Temat: Rzeczy z tzw. ''wystawek''

Co uważacie o osobach, które zgarniają sobie do domu co ciekawsze rzeczy wystawione koło śmietnika? Nie mam na myśli wygrzebywania z kubła połamanych zabawek, tylko wzięcie czegoś co jest dobre, niezużyte, niepodarte - np. krzesło albo jakaś szafka czy wieszak na odzież.

Pasek wagi

A co mam niby uważać. Mieszkam w Holandii tutaj to normalne. Co mi zbywa wystawiam raz w miesiącu przed dom i kto chce to bierze. Można sobie w ten sposób całe mieszkanie fajnie urządzić. Kilka lat temu wielu polaków przyjezdzało busami , pakowali wszystko co sie nadawało na sprzedaż i zarabiali fajną kasę na tym.

W Niemczech wystawiaja i ludzie często korzystają z takich okazji.

silvie1971 napisał(a):

Nic tym zlego, szczegolnie fajnie jak sie upoluje cos naprawde ciekawego, innego. I nie chodzi o to, ze sie nie ma kasy, ale skoro komus juz to nie jest potrzebne, to dlaczego nie. W Niemczech to norma, ze jak cos sie juz znudzilo, to sie wystawia w okreslonych miejscach, tzw wystawkach, nie wyrzuca na smietnik,fakt jest wiele badziewia, ale ladne rzeczy tez sie zdazaja. Lubie tez sklepy z meblami z drugiej reki, uzywanymi i to nie bo mnie nie stac, tylko lubie zdobywanieCancri fajny stolik:)

W zeszlym miesiacu ktos wystawil przy jednym bloku po prostu meble z calego mieszkania, i byly naprawde super, niemal nowe. Tylko poskrecane, i nie bylo jak tego zabrac, a z checia bym sobie Wohnwand lyknela :P Co jak co, ale to kilkaset euro oszczednosci. Niektorzy odsprzedaja w grupach za grosze, a inni wystawiaja, i to przeciez to samo branie od kogos uzywanych mebli. U nas jest tego tyle, ze masakra mamy tez mega super, przeszklona szafke do kuchni, ktos chyba kupil o jedna za duzo, a w sklepie taka to okolo 150 euro. I zamiast odsprzedawac, po prostu wystawil.

moi znajomi brali tak np drzwi, ktoś wystawił lepsze niż mieli, więc co za problem.

Nic nie uważam :) Jeszcze niczego nie mam w domu z wystawki , ale skoro komuś już szafa nie jest potrzebna top dlaczego inny ma z tego nie skorzystać ?

Ktoś piszę "Jak kogoś nie stać " - kochana Ty nawet nie wiesz "jacy" ludzie idą na wystawki :D Połowa to osoby bardzo dobrze sytuowani,po prostu na wystawkach często można znaleźć unikat,perełkę - czyli coś co nie znajdziesz w IKEI :D

Ja często kładę koło śmietnika rzeczy mi niepotrzebne - ostatnio wystawiłam robot kuchenny i maszynkę do wypieku chleba - wszystko sprawne .Po prostu zamieniłam na lepszy model i od razu jakaś Pani zabrała , co mnie cieszy .

hmm, mówiąc szczerze Wasze podejście do tematu jest dla mnie niespotykane :) ja mam takich teściów, co rzeczy ze śmietnika wybierają i dla mnie to po prostu mega wstyd i wiocha, może po prostu dlatego, że ja się brzydzę brać coś ze śmietnika, bo nie wiem, koło jakiego g... to leżało, a oni te rzeczy naprawdę obciachowe wynajdują w większości. no ale też nigdy nie spotkałam się z pojęciem "wystawka", rzadko też widzę takie luzem leżące rzeczy, w dodatku ładne i w dobrym stanie (ok, n i g d y) no a przecież grzebać nie będę... może mam trochę zaściankowe podejście, bo w sumie słyszałam, że w Niemczech ludzie wyrzucają całkiem nowe i fajne rzeczy, ale po prostu się brzydzę i nic nie poradzę, heh :) 

babelberry napisał(a):

