Temat: wrazliwosc na cierpienie zwierzat

No musze zalozyc ten temat ;). Zainspirowal mnie temat o wrazliwosci.

Bardzo wiele dziewczyn pisze, ze jest bardzo wrazliwa na cierpienei i los zwierzat, ze nawet bardziej je to przejmuje niz los nieszczescie dzieci i ludzi.

Jestescie wszystkie wegetariankami albo jecie miesko tylko z eko hodowli?

Tak z ciekawosci pytam.

Pasek wagi

Nie jestem "wrażliwa" w takim sensie jak opisują to dziewczyny w drugim wątku. Nie płacze na filmach czy reklamach. Nie rozczulają mnie opowieści o chorobach i cierpieniu. Co nie oznacza, że jestem obojętna. Jak mogę to działam. Tyle.

Mięso jem.

Ja trochę z innej strony - widok małego dziecka zupełnie mnie nie porusza emocjonalnie, a zwierząt tak, wzbudzają instynktownie miłość, szczególnie szczeniaczki. Dzieci nie powodują u mnie takich uczuć. Są mi zupełnie obojętne pod tym względem.

Rumeczka napisał(a):

KotkaPsotka napisał(a):

Rumeczka napisał(a):

Jestem wegetarianką. I uważam, że zwierzęta nie muszą umierać abym ja się najadła. A chwalenie się wrażliwością na krzywdę słodkich piesków i kotków mnie po prostu śmieszy. Głupi temat. Tyle ode mnie. Ciao!
dlaczego glupi? Sama napsialas ze smiesza cie ludzie ktorzy sie tak lituja nad pieseczkami i koteczkami a szynke z cierpiacej swini rowno wcinaja. Ciekawi mnei poprostu ile osob ktore w tamtym watku napsialo ze tak im zwierzat szkoda i zabilyby niemal kogos kto zwierzetom cieprien przysparza jest wege.
Wybacz. Pisząc "głupi" miałam na myśli wyłącznie to, że strasznie mnie irytuje taka "wrażliwość na pokaz". I zgadzam się w 100% ze słowami Zoolaah. Nie ma różnicy - zwierzę to zwierzę i ból jest jeden, niezależnie czy wynika z ludzkiej niewiedzy i nieuwagi czy też z  głupoty i okrucieństwa.A skoro mowa o wegetarianizmie... to jest jeden absurd. Wielu wegetarian ma zwierzęta domowe. I tu pytanko: czym karmicie swoje koty, psy? Ja przyznam, że sama mięsa nie jem, ale kotu kupuję mięsną karmę  Uwiera mnie to, ale przecież kot rzodkiewki jeść nie będzie. A kota mamy z uwagi na rehabilitację autystycznego dziecka.

Nie Tylko Ciebie ;) Też mam alergię na ten rodzaj "wrażliwości". ;)

Hmmm chyba nie do konca wszystkie zrozumilyscie. nie chcialam w pierwszym poscie narzucac swoejgo zdania wiec nie napisalam co mam na mysli dokladnie.

Chodzi mi o to, ze jest mnostwo ludzi (kobiet przede wszystkim) ktore sa bardzo wrazliwe na cierpienei zwierzat i czesto to dosc mocno akcentuja piszac wlasnie, ze nie moga tego cierpienai zniesc ze ludzi ktorzy mecza zwierzeta zabilyby niemal wlasnymi rekami. Natomiast wiekszosc z nich (chyba, bo wlasnei po to pyytam w temacie) je mieso i to mieso tanie, normalne, ze sklepu. Troche to dla mnie dwulicowe. Z jednej strony placz ze ktos kotu obcial ogon a z drugiej zupelna ignorancja warunkow jakie maja zwierzeta w hodowli. Argumentem najczesciej jest to, ze np. tego zmienic nie moga (a moga, moga albo w ogole nie jesc miesa albo jesc z eko hodowli), ze mieso z eko hodowli jest za drogie (jest mega drogie to fakt, ale co to swinie ktora meczy sie w hodowli obchodzi?), ze nei potrafia nie jesc miesa (a wiec tak bardzo im tych zwierzat nie szkoda). Nagle poprostu to, ze kurczak tez cierpi w masowej hodowli staje sie mniej wazne kiedy wrzucamy pachnaca piers na patelnie....

Pasek wagi

Kotka, większość ludzi nie zastanawia się i nie filozofuje nad porcją kurczaka kupioną w sklepie, bo ma inne zmartwienia, priorytety czy potrzeby. Co nie oznacza, że są źli, niewrażliwi czy dwulicowi. Po prostu mają swoje problemy życiowe, znacznie bardziej ich pochłaniające niż chów klatkowy. Proza życia i tyle.

BTW - wszyscy jesteśmy hipokrytami ;)(w mniejszym lub większym stopniu)

Rumeczka napisał(a):

A mnie jeszcze poraża jedna rzecz... ile zakupionego mięsa jest wyrzucane do śmieci, zmarnotrawione... a  kolejne zwierzęta padają pod nożem. Tego też nie można zmienić?

Mnie też to strasznie denerwuje. Za chwilę święta, najpierw wykupione zostanie całe mięso z marketów, a potem będziemy je znajdować wiszące na śmietnikach razem z gotowymi pierogami i uszkami-bo zostało... to jest tylko głupota. Nic się nie da zrobić.

za mięsem przepadam, ale nie każdym. od jakiegoś roku kupuje tylko od rolnika, ale od kiedy jestem w ciąży, to ilość mięsnych obiadów, które zrobiłam, mogłabym policzyć na palcach..nie wiem, o co mi chodzi, ale mięso mi ostatnio " nie wchodzi". obiady, które robię składają sie głownie z zup, kasz i gulaszu warzywnego ;p wiem na pewno, że gdybym sama miała zabić zwierzę, które później zjem, to nie jadłabym go do końca zycia.

jestem bardzo wrażliwa na krzywdę zwierząt - kiedyś widziałam pijaka lejącego małego psa... to podeszlam i dałam mu za niego 20 zl i go zabrałam - wziął bez mrugnięcia okiem. kiedyś też widziałam jak jakiś gość strasznie smaga konia - zwierzę aż biło piane z pyska i tak żałośnie rżało, że myslałam, że zwariuję - typa opier*oliłam ( nie wiem czy slusznie czy nie ) i więcej do tej stadniny nie pojechałam.

Pasek wagi

Mnie drażni z jednej strony krzyk o ubój rytualny, a z drugiej karpie na święta, koszmarne schroniska dla zwierząt domowych, wiadome warunki chowu przemysłowego. Tego nie ogarniam zupełnie. Jedno okrucieństwo dobre, bo nasze, a drugie złe, bo obce? 

Co do eko mięsa - nie stać mnie. Najzwyczajniej na świecie nie mam na to kasy, wysuwany głównie kurczaki, bo są tanie, bardzo sporadycznie wołowinę, wieprzowiny nie lubimy. Jeszcze indyk jest u nas lubiany, poza tym od czasu do czasu kaczka i gęś. Nie mam czasu się zastanawiać, jak żyły, czy były szczęśliwe. Też nie żyję tak, jakbym chciała, nie wiem, jak umrę - może za kwadrans zmiażdży mnie samochód, może zeżre mnie rak za 40 lat, a może zginę w czasie jakiejś wojny. Cóż, nie zajmuję się już filozofią na temat komfortu życia, jego jakości, celowości. Szkoda życia właśnie, przynajmniej dla mnie, mnie to zawsze w depresję wpędzało.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.