju anglojezycznym. Jak to jest z wami ? Gdzie szkolicie jezyk i co robicie aby nie zapomniec jesli np. nie potrzebujecie go dzien w dzien ?

Pytanie wbrew pozorom nie takie głupie. Wydaje mi się, że utarło się, że w Polsce niemal każdy zna angielski. W praktyce - większość Polaków mówi po angielsku słabo lub po prostu źle. Nie mówię o akcencie, który według mnie dla Słowian jest po prostu trudny do "skopiowania", ale nawet o takim prostym, swobodnym mówieniu bez jąkania, dukania, robienia błędów. Sama mam ten problem. Z czego on wynika? Nie wiem, bo języki, których uczyłam się krócej opanowałam w stopniu lepszym niż angielski, którego oficjalnie uczyłam się ok. 9-10 lat w szkole. Inna sprawa, że z różnych względów za angielskim nigdy nie przepadałam, ciążył mi i po prostu czułam, że to nie jest język dla mnie, aczkolwiek chciałabym go podszkolić. Nie mam natomiast pomysłu, jak się za to zabrać, by rzeczywiście ten język opanować w jakimś przyzwoitym stopniu :)

Spazmina napisał(a):

keira1988 napisał(a):

Moze to glupie pytanie, ale czy naprawde b dobrze wladacie angielskim ? Ja uczylam sie w szkole, czytala dosc duzo artykulow na studiach, ale nie moge powiedziec ze znam go biegle. Mysle, ze abym mogla to powiedziec napewno musialabym jakis czas spedzic w kraju anglojezycznym. Jak to jest z wami ? Gdzie szkolicie jezyk i co robicie aby nie zapomniec jesli np. nie potrzebujecie go dzien w dzien ?
Pytanie wbrew pozorom nie takie głupie. Wydaje mi się, że utarło się, że w Polsce niemal każdy zna angielski. W praktyce - większość Polaków mówi po angielsku słabo lub po prostu źle. Nie mówię o akcencie, który według mnie dla Słowian jest po prostu trudny do "skopiowania", ale nawet o takim prostym, swobodnym mówieniu bez jąkania, dukania, robienia błędów. Sama mam ten problem. Z czego on wynika? Nie wiem, bo języki, których uczyłam się krócej opanowałam w stopniu lepszym niż angielski, którego oficjalnie uczyłam się ok. 9-10 lat w szkole. Inna sprawa, że z różnych względów za angielskim nigdy nie przepadałam, ciążył mi i po prostu czułam, że to nie jest język dla mnie, aczkolwiek chciałabym go podszkolić. Nie mam natomiast pomysłu, jak się za to zabrać, by rzeczywiście ten język opanować w jakimś przyzwoitym stopniu :)

To tak jak ja :D tez musze podszkolic angielski na jakis mnie zadowalajacy poziom. Prawda jest taka, ze akcent nie jest taki wazny. Kazdy kto uczy sie jezyka gdy jest juz dorosly bedzie mial akcent ze swojego kraju.

keira1988 napisał(a):

Spazmina napisał(a):

keira1988 napisał(a):

Moze to glupie pytanie, ale czy naprawde b dobrze wladacie angielskim ? Ja uczylam sie w szkole, czytala dosc duzo artykulow na studiach, ale nie moge powiedziec ze znam go biegle. Mysle, ze abym mogla to powiedziec napewno musialabym jakis czas spedzic w kraju anglojezycznym. Jak to jest z wami ? Gdzie szkolicie jezyk i co robicie aby nie zapomniec jesli np. nie potrzebujecie go dzien w dzien ?
Pytanie wbrew pozorom nie takie głupie. Wydaje mi się, że utarło się, że w Polsce niemal każdy zna angielski. W praktyce - większość Polaków mówi po angielsku słabo lub po prostu źle. Nie mówię o akcencie, który według mnie dla Słowian jest po prostu trudny do "skopiowania", ale nawet o takim prostym, swobodnym mówieniu bez jąkania, dukania, robienia błędów. Sama mam ten problem. Z czego on wynika? Nie wiem, bo języki, których uczyłam się krócej opanowałam w stopniu lepszym niż angielski, którego oficjalnie uczyłam się ok. 9-10 lat w szkole. Inna sprawa, że z różnych względów za angielskim nigdy nie przepadałam, ciążył mi i po prostu czułam, że to nie jest język dla mnie, aczkolwiek chciałabym go podszkolić. Nie mam natomiast pomysłu, jak się za to zabrać, by rzeczywiście ten język opanować w jakimś przyzwoitym stopniu :)
To tak jak ja :D tez musze podszkolic angielski na jakis mnie zadowalajacy poziom. Prawda jest taka, ze akcent nie jest taki wazny. Kazdy kto uczy sie jezyka gdy jest juz dorosly bedzie mial akcent ze swojego kraju.