hmm, mówiąc szczerze Wasze podejście do tematu jest dla mnie niespotykane :) ja mam takich teściów, co rzeczy ze śmietnika wybierają i dla mnie to po prostu mega wstyd i wiocha, może po prostu dlatego, że ja się brzydzę brać coś ze śmietnika, bo nie wiem, koło jakiego g... to leżało, a oni te rzeczy naprawdę obciachowe wynajdują w większości. no ale też nigdy nie spotkałam się z pojęciem "wystawka", rzadko też widzę takie luzem leżące rzeczy, w dodatku ładne i w dobrym stanie (ok, n i g d y) no a przecież grzebać nie będę... może mam trochę zaściankowe podejście, bo w sumie słyszałam, że w Niemczech ludzie wyrzucają całkiem nowe i fajne rzeczy, ale po prostu się brzydzę i nic nie poradzę, heh :) 

Szczerze, to jak dotąd spotykałam się właśnie z takim poglądem - więc jestem mile zaskoczona pozytywnymi wypowiedziami na forum. Ja nie mam z tym problemu, pod warunkiem że ktoś nie wygrzebuje i znosi do domu śmieci - czyli rzeczy połamanych, zniszczonych, ewidentnie brudnych. Dla mnie najcenniejszą zdobyczą jest blat biurka - dostałam kiedyś od koleżanki stare, prlowskie biurko, które własnym sumptem odnowiłam na styl skandynawski, ale nie wiedziałam co zrobić z mocno zniszczonym, fornirowanym blatem. No i proszę - różniący się wymiarami o ledwo pół centymetra blat spadł mi z nieba ;)

Pasek wagi

babelberry napisał(a):

hmm, mówiąc szczerze Wasze podejście do tematu jest dla mnie niespotykane :) ja mam takich teściów, co rzeczy ze śmietnika wybierają i dla mnie to po prostu mega wstyd i wiocha, może po prostu dlatego, że ja się brzydzę brać coś ze śmietnika, bo nie wiem, koło jakiego g... to leżało, a oni te rzeczy naprawdę obciachowe wynajdują w większości. no ale też nigdy nie spotkałam się z pojęciem "wystawka", rzadko też widzę takie luzem leżące rzeczy, w dodatku ładne i w dobrym stanie (ok, n i g d y) no a przecież grzebać nie będę... może mam trochę zaściankowe podejście, bo w sumie słyszałam, że w Niemczech ludzie wyrzucają całkiem nowe i fajne rzeczy, ale po prostu się brzydzę i nic nie poradzę, heh :) 

Ale wystawki nie polegaja na wygrzebywaniu rzeczy ze smietnika, tylko na wystawianiu np. mebli przed dom, gdzie sobie stoja swobodnie na trawie czy chodniku, i nie maja ze smieciami nic wspolnego.

mam kilka takich niepotrzebnych komus mebli... co prawda nie znalazlam ich na ulicy, bo nie mialam ku temu okazji, ale wyszperalam na allego za przyslowiowa zlotowke... mam piekny kuty delikatny zyrandol, lozko dla mlodego w stylu jak ja to nazywam "art deco spod strzechy" ;) (rozmiar dzis niespotykany 100x180, wiec spokojnie wieczorem mozna mlodemu poczytac lezac razem, solidna debowa robota) i fotel, wielki wygodny uszak jakich dzis nie ma, byl tak zniszczony, ze kupilam go liczac, ze nic sie nie da zrobic, ale okazalo sie ze szkielet i siedzisko sa bez zarzutu, dalam do obicia w szlechetne plotna i kocham go absolutnie... :)

kiedys widzialam pod smietnikiem dunski swan z lat 60-tych, myslalam ze mi serce peknie, ze nie mam jak go zabrac...

cancri napisał(a):

Ja mieszkam przy granicy wiec tu  non stop kursuja busy z Pl i zbieraja wszystko co sie da. Ale tez czesto grzebia po smietnikach (nie chodzi o branie rzeczy pod smietnikow, tylko autentycznie podwazaja kontenery i grzebia w workach), nie raz nie dwa widzialam, a to juz troche przesada jak dla mnie potem to sprzedawac.

Może mignął Ci kiedyś mój tata hahahha :) Mój Tato właśnie prowadzi takie coś jak ciocia dziewczyny wyżej :) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.