Niekoniecznie, wiele zależy od indywidualnych predyspozycji. Mam kolegę, który świetnie naśladuje akcenty. Nosiciele danego języka mówili wielokrotnie, że u niego nie słychać, że jest obcokrajowcem. Sama mam dryg do języków twardych, syczących, w miękkich i śpiewnych językach w ogóle się nie odnajduję. Z angielskim nawet nie celuję w akcent, ale raczej w poprawność gramatyczną - dla mnie gramatyka j. angielskiego jest nieziemsko trudna, nie mogę jej pojąć (choć wielu moich nauczycieli podkreślało, że dziwi ich fakt, że nie rozumiejąc gramatyki, mówię i piszę dobrze), do tego mówienie - dla mnie w każdym języku jest bardzo trudne, w angielskim szczególnie. I to częsta "wada" Polaków - oficjalnie rzekomo większość j. angielski zna, ale w praktyce tylko nieliczni moi znajomi umieją się nim posługiwać swobodnie, a nie sztucznie. Jako "sztucznie" rozumiem tu, że po prostu słychać, że ich wypowiedzi i rozmowa w danym języku nie jest naturalna, taka jak nasza tutaj :D

I tutaj padało, by słuchać i oglądać po angielsku, czytać etc. - wszystko to robiłam i robię, rozumiem w tym języku, gdy ktoś do mnie mówi to 85% wypowiedzi zrozumiem, ale sama powiedzieć za wiele nie jestem w stanie. Ciągle mam wrażenie, że mówię niepoprawnie, coś niegramatycznie klecę, że wymawiam nie tak, jak należy etc. No, a jednak angielski wypadałoby znać. 

Karmilka napisał(a):

Powiem tak,że nauczanie w szkołach jest troszkę od tyłka strony i jest po prostu złe. Powinno się uczyć naturalnie, jak dziecko uczące się mówić, najpierw zaznajamiać się z językiem, po prostu słuchać, później uczyć się słówek, potem coś próbować czytać i tym samym łapać gramatykę,a dopiero potem pisać.A u nas to wszystko na raz, ale najmniej to jest mówienia i potem płacz, że się duka i boi się odezwać.Spróbuj robić tak jak napisałam, przede wszystkim miej gdzieś tam w tle włączone wiadomości w języku angielskim przez te 3-4 godziny (nie piosenki) i możesz wchodzić na jakiś anglojęzyczny czat.

Gdzie mogę znaleźć takie wiadomości? Czy muszę mieć jakiś specjalny program w tv/radiu? A może jakieś radio internetowe? Jest coś co mogłabym ot tak puścić i leciałoby mi przez te 3-4 godziny non stop? Nie wiem czy wiesz o co chodzi... Włączam sobie np. RMF FM no i to może lecieć i lecieć... 

Pasek wagi

Nie wiem, jakbym określiła mój poziom, zależy od układu odniesienia :) Czuję się pewnie rozmawiając z Niemcem czy Duńczykiem, w rozmowie z Brytyjczykiem lub Amerykaninem z kolei widzę, że mam bardzo ograniczone słownictwo w rozmowie na nieformalne tematy, brakuje mi takiej lekkości wypowiedzi. Specjalistyczne słownictwo to inna bajka, bo z tego żyję, więc tu nie odbiegam od native'ów.

Poziom i świadomość języka najbardziej rozwinęły się u mnie podczas mieszkania w UK, a potem właśnie w pracy, gdzie 50% projektów realizuję w języku angielskim.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.